Autor Wątek: Armie halruańskie  (Przeczytany 127 razy)

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Armie halruańskie
« dnia: Październik 19, 2008, 02:07:07 am »
Armia halruańska

Składa się z wielu wyspecjalizowanych grup, których działania koordynują dowódcy osłaniani przez elitarne jednostki (forma osłony przed atakiem polegającym na "ścięciu głowy" - jak w Fali Światła). Podstawą tej ochrony jest tajność; w przeciwieństwie do słynnych generałów Ossentharu (takich jak Tsumas Naire), czy wodzów irgańskich (jak Szaktaszi) - dowództwo wojsk halruańskich jest całkowicie nieznane. Środki przy pomocy których kontrolują swoje wojska przypominają trochę to, co wymyślił Card w "Grze Endera" (skracając: kontrola pośrednia). Żołnierze halruańscy rekrutują się zarówno z mężczyzn i kobiet (z nieznaczną przewagą tych pierwszych).

Zarys opisu oddziałów:
Myrmidoni: czyli Mrówki, setki tysięcy czystej siły uderzeniowej i mięsa armatniego. Ich podstawowym atutem jest doskonała dyscyplina i wytrzymałość mentalna - jej stopień jest tak wysoki, że obecnie stało się jasne, iż wynika i zależy od potęgi ich komandorów (którzy są chronieni przez rozliczne magie i tajemnicę). Myrmidoni nie mają "zwykłego" życia; na co dzień większość pracuje w labolatoriach, wykonując najprostsze prace, przerywane okresami odpoczynku. Nieznacznie przypominają ossentharskich niewolników; chociaż mają własną wolę, są jednak w pewien sposób okaleczeni. Nie posiadają aspiracji, ambicji, pragnień innych niż podstawowe - a podległość rozkazom przełożonych jest dla nich czymś absolutnie naturalnym (nie ma tu nawet pierwiastka przymusu).
Ołowiani Żołnierze: bez wątpienia wielkie indywidualności; ich zdolności i wyposażenie są bardzo różnorodne i daleko im do jednolitości. Jednak tym, co sprawiło, że są znani na całym Kontynencie są ich talenty... poetyckie. Umieją deklamować, śpiewać, układać wiersze (nieraz naprawdę kunsztowne); pobyt w ich barakach czy obozowisku jest niezapomnianym... estetycznym przeżyciem. W ich pozach jest wiele "zadzierżystości", chojractwa, ale również sporo osobliwej melancholii; skłonność do abstrakcyjnych rozważań to cecha niemal każdego z nich. Uważani za "lekkie wojsko", wysyłane do boju gdy przeciwnik ma dostać bolesną nauczkę - ale nic więcej. Z drugiej strony wielokrotnie udowodnili swoją wartość w najcięższych warunkach - wojowali między innymi w Avadorze, dobre pół tysiąca lat temu, i wyszli z tych walk w doskonałym (możnaby powiedzieć) stanie. Wyjątkowo, ich wodzowie (oficerowie), są wybierani kolegialnie i raczej nie chronią ich żadne skomplikowane magie - oprócz więzi żołnierskiej.
Celestial, halruańska flota podniebna: temat-rzeka, otwierany przez straszliwe statki o klasie Niwelatora, Zrównywacza. Z trwogą (lub niedowierzaniem) powtarza się też plotki o konstrukcjach/ konstrukcji jeszcze potężniejszej - Kathedralu, "Łamaczu Kontynentów". Ogólnie rzecz biorąc pod względem siły uderzeniowej flota halruańska przewyższa nawet albiońską; z drugiej jednak strony, koszmarne koszty jej użytkowania mogą usprawiedliwiać tylko najpoważniejsze wojny.
Najprawdopodobniej istnieje też formacja nazywana "Szatańskimi Kohortami". Imię wywodzi się oczywiście od Legendarnego Szatana, istoty stworzonej przez Nuranów do niszczenia Pierworodnych. Członkowie tych Kohort to w większości revenanci, istoty powołane na nowo do życia, wyrwane ze szponów kolejnych śmierci. Ci "wskrzeszeńcy" z dawnych wieków osiągnęli za życia wielką moc, która teraz ma służyć destrukcji określonych przeciwników. Chronologowie nieustannie przepatrują wiry Czasu w poszukiwaniu doskonałych żołnierzy, mistrzów magii wojennych - są oni wyrywani z zaświatów, a ich moc i (częściowo) pamięć zostają stopniowo przywrócone. Nawet jeśli revenant odzyska pełną świadomość tego, czym był dawniej - jest na uwięzi pętających zaklęć. Prawdopodobnie tworzenie starożytnych revenantów jest zabezpieczeniem przed ich wyrwaniem na wolność - ich światy dawno już przeminęły, to co otacza ich teraz jest nieznane, obce i nieprzyjazne. Podobno każdy wielki arkanon ma świtę złożoną z takich wojowników... Reventantów rozpoznaje się ponoć po "chłodzie śmierci", aurze nienaturalnego zimna, wręcz mrozu, która otacza przywróconych do życia.

[revenant, ten-który-wrócił (nie jestem pewien czy to tłumaczenie jest poprawne; chodzi mi o tryb), to wskrzeszony śmiertelnik. Wskrzeszony Demon to Demilicz, Smok - Drakolicz. NIE ma Monstroliczów i Bogoliczów (ale są Umarli Bogowie). Nie ma wskrzeszonych Pierworodnych.]
« Ostatnia zmiana: Styczeń 26, 2011, 11:24:56 am wysłana przez Bollomaster »