Autor Wątek: "Maegora myśli uchwycone w pyle"  (Przeczytany 101 razy)

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
"Maegora myśli uchwycone w pyle"
« dnia: Sierpień 10, 2009, 11:22:42 pm »
(napisane między XI a XII sesją)

Czyli to, co Maegor wysnuł o obecnej sytuacji błądząc swym umysłem podczas któregoś z postojów między snem a jawą…

…chyba tak naprawdę nie wierzę, że opuścimy to piekielne miejsce. Zadziwiające, ale nie wywołuje to we mnie ani cienia uczucia rezygnacji! To wydaje się sobie nawzajem przeczyć, ale tak właśnie to widzę. Nie rozumiem Landona, który przez stratę głupiej perła omal nie pogrążył nas wszystkich. Każdy z nas dużo już tu stracił. Może nawet za dużo. Wiem to. Widzę to w ich spojrzeniach. Nie przyznają się do tego, może nawet nie są tego świadomi. Nie będę się dopytywał, ich sprawa (chyba, że taka informacja będzie mogła nas kiedyś uratować – wtedy wyrwę ją z każdego z nich razem z językiem). Sam widzę, jak moje moce zmieniają się, słabną! Nie mogę się do tego przyzwyczaić. Poczucie mocy, jakie noszę w sobie odkąd stoczyłem pierwszą w życiu bitwę jest już tak integralną częścią mojej osoby, że nawet czołgając się w pyle z wyczerpania wiem, że sprostam każdemu niebezpieczeństwu. Gniew i lata praktyki w mojej sztuce dadzą mi zwycięstwo. Wiem o tym. I choć widzę jakie przemiany zachodzą w mych mocach, będę potrafił je doskonale wykorzystać w odpowiedniej sytuacji. Gniew jest paliwem dla płomienia mojej mocy… podobnie jak strach tych, którzy staną na mojej drodze.
Patrzę na moje ręce. Przypominają unurzane w pyle patyki. Gdy widzę swoje odbicie w oczach Dżailah lub Alexa, nie poznaję tej maszkary. Tylko oczy wydają się być nie zmienione. Zaciekłe i wyzywające spojrzenie i kryjąca się w nich pogarda dla słabych. Tak, tego nawet Martwy Bezkres mi nie odbierze. Choć ciało wydaje się być słabe, to spojrzenie umacnia mnie w przekonaniu o sile, jak jeszcze we mnie drzemie.
Przyznam, że nie wierzę, że mogę tu zginąć. Ani w ogóle zginąć. Wiem, że po tych kilku razach, kiedy to Dżailah składała mnie do kupy po walce, w normalnych warunkach już byłbym tylko kawałkiem ścierwa. Jestem pewien, że dziwkarskie zaklęcie zadziałało wtedy, kiedy sztorm wyrzucił mnie na brzeg. Nie znam jeszcze natury tego zaklęcia i jak to dokładnie odbije się na moim istnieniu, lecz nie obawiam się śmierci. Nie powiem o tym jednak reszcie. Nie muszą tego wiedzieć…
Zastanawia mnie, co właściwie nadaje teraz sens mojemu istnieniu? Chęć zemsty? Zapewne. Ale co moja zemsta zmieni? Nawet jeżeli powalę Zakon na kolana, spalę do fundamentów, a nawet głębiej, co wtedy…? Nie, takie rozważanie nie ma sensu, strata czasu myśleć o rzeczach tak abstrakcyjnych. Myślę, że przy zdrowych zmysłach trzymam mnie mój wrodzony upór i czysta potrzeba działania. Działania! A nie pierdzenia i lamentowania jak u Landona! Nawet jeśli miałbym przekopać cały Bezkres żeby osiągnąć cel, na bogów! Zrobię to.
A moi „towarzysze”…? Śmieszy mnie to stwierdzenie. Szczerze mówiąc czuję z nimi jakąś dziwną więź, jakbyśmy w pewien sposób byli jedną osobą, niczym filary jednej budowli w sytuacji jakby powalić jeden, zawali się cała. Nieraz w życiu łączyły mnie z innymi ludźmi różne interesy, nieraz od innych zależało moje własne życie, podobnie jak teraz. Nigdy jednak nie nosiłem w sobie z tego powodu tak dziwnego uczucia jak przy nich. Jeśli rozpalą we mnie gniew, zdmuchnę ich jednym oddechem, żeby po jego ugaszeniu ratować ich resztą swych mocy. Jeśli znajdą się w niebezpieczeństwie, nie będę szczędził swych sił, żeby ich ratować jakbym ratował samego siebie. Nie wiem jak i czemu ale ktoś musiał powiązać nitki naszych losów w jeden sznur.
Zadziwiające, jak mało wiemy o tym dlaczego tu jesteśmy, kto maczał w tym swoje paluchy. Przebywając w tym miejscu czuję się jak zwierzę wsadzone do klatki i oglądane przez przechodniów na głównym placu jakiegoś zapyziałego miasteczka na zadupiu światów. Myślę, że Dżailah mogłaby nam najwięcej powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi, gdyby w końcu wzięła się w garść i wycisnęła ze swojego pokręconego umysłu odpowiednie informacje. Landon i Alex pewnie też wiedzą więcej niż się ze mną podzielili. Ale oni też nie są zbyt lotni w spajaniu w sensowną całość kilku pozornie niewiązanych ze sobą informacji…