Autor Wątek: SIDARD  (Przeczytany 339 razy)

kasiotfur

  • Jego Cesarska Mość
  • Administrator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 1366
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
SIDARD
« dnia: Wrzesień 29, 2010, 01:05:16 am »
Kiedy patrzyli z Błękitu na czerwoną ziemię, wszystko wydawało się na miejscu. Ich śmiertelne dzieci wiły się u ich stóp. Odczucia, jakie żywili względem nich, były najróżniejsze albo żadne.

Te stworzenia jednak, które nie były ich tworem, z łatwością przebijały granicę między Czerwienią a Błękitem, dzieci Stwórcy, Pierworodni... nawet jeśli byli słabsi, ich potencjał sięgał Gwiazd. Ta wiedza, ta świadomość, dzielona przez wszystkich, w każdym budziła nieopanowaną zazdrość i nienawiść. Uczucia tak żałośnie czerwone i przyziemne, że sam fakt iż ich łączyły, wzbudzał kolejne fale złości.

Ostatecznie każdy z nich był niezwykłą jednostką, która parła pod prąd, w sobie tylko znanym celu. Każdy z Bogów to wybitne indywiduum, tworzące świat wokół siebie, Słońce pod którym żyją inni. Przecież są czymś więcej niż istotami, narażonymi na ingerencję kogokolwiek!  

Jednak Pierworodni – pozostałość czasów Stworzenia - byli jak nienawistny trąd, toczący ich skórę i nadający im formy, formy których Bogowie nigdy nie pragnęli, formy poza ich decyzją. Nie mogąc tego dłużej znieść, pragnąc się wyrwać spod tego wpływu, zebrali się w jednym miejscu tworząc niezwykły tłum. Każdy uczestnik narady wyjątkowy, odrębny, prawdziwie nadzwyczajny, a jednak naznaczony jedną wspólną cechą, żywiący jedno, łączące wszystkich uczucie.

NIENAWIŚĆ.

Ale kto CHCE nienawidzić? Spotkali się, z niczyjego polecenia, dla wylania z siebie tego morza dudniącego w ich żyłach. Potrzebowali naczynia, ale nie było to wyzwanie, wzięli pierwszą dolinę na którą padł ich wzrok. Ku zadowoleniu zgromadzonych, nie musieli nawet uczynić gestu w poszukiwaniu drugiego naczynia, miejsce było zamieszkane.

I, znów bez trudu, czy skomplikowanych planów, Sidard, nienawistny deszcz, zaczął padać na dolinę, a z każdą, przepełniającą serca mieszkańców kroplą, ziemia była im cięższa. Rzeczywistość, z rosnącym wstrętem, unosiła miejsce pełne Sidardu. Góry ugięły się i zamknęły szczyty, odgradzając miejsce od światła. Sidard jednak jeszcze się nie zakończył i kiedy dolina, zbyt ciężka dla świata, zaczęła zapadać się do jego wnętrza, deszcz ciągle uderzał w sklepienie i przeciekał przez nie z całą nienawiścią, zatapiając każdego z mieszkańców. Jad przeżarł usta, gardła, płuca, serca, paznokcie, wątroby, nerki, jelita, mięśnie, skórę, chrząstki, kości... ale ich nie zniszczył, tworząc z istot coś innego, nowego. Dolina długo się zapadała, a nad nią zasklepiały się kolejne góry. Mieszkańcy Alp Tronaqui, Doliny WieluRzek, zapadli się razem z nią. Do wewnątrz siebie, pod naporem Sidardu. Ich pragnienia, ich istnienia, zmienione zupełnie, przełamane i wypatroszone, otworzyły oczy na nowy świat.

Kiedy unieśli wzrok w górę, ku jedynej szczelinie w szczytach gór, w kapiący strop doliny, było w ostatnich kroplach załamane światło i odbicie czerwonego świata. Ich Ojcowie, wolni od Sidardu, lżejsi od dusz, zupełnie Puści, unieśli się. Ich błękitne, półprzejrzyste istoty na kilka epizodów przysłoniły złocistożółty blask Słońca.

