Autor Wątek: Kraje Avadoru - notatki  (Przeczytany 230 razy)

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Kraje Avadoru - notatki
« dnia: Grudzień 24, 2008, 01:24:13 pm »
Avador: jeśli chodzi o nazwę jest używana 1. na określenie tego obrzydliwego pustkowia (powszechnie) 2. na określenie całej krainy (ponieważ została skażona w Daar Hezellon) – to jest używane rzadziej, raczej przez uczonych (takich bardziej oderwanych od świata) i ogólnie dziwaków; zwykli ludzie dzielą Avador na wiele krain (co jest całkiem rozsądne). Kraje położone na północy, w pobliżu Końca będą miały takie specyficzne cechy: wielka różnorodność i niemal całkowity brak powiązań


Fadreghat („Zrodzone z buntu”; królestwo krasnoludzkie w Nger Karagaram (< dawniej, obecnie Dolanreda [dol – (h)anor (mur, „osłona przed zewnętrzem” - ed (końc. l. mn.) - a (końc. ze wspólnego, dodana w toku asymilacji tego słowa z języka Maddox]), powstałe gdy część krasnoludów zrzekła się (czy raczej zmniejszyła) wydobycie mithrylu (zrobili to 1. aby podnieść jego cenę; 2. ze względu na proroctwo związane z Nger Karagaram > Historia).

Dharad - królestwo "Krasnoludów Czarnych" pod Gerenduą.

Ichōr - (Boska Krew, „Iliada”, dawna prowincja Brasaszas)

Bantra (bliżej Interioru niż Końca Świata; kraj rudów, banta-ra, „ludów zgromadzenie”, ludy-wszystkie; stąd „banda” - co pokazuje jakie to były ludy; także „bandar”);

Zalalah („Ziemia Najlepszej Prawdy”; coś jakby raj na prawdziwej ziemi; z < s „dobro” (np.: w S-uere = Zuere); alalah > alal + ah „jedyny” > a-h = a-on).

Solcoya: kraj w północnym Avadorze, nie tak daleko od Końca Świata; duży i silny, wszystko jest w nim mocniejsze, pełniejsze; na ulicach nie ma żebraków, bezdomnych. Ludzie są pogodni, uśmiechnięci, zdrowi... Nie widać starców – za to bardzo wiele osób nosi złote maski okrywające całe twarze, i stroje zasłaniające całkowicie resztę ciała. Stolica: Amrasall, kilkuset-tysięczna metropolia. Częścią Solcoyi (prawie połową) jest Iviga, albo Prowincje Południowe; mówi się o nich bardzo niewiele. Są one siedliskiem najgorszej nędzy i rozpaczy; ludzie żyją tam w straszliwych warunkach. Jest to kraj wysokich, stromych i skalisto-trawiastych wzgórz, porośniętych gęstym lasami. Częsta jest lekka mgła, znad puszcz unoszą się białawe opary, wiele głębokich, zimnych jezior i wartkich, wąskich strumyków. Niemal ciągle siąpi mżawka, która momentalnie może zmienić się w ostrą ulewę. Duża wilgotność, połączona z przejmującym chłodem (dzień) lub nieznośnym gorącem, parnością (noc).
« Ostatnia zmiana: Grudzień 24, 2008, 01:34:13 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Kraje Avadoru - notatki
« Odpowiedź #1 dnia: Maj 08, 2011, 02:37:54 pm »
Posłuchajcie, pragnę wam wyjaśnić:

