Autor Wątek: Historia I Ery. Ziemia-po-wodzie i Ereng  (Przeczytany 502 razy)

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Historia I Ery. Ziemia-po-wodzie i Ereng
« dnia: Listopad 30, 2008, 04:22:41 pm »
Ver'kar, Herdainowie, Cienie

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Historia I Ery. Ziemia-po-wodzie i Ereng
« Odpowiedź #1 dnia: Listopad 30, 2008, 04:23:08 pm »
Cienie
Faktem nie znanym śmiertelnikom jest specyfika pierwszych dwóch lat istnienia Ziemi-po-Wodzie – obecnie psychika i emocje Cieni nie są w stanie oddziaływać na materię tworzącą Turblanda, wtedy było inaczej. Cierpienie, szał, apatia, obłęd – wszystkie te emocje przelewały się bezlitośnie przez pustkowia, były na tyle silne by doprowadzić do szaleństwa zwykłego śmiertelnika wystawionego na stałe ich oddziaływanie.

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Historia I Ery. Ziemia-po-wodzie i Ereng
« Odpowiedź #2 dnia: Listopad 30, 2008, 04:24:35 pm »
Odrodzenie Ver'kar (4-8)
Mniej więcej w latach 2-4 Dziesięciu, grupa najpotężniejszych Massal, odnajduje zamysł Dematuzanu w snach jednego z Haderytów (bardzo możliwe, że był to sam Birgvar Ergr anHepsin). Wykorzystując zdobytą wiedzę, wpływają subtelnie na przebieg rytuału i, w tajemnicy, powracają na prawdziwą ziemię zaraz po jego wygaśnięciu (4). Odnalezieni przez Tezu’na’gar i Archerona, wspólnie z nimi odprawiają kolejny rytuał (8), którego celem jest przebudzenie Ver’kar znajdujących się w Dora’na’zar. Wkrótce pojawia się reszta Massal oraz Vernari. Archeron odradza Grumyash, Tezu’na’gar sprowadza sześcioro Nammash, Vernari doprowadza do przebudzenia swych sióstr – Karenver, które już samodzielnie znajdują drogę na prawdziwą ziemię. Proces zaczyna postępować lawinowo. W ćwierć roku odradza się cała rasa.
Po Dematuzanie obszar zniszczonego Oceanu był idealnym miejscem do uprawy tretanitu. Przewalające się przez to pustkowie uczucia: żalu, wściekłości, strachu, obaw i bezsilności doprowadzały do błyskawicznego dojrzewania kryształu. Co więcej, energie niszczące Bezkres i tworzące Cienie Antyenergie? Nieee posłużyły do uformowania cielesnych skorup Ver'kar, będących odwzorowaniem ich odpowiedników z Dora'na'zar; dzięki temu odrodzona rasa w kilka lat odbudowała swoją potęgę.
Horrory nie miały najmniejszego zamiaru pozostawać na Bezkresie, krainie pełnej disopsu, nieprzewidywalnej i niesamowicie niebezpiecznej. Maszerując z północy na południe, zajęły znaczne obszary; na tymCzasowy pobyt wyznaczając tereny względnie spokojne i rzadko nawiedzane przez Cienie. Wzniosły tam w pośpiechu pasmo twierdz, które przebiega z zachodu na wschód, omijając łagodnym łukiem ziemie Shidygzai. Twierdze te były oddalone od siebie o około dobę (nie było dnia) marszu, zapewniając schronienie i poczucie bezpieczeństwa Horrorom przemierzającym pustkowia. W XI wieku III E pozostałości twierdz nie są zamieszkałe.