I Syn Sidardu zapatrzył się w odbicie czerwonego świata zadziwiony, bo oto Czerwień lśniła... Zielenią.

« Ostatnia zmiana: Kwiecień 16, 2011, 10:14:13 pm wysłana przez Bollomaster »

kasiotfur

  • Jego Cesarska Mość
  • Administrator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 1366
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: SIDARD
« Odpowiedź #1 dnia: Wrzesień 29, 2010, 01:10:44 am »
Jedno nad czym nadal myślę, choć prawdę trudno zgłębić, to opcja w której, bo przecież nie ma wspomnienia o rasie 'mieszkańców doliny', Synami byłyby istoty kiedyś Pierworodnej. W jakiejś szaleńczej przewrotności, bogowie wykorzystaliby znienawidzony, nieograniczony potencjał, coś czego nie chcieli dać żadnym swoim tworom, żadnym istotom śmiertelnym. Ich ludzie nie unieśliby darowanej mocy.

Tak więc, próbując się wyrazić jaśniej:
Co jeśli, Synowie Sidardu, sami są, w istocie, u trzonu swojej egzystencji... Pierworodni.

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: SIDARD
« Odpowiedź #2 dnia: Wrzesień 29, 2010, 07:33:24 am »
Boziu, to jest naprawdę mocne. Absolutnie genialna wizja zapadającej się pod deszczem nienawiści doliny + koncept na korzenie Synów. Czytałem zapuściwszy uprzednio Dream is Collapsing z Incepcji, wrażenia były szaleńcze. Jeszcze raz powtórzę: motyw z doliną jest boski, ogólnie rzecz biorąc - jedna z najlepszych rzeczy napisanych do SOŁPa.

Myślę jednak, że kilka sformułowań trzeba trochę poprawić, głównie o zaimki, tak żeby było dokładnie wiadomo o kogo w którym miejscu tekstu chodzi.

kasiotfur

  • Jego Cesarska Mość
  • Administrator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 1366
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: SIDARD
« Odpowiedź #3 dnia: Wrzesień 29, 2010, 07:34:53 am »
Uuu dzięki :> Przyznam, że wczoraj do późna nie mogłam przez to wszystko zasnąć!

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: SIDARD
« Odpowiedź #4 dnia: Wrzesień 29, 2010, 07:35:51 am »
Cytuj
Kiedy patrzyli z Błękitu na Czerwoną ziemię, wszystko wydawało się na miejscu. Słabsze od nich istoty wiły się u ich stóp. Odczucia, które żywili względem nich, były najróżniejsze albo żadne.
Zamiast pogrubionego dałbym "ich śmiertelne dzieci" - lub coś w tym rodzaju. Albo - "słabsze od nich istoty, śmiertelnicy". Drugie zdanie jest po prostu znakomite.

Cytuj
Te stworzenia jednak, które nie były ich tworem, >które< z łatwością przebijały granicę między Czerwienią a Błękitem, dzieci Stwórcy, Pierworodni... nawet jeśli byli słabsi, ich potencjał sięgał Gwiazd. Ta wiedza, ta świadomość, w każdym jednym z nich, budziła nieopanowaną zazdrość i nienawiść. Uczucia tak żałośnie czerwone i przyziemne, że sam fakt iż ich łączyły, wzbudzał kolejne fale złości.
Ta wiedza, ta świadomość dzielona przez wszystkich, w każdym budziła nieopanowaną zazdrość i nienawiść. Tak bym zmienił to zdanie.

