Aigues Mortes, port na granicy Fioletu, Błękitowe odbicie portów i miast prawdziwego świata z których wyruszali (bądź wyruszą) pielgrzymi, krzyżowcy, istoty które zamierzają pokonać pewną drogę i które wierzą, że wiedzą co czeka na jej końcu. Horyzont potężnie związany z Zasadami, spotkasz tutaj mnóstwo wędrowców z wszystkich ośmiu kierunków Istnienia... Aigues Mortes to gigantyczna metropolia na krańcu pustyni białego, księżycowego piasku - podróżować po niej można tylko za dnia, kiedy dobre Słońce dodaje sił pielgrzymom. Nocami na niebie króluje bezlitosny Księżyc, jego paląca moc obraca w pył każdego śmiałka który nie zna przebłagalnych rytuałów.
Ocean Fioletu jest doskonale nieruchomy: im dalej człowiek wędruje po jego zastygłych falach, tym mocniej działa na niego aura Trwania. Bardzo łatwo jest ulec i znieruchomieć na wieczność. Żeby pokonać Fiolet (jeśli to w ogóle możliwe) trzeba czegoś więcej niż własnych nóg - potrzebne są statki i niezłomna załoga. Ale składy szkutników w Aigues Mortes są niemal puste, na białych piaskach nie utrzyma się przecież żadne drzewo. Dlatego krzyżowcy przybywają tutaj z własnymi materiałami, niosąc, wlokąc przez pustynię wręgi, klepki poszycia, maszty, galiony i żagle, części tysiąca różnych, Błękitnych i prawdziwych okrętów. Miejsca na statku nie kupisz tutaj nawet za Słoneczne złoto - jedną walutą jest to co przyniosłeś, drugą - twoja wola, bo Fiolet nie zna żadnego wiatru i tylko myśl, wola krzyżowców napędza ich statki-widma.
Już podczas drogi przez pustynię, jeszcze przed dostrzeżeniem murów Aigues Mortes widać na horyzoncie coś jakby kolumnę, potężny filar niknący w fioletowym niebie. Jest to jakiś starożytny gigant, istota która dawno temu wstąpiła w Fiolet i chociaż przegrała swoją walkę, to przecież jeszcze nie zapadła się pod powierzchnię wód. Tym którzy widzieli Ader-Thaden za Legendarnych czasów, ta istota nieodparcie kojarzy się z Ranga Imrodą.
Jeśli przyjrzeć się uważniej, na oceanie widać wiele statków które zastygły w swej żegludze, bliżej i dalej od awanportu miasta - a także pojedyncze postacie niecierpliwych krzyżowców, teraz skazanych na wieczne oczekiwanie (trochę jak ci przechodnie-posągi na ulicy we Wrocławiu, pamiętacie?)