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Historia I Ery. Ziemia-po-wodzie i Ereng
« Odpowiedź #3 dnia: Listopad 30, 2008, 04:30:17 pm »
Ver'kar pod Gladmą, atak na Góry Stalowe (23)
Na razie nikt nie wiedział o ich odrodzeniu. Pierwsi zdali sobie z tego sprawę Herdainowie z malutkich placówek na północ od Kryształowej Twierdzy. Widząc zbliżające się armie wycofali się do Twierdzy i wysłali poselstwo do Dazak Ferul; wkrótce Gladma została odcięta od reszty świata (23). Horrory nie próbowały jej szturmować; główne wojska kontynuowały szybki marsz na południe. Ich celem były herdaińskie siedziby w Ereng. Wieść o nadciągających Ver'kar wyprzedziła je i Herdainowie przygotowali się do obrony przed niespodziewanym zagrożeniem. Sprawy zaginięć i niewytłumaczalnych zdarzeń w Innym nagle stały się jasne. Zagadką pozostało  dlaczego Ver'kar wydają bezkompromisową wojnę innym pierworodnym, z którymi przecież dzielą Klątwę. Do starć doszło na umocnionych fortyfikacjami pasmach Stali. Armie Horrorów były liczne, nie miały jednak hagem. Herdainowie odparli pierwsze trzy fale zajadłych ataków z relatywnie małymi stratami. Kolejne fale ataków rozbijały się o nich jak o skałę. Wróg był jednak nadal zbyt liczny by rozsądnym było zmierzyć się z nim na otwartym polu. Straty mogłyby okazać się zbyt dotkliwe, a Herdainowie potrzebowali wszystkich sił żeby skutecznie walczyć z Drugą Klątwą Synów Sidardu. Sytuacja stała się patowa.
Hader nie udzieliło na razie Dazak Ferul żadnego wsparcia (na temat przyczyn patrz: Hader wobec Wojen Pierworodnych [3. paragraf]).

Uderzenie z Gladmy (32)
Abdgarn Reshird, zbrojmistrz Gladmy i jeden z najbardziej znanych herdaińskich dowódców długo przekonywał Kelrefarda. W końcu zwierzchnik Twierdzy musiał przyznać rację swemu przyjacielowi. Plan był ryzykowny, lecz wykonalny. Musiał być przeprowadzony gdyż mógł szybko i skutecznie przechylić szalę zwycięstwa na stronę Dazak Ferul. PodCzas jednej ze spektakularnych burz bezkresowych niemal cała załoga opuściła Twierdzę i ruszyła w stronę placówek ver'karskich. Ukryte wewnątrz małych fortów strażniczych Horrory nie spodziewały się ataku, przynajmniej nie podczas burzy, która mogła w każdej chwili zakończyć żywot nawet najsilniejszych istot. Gdy wzniesiono alarm, było już za późno. Herdainowie wdzierali się na umocnienia z przerażającą determinacją, korzystając z powstałego chaosu i słabego przygotowania wrogów. Zanim ucichła burza, ostatni fort został zdobyty. Podczas operacji więcej Herdainów zginęło z rąk rozszalałych żywiołów, niż w walkach z Horrorami. Zwycięstwo było spektakularne, rywale zdecydowanie ich nie docenili pozostawiając tak nieliczną i słabo wyszkoloną załogę. Po krótkim odpoczynku i pochowaniu poległych Abdgarn zarządził wymarsz, sześciuset-osobowa grupa ruszyła na południe. Następnie rozdzieliła się na sześć oddziałów po stu ludzi i rozpoczęła polowanie na transporty zaopatrzeniowe dla Ver'kar walczących w Ereng; głównym celem był tretanit. Pozbawiona go armia z pewnością szybko osłabnie i będzie musiała się wycofać. Ver'kar będące na północy musiały zdawać sobie sprawę z tego co się dzieje, kilka fortów głównej sieci handlowej zostało zniszczonych, dosłownie zrównanych z ziemią. Nie wysłano jednak wojsk, a przynajmniej Herdainowie ich nie zauważyli. Może Horrory nie dysponowały na północy wystarczającymi siłami?   
Czas uderzenia był dokładnie zaplanowany przez Reshirda, armia oblegająca Dazak Ferul czekała na niezbędne wzmocnienia, a Herdainowie zmuszali ją do walk w drobnych potyczkach. Nie powodowało to jakichkolwiek strat, osłabiło jednak morale i ciało Ver'kar; potrzebowały leków, uzupełnienia magicznego oręża, a przede wszystkim tretanitu, którego moc zużyto niemal kompletnie.