Cytuj
A w końcu każdy z nich był niezwykłą jednostką, która parła pod prąd, w tylko sobie znanym celu. Każdy z bogów to wybitne indywiduum, tworzące świat wokół siebie, Słońce pod którym żyją inni. W żadnym wypadku nie są istotami, narażonymi na ingerencję kogokolwiek!
Ja bym zrobił Ostatecznie każdy z nich był niezwykłą [itd] & Przecież są czymś więcej niż istotami, narażonymi [itd].

Cytuj
Jednak Pierworodni – pozostałość czasów stworzenia - byli jak nienawistny trąd, toczący ich skórę i nadający im formy, formy których bogowie nigdy nie pragnęli, formy poza ich decyzją. Nie mogąc tego dłużej znieść, pragnąc się wyrwać spod tego wpływu, stworzyli niezwykły tłum. Każdy uczestnik narady wyjątkowy, odrębny, prawdziwie nadzwyczajny, a jednak o jednej cesze, o jednym łączącym ich uczuciu.
Kwestia wielkich liter: jeśli rzecz opowiadana jest z perspektywy bogów, niech pierworodni będą z małej, bogowie z wielkiej. Słowo "[czasów] stworzenia" napisałbym "Stworzenia" - jeden gigantyczny akt stwórczy, coś potężnego w przeszłości, rzecz wobec której nawet Bogowie czują szacunek.
W tym zdaniu zrobiłbym tak: Nie mogąc tego dłużej znieść, pragnąc się wyrwać spod tego wpływu, zebrali/ zgromadzili się w jednym miejscu, tworząc niezwykły tłum.
A w tym tak: Każdy uczestnik narady wyjątkowy, odrębny, prawdziwie nadzwyczajny, a jednak naznaczony jedną wspólną cechą, żywiący jedno, łączące wszystkich uczucie.

Cytuj
Ale kto CHCE nienawidzić? Spotkali się, z niczyjego polecenia, dla wylania z siebie tego morza dudniącego w ich żyłach. Potrzebowali naczynia, ale nie było to wyzwanie, wzięli pierwszą dolinę na którą padł ich wzrok. Ku zadowoleniu zgromadzonych, nie musieli nawet uczynić gestu w poszukiwaniu drugiego naczynia, miejsce było zamieszkane.
Tutaj - jak dla mnie - jest trochę zamętu z naczyniami. Może zrobić to tak: Ku zadowoleniu zgromadzonych, nie musieli nawet uczynić gestu dla powołania istot, miejsce było zamieszkane.

Cytuj
I, znów bez trudu, czy skomplikowanych planów, Sidard, nienawistny deszcz, zaczął padać na dolinę, a z każdą, przepełniającą serca mieszkańców kroplą, ziemia była im cięższa. Rzeczywistość z rosnącym wstrętem unosiła miejsce pełne Sidardu; góry ugięły się i zamknęły szczyty, odgradzając miejsce od światła. Sidard jednak nadal >jeszcze< się nie zakończył i kiedy dolina, zbyt dla świata ciężka, zaczęła zapadać się do jego wnętrza, deszcz >ciągle< uderzał w sklepienie i przeciekał przez nie swoją >z całą< nienawiścią, zatapiając wszystkich mieszkańców. Jad przeżarł usta, gardła, płuca, serca, paznokcie, wątroby, nerki, jelita, mięśnie, skórę, chrząstki, kości... ale ich nie zniszczył, tworząc z istot coś innego, nowego. Dolina długo się zapadała, a nad nią zasklepiały kolejne góry. Mieszkańcy Alp Tronaqui, Doliny Wielu Rzek, zapadli się razem z nią. Do wewnątrz siebie, pod naporem Sidardu. Ich pragnienia, ich istnienia, zmienione zupełnie, przełamane i wypatroszone, otworzyły oczy na nowy świat.
Rozumiem, że użyłaś "czerwonej powierzchni" żeby nie powtarzać "ziemi" z poprzedniego zdania - wytłuściłem swoją propozycję.

