Autor Wątek: Draphony Scorned (na razie po polsku :P)  (Przeczytany 59 razy)

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Draphony Scorned (na razie po polsku :P)
« dnia: Styczeń 23, 2016, 05:38:30 pm »
Burkina obudziło wrażenie spadania, nie – obudził go upadek. Głowa i kolana walnęły o kamienną podłogę, ból odebrał wzrok, wściekłość odebrała głos, na szczęście. Tak jak inni, nie mógł wypowiedzieć nawet słowa, jeszcze nie, nie dopóki trwały te przeklęte Przygotowania. No właśnie, co z innymi? Geradi wypił jeszcze więcej od Burkina, on też na pewno zaspał, musiał zaspać. Wytężył wzrok i słuch, podniósł oczy żeby się rozejrzeć. Z kolei Agatha, ona na pewno nie...  Coś złowrogo zatrzeszczało i tuż nad sobą Burkin wyczuł gwałtowny ruch. Spróbował się odtoczyć, ale nie dość szybko. Jego własne, ciężkie wyro z jaskiniowego drewna spadło mu na grzbiet, uniesione czoło rymnęło w podłogę. Bydlaki! Teraz już wiedział dlaczego nauczyciele bez protestów i z dziwnymi uśmieszkami przyjęli do wiadomości fakt, że on i cała reszta skorzystają ze swojego przywileju i będą spać na łóżkach. To się musiało w końcu wydarzyć. Z zaciśniętymi ustami wygrzebał się spod ciężaru i stanął na ugiętych nogach. Po twarzy spływała mu krew z rozciętego czoła.

Jeszcze kilka godzin temu Burkin i reszta leżeli na swoich twardych łóżkach, owinięci w płaszcze i pociągając z bukłaków gorzałkę (wszyscy, nawet Agatha!), wpatrzeni w blask zakazanego ogniokrystu, mówili o swoich marzeniach, o tym co zrobią, kim zostaną kiedy zabiją smoka i Powrócą do domu. Burkina przepełniał spokój i poczucie siły. Zniknął blady, wymoczkowaty chłopak który rozpłakał się po tym jak nauczyciel kazał mu przepłynąć podziemne, lodowate jezioro – trzeci raz. Zastąpił go twardy, gotowy na wszystko weteran, znakomity kusznik i... dość dobry topornik, wyćwiczony w walce Brońmi zdolnymi zniszczyć Eona Słowa, prawdziwego Smoka (gdyby jeszcze jakikolwiek istniał). A kiedy Geradi zapytał Dis o jej wymarzonego męża i kiedy, ku powszechnemu zdumieniu, Dis odpowiedziała swoim cichym, łagodnym głosem, że ma nadzieję na żonę, po tym jak Geradi, Oradur i Burkin przestali wiwatować, Burkin wbił wzrok w Agathę i rzekł mocnym głosem, że też ma taką nadzieję. No dobrze – spojrzał na Agathę, która chyba i tak nie zauważyła (a może jednak?) bo rozmawiała z Dis. Ale Oradur i Geradi zauważyli i zrozumieli, że walka ciągle trwa, że chociaż nie dorównuje im toporem ani wygadaniem, Burkin nie złożył broni. Zasnął z uśmiechem na ustach, pewien że wszystko, wszystko potoczy się po jego myśli.

W tej chwili nie pojmował jednak niczego. Nauczyciele, cała ósemka, rozpętali w sypialni prawdziwą zamieć. Poprzewracali wszystkie łóżka (Burkin z ulgą zauważył, że śpioch Geradi też musiał się wyczołgać spod swojego), poprzewracali stojaki z pancerzami i bronią, nawet ten z sidłami. Kilkanaście szklanych kul roztrzaskało się o podłogę i chociaż natychmiast zaczęły się składać w całość, Burkin gapił się na to z rozdziawionymi ustami. Ktoś, Oradur, wydał okrzyk sprzeciwu, momentalnie zmieniony w głuche łupnięcie pięści zderzającej się z twarzą. Potężne uderzenie posłało go kilka kroków wstecz, pchnęło na wywrócone łóżko; Oradur stracił równowagę i przewalił się na drugą stronę, nakrywając nogami. Dis jęknęła i złożyła się w pół, trafiona w brzuch swoją niedbale zwiniętą kolczugą, Agatha na kolanach, z twarzą zakrytą rozpuszczonymi włosami zbierała rozrzucony ekwipunek, bezskutecznie, bo nauczyciel kopniakami posyłał na boki wszystko, co próbowała chwycić. Sylwetki były niewyraźne, kształty rozmazane, brak kolorów, tylko szarość, odcienie szarości i czerń, bo oczywiście panowały zupełne ciemności.

