"Dridzzt Do'Urden odwrócił się i ujrzał jak jego przeciwnik otwierał małą buteleczkę z napojem(...)"
Jak przystało na DDkowego bohatera drow pozwolił orkowi wypić miksturę, w efekcie łatwa walka przerodziła się w niezłą katorgę...
Mikstura siły, mikstura leczenia, mikstura regeneracji, mikstura leczenia chorób, mikstura miłości, mikstura uczenia się, mikstura sikania na odległość. Szanujący się poszukiwacz przygód nosi wszystkie te flaszki ze sobą. Każdą w gustownej butelce, najczęściej szklanej, rzadziej metalowej (bo przecież szkło się nie zbija), jeszcze rzadziej jako suche skondensowane proszki czy tabletki (bo przecież 10 mikstur leczenia w stalowych pojemnikach waży lekko ponad 5kg, co daje świetne możliwości treningu Mroku i Światła). Wg mnie niezły bezsens.
Alkemia na zachodzie jest niezwykle skomercjalizowana, co niesie za sobą pewne konsekwencje - ergonomię. Produkty tworzone dla wojska są jeszcze bardziej efektywne i 'przyjazne' w użyciu. W rezultacie nie ma ceramicznych flaszek z wywarami które sporo ważą, w dodatku mogą się zbić powodując np. zapłon, zatrucie lub eksplozję. Jeśli istnieje potrzeba przechowywania płynu, powinien on znajdować się w małej probówce, najlepiej eternitowej. Większość "mikstur siły" lub wytrzymałości to różnego rodzaju proszki, tabletki, czy nawet gumiaste substancje do żucia (substancje silnie stymulujące).
Tekst kieruję głównie do Michała (opisy na sesji), ale reszcie też się przyda (wypisywanie ekwipunku).
Co o tym sądzicie?