Stalowa Odsiecz, Akkaron (33)
W końcu osłabiona armia Horrorów zaczęła się wycofywać na Bezkres. Herdańskie wojska podążyły za nią, narzucając szybkie tempo i zmuszając wrogów do wyczerpującego marszu. W końcu doszło do bitwy pod Trewone, niegdyś wyspy-miasta. Siły Horrorów zostały z łatwością rozbite, oddziały obdarzone dużą szybkością bądź możliwością lotu ratowały się ucieczką, pozostałe rozpaczliwie broniły się na stokach wzgórza. Po rzezi zwycięzcy kontynuowali marsz w głąb Bezkresu, ku Kryształowej Twierdzy – a po zabezpieczeniu jej okolic dalej, ku fortecom wroga, zdobywając z marszu jedną po drugiej. Zwycięstwo zdawało się być pewne. Straszliwa klęska wojsk Herdainów pod Akkaron obróciła jednak sytuację „na drugą stronę lustra”.
Bitwa pod Akkaron 
Tutaj mógłbyś wyjaśnić dlaczego Ver’kar wygrały tę bitwę (przecież ich wojska zostały rozbite pod Trewone, myślę że dla reszty czytających wzmanka o tym że pojawiło się Hegem to za mało :P ).
Zaskakując Herdainów siłą swych wojsk i wykorzystując wiedzę o ściąganiu Cieni przez disops, Horrory przyjęły bitwę w mieście-cmentarzysku. Oddziały wroga, osłabione po natarciach Szarych Cieni, zostały skrwawione i zdziesiątkowane przez hagem Kremagna i Ran'nir. Tylko nielicznym udało się dotrzeć do Kryształowej Twierdzy, by przekazać co zaszło. Wojska Horrorów niedługo ponownie ją odcięły i rozpoczęły powtórny marsz na południe.

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Historia I Ery. Ziemia-po-wodzie i Ereng
« Odpowiedź #4 dnia: Listopad 30, 2008, 04:35:44 pm »
Hader w wojnie z Horrorami (34):
ogólna sytuacja
Haderyci cały Czas przyglądali się z uwagą konfliktowi. Pojawienie się Ver’kar było niepokojące. Zachowali jednak przez neutralność zgodnie z wolą Dazak Ferul. Poza tym mieli inne problemy na głowie niż wojna między Pierworodnymi, a Ver’kar nie wydawały się być poważnym zagrożeniem dla Herdainów. Nieoczekiwane żądanie wsparcia, skłoniło jednak Shidygzai do włączenia się w niechcianą wojnę.
Przystępując do działania, Hader wiedziało już sporo o wrogach, a także o geografii Martwego Bezkresu. Zadecydowano rozstrzygnąć cały konflikt podCzas jednego uderzenia. Armia Ver'kar podzieliła się na dwie grupy: Bodlar i Ran’nir kierowały się na południe, Agar i Kre'magna’nir odbili na zachód, najwidoczniej chcąc uderzyć od flanki w słabiej ufortyfikowaną część Ereng. Armię pierwszą postanowiono zaatakować konwencjonalnymi środkami: odciąć jej drogę powrotu i zmiażdżyć własnymi, przeważającymi siłami. Plan zniszczenia drugiej grupy był bardziej nietypowy.
Od czasu powstania Wir Hurdona był wielkim problemem, jego nieprzewidywalne ruchy i dynamiczne zmiany mogły doprowadzić do spustoszenia pobliskich ziem. Powstało wiele planów pozbycia się go. Jeden z nich mógł posłużyć za doskonałe rozwiązanie problemu Wiru i Ver’kar; polegał na wyładowaniu energii Wiru poprzez ukierunkowanie jej działania w zderzeniu z powierzchnią ziemi. Tor lotu miał przypominać parabolę, a celem uderzenia była zachodnia armia. Efekty ciężko było przewidzieć, oczywiste było tylko to, że nic nie ma szansy przeżyć takiego uderzenia. Najprawdopodobniej armia zostanie całkowicie zniszczona, może przeżyją pojedyncze, najpotężniejsze jednostki.
działania Nuranów
Trzydzieści cyklów po Akkaronie, Nuranie rozpoczęli atak (34). Rytuał przebiegł pomyślnie. Wir uderzył w centrum zachodniej armii ver’kar; eksplozja była tak silna, że doprowadziła do trzęsień ziemi na całej  Turblanda, przez Bezkres zaczęły przewalać się niszczycielskie burze disopsu. Powierzchnia Bezkresu w miejscu uderzenia odkształciła się, energia życiowa została całkowicie wessana tak jak podczas Dematuzanu. Nad miejscem uderzenia zapanował wieczny półmrok... Tak powstało Degar Endar, Złe Ziemie, jedno z najbardziej morderczych miejsc na kontynencie.
Armie shidygzajskie, dowodzone przez polikratesa zwanego Benamirionami, ruszyły w kierunku armii południowej. Marsz utrudniały szalejące burze i przebudzone Cienie; nie musiano się jednak obawiać tak zdezorganizowanych istot. Massal i armie Tezu’na’gar powinny znajdować się w pobliżu, jednak nic na to nie wskazywało; ani na horyzoncie ani na ziemi nie było żadnych śladów ich istnienia. Najwidoczniej Ver'kar wycofały się i zostały unicestwione z armią zachodnią bądź jeszcze tu nie dotarły. Wojska nurańskie ruszyły ku swym pozostałym siłom, zaciskając w ten sposób pierścień. W końcu na niebie zauważono latające istoty – zwiadowców jednego z nir. Odnaleziono również ślady wiodące na południe, co sugerowałoby próbę przebicia. Wydano rozkazy i rozpoczęto pościg. Ver'kar przemieszczały się szybko i zdecydowanie, nie zwalniając nawet na chwilę, kontynuując marsz bez chwili odpoczynku.