Cytuj
Kiedy unieśli wzrok w górę, ku jedynemu pozostałemu przesmykowi w szczytach gór, w kapiący strop doliny, było w ostatnich kroplach załamane światło i odbicie Czerwonego świata. Ich Ojcowie, wolni od Sidardu, lżejsi od dusz, zupełnie Puści, unieśli się. Ich błękitowe półprzejrzyste istoty, na kilka epizodów, przysłoniły złocistożółty blask Słońca.
ku jedynemu pozostałemu przesmykowi w szczytach gór - tutaj dałbym coś w rodzaju ku nielicznym szczelinom/ ku jedynej szczelinie w szczytach gór, nawiązanie do idei że na dnie otchłani Szczelin leży Alp Tronaqa.
Myślę że zamiast "czerwonego" byłoby lepsze "prawdziwego", a zamiast "uniosły" - "rozproszyły się" (w sensie ich zgromadzenie dobiegło kresu).

Cytuj
I Syn Sidardu zapatrzył się w odbicie Czerwonego świata zadziwiony, bo oto Czerwień, lśniła... Zielenią.
Może "refleks" zamiast "odbicie"? No i dlaczego akurat zielenią? To znaczy nawet ja nie potrafię w jednej chwili i precyzyjnie sobie na to odpowiedzieć... Może Czerń pasowałaby by bardziej?

Interpunkcję poprawiłem na tyle na ile umiałem to zrobić, sprawdź czy przez to nie pogubił się sens jakiś zdań.



Tak jest, przykleiłem się do każdego z akapitów - ale te wszystkie uwagi są marginalne, nadal uważam że całość jest świetna. A motyw Pierworodnych z Alp Tronaqi jest tak potężny że można zwariować. Już sobie wyobrażam te Legendarne, Heraldyczne poszukiwania, żeglowanie i podróż przez zgniłą Sferę tego Słowa po to by odkryć że - Alp Tronaqę zamieszkują Pierworodni. Rola bogów w tym wszystkim jest po prostu świetna, fakt że oczyścili się z nienawiści w żaden sposób nie umniejsza ich winy (z perspektywy Pierworodnych).
Jedyne czego mi w tej legendzie brakuje to jakieś jasne stwierdzenie że Synowie stali się odtąd nemezis Pierworodnych.
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 29, 2010, 09:34:52 am wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: SIDARD
« Odpowiedź #5 dnia: Wrzesień 29, 2010, 08:54:56 am »
Aktualizacja komentarza powyżej (he he).

Byłoby dobrze przenieść ten wątek do "Bogów"; obawiam się że taki Pineczek nie czyta UPK a ten temat na pewno go zainteresuje.

PS przez was paskudy nie polazłem do lekarza! (To znaczy spóźnię się) Ale nie mogłem się powstrzymać żeby już teraz nie dorzucić swoją cegiełki.

kasiotfur

  • Jego Cesarska Mość
  • Administrator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 1366
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: SIDARD
« Odpowiedź #6 dnia: Wrzesień 29, 2010, 04:29:28 pm »

Cytuj
Zamiast pogrubionego dałbym "ich śmiertelne dzieci"


O! To mi się podoba. Bo przecież Pierworodni od nich słabsi też byli.

Cytuj
Ale kto CHCE nienawidzić? Spotkali się, z niczyjego polecenia, dla wylania z siebie tego morza dudniącego w ich żyłach. Potrzebowali naczynia, ale nie było to wyzwanie, wzięli pierwszą dolinę na którą padł ich wzrok. Ku zadowoleniu zgromadzonych, nie musieli nawet uczynić gestu w poszukiwaniu drugiego naczynia, miejsce było zamieszkane.
Tutaj - jak dla mnie - jest trochę zamętu z naczyniami. Może zrobić to tak: Ku zadowoleniu zgromadzonych, nie musieli nawet uczynić gestu dla powołania istot, miejsce było zamieszkane.

