EpigamiaKażda kraina, każda kultura ma swoje osobliwości, rodzime, oswojone tradycje - dla przybyszów rzeczy cudowne albo przeraźliwe.
Rodzina: jedno słowo, a tyle różnych znaczeń w różnych stronach Kontynentu! Wbrew obecnym obyczajom, po świecie fruwają wieści o rozpustnych Tanelfach którzy płodzą potomstwo z własnymi siostrami, braćmi, matkami i ojcami. Dalej, Rudowie ze swoją poligamią i groteskowym "wielorództwem" zamiast uświęconego, odwiecznego pierworództwa; kobiety z Maddox utrzymujące stada kochanków oraz dziwaczne, różnorasowe rodziny halruańskie, gdzie z ojca-elfa i matki-krasnoludki rodzą się osobliwi mieszańcy...
Osobną kategorią są rodziny z państw-pod-rządami-Bogów, czyli Deokracji, których najwięcej istnieje na białych ziemiach 'Vadoru.
Więź jaką pieczętują tamtejsi Kapłani między kobietą a mężczyzną jest nadwieczna, niezniszczalna nawet przez Śmierć. Ludzie połączeni najświętszym ze ślubów będą żyć razem na zawsze po zgonie, wiecznie szczęśliwi w Boskim Raju po drugiej stronie nieba - istniejąc wiecznie. (Takich ceremonii zazwyczaj nie odprawia się lekko, stanowią zwieńczenie pełnego, sprawdzonego związku - tak na przykład wygląda to w Imperium Erdańskim:
http://soap.kasiotfur.com/index.php?topic=533.msg3405#msg3405, które nie leży w 'Vadorze ale jest Deokracją).
No właśnie - istnieją, są obecni Umysłem, Duchem i Ciałem, co prawda gdzieś daleko, dalej niż mógłby zawędrować żywy śmiertelnik - ale żyją, pełni niezwykłej woli i mistycznych pragnień. I, w pewnych warunkach, pod określonymi pieczęciami mogą wracać na czerwony świat. Ich stosunki z oddychającymi, ciepłokrwistymi, glinianymi ludźmi w Deokracjach nazywa się EPIGAMIĄ.
W imię dawnych zasług, Kapłani zawarowali swymi modlitwami tysiąc lat istnienia tego rodu na prawdziwej ziemi; przed upłynięciem owego czasu ta krew nie umrze. Ale w wielkiej bitwie, w kataklizmie, od zarazy zginęli wszyscy, cała ta rodzina, nie przetrwali nawet najdalsi krewniacy. Teraz Kapłani składają całopalne ofiary, dym ulatuje wzwyż, rozbrzmiewają modlitwy, ludzie przypominają się Bogu - i oto Bóg uchyla bramy Niebios, dziewierze Raju i na jedną, jedyną noc przywraca światu człowieka który umarł wieki temu, swego wiernego sługę. W imię jakie nosi, Kapłani wymodlili tysiącletni przywilej dla jego potomków i z jego nasienia narodzą się oni teraz ponownie...
Ta kobieta odznaczyła się tak znakomicie na Wojnie jaką Dzień toczy z Nocą, że Bóg obdarzył ją drugim życiem, pozwolił by wróciła między śmiertelników na czas jednego pokolenia, dwadzieścia pięć lat - przybywa obdarzona niezwykłą urodą, mądrością czy siłą, albo - stara i ułomna jak w chwili śmierci, nie sposób przewidzieć Boskich wyroków. Jakakolwiek by jednak nie była, Heretycy będą ją czcić i poważać, i może ona wydawać na świat nowe życie.
Potężna rodzina skłania Hierarchię Kapłańską by przywróciła światu jej najznamienitszych przedstawicieli, tak żeby krew rodu mogła się odrodzić i wzmocnić.
Dziesięć tysięcy legionów umarłych żołnierzy, świętych bojowników wysłanych przez Boga heretykom w potrzebie - po skończonej walce, na godziny przed świtem miesza się i łączy z żyjącymi ludźmi; po dziewięciu miesiącach matki w milczeniu i wypatrując niewidzące oczy rodzą dzieci umarłych, a ojcowie po sanktuariach szukają swego potomstwa.
Trudno chyba o bardziej jaskrawy przykład tego, co w jednym miejscu jest poważane i kochane - a gdzie indziej słyszane i oglądane ze wstrętem i grozą.
Pierworodni Tanelfowie czy Herdainowie mają rodziny żyjące z sobą od stuleci - ale śmiertelnicy również dostali od swoich Stwórców pewną formę nieśmiertelności.