Bitwa na Pustkowiach (35)
Wykorzystując pewność Nuranów i ukształtowanie terenu Ver’kar zaatakowały wyłaniając się nagle zza wzgórz. Nie miały szans na zwycięstwo. Nie próbowały wiec zwyciężyć. Nuranie dali się pochłonąć żądzy mordu – to musiała być magia Nammash i Karenver. Bitwa dla Nuran była właściwie porażką; unicestwiono jedynie zuri, ale większość kruda i wszyscy hagem przetrwali i, co gorsza, wyrwali się z okrążenia. Rozpoczęto marsz w głąb Bezkresu, nie znaleziono jednak śladów. Twierdze stały opuszczone. Wojska Benamirinów bezowocnie maszerowały przez kilkaset cykli; Horrory, gdziekolwiek się nie ukryły, zrobiły to dobrze. Zresztą nie było to trudne na tak olbrzymim obszarze. Zawrócono.
Bitwa na Pustkowiach
Po udanej ucieczce z pola bitwy Nammash wraz z resztą oddziałów ruszyli w kierunku swej Pani, Massal, Karenver i innych, wolniej poruszających się istot. Desperacki plan powiódł się. Benamiriony podążyły za nimi i całą armią istot-sług, a w tym Czasie reszta Ver’kar wymknęła się wrogom. Straty były jednak bolesne. Cała  armia została kompletnie zniszczona. Ich przetrwanie było jednak ważniejsze. Sługi stworzy się ponownie. Zajmie to jednak wiele lat. Być może setki. Los zachodniej armii był im nieznany.
[Drogi czytelniku, zapewne już i tak dość zagubiony w tej historycznej dżungli! Nadszedł moment w którym, ze złośliwym uśmiechem, oznajmiam: odtąd dżungla będzie jeszcze bardziej zawiła! Zanim zaczniesz czytać dalej, koniecznie zapoznaj się z hasłem wypaczone chronolinie]