Żeby pokonać szlak co łączy wszystkie Miasta Obrzeża potrzeba wielu tygodni. Przez Jerycho, Crimę i Tyranię, wędrujecie coraz dalej od żywych ziem i jasnego słońca, poza prawa które chronią każdego człowieka, do krainy gdzie złoto i krew tracą wartość, tutaj liczy się tylko bezlitosna, stosowana bez wahania przemoc. W Gomorze albo Sodomie zauważacie, że niebo bezpowrotnie straciło błękit, szare jak równina która otacza te miasta. Dalej jest tylko gorzej. Rozprzężone żywioły i pogoda której nie opanuje żaden mag: deszcze wrzącej krwi, jednodniowa zima, jednodniowe lato, suche jak pieprz koryta które nagle spływają rwącą wodą. Czyste szaleństwo, zejście ze szlaku oznacza koniec! Jesteście już w Avadorze. Wbrew swej nazwie, Miasta Obrzeża nie otaczają Spustoszenia, nie leżą na jego granicy ale wbijają się w głąb zdewastowanego kraju - potężna, jasnomagiczna włócznia, długi na kilkaset kilometrów, kamienny łańcuch zbudowany z dwunastu ogniw. Przedostatnia jest Paranoja, stolica upadłego królestwa, błogosławiona przez słońce i ludzi. Tutaj zatrzymuje się większość wędrowców, ale szlak prowadzi przecież dalej na wschód, przez ruiny murów i fortec prosto pod osławione Winnice Tysiąca, do Niniwy, świętego miasta na samej krawędzi Spustoszenia. Dalej nie ma już nic, tylko pył, pęknięte niebo, majaczący na horyzoncie masyw Salamandry i, oczywiście, nieprzeliczone mrowie Pomiotu. A w samym sercu krainy, otoczona martwymi gwiazdami, biała, wzbierająca fala nagiej Nicości. Kłamstwo!

Miasta Obrzeża uważacie za kres Jasnomagii. Powiada się że poza Niniwą nie sposób już zachować człowieczeństwa, w otwartym Avadorze każda istota osuwa się w bestialstwo. Interesujące. Przetrwanie na spustoszonych równinach rzeczywiście może się wydawać niemożliwe, ale przecież życie w Miastach Obrzeża również nie należy do wygodnych. Kaprysy Tyranów i Tyrein, rządy oparte na przemocy, okrutne zbrodnie i jeszcze okrutniejsze kary, ataki Pomiotu, brak wody i żywności, wszystko trzeba sprowadzać - Avador jest przecież martwy - jedyne źródło utrzymania to właściwie pielgrzymi albo zabójcza praca w miastach skarbów... A jednak Obrzeże od zawsze przyciągało istoty. Nie tylko pielgrzymów, poszukujących odkupienia, oczyszczenia czy pokuty, ale osadników, kupców, całe rodziny i klany, dziesiątki tysięcy ludzi z całego 'Vadoru, a nawet innych Krain, zdrowych na ciele, umyśle i duszy ludzi którzy zawsze pragnęli tutaj mieszkać. Dlaczego? Nie usłyszycie żadnej jasnej odpowiedzi. Ktoś stwierdzi że Obrzeże to święta ziemia, ktoś inny powie że ma dość życia w kłamstwie, chce doświadczyć życia prawdziwego - albo że tam jest jego miejsce na świecie. Sąsiedzi będą się pukać w głowy albo łokcie (zależnie od miejscowych zwyczajów), władze spróbują ich powstrzymać, ale oni i tak pojadą, sprzedadzą wszystko czego nie da się zabrać, porzucą swoją historię, dotychczasowe życia i ruszą na Obrzeże. Tak było od zawsze, od sześciu tysięcy lat kiedy doszło do pierwszego z chwalebnych kataklizmów: dwie niezwyciężone Bestie zrujnowały wtedy rozległe ziemie po drugiej stronie morza. Chociaż czas i ręce głupców starły piętno tamtej zagłady, Bestie oraz ich apostołowie nie ustają w niesieniu destrukcji wszystkim Krainom Turblanda. Dziękujcie swoim bogom, że dotarłem teraz tutaj!

