Dowiedzieliśmy się, że Gniew został ukryty na krańcu Zębów Smoka (tradycyjne pirackie miejsce mordu - przywiązana ofiara utonie podczas przypływu). Kongam jako najszybszy osobnik w drużynie wyrusza uratować Gniewa i schować go w jakimś miejscu.
Zabieramy ciało erdańczyka (znany jako Dunlop), żeby odebrać nagrodę. Orin przywala martwej głowie z buta i potem wynosi zwłoki z tajnego pomieszczenia większym szybem.
Znajduje nas jakaś ekipa poszukiwawcza. Livo sprzedaje im bajke, że to wszystko wina Dunlopa i on zabił naszego przewodnika i wrzucił go do szybu... Żądamy widzenia z dowódcą straży. Po sporym zamieszaniu i walecznej obronie zwłok przed strażą (w końcu nagroda nasza, niech trzymają łapy przy sobie) Nikolaj zabiera nas do jakiegoś baraku porozmawiać.
Opowiadamy mu mniej więcej co się stało. Wywiązuje się spory konflikt interesów kiedy on koniecznie chce się krasnala pozbyć, a my wręcz odwrotnie. Staje na tym, że ogłasza stan wojenny w tej dzielnicy zaburzając stosunki dyplomatyczne z Osentarem i mamy 3 dni, żeby coś z Andwarim wykombinować.
Cały teren wypełniają ci gwardziści z pieczęcią na głowie (wypalony na czule znak słońca). Okazuje się, że ta pieczęć robi z ludzi automatony bez własnej woli i żadnego instynktu samozachowawczego i totalnie odporne na ból. Każdy z nich jest wysoki i postawny. Używają mieczy - krzyży.
Podczas gwałownej ewakuacji zawaliła się jedna z wież Czarnego Dworu [
skąd podobienstwo do nazwy jednej części posłannictwa Osentaru??? - dopiero teraz na to zwróciłam uwagę].
(Khm, no tak, Czarny Dwór rezyduje w Czarnym Dworze, miejsce zostało w ten sposób nazwane - taka tradycja. Biały Dwór nie ma żadnej siedziby i oficjalnie nie istnieje)Po odejściu Nikolaja - idzie przyprowadzić córkę i skołowac tonę moltu - dochodzimy do wniosku, że najsensowniejszy plan, to udać, że oddajemy krasnala w ręce gizerników, specyficznie rodziny Dungarów, i potem odbić go od Gizerników. Oficjalnie oczyszczeni wtedy mamy jakąś szanse na zostanie w mieście. Co prawda porwanie musi być też nieźle zatuszowane i ani Nikolaj ani sam krasnolud nie powinni o nim wiedzieć.
Kiedy czekamy na przygotowanie Żywerni wypytujemy Andwariego o różne rzeczy. Jedyne co powiedział sensownego, że klasztor jest kolo jakiegoś jeziora.
Nikolajowi generalnie totalnie odwaliło jak się dowiedział, że może córkę uratować. Wcisnął jakichś 50 pieczętników do tego pomieszczenia w którym była Żywernia. 4 zostało przywiązanych do klatki (!).
Częścią układu z Nikolajem było, że pomoże Livo z jego użyciem Żywerni. Gwardziści porwali dla niego innego pierworodnego jako test, czy Żywernia zadziała na pierworodnych. Przyniesiono go w worku.
Córka okazała się jakąś poskręcaną chorobą kobietą. Nikolaj ją własnoręcznie uśmierca i umieszcza w klatce.
Żywernia kiedy jest uruchomiona opowiada historie o smoku powracającym z dróg umarłych (to Yksi, reszta słyszy buczenie).
Żywernia zadziałała (kiedy następuje przemiana zawsze rozlega się tryumfalny ryk smoka) i przybyła bestia - odbicie córki. Pieczętnicy usiłowali ją zabić ale nie szło im zbyt dobrze - mimo, że na dieńdobry przeszyło ja conajmniej kilka (naście?) mieczy, to nic sobie z tego nie robiła. Odrywała im głowy gołymi rękami i szła przez nich jak przez masło. Nie wiadomo czy w końcu ją zaczęli jakoś męczyć i wygrywać, czy też jedynie dlatego, że lustro pękło i się zapadła razem z gwardzistami to udało się sprawę zamknąć. Przynajmniej złe odbicie Jora nie wylazło...
