Ten chowaniec został rozbity, rozbite też zostało jego serce - pierwszy i ostatni jak dotąd Demon skruszony na Turblanda w tej Erze. Stało się to na pograniczu Inroku - tyle wiem bo na samo pole walki mnie nie dopuszczono. Otrzymałem za to szczątki człowieka-spagiry, i wiem, że powłoki przebijane były po kolei, nie jak tego dokonuje legion, ale zgodnie z planem i wyższym zamysłem - jakby w celu rozdrażnienia i zaniepokojenia chowańca, doprowadzenia go na granicę gdy musi odrzucić powłoki z własnej woli.
Już wiem, co to była za siła, kto poważył się na taki wyczyn; zdaje się, że cała Loża Nilva-grimy razem ze swym Katlingiem miała olbrzymie szczęście nie poznając tego Nieba (tzn. sprawcy).