Wiecie o tym, że świat umiera. Każde kolejne pokolenie jest słabsze, bardziej ułomne od poprzedniego. Z wieku na wiek blask słońca ciemnieje, coraz mniej jest gwiazd na nieboskłonie, wszystko ciąży ku dołowi, rozpada się w rękach, naszym przeznaczeniem jest upadek. Dawno temu eoni ruszyli na wojnę ze wzrastającą Nicością i ją przegrali. Wywalczyli tylko kilka chwil więcej przed ostatecznym końcem. I wtedy samo Istnienie powstało w obronie swoich dzieci. W zdewastowanej krainie Avadoru ziemia zczerniała i stała się znów płodna, za ostatnimi miastami Jasnomagii powstał azyl dla wszystkich istot, miejsce skupienia sił, najświętsza, nietykalna kraina. Widziałem ją, byłem tam! Strzegą jej Bestie, mocniejsze od wszystkich eonów, mocniejsze od czasu i Pustki, i pod ich strażą żyją ludzie, w wiecznym szczęściu, nieprzemijalnej radości, a między nimi Pomiot, łagodny i spokojny, nieszkodliwy - widziałem dzieci bawiące się z brizkerami, widziałem daikeny ryjące kanały i pogłębiające rzeki, widziałem czarnych ludzi budujących świątynie Bestii w sercach człowieczych miast! Każdy znajdzie tam miejsce dla siebie, trzeba tylko przekroczyć Białą Linię. Ruszajcie już teraz, Linia leży za Obrzeżem, za Niniwą, tam czeka wasze zbawienie. Tak! Wiem, że Avador jest po drugiej stronie morza, lata drogi stąd. Ale Linię da się przekroczyć w jeszcze inny sposób, możecie przejść granicę między człowiekiem a Bestią tutaj i teraz, w każdej chwili...

Tak czy inaczej nie zwlekajcie! Zabiłem waszą królową i wszystkich rycerzy, złamałem wszystkie skringle, poruszyłem przeciw wam niebo i ziemię. Za cztery dni ta kraina zostanie starta z Istnienia. Nie ma powodu lamentować. I tak zostałaby zniszczona.
« Ostatnia zmiana: Lipiec 30, 2012, 12:48:03 am wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Kraje Avadoru - notatki. Szare Kraje i Sorokazte
« Odpowiedź #2 dnia: Maj 08, 2011, 04:35:13 pm »
Szare Kraje albo Sorokazte: jeden z zakazanych, niesławnych mitów, czy raczej zupełnie inna od jasnomagicznej wizja świata i sił które nim rządzą. (Sorokaste porwałem z Braci Lwie Serce).

W samym sercu Avadoru, daleko od ostatnich ostoi cywilizacji, leżą Szare Krainy, miejsce które jego mieszkańcy uważają za raj na ziemi. Istoty wszelkich ras żyją tutaj w harmonii, strzeżone przez Bestie - dotyczy to nawet Pierworodnych. Jest to miejsce całkowitego wyzwolenia: od śmierci, starości, Poziomu Energetycznego, Klątwy, ograniczeń krwi uniemożliwiających gdzie indziej mieszanie się ras, a nawet - od Czasu. Lud Szarych Krajów żyje w niekończącym się poszukiwaniu i doznawaniu przyjemności. Nie łączy się to jednak ze "zwyczajową" dekadencją - rzecz wygląda trochę jak u Pierworodnych którzy mogą przez całe stulecia czerpać przyjemność z tych samych doświadczeń. W Szarych Krajach świat jest taki sam jak był na początku stworzenia, siła tej ziemi ciągle rośnie (odwrócenie entropii), a jej mieszkańcy mogą ją kształtować własną wolą i marzeniami. Pomiot pełni tutaj rolę zwierząt roboczych albo wierzchowców; w Szarych Krainach nie ma żadnych innych zwierząt (tylko hajoty, Pomiot i Bestie).
Oczywiście, nie wszyscy znajdują tutaj zadowolenie. Szare Krainy są rajem, dosłownym i dokładnym urzeczywistnieniem najprostszych wyobrażeń - dla niektórych to za mało. Innym brakuje widoku nieba, słońca, gwiazd, drzew i zwierząt. (Wszystko to można sobie kształtować, ale są to rzeczy nietrwałe i, tak jak twórca, niedoskonałe. W Szarych Krainach jedyne stałe kolory to czerń, szarość i biel, inne kolory stanowią tutaj walutę). Takich osób nic tutaj nie trzyma. Ich frustracja nikogo nie może tutaj skrzywdzić, wliczając to w ich samych - najczęściej, po krótkim okresie szaleństwa, ci ludzie decydują się wrócić do skazanego świata. Przekraczają wtedy (fizycznie) Białą Linię, aby już nigdy nie wrócić do Szarych Krain. Jasnomagia nazywa ich Hordą - jest to szalona mieszanina wszystkich ras, niezliczone plemiona które tułają się po Avadorze szukając drogi powrotnej i ukojenia w nieludzkich okrucieństwach.
Mieszkańców Szarych Krain nie sposób zliczyć; Horda, czyli uchodźcy, to setki tysięcy istot.