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Historia I Ery. Ziemia-po-wodzie i Ereng
« Odpowiedź #5 dnia: Listopad 30, 2008, 04:41:21 pm »
Ver'ashar, zagubione lata (34 DE-47 DE)
Armia zachodnia została trafiona Wirem Hurdona dokładnie tak jak planowali Nuranie. Nielicznym Horrorom udało się uniknąć śmierci. Przeżyła zaledwie dziesiąta część krudy i niecała połowa hagem. Sama eksplozja nie była tak zabójcza; wyczuli, że coś się zbliża i zareagowali błyskawicznie. Nie byli jednak w stanie obronić się przed negatywną energią wydzierającą z nich życie. Cała otaczająca ich kraina została pokryta wiecznym całunem mroku. Cienie występowały tu częściej niż w innych częściach Bezkresu. Sprawiały wrażenie jakby czuły się tutaj „bezpieczne” i bezkarne... Archeron zebrał niedobitków i rozpoczął poszukiwania głowy Agaro’nir. Przeszukiwali pustkowia, w milczeniu i w gniewie. Uderzenie Wiru zabiło większość Ver’kar, nie zakończyło jednak ich egzystencji: podobnie jak ofiary Dematuzanu, Horrory zostały przemienione w Cienie. Bezmyślne sługi i zuri zostali zupełnie unicestwieni, bądź oszaleli. Ci o silniejszej woli przetrwali jednak, zachowując świadomość. Wkrótce armia zachodnia uformowała się ponownie. Nie była już tak liczna i potężna jak poprzednio. Wzbudzała  za to większe przerażenie. Ver’kar-cienie, Ver'ashar, pochodziły głównie z Kremagna’nir. Horrory z Agar ze względu na swą naturę w większości zostały zabite, przetrwało ich niewiele. Jednakże na tyle dużo by mogły w dalekiej przyszłości odtworzyć potęgę nir. Po skontaktowaniu się z pozostałymi rodami, ruszyli w stronę Bezkresu, by tam się połączyć i zaplanować kolejne posunięcia.
Żaden z tych Ver'kar, nawet Archeron, nie wiedział że Degar Endar znajdują się na nowo-powstałej, wypaczonej Chronolinii. Dopiero później okazało się, że zbieranie armii zajęło aż trzynaście lat Rachuby Turblanda (!). Zmysły, przystosowane do Standardowej Chronolinii Turblanda, oszukały świadomość swych panów, siła ich Kar omamiła i przytłumiła Rak'hę. W ciągu tych trzynastu lat na Złych Ziemiach wiele się wydarzyło; dla Horrorów te wypadki miały fundamentalne znaczenie.

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Historia I Ery. Ziemia-po-wodzie i Ereng
« Odpowiedź #6 dnia: Listopad 30, 2008, 04:43:50 pm »
Istoty Cienia, Fendrekâg i Vandrel
PodCzas Dematuzanu na terenie Morza Perłowego przebywały, między miriadami innych, dwie istoty o znacznej mocy: Vandrel, jeden z największych wojowników Tradyru oraz Smok Fendrekâg. Cel ich podróży nie jest znany, po tysiącach lat nie zachowały się żadne podania na ten temat. Obaj zostali zgładzeni wraz z milionami pozostałych istot. Tak jak Dematuzan (4) rozpoczął powstawanie Cieni zwanych Szarymi, tak zniszczenie Wiru Hurdona (34, 34 DE) zaczęło sprowadzać na prawdziwą ziemię Istoty Cienia, Cienie posiadające własną, choćby szczątkową, świadomość.
Dopiero teraz powrócili Fendrekâg i Vandrel. Od całej reszty Istot Cienia różnili się tym, że ich istoty; pamięć,  uczucia, pragnienia pomimo paczącej siły Wiru zachowały się nienaruszone. Działając razem w sercu Degar Endar, w sercu piekła, uratowali wiele podobnych im istot od szaleństwa, zbierając wokół siebie coraz większą liczbę sprzymierzeńców. Walczyli z obłąkanymi Cieniami o miejsce w tym nowym przeklętym świecie, przebijając się w kierunku Zekitaru, niegdyś stolicy Drekanów, leżącego w samym centrum Złych Ziem. Następnie planowali wywalczyć sobie drogę do Belfegoru, dawnej fortecy Biaranów położonej daleko na północy, w centrum Lazurowego Rowu. Wyczuwali, że zarówno Zekitar jak i Belfegor są całkowicie pochłonięte przez Cień i prawdopodobnie nigdy nie ujrzą blasku Słońca.
Po latach wyczerpujących i niekończących się walk dotarli pod mury Zekitaru. Szare Cienie broniły się zaciekle, lecz w tych Czasach nie uznawały jeszcze żadnej hierarchii, żadnego ładu. Każdy bezrozumnie kierował się  własną wolą i resztkami instynktu – co w znacznej mierze przyczyniło się do zwycięstwa Smoka i Tardyra (38 DE). Gdyby ta bitwa miała miejsce w obecnych czasach, prawdopodobnie zakończyłaby się klęską. A NATURA CIENI? Samo opanowanie Zekitaru nie przyniosło oczekiwanego efektu, ciężko było go nazwać nowym domem, gdy starzy mieszkańcy cały Czas do niego powracali – opanowani niezmożoną wolą niszczenia.

