Ciężko się pisze na ten temat, dlatego proszę o cierpliwość i dystans. Mam nadzieję że tekst nie jest zbyt chaotyczny.
Trudno będzie do czegoś sensownego dojść skoro tak stawiasz sprawę. Tradyr i Hal'rua mnie przekonuje, przede wszystkim dlatego że pojawiają się tam jakieś alternatywy, wartości, cele, treść - nie miałem tych państw na myśli pisząc powyższego posta. Ossenthar - oczywiście niewolnik przecież nie ma prawa do posiadania własnej duszy ona też jest własnością pana.
Mam na myśli ten fragment:
Co więcej, nihilizm jest "modny"; nihilistów otacza aura skandalu, oryginalności - co w połączeniu z refleksją nad życiem, które jest zabarwione pewnym smutkiem tworzy obraz człowieka dojrzałego, głębokiego, fascynującego. Wolnomyśliciela, który sam sobie wyznacza granice, żyje śmiało i zdecydowanie, widzi nad głowami pochylonych w modlitwie śmiertelników. W Heretyckim stereotypie nihilisty zawiera się też poczucie wyższości (nieuzasadnione i zgubne oczywiście).
Nihlizm zaczął rozkwitać na nowo około 400 lat temu - razem z nową redakcją Legendy. Ludzie wyczytali w niej, że Miłosierna Bogini pomagała Pierworodnym, przeklętym przez Bogów Pierworodnym... Czy odwróci się więc od nieheretyckiego śmiertelnika? Zaczęły pękać surowe dogmaty Jej kultu; okazało się że są zbudowane na oszustwie, że Litościwa Pani obdarza łaską każdego kto zwróci się do jej Kapłanów... To oczywiście nie jedyna przyczyna, ale łatwość z jaką można dostać pomoc w najcięższej sprawie pomogła wielu nihilistom w porzuceniu swego Wyboru.
Jak patrze na to po raz enty to rzuca mi się kolejna rzecz: to nie jest spójne, nihilista to osoba która zrezygnowała z życia w raju czy nie? Z 2giej części tego tekstu wynika że jednak nie, bo nadal na coś liczy, na nieśmiertelność, życie po życiu, a o takich przypadkach tutaj nie dyskutujemy. (czy się mylę?)
To co napisałeś zupełnie do mnie nie trafia, nie wiem w co obecnie wierzysz, ale ja mając obraz absolutnej pustki nie czuje się ani, "modny", otoczony aurą skandalu - jeśli tak to nie ma w tym nic pozytywnego; oryginalny? - skoro wszyscy aquilonie to nihiliści to co w tym oryginalnego? - oryginalne byłoby to w państwie gdzie 98% istot to heretycy; głębia i dojrzałość wynikająca ze spojrzenia w pustkę? co w tym fascynującego? to raczej jak spojrzeć w otchłań, przerażenie i rozpacz. Nie wiem czy kiedyś w życiu całym sobą wierzyłeś w to że niczego po śmierci już nie doświadczysz, chyba nie, ale to raczej dobrze.
Człowiek którego opisujesz musi mieć w sobie wiele siły jeśli chce się z tym (a wydaje mi się że tak go widzisz) afiszować, być z tego dumny, a ludzie w większości nie mają siły, są bojaźliwi, słabi. Jeśli mieliby zrezygnować z herezji musieli by posiadać alternatywę, nie tylko / nie koniecznie w życiu po życiu.
Herezja - musi mieć swoje wartości, bardzo dokładny szkielet zasad, nie mam tu na myśli tego że franek przy jedzeniu ryby oderwie jej ogon bo tak każe mu jego herezja, mam tu na myśli tak charakterystyczne zasady i wartości jakie wypływają np z życia Chrystusa czy Buddy. To wielki złożony światopogląd, filozofia, ścieżka po jakiej się idzie.
Jeśli w jakimś państwie odwrócono się od herezji to musiała powstać na jej miejsce przynajmniej jakaś ideologia społeczna, wyższe cele, autorytety, cokolwiek - coś co zastąpiłoby nie tylko życie po życiu ale także całą opisaną wyżej resztę wartości towarzyszących herezji. Jak na razie widzę to jedynie w miarę spójnie w Tradyrze, może Hal'rua. Obywatele państwa pozbawieni tego na dłuższą metę sami stworzą coś dla siebie, powołają swoje herezje, lub powstaną inne wartości, cele, ewentualnie będą się zapadać coraz głębiej ku prostym rozkoszom, pieniądzu, władzy, i raczej nikt z nich nie będzie myślał o śmierci, będzie to tabu, ja widziałbym to trochę podobnie do Klątwy u Tanelfów, o ile można takie rzeczy porównywać.
Właściwie w tym temacie przydałaby się (
naprawdę) opinia Anki i Kasi, bo wchodzimy w bardzo subiektywny temat, w 2 niewiele do niego wniesiemy.
To że my żyjemy w okresie kiedy Europie wydaje się że może istnieć bez Boga trochę rzutuje, zdaje się, na nasze zapatrywania podczas tworzenia Turblanda.
Według mnie to żaden argument. Żyjemy gdzie i kiedy żyjemy, wierzymy w to co wierzymy, masło jest z masła... Men, na nasze zapatrywania rzutuje każda rzecz która nas dotyczy, na przykład to że nigdy nie głodowaliśmy albo że wystarczy pstryknąć żeby mieć światło...
To takie pytanie trochę na boku, naprawdę uważasz to za odpowiedź, lub co więcej odpowiedź argumentowaną?
Co do ostatniego posta, nie muszę czytać "Kamp-pur-gard" czy pozostałych cud, mam już ten obraz w głowie, zapewne nihiliści tak na to patrzą, ale tylko z tego powodu że są ludźmi, od co - nie potrafią stworzyć nawet w wyobraźni doskonałego świata, więc uważają że istnieć nie może, nawet w raju. Ja bym poszedł raczej w inną stronę - skoro bogowie w soapie mają być nieosiągalni, w sensie intelektualnym (nie wiem jakim słowem to opisać ale mam nadzieję że rozumiecie), to ich raje także.
Może gdy tam docierasz wcale nie stajesz przed obliczem Pana, stykasz się tylko z jego energią i ona cie przemienia, tracisz wszystkie niedoskonałości, obawy, cierpienie, kompleksy, stajesz się czymś doskonałym, spójnym. Tak przemieniony wkraczasz w inny świat, świat znajomy a jednocześnie zupełnie inny.
Wydaje mi się że herezje trzeba stworzyć takie by się chciało grać heretykami (!), a wszystkie państwa które odrzuciły całkowicie bogów powinny posiadać własne, wielkie i rozbudowane wartości - tak by ich obywatele nie popadli w całkowity i absolutny relatywizm.
Uh tyle ode mnie na dziś, to i tak bardzo sporo, myślę że w next week będzie lepiej.