Cały ten opis jest obiektywny, tak to po prostu wygląda. Teraz pora na subiektywną interpretację.

Groza tego miejsca polega na tym że ono jest prawdziwe, że istnieje i zmusza człowieka żeby spojrzał na Bestie i Pomiot z innej strony. To niszczyciele, okrutni i bezlitośni, ale ich egzystencja ma sens, ma cel: dewastując kolejne krainy zmuszają istoty do migracji, na Zamieciową modłę starając się zepchnąć wszystkie narody i ludy świata do Avadoru, do miejsca gdzie czeka na nie ratunek przed niepokonaną Pustką. Wszystko, wszystkie dzieła Jasnomagii i Pierworodnych, wszystko jest skazane na zniszczenie - dlatego że istnieją Szare Krainy. Co jeszcze wspiera taką perspektywę:
-Bestie nigdy w historii nie pojawiły się na Obrzeżu;
-fakt, że były istoty które zawędrowały aż do Domu Bestii i wróciły z opowieściami o martwym pustkowiu niczego nie dowodzi. Żeby wejść do Szarych Krain człowiek musi zrezygnować ze swojego człowieczeństwa - taki jest również efekt wycieńczającej podróży przez Avador. Istota dość mocna żeby przetrwać w martwym kraju, obdarzona niezłomnymi zasadami nigdy nie trafi do Szarych Krain, z definicji nie przekroczy Białej Linii;
-Bestie, jako połączenie wszystkich Mocy, rzeczywiście są zdolne do cudów które nawet dla Eonów są niemal nieosiągalne - jak choćby obrona krainy wyjętej z wszystkich limitów;

Sorokazte (za [białą] linią) - nazwa jakiej używają istoty z zewnątrz: Horda albo ludzie Jasnomagii którzy wiedzą że Szare Krainy istnieją. Nawet w odległych państwach o tym miejscu się nie mówi. W Tradyrze za samo wypowiedzenie tego Słowa Heroldowie odbierają obywatelowi mowę. W krajach 'Vadoru rozgłaszanie istnienia Sorokaste - "raju zbrodniarzy" - jest karane obcięciem języka albo nawet śmiercią.
Zamęt wokół sprawy powiększa to, że wiele osób rozdziela Szare Krainy od tego co rozumieją jako Sorokazte. Np. grupa pielgrzymów pod wpływem charyzmatycznego przewodnika decyduje się ruszyć za Niniwę do "jeszcze świętszego miejsca, Szarych Krain", nawet nie przypuszczając że mowa o tym samym co niesławne Sorokazte.
« Ostatnia zmiana: Październik 17, 2011, 01:57:22 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Kraje Avadoru - notatki
« Odpowiedź #3 dnia: Lipiec 30, 2012, 12:53:01 am »
Cytuj
Tak! Wiem, że Avador jest po drugiej stronie morza, lata drogi stąd. Ale Linię da się przekroczyć w jeszcze inny sposób, możecie przejść granicę między człowiekiem a Bestią tutaj i teraz, w każdej chwili...
O co tu chodzi? Ano o gość przedstawia "alternatywną ścieżkę zbawienia". Apostołowie Bestii głoszą że jeśli za życia człowiek zdołał upaść wystarczająco nisko, po śmierci jego dusza powędruje do Sorokaste, żeby żyć tam w wiecznym szczęściu.
Jest w tym przewrotna logika.

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Kraje Avadoru - notatki
« Odpowiedź #4 dnia: Luty 14, 2013, 11:26:48 pm »
Spustoszenie powoli się rozrasta - prosty patent, który wyjaśnia dlaczego Katedra, stolica starożytnego imperium, leży w tak niegościnnym kraju. Tysiące lat temu tam gdzie teraz leży Sodoma, Paranoja, czy nawet Niniwa - wszędzie tam kraj były żywy i żyzny.
Destrukcja przelewa się przez białą linię jak napierające morze.