Velashin
Ta sytuacja zmieniła się dopiero po czterech latach wraz z przybyciem Velashina (42 DE). Był on człowiekiem, (zapewne Albionem) zabitym kilka lat wcześniej (najprawdopodobniej w Unga-Sorein), który po śmierci stał się Istotą Cienia. Pojawienie się tego niewiele za życia znaczącego śmiertelnika, w tym Czasie i miejscu było jednym z najbardziej przełomowych wydarzeń w historii Turblanda. Velashin był Shannadar (>) z wielkim talentem, szacowanym na trzeci poziom zdolności. Dzięki jego mocom, które teraz mogły się manifestować w pełni, przez kolejne lata polowano i niszczono oszalałe Cienie w rejonie stolicy. W międzyCzasie Fendrekâg odkrył dla siebie podobne możliwości i zaczął je powoli urzeczywistniać i rozwijać. Gdy Zekitar był już bezpieczny, Tradyr wraz z Velashinem udali się na północ, do Belfegoru. Wyprawa ta była w pełni uzasadniona. Liczba Cieni pamiętających swą przeszłość i będących w stanie choć trochę się kontrolować ciągle rosła. Było oczywistym, że daleko na północy istnieje jeszcze wiele im podobnych, potrzebujących pomocy. Kogoś kto będzie w stanie odseparować je od oszalałych pobratymców i wskaże nowy kierunek w ich przeklętym bycie, nada mu jakiś sens. Był to rok 47 DE; Vandrel i Velashin podeszli ze swoją armią w pobliże Belfegoru – lecz zanim go osiągnęli nastąpił kolejny epizod z którego wywodzi się niezmierzona mnogość następnych. Zwiadowcy donieśli o ver'karskich oddziałach na wschód od miasta, w pobliżu skraju Degar Endar. Po krótkiej naradzie Vandrel i Velashin zmienili marszrutę i wyszli im na spotkanie.

„Zmieszanie Cieni” (47 DE)
Gdy Archeron wraz z niedobitkami Agar, na czele swego nir opuszczał Degar Endar, na drodze Horrorów stanął zastęp Cieni które, o dziwo, nie chciały walczyć. Jeden z nich wyszedł naprzeciw i przedstawił się jako Vandrel. Archeron rozpoznał w nim Tradyra; zaskoczony istnieniem Cieni posiadających świadomością (poza Ver'ashar) zgodził się na rozmowę. Vandrel doskonale wiedział z kim ma do czynienia, nie okazywał jednak strachu, może go nawet nie czuł? Był z nim również inny Cień, Velashin, który nie potrafił ukryć swego zainteresowania Ver'ashar. Archeron zapoznał się z misją Tradyra i jego towarzysza, która zupełnie go nie obeszła. Jego uwagę przykuło nagle coś innego. Oni nie byli tu sami. Powoli zaczął wyczuwać za nimi legiony ich zwolenników, prawdziwą armię Cieni (czy raczej: Istot Cienia). Zaproponował wtedy (Czasowe) oddanie pod ich komendę części swoich podwładnych, tłumacząc, że powinni poznać swą nową naturę. Dodał także z krzywym uśmiechem, że sam chętnie dowiedziałby się o Cieniach paru rzeczy. Wiedział, że Tradyr zgodzi się chętniej gdy „haczyk”, umieszczony w jego propozycji, będzie widoczny. Tak też się stało. Prawdziwych konsekwencji tej decyzji żadna ze stron nie była wtedy świadoma.
W 35 roku to, co zostało z zachodniej armii Ver'kar znalazło się poza Degar Endar.