Burkinowi zaschło w gardle i poczuł jak oblewa go zimny pot. Co tu się działo? Nauczyciele, co w nich wstąpiło? Przygotowania były pełne przemocy, były brutalne ale to, to nie miało żadnego sensu. Czy powinien się bronić? Walczyć? Nauczyciele byli zaprzysiężeni, nie urodzeni, jak powiedział kiedyś pogardliwie Geradi i na co dzień kornie chylili głowy przed krewniakami Burkina i jego towarzyszy, przed członkami Zapieczętowanych Rodów. Ale ciągle byli Braćmi, a podniesienie ręki na Brata było... nie do pomyślenia. Chłopak podniósł rękę, skręcił ciało, odruchowo sparował uderzenie zadane nie wiadomo kiedy i skąd. Plecak, uderzono go jego własnym plecakiem i Burkina wreszcie zrozumiał. To był koniec Przygotowań!

Kiełkujący strach zniknął bez śladu, zastąpiła go euforia. Chociaż było ich tylko pięcioro (drużyna powinna liczyć ośmiu uczniów), Burkin wiedział, że się nie myli. Ta tradycja bywała już naginana w przeszłości. Próba, Powrót a później... później w końcu zacznie żyć! Wyrocznia znajdzie mu żonę (Agatha, to może być Agatha) i Burkin stanie się obywatelem Królestwa, będzie mógł spać w wygodnym łóżku i robić to, co kocha. W przypływie czułości pogładził kamienie posadzki na którą przewrócił go nauczyciel. Były gładkie, równe i doskonale do siebie przylegały, świetna kamieniarska robota, ale Burkin chciał dla siebie czegoś więcej. Widział delikatne dłonie, twarze pełne wyrazu, żywe oczy i miękkie włosy, pełne harmonii postacie, porządek i piękno wydobyte przez niego z bezkształtnych brył marmuru. Przyjdzie kiedyś taki dzień, że cała Shatra, wszystkie Królestwa krasnoludów poznają go jako mistrza rzeźbiarskiego dorównującego legendzie Fergvanego. Nauczyciel nadepnął na dłoń którą Burkin w zamyśleniu wyciągnął po kuszę, co przywróciło go do rzeczywistości. Wyszarpnął rękę, poruszył kilka razy palcami upewniając się nie są uszkodzone i, ukrywając zadowolenie, zabrał się do pakowania.

W końcu stanęli w szeregu naprzeciw nauczycieli, poobijani, w krzywo dopasowanych pancerzach, objuczeni niewygodnymi plecakami, ściskając w objęciach wszystko, czego nie zdążyli spakować. Tylko Agatha wyglądała na mniej więcej gotową: w lewej ręce trzymała, zgodnie z tradycją, swój obnażony miecz bowiem zaczynała się Próba i czekała ich bitwa. Efekt psuła patelnia w drugim ręku i dziko rozczochrane włosy. Reszta wyglądała jeszcze żałośniej, ale chyba nikt, za wyjątkiem skulonej Dis nie martwił się tym szczególnie. Nauczyciele pokazali im kto tu rządzi, jednak ostatecznie wszyscy żyli w tym samym Królestwie. Tak, powinni być przygotowani, Przygotowani, pomyślał z przekąsem Burkin, ale przecież wydawało się, że wszystko potrwa jeszcze co najmniej kilka miesięcy. To nie ich wina, że rada Bractwa przyśpieszyła sprawy. Wiedział, wszyscy wiedzieli, że kilkanaście korytarzy dalej, w monumentalnej Sali Trwania gromadzą się krasnoludowie. Król i jego parowie w ceremonialnych szatach z żywej stali zajmują swoje miejsca na wiecznych tronach, u ich stóp stają w karnych szeregach uzbrojeni od stóp do głów członkowie Bractwa (wśród nich rodzice Burkina), a wszędzie wkoło, między kolumnami i na wysokich galeriach zbierają się cywile, rzesza obywateli Królestwa. Król podnosi rękę, uskrzydleni ogniomistrzowie rozkręcają kręgi z zimnego złota i oto nad głowami tysięcznego tłumu, głęboko pod górami Andredu rozpala się blask żywego Słońca. Burkin, Agatha, Geradi, Oradur i Dis wkraczają do sali w lśniących pancerzach, z dobytą bronią, godnie i dumnie, składają przysięgę, rozpoczynają Próbę, kończą Próbę i...