Cały czas jeszcze myślę, bo chciałam tu trochę zamętu. Tego, że i miejsce i istoty zostały potraktowane jak naczynia. Może by to jakoś inaczej nazwać, ale żeby oddawało tą samą ideę...

Cytuj
I, znów bez trudu, czy skomplikowanych planów, Sidard, nienawistny deszcz, zaczął padać na dolinę, a z każdą, przepełniającą serca mieszkańców kroplą, ziemia była im cięższa. Rzeczywistość z rosnącym wstrętem unosiła miejsce pełne Sidardu; góry ugięły się i zamknęły szczyty, odgradzając miejsce od światła. Sidard jednak nadal >jeszcze< się nie zakończył i kiedy dolina, zbyt dla świata ciężka, zaczęła zapadać się do jego wnętrza, deszcz >ciągle< uderzał w sklepienie i przeciekał przez nie swoją >z całą< nienawiścią, zatapiając wszystkich mieszkańców. Jad przeżarł usta, gardła, płuca, serca, paznokcie, wątroby, nerki, jelita, mięśnie, skórę, chrząstki, kości... ale ich nie zniszczył, tworząc z istot coś innego, nowego. Dolina długo się zapadała, a nad nią zasklepiały kolejne góry. Mieszkańcy Alp Tronaqui, Doliny Wielu Rzek, zapadli się razem z nią. Do wewnątrz siebie, pod naporem Sidardu. Ich pragnienia, ich istnienia, zmienione zupełnie, przełamane i wypatroszone, otworzyły oczy na nowy świat.
Rozumiem, że użyłaś "czerwonej powierzchni" żeby nie powtarzać "ziemi" z poprzedniego zdania - wytłuściłem swoją propozycję.

Spoko, pasuje. Nie używam średnika... dla zasady he he.
", zbyt dla świata ciężka, zaczęła " - zmieniam na "świat", ale bez inwersji, bo zaczyna brzmieć zbyt doniośle, a chciałabym bardziej taką legendarność prostej opowieści tu utrzymać.
"zatapiając wszystkich mieszkańców" - Zmieniłam na "zatapiając każdego z mieszkańców", bo chcę podkreślić, że to nie było masowe, a jakby bardzo detaliczne.


Cytuj
I Syn Sidardu zapatrzył się w odbicie Czerwonego świata zadziwiony, bo oto Czerwień, lśniła... Zielenią.
Może "refleks" zamiast "odbicie"? No i dlaczego akurat zielenią? To znaczy nawet ja nie potrafię w jednej chwili i precyzyjnie sobie na to odpowiedzieć... Może Czerń pasowałaby by bardziej?

He he, nie :) Błękitnie ciała Bogów, uniosły się nad Słońcem. Niebieski + Żółty = Zielony :)

"Zielony", bo pozostałe to też kolory proste, ale odcień był właśnie jadeitowy.


Cytuj
Jedyne czego mi w tej legendzie brakuje to jakieś jasne stwierdzenie że Synowie stali się odtąd nemezis Pierworodnych.

Chciałam zachowania 'czystości' tego tekstu od obwiniania SS. Nie chciałam ich przedstawiać jak ohyd. Wyjaśnię to w takiej interpretacji pomocniczej.

kasiotfur

  • Jego Cesarska Mość
  • Administrator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 1366
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: SIDARD
« Odpowiedź #7 dnia: Wrzesień 29, 2010, 11:07:01 pm »









kasiotfur

  • Jego Cesarska Mość
  • Administrator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 1366
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: SIDARD
« Odpowiedź #8 dnia: Wrzesień 30, 2010, 12:20:41 am »
*

Alamay zaczął nerwowo kreślić list do przełożonego, od którego otrzymał tekst do analizy. Czekał tyle lat na poszerzony dostęp do biblioteki Szóstej Esencji, po to żeby otrzymać coś takiego? I jeszcze te rysunki... Jego głowa nadal pulsowała. Oczywiście był badaczem. Nie zakładał, że każda rzecz którą czyta jest zgodna z prawdą. Sam fakt jednak, że taki tok wydarzeń był w jakimś Błękicie, przyprawiał go o dreszcze.
Tekst nie wspominał nawet o okropieństwach Synów Sidardu!
Po chwili namysłu, właśnie to zaczął pisać.

