Bestia Cagatz została zniszczona przez sajanina Seishiro w Powrocie Smoka Ostatecznego Avadoru, jesienią 1027 roku w mieście Sheddath na południu Halrua. Dla zwycięstwa, Seishiro wystąpił poza Czas i ściągając wszystkie siły z minionych epizodów swojego sześcioletniego (!) życia uderzył „Ażazem”, starożytną techniką Smoczych Towarzyszów. Bestia została unicestwiona w jednej chwili. Na początku walki sajanina wsparła jedna z Panien Karionowych, które od najdawniejszych czasów żyją na Księżycu. Obróciła tarczę planety, ustawiając ją w pozycji Pełni – ukryta w wojowniku moc mogła się teraz przebudzić, początkując wykonywanie techniki. Zanim jednak doszło do rozstrzygnięcia, Panna została zabita przez Bestię.
Cagazt miał pierwszą postać olbrzymiego, sześcionogiego psa pokrytego tęczowymi piórami. Łeb był pozbawiony oczu i nosa; paszcza - potężna z kilkoma rzędami zębów. Z całego ciała wyrastało mu kilkanaście eterycznych ogonów.
Jego druga postać to był wysoki człowiek o pustej twarzy, cały czarny. Ramiona, plecy, tył nóg porastały tęczowe pióra; głowę otaczało coś w rodzaju lwiej grzywy. Nad czołem miał jakby diadem z trzech rzędów zębów. Otaczała go czarna aura przetykana zielonymi wyładowaniami.
Ponieważ „Bestia nie żyje”, jej pomiot stracił swoją siłę. Chociaż minęło niewiele czasu – ledwie się zaczął rok 1028 – Heroldowie i Rycerze Odrodzonego Tradyru zdołali już poznać słabości pomiotu Cagazta. Wiadomo, że jego zagłada jest bliska ale Tradyrowie nie mają zamiaru biernie na nią czekać.
Po pierwsze plugastwo tej Bestii osłabło w niezwykłym stopniu. Jego straszliwe siły fizyczne, jak się zdaje, przepadły. Większość pomiotu jest obecnie niewiele mocniejsza od zwykłych zwierząt; nie należy jednak zapominać o nietkniętej żądzy mordu tych stworów. Łatwiej giną, ale rany jakie zadają są ciągle niezwykle zabójcze. Być może przyczyną czegoś takiego jest miażdżąca skuteczność świętej techniki; według niektórych badim „wodospady Ażazu ciągle spadają na niezliczonych horyzontach” - tak jakby jej siła wciąż trwała. (Mechanicznie, od chwili zabójstwa Cagazta poziom sukcesów jego Pomiotu jest 2 lub 3x mniejszy. Statystyki poniżej oddają dawny stan rzeczy)
Po drugie, ponieważ Bestia została zabita w bramie miasta-sanktuarium, jej pomiot już nigdy nie zagrozi żadnej siedzibie obwiedzionej murem. Jest niezdolny do przekraczania wrót. Pojawiają się wieści, że dotyczy to nawet drzwi zwykłych, kruchych domów...
Po trzecie pomiot Cagazta rozpoczął gigantyczną migrację. Nieprzeliczone hordy plugastwa ze wszystkich stron Kontynentu i z jeszcze dalszych być może ziem – ściągają w stronę Sheddath. Co jeszcze osobliwsze, w swoim obłędnym pochodzie nie atakują, prą tylko naprzód i naprzód jak we śnie. Każda jednak próba zranienia, zatrzymania ich powoduje chwilowe „przebudzenie” – i to nie tylko celu, ale całego pomiotu jaki znajduje się w pobliżu. Rzuca się wtedy na wszystko co żyje, nawet na siebie samego, doprowadzając w niektórych wypadkach do koszmarnej eskalacji. Żadna potężniejsza jasnomagia nie przepuści raczej tych upiornych pochodów przez swoje terytoria; z drugiej strony, jeśli walka na granicach się przedłuży, zacznie ogarniać coraz większą liczbę wciąż napływającego pomiotu. Tak czy inaczej, niewiele go dotrze do Sheddath. Ten któremu się to udało... zdycha podobno pod murami miasta (być może jednak jest „po prostu” zabijany przez pielgrzymów). Mistrzowie wiedzy twierdzą, że coś podobnego miało miejsce wcześniej tylko raz, po zniszczeniu Bestii Ból i, podobnie jak teraz, nikt nie potrafił tego wówczas wyjaśnić.