Nauczyciel, którego znienawidzili najbardziej i nazwali Krechą, bo zaklęcie rzucone przez jakiegoś pseudosmoka rozłupało mu twarz, wyciągnął przed siebie złożone dłonie. Rozchylił je i jego paskudne rysy oświetliło nikłe światełko. Żołądek Burkina skręcił się w supły. Ogniokryst, te bydlaki znalazły ogniokryst! Już obracał głowę żeby spojrzeć na Geradiego, ale napotkał spojrzenie Krechy i w ostatniej chwili się opamiętał. Nauczyciele przyglądali się im z uwagą. Szukali winnego i Burkin nie zamierzał im tego ułatwiać. Najważniejsza tradycja Przygotowań była taka, że musiały się odbywać w absolutnych ciemnościach. Oczywiście, uczniowie oszukiwali i byli za to karani – ale koniec szkolenia zawsze był, musiał być valassar, nieskazitelny. Ta mała iskierka blasku obrażała ich, obrażała nauczycieli, obrażała całe Bractwo.  Burkin walczył z paniką. Co go, co ich teraz spotka? Był gotów poddać się każdej karze, ale gdyby to miało być wykluczenie, wolałby śmierć. Wrota Królestwa zamknęłyby się za nim na zawsze, a zarys głowy smoka zamiast wypełnić się chwalebną czernią zniknąłby z jego torsu zupełnie. Resztę życia spędziłby w szalonym, otwartym na Zamieć świecie, wśród ludzi i innych, bezsensownych ras.

Myśl o wydaniu Geradiego albo odcięciu się od reszty przemknęła mu przez głowę i znikła bez śladu. Geradi nabijał się z niego bezlitośnie i nigdy, nigdy nie dawało się go przegadać. Dis była dziwaczna, cicha i zamknięta w sobie, nie potrafił z nią znaleźć wspólnego języka. Oradur gardził nim, ponieważ Burkin bał się i unikał walki wręcz. Agatha... Agatha była cudowna, była valassar i chociaż go pociągała, w jej obecności jeszcze dotkliwiej niż zwykle zdawał sobie sprawę ze swoich braków. Ale to byli jego towarzysze, jego Bracia, razem z nimi cierpiał i łamał zasady i pokonywał wszystkie wyzwania. Nie mógł ich zdradzić. Burkinowi zostało tylko jedno wyjście: wysunął się naprzód biorąc odpowiedzialność na siebie. Pięć kroków zabrzmiało jak jeden.

Krecha w milczeniu zgasił ogniokryst na ich twarzach. A kiedy uczniowie przygotowali się tak, jak nakazują tradycje Wojny, nauczyciele poprowadzili ich do Sali Trwania.

* * * * * * *
« Ostatnia zmiana: Styczeń 23, 2016, 05:44:10 pm wysłana przez Bollomaster »

yish

  • czytacze
  • Sr. Member
  • *
  • Wiadomości: 315
    • Zobacz profil
    • Prywatna wiadomość (Online)
Odp: Draphony Scorned (na razie po polsku :P)
« Odpowiedź #1 dnia: Styczeń 23, 2016, 09:58:03 pm »
Swietne! :) Czekam na ciag dalszy.

Od strony technicznej: w paru miejscach troche chyba czasy przeskakuja i mozna sie zplatac w tych dlugasnych zdaniach. Oraz z tego co pamietam tatuaz to nie glowa ale postac walczaca ze smokiem troche ala St. George and the Dragon :)

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Draphony Scorned (na razie po polsku :P)
« Odpowiedź #2 dnia: Styczeń 24, 2016, 09:41:26 am »
Dzięki :) Staram się kontrolować ze zdaniami, zresztą będę to jeszcze przepisywał.

A możemy zmienić na łeb smoka? Wydaje mi się mniej fikuśny i ciekawszy :D