“Źródło przedstawia Synów Sidardu jako istoty, które są ofiarą jakiejś wyższej woli, katastrofy. Nie wspomina o ich sercach, przepełnionych najgłębszą czernią i wolą zniszczenia. Ostatni akapit jest wręcz kpiną! Żartem z cierpień setek tysięcy Pierworodnych! Żartem z ras już zniszczonych do ostatka przez boską nienawiść. Oto Syn Sidardu zapatruje się “zadziwiony” na świat. Jak dziecko widzące go po raz pierwszy, a nie jedna z wielu ohydnych kreatur bez osobowości, myśli czy celów innych niż mordowanie Pierworodnych i zagłada ich istnienia.
Do tego prostackie sprowadzenie całej obrzydliwości jadeitu i jego odcieni do gry świateł, gdy błękitny łączy się z żółtym.
Sam więc nie wiem... może to dlatego, że to pierwszy tekst Szóstej Esencji jaki trzymam w rękach, ale mimo zastrzeżeń, budzi we mnie niezwykły niepokój. Jakby samo czytanie go, poznawanie tej relacji, drażniło i wsiąkało we mnie jednocześnie. Do tego ta “zupełna nadzwyczajność bogów”, przyprawia o mdłości. Jakby napisali sami sobie hymn pochwalny.
Cóż, z bardziej konkretnych spostrzeżeń, na ten moment:
Nie do końca potrafię odczytać czym są czarne zawijasy przy czerwonej kresce, która zapewne jest symbolem skorupy ziemi. Na drugim rysunku, pojawiają się w innym miejscu.
“Jad przeżarł usta, gardła, płuca, serca, paznokcie, wątroby, nerki, jelita, mięśnie, skórę, chrząstki, kości...” - Nie wiem czy to symbole, aby podkreślić rozkład całego ciała czy może bardzo celowy zabieg, pokazujący, że coś w nich pozostało takie jak kiedyś.
Poszlaką może być “Dolina WieluRzek = Alp Tronaqua”. Jeśli taki jest wydźwięk tekstu, mogę zacząć szukać umarłych języków, w których te nazwy są synonimami.

Do tego nigdzie nie jest użyte słowo "Klątwa", a tym przecież w pewnym sensie cały proces był. Nałożeniem Klątwy na wszystkie rasy Pierworodne, a na straży postawieniem Synów. Przy czym z całym wydźwiękiem tekstu, nie powinno może to dziwić aż tak bardzo.

Kto wie. Może to jedna wielka ślepa uliczka, a może gdzieś nas to zaprowadzi.

Alamay il Trouf

(Zapraszam na spotkanie w ciągu kilku najbliższych dni. Do tego czasu zanalizuję tekst o wiele dokładniej.)”

*
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 30, 2010, 07:05:38 am wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: SIDARD
« Odpowiedź #9 dnia: Wrzesień 30, 2010, 08:04:41 am »
Cytuj
Nie do końca potrafię odczytać czym są czarne zawijasy przy czerwonej kresce, która zapewne jest symbolem skorupy ziemi. Na drugim rysunku, pojawiają się w innym miejscu.
Ja myślę że to symbol śmiertelników (zamęt i chaos w którym żyją na świecie). Kropy brązowe to Pierworodni, jak widać niektórzy dosłownie przewyższają bogów. Z czego jasno też wynika kim byli mieszkańcy Alp Tronaqi.

