jeden z głównych antagonistów: obywatel z wysoką Tarczą, coś rzędu III, nawet II, krasnolud o którym nie tylko straż WIE, że jest zamieszany w ciemne sprawki, prawdopodobnie ważna szycha w Podziemiu. Dowództwo wyznacza specjalny oddział który ma zorganizować prowokację i udupić drania. W geście zaufania i z tytułu zasług ojca, do oddziału zostaje wcielony również Ganelon (ma wówczas około 25 lat), niedoświadczony, ale pełen inicjatywy i zapału. Główna trudność polega na tym, że gość dobrze wie, że trwa na niego obława i potrafi używać prawa, skostniałych paragrafów, na swoją korzyść, wychodząc obronną ręką z sytuacji w których jego wina jest ewidentna. Straż chce działać powoli i ostrożnie, ale Ganelon ma własny, lepszy pomysł - praktycznie na własną rękę planuje wmieszać w konflikt... Oligarchów, tak zakręcić sytuacją żeby nieoficjalni władcy Eudaimonii sami zajęli się zbrodniarzem, we własnym interesie.
Niestety, kończy się to koszmarną porażką: Ganelon wpada w łapy złego. Który wykonuje manewr następujący: po kilku dniach uwięzienia, zaczyna Ganelona torturować. Czy raczej - przygotowywać się do tortur. Kruczek polega na tym, że ani przez chwilę mu nie grozi, wszystko opiera się na sugestiach, demonstracjach i przywilejach Tarczowych. Na przykład, uwięzienie strażnika dla XII Tarczy oznacza galery albo śmierć - ale dla Tarczy III, jeśli spełnia pewne wymogi, kwalifikuje się to jako "desperacka prośba o ochronę". Po prostu, obywatel lęka się o swoje życie i kierowany irracjonalnymi (lecz nieszkodliwymi) przesłankami, nie pozwala strażnikowi się zostawić. Jeśli rzecz nie trwa dłużej niż ileś tam dni, nie jest to przestępstwo. I tak dalej. W efekcie, Ganelon łamie się i podaje krasnalowi imiona wszystkich gości z oddziału. Po czym zostaje wypuszczony.
Straż nie wdraża oficjalnego śledztwa, rzeczoznawcy ustalają że Ganelon jest... na przegranej pozycji. W ciągu kilku tygodni praktycznie cały oddział zostaje rozbity, niektórzy go opuszczają, inni zostają przeniesieni do zamorskich kolonii. Jednocześnie, Ganelon otrzymuje... awans! Krasnolud aranżuje zgrabną akcję podczas której młody strażnik chwyta zbrodniarza który usiłował oczernić imię szanowanego obywatela. Za sprawą jego nacisków, Ganelon wędruje wyżej w hierarchii. Wszystko jest tutaj grą pozorów. Fakty się nie liczą, istotne jest to w co wierzą ludzie, opinia publiczna. Straż nie może ponosić klęsk, każdą porażkę trzeba zatuszować, udawać że nic się nie stało. Dlatego Ganelon nie zostaje strącony z nowego stołka, ale jego sytuacja jest początkowo nie do pozazdroszczenia.
motyw: ułuda. To co nazywamy hipokryzją, oceniamy negatywnie, kiedy chodzi o innych ludzi odrzucamy, w klasycznej Jasnomagii zbudowanej na krasnoludzkich, wielorasowych fundamentach, jest Cnotą, czynnikiem który konsoliduje społeczeństwa. Nie jest ważne kim jesteś w środku, jakie myśli błąkają się po twojej głowie, nikogo nie obchodzi co tak naprawdę cię porusza i pobudza. Na zewnątrz, wśród obywateli masz prezentować i zachowywać określoną postawę, postępować jasnomagicznie. Teoretycznie jak u nas, ale tutaj nie ma niczego złego w tym, że MARZYSZ o mordowaniu albo gwałtach - zło zaczyna się kiedy zaczynasz to ROBIĆ. Wcześniej jest to tylko indywidualna "przeszkoda". Przykładowo, stereotyp rasy ludzkiej jest taki że każdy człowiek to urodzony niszczyciel, że na dnie ludzkiej natury skrywa się Bestia. Modelowa Jasnomagia godzi się z tym "faktem" i w żaden sposób nie dyskryminuje ludzi - tak samo jak wszystko ciąży ku ziemi, tak ludzie żyją sporami, przemocą i wojną. Ale jeśli człowiek przekroczy wytyczone granice, zostanie ukarany bez względu na jakikolwiek rys swojego charakteru, czy tradycje rasy. Dlatego działania straży jasnomagicznych w swojej istocie sprowadzają się do podtrzymywania tego, co być powinno. Prawda, fakty, kto w rzeczywistości zawinił - to są sprawy drugorzędne, najważniejszy jest pozór, ta ulotna aura która sprawia że istoty z najróżniejszych ras mogą się postrzegać jako obywatele jednego kraju.