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Historia I Ery. Ziemia-po-wodzie i Ereng
« Odpowiedź #7 dnia: Listopad 30, 2008, 04:44:25 pm »
Zdobycie Belfegoru (56 DE), obłęd Fendrekâga
Armie Vandrela i Vealshina zwróciły się następnie przeciwko Belfegorowi. Wojna o Szmaragdowy Rów, zwany przez mieszkańców Turblanda Rowem Ciszy, trwała wiele lat ale była znacznie mniej uciążliwa i o wiele lepiej zorganizowana. Vandrel posiadał już duże doświadczenie w walce z Cieniami i wiedział czego należy się spodziewać. Wraz z Shannadar u swego boku nie mógł ponieść klęski, tym bardziej że liczba wojowników po jego stronie nie malała – czego nie można było powiedzieć o przeciwnikach. Po dziewięciu latach Belfegor został zdobyty (56 DE), Następnie rozpoczęto budowę drugiego po Zekitarze miasta Cienia oraz oczyszczanie terenów przyległych. To drugie trwało niespodziewanie długo i nauczyło Vandrela wielu rzeczy o naturze Cieni.
W międzyczasie Fendrekâg zbierał coraz większe siły w Zekitarze, zaczęło być widoczne ze Smok mimo swej wielkiej mocy został bardziej dotknięty mocą Dematuzanu. Nie pragnął już nieść pomocy podobnym sobie istotom. Zbierał  raczej armię żądnych zemsty ofiar, gotowych pójść za jego rozkazem w najgorsze piekło, byle by tylko na szkodę Nuranów. Wielu mieszkańcom miasta, pamiętającym jeszcze Tradyra i jego wizję „nowego życia”, nie podobała się ta idea. Nie śmiąc powiedzieć tego otwarcie potężnemu Smokowi Cienia, wyruszono na północ pod pretekstem niesienia pomocy zbrojnej dla walczących tam sprzymierzeńców. Gdy Vandrel dowiedział się o zamiarach swego towarzysza natychmiast udał się w kierunku Zekitaru (61 DE)

Rozłam wśród Cieni (61 DE); Cienie Błękitne i Purpurowe
Vandrel spotkał Fendrekâga w drodze, daleko od Zekitaru. Doszło do długiej, burzliwej dyskusji. Vandrel wolał nie ingerować w sprawy śmiertelników. Uczynki Hader były haniebne, jednak należało to po prostu przyjąć, pogodzić się z nową sytuacją i skoncentrować się na istotach które zostały dotknięte podobnym przekleństwem. Odnaleźć w tym wszystkim jakiś sens, jakąś ścieżkę którą należało podążać. I nie powinna to być ścieżka która zamieniała Cienie w bestie żądne zemsty. Fendrekâg miał zupełnie inne zdanie; należało ukarać wszystkich którzy byli odpowiedzialni za ich cierpienia, nie ważne jakie byłyby tego koszta i konsekwencje. W egzystencji Cieni nie sposób odnaleźć jakiejś innej drogi czy jakiegokolwiek sensu.
Doszło więc do rozłamu (61 DE). Od tego miejsca w historii aż po dziś, zwolennicy Vandrela zamieszkują Szmaragdowy Rów (Belfegor) i są zwani Błękitnymi Cieniami, a zwolennicy Fendrekâga w Zakitarze i przyległych Degar Endar znani są jako Purpurowe Cienie. Te nazwy nie biorą się znikąd. Ziemia na której doszło do spotkania leżała miedzy dwoma prastarymi pasmami lasów koralowców. Energia, która się w nich tliła została nieświadomie wzniecona przez silną wolę obu istot starających się przekonać jedna drugą. Gdy doszło do podjęcia decyzji o rozłamie owa aura uformowała się samoistnie w coś w rodzaju rytuału, nadając jednym Cieniom kolor Błękitu – w jakiś sposób podkreślając szlachetność ich działań, a drugim kolor Purpury – podkreślając ich wolę walki i zemsty. Las koralowców od tamtej pory nosi nazwę Lasu Dwóch Dróg.

