Przeglądamy sobie poranne gazetki. Dowiadujemy się paru ciekawych informacji. Okazało się niestety że nasze wysiłki w niszczeniu nieumarłych były tylko częściowo skuteczne - i teraz zamiast piekarnika w mieszkaniu truposza zieje wielka dziura do świata nieumarłych w miejscu gdzie się krew zombiaka rozlała. Dowiadujemy się nieco więcej o Heroldzie który miał się sprawą zająć - przybył z gizerni Końca Północy.
Z pewnych źródeł (od Orina i Kongama) dowiadujemy się o nadchodzącej (może) inwazji Wikingów. Przyczyną ma być pobyt Nidora Szlachetnego w Weina, który brał udział w wygnaniu Alfrodur, królowej Alandu, która po powrocie nie zamierza póścić mu tego płazem. Więc jak wielu gniewnych monarchów wysłała drobny oddział 2000 wikingów w pościgu.
Biorąc pod uwagę naszą beznadziejną sytuację wpadamy na genialny pomysł udania się do prasy i przedstawienia naszej wersji całej historii. Po burzliwych przygotowaniach i rozważaniach do którego wydawnictwa się udać, padło na Ruch Światła. W Złotym Lwie u Liva spotykamy się z krasnoludczycą o imieniu Halbera, która prowadzi wywiad (wraz z paroma pomocnikami, którzy maja tendencje do szperania po mieszkaniu Liva...).
Artykuł skupia się głównie na tym, że zostaliśmy zatrudnieni przez Dungarów, powaliliśmy Dunlopa, i jak to jego ciało tajemniczo zniknęło z rąk straży. Pada też kilka wzmianek o Krinerach. Rud będący częścią zespoły dziennikarskiego tajemniczo na odchodnym rzuca też coś na temat potencjalnego ataku wikingów. A niby miała to być tajna informacja...
Podczas tego całego zamieszania wychodzi też ciekawa zależność - siostra (Arkara Zaber) nowego naczelnika straży (Uberto Zaber) jest wysoko postawiona w Kohorcie Obrońców Jasnomagii - gazecie/partii świrniętych konserwatystów.
Yksi udaje się do biblioteki gdzie wyjątkowo zebrały się całe tłumy ludzi. Książki nadal nie bardzo chcą współpracować, ale udaje się dowiedzieć nieco na temat znaku Czarnej Topoli - związana z jakimś "grafem", siejąca postrach zabójczyni. Jest też nieco informacji na temat imion w klejnotach co daje Yksi pomysł na sprawdzenie księżycowego klejnotu.
W domu Yksi udaje się ustalić, że to nie Livo był zaklęty w klejnocie, co sugeruje, że pozostałe to nie nasza drużyna. Wieczorem Yksi odwiedza zdesperowany facet z psem bojowym, który został naszpikowany metalem. Yksi próbuje mu pomóc, ale niewiele się udaje. Zdesperowany facet daje 200 denarów zaliczki, za to, że Yksi chociaż spróbuje następnego dnia.
Następnego dnia po sukcesie artykułu odwiedził nas przedstawiciel straży (Pietja Iwanow) - z jednej strony próbował na nas naciskać i wyraźnie straż chciałaby nas ocenzurować. Z drugiej strony potrzebowali pomocy Yksi, która się zgodziła w zamian za listę co najmniej 50 osób które kupią książkę i wpłacą zaliczkę na ten cel. Szukają pożeracza dusz, podobnego do Dunlopa.
Livo i Orin udają się na wycieczkę do burdelu, gdzie Livo zostaje wzięty z zaskoczenia i robi łaskę, że (na niby) wychędoży dwie piękności.
Biorąc pod uwagę, że gazety pisały o rychłym wyjeździe Herolda z miasta Yksi udaje się do niego w sprawie lokalizacji swoich sióstr. Cennik: identyfikacja imienia w klejnocie: 1500-3000, znalezienie osoby po imieniu: 2k-10k. Okazuje się, że tanelf w kamieniu ma na imię Karatto i cierpi na ta samą chorobę co siostra Livo. Herold był podejrzanie chciwy i Yksi dowiedziała się, że zrobi wszystko dla złota. Kiedy jednak usłyszał imiona sióstr Yksi nagle mu trybiki zaskoczyły i zgodził się je odszukać bez opłaty ale w zamian za informację o tym gdzie dokładnie leży wyspa Uutta Toivoa. Yksi najpierw zaoferowała się go zabrać tam, ale kiedy Herold ciągle twierdził, że woli tam sam się udać, podała mu informacje - 2 tygodnie 3 dni 7h z pewnego portu w Kartadorze w prostej linii w kierunku południowo wschodnim. Yksi wielce wątpi w to, że uda mu się tam dotrzeć, jako, że wyspa jest LEDWO osiągalna dla szwer-statków w najlepszych okolicznościach...
Kaksi została zlokalizowana w Seraju, 2 tygodnie na zachód od Wejne. Następnie Herold miał zlokalizować Kolme (wiadomo tylko, że jest w jakimś klasztorze) i się skontaktuje z Yksi jak będzie wiedział dokładnie.
Drobne spięcie między Orinem a Tamtamem, kiedy okazało się, że wszyscy Rudowie w mieście są pod jego opieką, a Orin obił (zabił, i to na śmierć!) jednego.
Livo widział jakiegoś jednookiego potwora - mieszkańca drugiej strony lustra Błękitu - podobno patrzenie w oko przywołuje koszmary. Książki w bibliotece twierdziły, że byty z Błękitu potrafią przebywać w Czerwieni 1min 15sec, chociaż były też inne opinie.
Udajemy się na spotkanie z Gotią, bo i Orin i Kongam mają z nią biznes, a i Livo chciał jej zaoferować usługi medyczne.
Spotykamy się z mistrzem ceremonii - Korinem Naskarokiem - z tatuażem na czole który mówi, że był jednym z pogrzebanych żywcem za zbrodnie. Okazuje się, że Orin ma walczyć z Gratokiem, jakimś mistrzem w obozie, żeby sprawdzić, czy jego bitwa z jednym z żołnierzy Gotii to był przypadek czy faktyczne umiejętności.
W obozie widzimy też ludzi z czarnymi tatuażami dolnej połowy twarzy, którzy "żywią się wojną". Kiedy trzeba potrafią żyć z trupów na pobojowisku zamiast jedzenia.