Cytuj
“Jad przeżarł usta, gardła, płuca, serca, paznokcie, wątroby, nerki, jelita, mięśnie, skórę, chrząstki, kości...” - Nie wiem czy to symbole, aby podkreślić rozkład całego ciała czy może bardzo celowy zabieg, pokazujący, że coś w nich pozostało takie jak kiedyś.
Świetny wniosek, z tej perspektywy na to nie patrzyłem! Jeśli pójść dalej tą linią, założyłbym że ich ciała zostały z pewnością zniszczone, wszystko jest tu bardzo organiczne - ale fragmenty pamięci, umysłu mogły przetrwać.
Chlup! Mam pomysł na kolejny poziom tajemnicy. Zdawałoby się że dalej już nic nie ma, że Sidard Bogów powołał Synów - ale w tej historii kryje się coś jeszcze...

"A na straży postawieniem Synów. Przy czym z całym wydźwiękiem tekstu, nie powinno może to dziwić aż tak bardzo."
To zdanie nie brzmi za dobrze.

kasiotfur

  • Jego Cesarska Mość
  • Administrator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 1366
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: SIDARD
« Odpowiedź #10 dnia: Wrzesień 30, 2010, 07:09:23 pm »
Yeah, nie ma to jak dziesiąte dno! :D

He he, dobrze się domyślasz. Są przedstawieni jako pnącza wijące się przy ziemi, poniżej bogów.

A widzisz co jest na drugim rysunku? :>

bambosh

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 747
  • Niech bestia zdycha!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: SIDARD
« Odpowiedź #11 dnia: Wrzesień 30, 2010, 08:14:32 pm »
Bomba! świetna legenda, naprawdę klimatyczna, i zmienia Synów Sidardu w prawdziwie dramatyczne postacie. Być może tekst nie wspomina o Klątwie bo nie była ona tak naprawdę zamiarem Bogów, ale raczej tworem Synów (popularny dogamt większości Herezji jakoby Bogowie nienawidzili Pierworodnych może być przecież tylko wytworem hierarchii). Poza tym  - dlaczego tylko 'Synowie'? może rasa Pierworodna na którą spadł Sidar wywodziła się od Smoków? Powiązanie ze śmiecjem -Domem Śmiechu...
Niech Gwiazdy błogosławią zastępy Akaruny i niech świecą jasno nad ścieżkami jej wybawcy!

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: SIDARD
« Odpowiedź #12 dnia: Październik 01, 2010, 10:48:04 am »
Droga pani, do kogo to pytanie? Do mnie, do Kaczora zwanego Wielkim Przenikliwym? Toż od razu zauważyłem że dwie brązowe kropy zdołały umknąć z Doliny i zmieszały się ze śmiertelnikami! To jest właśnie najfajniejsze w takich "prastarych" rysunkach - jedna kropka, jedna kreska zawierają i niosą mnóstwo ukrytych znaczeń.

Rzeczywiście, jednopłciowość zdaje się być charakterystyczną cechą Pierworodnych Słowa. Słuszne uwagi, Dziobcio!

Przyczepię się jeszcze do trzech rzeczy:

"Nałożeniem Klątwy na wszystkie rasy Pierworodne, a na straży postawieniem Synów. Przy czym z całym wydźwiękiem tekstu, nie powinno może to dziwić aż tak bardzo."
To zdanie naprawdę nie brzmi za dobrze, a drugie jest niejasne i nieskładne.

"Ich Ojcowie, wolni od Sidardu, lżejsi od dusz, zupełnie Puści, unieśli się. Ich błękitne, półprzejrzyste istoty, na kilka epizodów, przysłoniły złocistożółty blask Słońca."
W drugim zdaniu zrobiłbym: "Błękitne, półprzejrzyste istoty Bogów na kilka epizodów przysłoniły..."

Myślę że Tronaqi wygląda i brzmi lepiej niż Tronaqui.
« Ostatnia zmiana: Październik 01, 2010, 10:57:20 am wysłana przez Bollomaster »

El Lorror!