Stracono 34 gwardzistów ale córka wyszła cała i zdrowa - młoda, bez rany ani choroby.
Andwari przerażony tym co zaszło odmawia użycia Żywerni bez lustra (które poszło w mak jak się rozbiło podczas ostatniej walki).
Ludzie Nikolaja zabijają pierworodnego w worku dla Livo.
Męczymy krasnoluda o więcej detali na temat jego klasztoru. Generalnie coś kręci. Jest dwóch mistrzów Geradi (mistrz Andwariego, od Trwania, chce użycia krzyżni dla dobra ludzi) oraz Borwa (od niszczenia - chce zemsty na ludziach z północy, to z nim Kolme rozmawiała). Wyszło też, że oni tak naprawdę to są jakieś żywe posągi (i to niezbyt gadatliwe do niedawna) sprzed jakichś 5000 lat.
Jako, że trudno lustro dostać w Veine, tworzymy sobie nowe sami. Livo przynosi piasek pustyni od siostry, mieszamy go z pozostałościami starego lustra. Yksi rozgrzewa dłonie do hutniczej temperatury i dzięki precyzyjnym dłoniom Liwa udaje się (ledwo, ledwo) stworzyć nowe lustro. Jak już stygło to raz coś próbowało z niego wyleźć, ale wpadło z powrotem.
Yksi idzie się przespać, czekamy z kolejną próbą do wieczora.
Okazuje się, że w worku była Widka (inny rodzaj pierworodnych). Próbujemy ją przywrócić do życia. Używając lustra jej bestia spadła do środka i obyło się bez rozlewu krwi i większych problemów. Widka niestety nie była głupia i mimo przekonań naszych i Nikolaja była pewna,że to my ja zabiliśmy (trudno się dziwić

). Kiedy wychodzi odprowadzana przez straż, nagle traci zmysły i zostaje w dziwnym stanie (żyje ale bez duszy). Wygląda na to, że chociaż eksperyment sam w sobie się nie udał, to dowiedliśmy, że jednak można przywrócić duszę pierworodnego (Zanim padła była normalna przez kilka minut, mimo, że jej śmierć była ponad dzień temu. Dusze pierworodnych miały być niszczone natychmiast po śmierci... Więc skoro chociaż na kilka chwil się ją udało przywrócić ustanawia to precedens).
Po długich rozważaniach siostra Livo wychodzi z Błękitu i poddaje się transformacji. Livo jest przekonany, że zamiast bestii tym razem to była dusza jego siostry która wpadła do lustra. Livia (siostra Livo) podziela los widki i pozostaje żywa bez duszy.
Zabieramy rzeczy z Żywerni, które ciężko dostać - jest tego jedna 15kg skrzynka.
Spotykamy się z Wirżą... Livo oferuje Gniewa jako znak dobrej woli wystawiając nas kompletnie. Wirża wierzy, że ma przewagę nad Bronem, w co Yksi bardzo powątpiewa i nie pali się oddawać Gniewa, szczególnie zanim mieliśmy z nim okazję porozmawiać. Orin oznajmia, że zamierza zabić Brona, Wirża jest z lekka oburzony i grozi wendetą jeśli to nastąpi. Obiecujemy oddać Gniewa wieczorem, ale decyzja nadal jest otwarta - Kongam ma tu sporo do powiedzenia.
Kiedy wracamy do Liva, dostajemy list opisujący rytuał unicestwienia Jora w detalach który miał być dostarczony do Ramtama. Okazuje się też, że sztabki złota były Złotem Głupców (taka fałszywka), ale chociaż drobnica była prawdziwa. Tak czy tak, zostawiamy je na składzie, bo choć mniej wartościowe to też może się przydać.