Autor Wątek: Mocarstwa Bestialskie. Lamedwownicy, Rycerze Desperacji, Kartoskalpowie i inni  (Przeczytany 635 razy)

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Od pierwszych ludzi, ze świetlistych czasów przed Czasem pochodzi opowieść o tym jak Stwórca po dokonaniu Kreacji odwrócił się i odszedł, na zawsze gdzieś w dal.
Niektórzy jednak twierdzą że pod granicą nieskończoności wstrzymał krok i spojrzał po raz ostatni na Istnienie które powołał wśród Pustki, na ukoronowaną wieńcem Gwiazd, osnutą wkoło Miecza Prawdy, osadzoną na ziarnku piasku, mieniącą się tysiącem barw Egzystencję. A Istnienie nagle spojrzało na swego Stwórcę. Była to Bestia czerniejąca na gruzach świata: pazurami ostrzejszymi od rzeczywistości przeszywała wszystko co było i czego nie będzie, uderzeniami ogona strącała konstelacje. Na grzbiecie niosła trzydzieści sześć imion; pierwsze brzmiało Udręka, ostatnie: Upadek. Szyderczy, pełen wirujących planet wzrok wbijała w - Stwórcę - ogarnął go smutek na widok skazanego świata. A jego smutek był natchnieniem, a natchnienie: stworzeniem. Tak zostali powołani LAMEDWOWNICY.
W wielu jasnomagiach nigdy o nich nie słyszano; w innych nazywani są Lamentownikami. Nie można wskazać istoty i powiedzieć: "to jest Lamedwownik" - żyją i umierają bowiem nieznani. I tak powinno być. Najwięcej wiedzą o Lamedwownikach Herdainowie i krasnoludy szlachetne. Według wiedzy Pierworodnych w każdej Gwiezdnej Generacji, co 77 lat, rodzi się trzydziestu sześciu Sprawiedliwych, śmiertelników biorących na siebie bezmiar cierpienia i bólu świata, ciężar pod którym ugięłoby się umęczone Istnienie i który zniszczyłby wszystkie istoty. Mogą być żebrakami i królowymi, rzemieślnikami i podróżnikami, mniej lub bardziej znani, zapomniani już za życia, pamiętane długo po śmierci. Na codzień wyróżnia ich niezwykła dobroć i głęboka mądrość - ale ponieważ nawet w naszych Upadłych czasach te cnoty jeszcze nie zanikły, to za mało by rozpoznać Lamedwowników. Tym bardziej, że ich niewyobrażalne cierpienie jest niezauważalne. To nie energia, nie klątwa, nie piętno - nic co można zmierzyć, rozpoznać czy znaleźć. Ból świata i istot spada tylko na Lamedwownika, tylko jego dotyczy i Lamedwownik godzi się z nim. Przyjmuje cierpienie nie rozumiejąc dlaczego dotknęło właśnie jej, przyjmuje ponieważ czuje że tak trzeba.
Powiada się, że dusza Lamedwownika po śmierci zamarza. Podejmowana jest wtedy przez duchy służebne i niesiona w ognie Bożej Miłości. Ale nawet w dłoniach Bogów, nawet po tysiącu lat - dusza Lamedwownika nie może odtajeć.
Herdainowie, za wstawiennictwem Gwiazd, otrzymali od Bogów taki oto przywilej: święci heroldowie oznajmiają im imię każdego zmarłego Lamedwownika, a Pierworodni rytują je na wieczność w ścianach Komnaty Trwania pod halami Arm'salan.



Niestety, to nie ja jestem autorem tego pomysłu. Pochodzi on z tradycji żydowskiej; tu macie linka http://www.midrasz.home.pl/1999/lip/lip99_4.html. Według mnie, jest to idea po prostu miażdżąca, o czymś takim nigdy mi się nawet nie śniło. Arcydzieło wyobraźni którego nie może zabraknąć w SOŁPie.
Formalnie Lamedwowonicy są zaliczani do Mocarzy Bestii ze względu na swój związek z tharshias, cechą która bierze się z tych Eonów. O ile jednak u Zdesperowanych Rycerzy tharshias przenika i pochłania istotę, o tyle Lamedwownicy muszą cierpieć jego ciężar "zewnętrznie". Tharshias której w ten sposób doświadczają, jest nieporównanie większe niż suma ich istot: to cierpienie setek tysięcy oraz samego Istnienia. W prostacki sposób można więc powiedzieć, że Lamedwownicy są najpotężniejszymi z Mocarzy.
« Ostatnia zmiana: Maj 08, 2011, 05:16:41 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Mocarstwa Bestialskie. Rycerze Desperacji
« Odpowiedź #1 dnia: Luty 14, 2009, 05:40:53 pm »
Są rycerze i Rycerze. Czy wiele trzeba mówić o tych pierwszych? Połyskują pancerzem, dźwięczą bronią i pustym słowem, depczą po słabszych i płaszczą się przed silniejszymi. Prawdziwi Rycerze, ci których zalicza się do Mocarzy Smoków, są wcieleniem ideału. Ich tarcz nie można dostrzec, bo niezniszczalna stal z której zostały wykute jest Honorem Rycerskim. Nie potrzebują mieczy; tak długo jak dzierżą Słowo Rycerskie są uzbrojeni i gotowi do wojny. Ich duma jest czysta i nie znają pychy. Są wytchnieniem i pomocą dla wszystkich istot. Stają do walki twarzą w twarz, na równej ziemi, w blasku słońc przeciwko każdemu. Nie zabijają lecz bronią, nie niszczą lecz budują.

