Architekturę Halrua widzę jako bardzo kolorową. Pełną zaułków, pokrzywionych spiralnych wież i kolumn. Trochę jak rosyjskie cerkwie, kolorowe dachy, pełen przepych, złocenia, srebrzenia, diamentowienia, rubinowienia, sklepy i kramy w najmniejszych miejscach, na piętrach domów do których można podlecieć na dywanie (

). Fontanny kolorowej wody, zamiast markiz i znaków, wszędzie powiewają materiałowe chorągwie. W sklepach można kupić najróżniejsze, często zupełnie nieprzydatne, gadżety, na przykład frędzle, doczepiane do dywanów w celu przyspieszenia, czy wzmocnienia, niezwykle energożerne farby do malowania ścian domów.
Mieszkańcy ubierają się kolorowo, mody potrafią się zmieniać dosłownie z dnia na dzień, ale przedewszystkim królują warstwy ubrań. Osobno rękawy, w innym kolorze koszula, na to płaszcz długi, a na to... płaszcz krótki! Nie jest to jednak zupełne szaleństwo, to prostu przepych, a w pewnym sensie jest w tym jakaś metoda, bo szczególnie w większych miastach, dzieje się tak wiele, że pogoda potrafi zaszaleć, jeśli nagły 'wybuch' disopsu zostaje odprowadzony gwałtownie ponad miasto. Stąd tak samo kaptury, kapelusze, woale, chusty wiązane we włosach w spirale. Zdobienia szlachetnymi kamieniami (albo szklanymi imitacjami), pomponami, broszami, szczególnie we włosach (zwykle bujnych i kręconych), także w wąsach czy brodach!
Ze względu na ciągły ruch, podróże na dywanach czy ścisk w miastach, kobiety noszą głównie spodnie. Starsze, zwykle długie, coś na rodzaj szarawarów, a młodsze chętnie pokazują nagie nogi, w krótkich spodniach, albo krótkich spódnicach, pod którymi prezentują najfantazyjniejsze majteczki i spodenki. Założenie jest takie, że prawdopodobieństwo podwiania w locie krótkiej, wygodnej spódnicy jest tak wielkie, że spodenki są prawie jak jej część. Widok tak bezwstydnie zupełnie obnażanych nóg często szokuje przybyszów, szczególnie tych z północy i wschodu.