Zagłada Krasnoludów
(XXXVI Proroctwo, ogłoszone w 976 roku w Smoczym Imperium Seraju)
...Zrozpaczony, dźwignąłem głowę i dźwignąłem wzrok żeby ujrzeć Gwiazdy, bowiem z dna największej nawet otchłani zawsze można dostrzec Gwiazdy. Ale to miejsce straszliwe leży niżej niż otchłań.
I dlatego, zamiast świateł zobaczyłem mrok, zamiast wieczystego trwania – nieuniknioną zagładę! Ujrzałem cały ogrom upadku Smoków i ich ukochanego świata: ohydę Spustoszenia w Avadorze i trupa Salamandry pogrzebanego w białych piaskach, i wrota Dreiladassu i cmentarną krainę za nimi, i zamordowane, poryte niezliczonymi bliznami Smoki Tradyru, i Katedrę pełną trupów, i miasta Północy grzęznące w Smoczej krwi i upiorne wojsko oblegające Imperium i Uzurpatora na tronie kości, klęska, klęska, klęska. Moja Esencja i moje magie, moja duma i wola, wszystko mnie zawiodło, zostałem skruszony, zostałem zmiażdżony, przegrałem.
Ale oni mnie nie opuścili. Moi Bracia Krwi zstąpili tutaj ze mną i dokonali dla mnie niemożliwego. Przebili się przez mury Bólu, wśród tysiąca cieni znaleźli prawdziwego Seraja i sprawili, że na chwilę zapomniał o swoim cierpieniu. I przez tą jedną chwilę wszystko było Esencją.
Ujrzałem wtedy w górze nad sobą nową Wizję.
Była to Wyspa, najpiękniejsza ze wszystkich wysp na świecie. Na jej środku stała góra ognista, u jej podnóża leżało miasto i wysoka wieża, a wkoło był zielony las i zielone łąki. Oblewały ją wody trzech mórz, ale Wyspa była chroniona przed siłami świata, bezpieczna na barkach Purpurowego Króla, żywego Smoka z Korowodu Gwiazd. Za bramą jego szczęk zobaczyłem wspaniały Skarbiec, tysiąc księgozbiorów, ostatnią Błękitną Bibliotekę na czerwonej ziemi.
Ale piękniejsze od Wyspy, wspanialsze od Biblioteki były Królewskie dzieci, nowa rasa ludzi-Smoków. Ich przeznaczeniem było stoczyć wojnę, po której nie będzie już trzeba toczyć żadnych wojen. W ich Gwieździe zapisano, że uratują świat przed Nicością.
Potrafiłem wcześniej unosić się w powietrzu, ale dopiero teraz zrozumiałem co to znaczy Latać. Razem z moimi Braćmi powstaliśmy z Umbrydy i w ten sposób postawiłem pierwszy krok na Drodze. Przyjąłem i zostałem przyjęty przez arzatum, wybrałem i zostałem wybrany przez tzarugina.
Przez trzydzieści sześć lat uczyłem się, pracowałem i trwałem. Byłem pokorny wobec tzaruginów, i współczujący dla każdego wroga. Przez cały ten czas nie opuszczała mnie myśl o Wyspie i jej Mieszkańcach – ci ludzie, których nigdy nie poznam, byli moją siłą, moją Esencją. Marzyłem o słonecznych, spokojnych latach w nowym, odrodzonym świecie.
Teraz, za waszą sprawą, to wszystko leży w gruzach.
Widziałem upadek Gwiazdy, która pieczętowała nasze – i wasze! – wybawienie i wiem, gdzie ją zrzuciliście. Widziałem bestialską rzeź istot które miały ocalić nas wszystkich – was również! Nie zabiję was za to. Zgotuję wam los gorszy od śmierci. Gorszy niż to, co przyjdzie z drugiego końca Drogi. Kiedy Uzurpator zgasi Słońce, będziecie śpiewać hymny na jego cześć, bo nie będziecie już musieli oglądać tego, co z wami zrobiłem. Wszystko jest stracone. Nie ma już we mnie pokory, nie ma współczucia. Przysięgam, kiedy Spustoszenie ogarnie Północ, wy jedni powitacie nadejście Nicości z radością.