RYCERZE DESPERACJI
Taaak, to jest ideał. Ale Honor rycerza nie jest materialny, nie osłoni go przed ciosem, raną i bólem. To raczej stan umysłu, wiara w niezniszczalność tego czym się jest, czym się stało. Istota upodlonego człowieka załamuje się, ulega cierpieniu i woli przetrwania; w łańcuchach, trzęsąc się z zimna i słabnąc z głodu - rycerz pozostaje sobą. Jednak tak samo jak człowiek, tak i on może zginąć. A trudno jest śmiertelnikowi pokonać z powrotem drogi umarłych... Ale Słowo rycerskie to nie skrytowiedza Maazów czy Słowo Ezurianina: to tylko postanowienie, przysięga której bez względu na wszystko trzeba dotrzymać. Nie rozetnie się nią murów, nie powali przeciwnika; jest bardziej celem niż środkiem. Niełatwo, w zapale i dumie składając obietnicę pamiętać o własnych granicach. A one istnieją; są ostre niczym prawda - są prawdą i są nie do przekroczenia... Ciężko jest rezygnować z przewagi, samotnie występować naprzód, zawsze ogłaszać się własnym imieniem. Zdejmować zbroję, gdy przeciwnik jej nie nosi, dzierżyć miecz, kiedy wróg czeka z gołymi rękoma. Ciężko stawać do walki ze świadomością, że zwycięstwo jest niemożliwe.
Dlatego w wielu rycerzach których uratowano od śmierci, którzy oglądali krzywdę i śmierć przyjaciół, którym zabrakło mocy: narasta ciemna i bestialska siła. Gniew, żal i bezradność rodzą Desperację. Rycerz powoli zapomina, że zwycięstwo nie jest jego celem, że są uczynki niedopuszczalne, że jest częścią czegoś większego. Ostatecznie wie już tylko jedno: w tym miejscu i czasie nie może przegrać. Czara wypełnia się i przelewa: światło wkoło ciemnieje, ciało się kurczy, skóra krzepnie na kościach, oczy zapadają w głąb czaszki i Rycerza wypełnia straszliwa potęga. Gliniany świat umiera na sam jego widok, jego ciosy mogą powalić Eona. Nie ma już kogo bronić - jest tylko wróg który rozciąga się wszędzie, który jest światem i który musi zostać unicestwiony. Nie ma już czego budować - po spełnieniu Desperacji pozostają tylko gruzy.
« Ostatnia zmiana: Listopad 02, 2010, 09:39:19 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Mocarstwa Bestialskie. Lamedwownicy
« Odpowiedź #2 dnia: Luty 14, 2009, 09:48:19 pm »
KARTOSKALPOWIE, Kartskalpowie

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Mocarstwa Bestialskie. Apostołowie
« Odpowiedź #3 dnia: Maj 08, 2011, 05:28:27 pm »
APOSTOŁOWIE
Skojarzenia z Berserkiem w dużej mierze właściwe!
Apostołowie to wszelkie, obdarzone (czasami) wielką mocą istoty które wspierają Bestie w krzewieniu destrukcji na dowolną skalę. Jasnomagia nazywa ich fałszywymi Mocarzami i rzeczywiście coś jest na rzeczy - Apostołowie czerpią od Bestii jedynie inspirację, to jak doszli do swojej (ewentualnej) potęgi zależy od ich osobistych losów. Po prostu w pewnym momencie taki krzywdziciel ludzi uznaje że za jego okrucieństwami stoi coś więcej i zaczyna się uważać, a nawet też ogłaszać, Apostołem. Więcej o tej "ideologicznej podbudowie" w tym i następnym poście: http://soap.kasiotfur.com/index.php?topic=412.msg7277#msg7277. Tak więc każdy Apostoł jest inny; niektórzy działają w ukryciu, inni potrafią ginąć w bezsensownych atakach na przeważające siły. Są wśród nich wreszcie prawdziwi Mocarze, Demonolodzy, Prawodzierżcy, Heroldowie którzy obracają swoją potęgę na bestialskie cele.
Z drugiej strony, wielu Apostołów przejawia wspólne, niewytłumaczalne właściwości: Pomiot ich nie atakuje, a niektórzy mogą nim nawet dowodzić. Podobno istnieje jeszcze wyższy poziom "wtajemniczenia" który umożliwia Apostołowi wezwać Bestię (co zawsze* jest jednorazowym wyczynem).

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Mocarstwa Bestialskie. Lamedwownicy, Rycerze Desperacji, Kartoskalpowie i inni
« Odpowiedź #4 dnia: Grudzień 17, 2011, 07:06:00 pm »
Do Apostołów: wędrują po świecie głosząc Awangelię, Smutną Nowinę: świat jest skazany na Upadek.