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 1680
  • You're so poke-poke!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: SIDARD
« Odpowiedź #13 dnia: Październik 11, 2010, 10:32:40 am »
Nie wiem dlaczego tak jest ale drugiego posta w tym temacie przeczytałem jako ostatniego xD Już prawie z siebie wychodziłem myśląc 'gdzie to do maćka pana jest napisane?!'
Wiem że zabrzmi to zdeczka dziwnie ale... 'Co z tego?' <lorror wzrusza ramionami> :D Sidard czy z pierworodnych czy śmiertelnych czy może wydzielonej części esencji bogów? Co za różnica? Trzeba go zdeptać od co ;) Jeśli wykorzystali Pierworodnych bo Śmiertelnicy byli za słabi to trochę ukłon w stronę tych pierwszych. Interpretacji takich tekstów jest zapewne wiele.
Tak jak mówiłem we Wrocku, tekst i pomysł wręcz doskonały ;) Spojrzenie z innej strony miażdży, Tanelf czytający przekaz wydaje się być bardzo naturalny, żywy, prawdziwy :)
Btw. zrodziło się mi w głowie pytanie, skoro pierworodni to 'dzieci' mocy to czy np. pomiot nie jest w pewnym sensie tym rodzajem istot (teoretycznie to 'dzieci' bestii)
"To wspaniałe - grać kimś wspaniałym"

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: SIDARD
« Odpowiedź #14 dnia: Październik 11, 2010, 03:50:38 pm »
Cytuj
Btw. zrodziło się mi w głowie pytanie, skoro pierworodni to 'dzieci' mocy to czy np. pomiot nie jest w pewnym sensie tym rodzajem istot (teoretycznie to 'dzieci' bestii)
Wiesz co, Pineczku... idea jest świetna! Myślę że to może być jeden z fundamentów erdańskiej nauki o niższości "pewnych" ras! Zasadniczo Jasnomagia zalicza Pomiot do lovok, czyli słabych manifestacji Mocy - lovoka jest po prostu cieniem Eona, jakimś jego ułamkiem i niczym więcej, taką jakby formą błękitnego cienia. Pierworodni są rzeczywiście mocno związani ze "swoimi" Mocami, ale mogą i przełamują te więzi; są przecież kallada-Pierworodni, są wzajemne wpływy ras - Pierworodni mają możliwość wyboru. Pomiot jest po prostu wcieleniem Zniszczenia i niczym więcej; coś takiego jak karadan który zamiast mordować żyje między istotami, ma swoje myśli i dążenia - coś takiego nie istnieje*.
Inny rodzaj lovok to na przykład nefalim, czyli upadłe (a raczej "rozpadłe") Anioły, albo "słowa żyjące" (związane ze Smokami).

Cytuj
Wiem że zabrzmi to zdeczka dziwnie ale... 'Co z tego?' <lorror wzrusza ramionami>  Sidard czy z pierworodnych czy śmiertelnych czy może wydzielonej części esencji bogów? Co za różnica? Trzeba go zdeptać od co  Jeśli wykorzystali Pierworodnych bo Śmiertelnicy byli za słabi to trochę ukłon w stronę tych pierwszych. Interpretacji takich tekstów jest zapewne wiele.
No nie wiem... Jest w tym coś porażającego; weź pod uwagę, że bogowie uwolnili się od Nienawiści, a zmora Sidardu to rzecz robiona Pierworodnym przez innych Pierworodnych. Pomyśl o ile byłoby łatwiej i przyjemniej gdyby można było zrzucić Holokaust na Marsjan, stwierdzić nie, to nie byli ludzie i nie musieć się zastanawiać jak postępowałbyś ty sam w tamtych chorych czasach. Myślę że nawet dla Ver'kar to ma znaczenie, może być uderzające. SS to "oni" - nie "my".