Powszechnie przyjęta nauka Sulmananna określa istotę jako zbiór trzech jedności: Ognia, Mroku i Światła.
Teoretycy rozpracowali to proste stwierdzenie, rozłożyli je na czynniki pierwsze: by przybliżyć laikom ogrom zagadnienia na pierwszej prelekcji... piszą dla swoich słuchaczy listę żywiołów; na wielkich kamiennych tablicach, wysokich na trzydzieści łokci, zaczynają kreślić dziesiątki i setki nazw, kolejne, coraz bardziej wysublimowane formacje energii. Para, drzewo, żwir, oddech, gniew, kość, iskra, szept - lista mogłaby się ciągnąć długo, na szczęście to tylko zabieg mający na celu skoncentrowanie uwagi audytorium. Działa niezawodnie. A jednak za każdym razie na sali znajdzie się ktoś kto patrząc na rzędy słów (zawsze skreślone z kaligraficzną precyzją) odezwie się półgłosem. 'Tylko tyle?'
Cała prawda o istocie nie zawiera się w energii - ale w czym w takim razie? Stulecia trwania znanego nam świata widziały wzlot, upadek i rozwój Gigantycznej rzeszy magii; wiele z nich szarpie w istotach struny, które nie są chyba splecione z Jedności? Sztuka Heroldii; vidowe kolekcjonerstwo; chronologia; legendarne, graniczne talenty; mityczne Rude Pismo. Jakie z tych elementów czynią istotę tym czym - jest? Czy przestanie być sobą gdy jednego z nich zabraknie?
Aquliońskie akademie oferują wykłady w tej tematyce, ale wśród Ludzi z Przymierza nie cieszą się one szczególną popularnością. Powód jest prosty - Aquiloni wiedzą bardzo dobrze, że można poznać i zrozumieć co zawiera w sobie istota. I to w najzupełniej dosłownym sensie. Magia która to umożliwia nazywana jest unarchią.
Unarchia zwana jest też czasem "drugą sztuką blaskową"; pierwsza to tzw. episteme, poznanie siebie. Funkcję obu tych sztuk najłatwiej wyjaśnić zaczynając od idei samego Blasku. Dla Aquilonów Blask jest emanacją istnienia istoty; miarą tego, jak się istnieje; tym czym się można stać, czym się jest, czym się było. Blask można wzmagać, może on też gasnąć. Dla większości istot rozwój roznieca coraz jaśniejszy Blask, stąd niezwykła waga jaką w Przymierzu przykłada się do nauki, podróży, poszerzania horyzontów. Wszystko to służy jednak głębszemu poznaniu - episteme, zrozumieniu własnego Blasku. Czy możesz spojrzeć w głąb siebie i dostrzec co cię tworzy? Nie 'jedności', energie uczuć, energie ciała, energie duszy, nie tradycja, wpajane ci zwyczaje i normy, twoje imię, możliwości i ograniczenia - coś więcej niż to? Co cię naprawdę porusza, co cię naprawdę niszczy, co pcha do przodu, co spycha ze ścieżki - co jest dla ciebie najistotniejsze? I nie tylko ujrzeć to wszystko - ale też zaakceptować i zrozumieć. W świetle episteme nie ma cech błahych, nieistotnych, głupich czy złych - wszystko co cię tworzy może wzmagać twój Blask i zbliżać cię do Gwiazd.
Jest to piękna idea, ale ma swoje wady. Jeśli jedną z twoich cech 'blaskowych' jest gniew - albo wręcz okrucieństwo - to czy wzmaganie go nie skrzywdzi tych którzy cię otaczają? Poza tym - jak wzmagać takie 'cechy'? Nie są to aspekty które można po prostu wytrenować. Blaskowe 'cechy' nie powinny być rozumiane dosłownie. Mogą być czymkolwiek i zależy to tylko od danej istoty - uczuciem, jednym wspomnieniem, witalnością, szybkością, determinacją, siłą fizyczną, tęsknotą. Ponadto - istota poświęcając się jednemu celowi zazwyczaj zaniedbuje niestety rozwój w innym kierunku, a jeśli nawet podejmuje wysiłek na obu polach, obydwie cechy ulegają zawsze jakiemuś wypaczeniu. To co urazi jedną z nich, może skazić wszystkie.
Tylko najbardziej świadoma i jasna episteme może prowadzić do unarchii - podziału istoty na jej blaskowe cechy. Nie jest to żaden rodzaj rozszczepienia oparty na świetle, nie wiąże się z bólem, rozdarciem świadomości. Podział ten zachodzi zupełnie fizycznie - jedna ludzka forma dzieli się i rozpada na kilka postaci, personifikacji blaskowych cech. Jak wyglądają? To zależy. Są częścią jednej istoty - mogą wyglądać niemal jak ona. Są też zarazem emanacją siły episteme - dlatego mogą przyjmować różne twarze. Zonhaimen, człowiek który dawno temu wyruszył z Przymierza na krucjatę przeciwko Gwiazdobójcom, posiadał cztery twarze: czarnego i szpetnego potwora swojej siły; białego kitajskiego smoka, rozmiaru małego psa, obraz swojej mądrości; czarno-zielonego węża swojego sprytu; człowieka o imieniu Angus, uosobienie swojego człowieczeństwa.
Unarchia może brzmieć jak bajka z dalekich błękitów, ale dzieje się naprawdę. Istota która opanowała tą sztukę potrafi wydzielać z siebie dowolną ze swoich cech blaskowych - wszystkie naraz, lub po kolei - i każda z postaci może działać w pełni samodzielnie, a jednak zarazem jako część całości. Mądrość nie jest otumaniona uczuciami; siła nie boi się bólu; determinacja nie zna zmęczenia; największe pragnienie życia nie da się stłamsić rozsądkowi. Zarazem jednak postacie biorą się wzajemnie w karby, uzupełniają, i w razie potrzeby - chronią. Podzielone cechy mogą też scalić się na powrót w jedną istotę w dowolnym momencie.
Unarchia nie jest sztuką ofensywną - to najbardziej wysublimowana forma samodoskonalenia, rzadka nawet w Aquilonii. Istoty które opanowały unarchię są w Przymierzu traktowane niemal jak żywe cuda, jasny dowód potęgi Blasku.