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Mocarstwa Bestialskie. Lamedwownicy, Rycerze Desperacji, Kartoskalpowie i inni
« Odpowiedź #5 dnia: Czerwiec 29, 2012, 04:44:35 pm »
to nie są mocarze

DOBRZY LUDZIE
Bestialskie zagrożenia wymagają bestialskich środków.
Dobrym Człowiekiem, podobnie jak w wypadku większości Bestialskich Mocarstw, może być każdy. Potrzebne jest tylko jedno: niezłomne poczucie sprawiedliwości i absolutny brak litości. Dobry Człowiek jest łowcą głów, sędzią i katem w jednym. Nie pracuje dla złota, trofeów ani chwały, obchodzi go tylko jedno - wymierzenie kary proporcjonalnej do popełnionej winy.
Każdy Dobry Człowiek jest inny. Jedni działają w oparciu o bogactwo które zdobyli zanim zrozumieli po co naprawdę żyją. Inni, niczym wielkie, przyczajone pająki, snują sieci intryg w które wpadają ich ofiary. Niektórzy władają po mistrzowsku słowami i potrafią przekonać do przyjęcia kary nawet najbardziej zatwardziałych zbrodniarzy. Jeszcze inni posługują się czystą przemocą. Ich cele są równie różnorodne. Są szaleńcy co marzą o mordowaniu Bestii - i ścigają je, wędrując po szlakach zniszczeń które zostawiły, albo podróżują i przepadają prosto w sercu Dewastacji, w Domu Bestii (jeśli to miejsce rzeczywiście istnieje). Większość żyjących Dobrych Ludzi mierzy jednak siły na zamiary. Są fanatykami, ale nie są samobójcami - jeśli wróg ma przewagę, Dobry Człowiek raczej się wycofa i zaatakuje ponownie, z pozycji siły, jutro albo za dziesięć lat.
Większość jasnomagii traktuje Dobrych Ludzi na równi z krawędziarzami - ale to tylko pozór. Dobrzy Ludzie często pracują jako kaci w wielkich miastach albo sędziowie-egzekutorzy w zapadłych zakątkach świata. Bywają też "specjalnymi funkcjonariuszami straży", co może oznaczać wszystko - od pomocy w dochodzeniach po ciężkie wsparcie w krytycznych sytuacjach. Z drugiej strony, stanowią poważne zagrożenie dla ładu - ich bezkompromisowość i umiłowanie okrucieństwa sprawia że wiele osób woli nie pamiętać o ich istnieniu. Zdarza się też, że Dobrzy Ludzie wchodzą w otwarty konflikt z miastami albo nawet krajami i rozpętują krwawe rewolty nie pod sztandarami stworzenia jakiegoś nowego, lepszego ładu ale odpłaty za wycierpiane krzywdy.
Niestety całość obrazu zaciemnia fakt, że Apostołowie albo inni łamacze jasnomagii bardzo często podają się właśnie za Dobrych Ludzi - wbrew pozorom jest to łatwiejsze niż się wydaje. Powiedzmy, że idea która leży u podstaw działalności Dobrych Ludzi jest... dobra, ale fakt że stykają się bezpośrednio z bestialstwem, oraz fakt że sami postępują bestialsko - to sprawia że z czasem nawet najtwardsi i najbardziej prawi z nich ulegają pewnemu wypaczeniu, uważając się za ludzi działają niczym bestie.

Charakterystyczna magia ("mocarstwo") Dobrych Ludzi to szereg karzących rytuałów, z których naj(nie)sławniejsze są te dwa:
Excordia - http://soap.kasiotfur.com/index.php?topic=624.msg8584#msg8584
Trzynasta Karta - Tego rutuału używa się do rozpoznawania bestii. Dobry Człowiek tworzy talię dwunastu vladyjskich kart i każe podejrzanemu człowiekowi wybrać jedną. Dobrzy Ludzie wierzą, że człowiek niewinny wybierze kartę odpowiadającą swojemu losowi, natomiast zbrodniarz, wbrew rozsądkowi i logice wybierze kartę trzynastą, Wizerunek Bestii, a na jego czole pojawia się przeklęte Piętno. O ile Excordia weszła do kanonu praw Jasnomagii, o tyle ten rytuał jest traktowany BARDZO nieufnie. Po pierwsze, podobno zawodzi (jest losowy!) w wypadku osób których Gwiazda zgasła (śmiertelników którzy nie mają przeznaczenia). Po drugie, całkowicie nie działa dla Pierworodnych (którzy z założenia nie mają Gwiazd), czego wielu Dobrych Ludzi nie przyjmuje do wiadomości. I po trzecie wreszcie, karty Vladów mają złowrogi, zamieciowy potencjał i bardzo możliwe że sam akt wybrania którejś karty wystarczy żeby zniszczyć przeznaczenie człowieka. W skrócie: większość ludzi uważa ten rytuał za zbyt Zamieciowy.

Inspiracja:
John Farson (oczywiście) - Mroczna Wieża
« Ostatnia zmiana: Styczeń 05, 2014, 11:51:16 am wysłana przez Bollomaster »