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Historia I Ery. Ziemia-po-wodzie i Ereng
« Odpowiedź #8 dnia: Listopad 30, 2008, 04:47:45 pm »
Ver'kar odnawiają siły; sojusz Zekitaru (121-127)
Minęło kilkadziesiąt lat od Bitwy na Pustkowiach. Zarówno Nuranie jak i Herdainie wiele razy przeszukiwali Bezkres. Czasami wpadali na jakiś trop. Zazwyczaj fałszywy. Nigdy nie odnaleźli tego czego szukali. Rody starały wylizać się z ran, szczególnie zdziesiątkowany Agar. Ich armie nawet po dziesięcioleciach odbudowy nie były tak liczne jak poprzednio. Nie mogli nawet marzyć o uderzeniu na Dazak Ferul sprzymierzone ze Shidygzai. Nieliczni szpiedzy znajdujący na Turblanda twierdzili jednak, że Shidygzai słabnie; pojawiły się dość szczegółowe raporty o anhredach i pierwsze napomknienia o tanelfach. To było jednak za mało. Potrzebowali sojusznika tutaj, na terenie Martwego Bezkresu. W 127 roku Archeron sprzymierzył się z Fendrekâgiem, Smokiem Cienia, przywódcą Purpurowych Cieni, który miał pod komendą dziesiątki tysięcy istot. Horrory wreszcie mogły przystąpić do działania.

Początek oblężenia Gladmy (128)
W 128 roku Ver'kar pojawiły się w okolicach Gladmy, odcinając ją po raz kolejny od ojczyzny. Zamiast ruszyć dalej rozpoczęły budowę fortyfikacji obronnych, wały ziemne wzmocnione magią rosły w oszałamiającym tempie. Ani Herdainowie, ani Nuranie nie rozumieli tego posunięcia, szczególnie niepokoiło to tych ostatnich. Mimo wszystko należało podjąć odpowiednie działania. Hader postanowiło wysłać pięciu Nuranów wraz z nowo stworzonymi sługami. KarSpardh miał uderzyć wraz z pierwszą falą wojsk herdainskich, celem pozostałej czwórki była obserwacja wydarzeń oraz interwencja w odpowiednim momencie. Herdainowie podzielili swe armie na trzy części, pierwsza i druga ruszyła na Gladmę, trzecia zabezpieczyła ich tyły i drogę powrotu.    

Bitwa na Morenowych Pustkowiach (128)   
Wojska odsieczy znajdowały się około cyklu drogi od fortyfikacji Ver'kar; karSpardh i trzej inni Nuranie przeczesywali pustkowia w poszukiwaniu najmniejszego śladu podstępu. Jednak, pomimo swej czujności, zostali zaskoczeni. Purpurowe Cienie doszczętnie zniszczyły czoło i centrum wojsk wroga, razem z Ver'ashar unicestwiły odwodową armię herdaińską. Fendrekâg zabił wszystkich pięciu Nuranów.
Bitwa na Morenowych Pustkowiach
 
Bitwa pod Gladmą (129)
Zarówno Nuranie jak i Herdainowie zorientowali się że zabezpieczające ich armie przestały istnieć. Nie wiedzieli jednak co dokładnie zaszło. Obie strony ciągle zakładały, że sprawcami zniszczeń były Horrory; wynikałoby z tego, że oblegający są osłabieni. Solis akhHaimi nie wyczuwał jednak niczego w miejscu gdzie powinien znajdować się wróg, który unicestwił ich armie. Nie był też pewien tego, co znajduje się za potężnymi wałami pod Gladmą; magia Horrorów strzegła percepcyjnego dostępu do ich wnętrza. Zdecydowano się uderzyć w kierunku Gladmy i, zależnie od sytuacji, przebić się do Kryształowej Twierdzy lub przejąć forty wroga i czekać na atak. Nowe armie błyskawicznie pokonały dzielącą je od celu przestrzeń. Pierwsze odgłosy walk rozległy się gdy mrok ustępował światłu, błyskawicznie osiągając apogeum. Załoga fortów była kompletna. Walka z początku wyrównana, wraz ze zbliżaniem się mroku przechylała się na korzyść sprzymierzonych. Zapadł zmrok, a Ver'kar rozpoczęły pośpieszne opuszczanie drugiego pasma umocnień, jeszcze tylko dwa i bitwa zostanie przesądzona. Nagle wszystko zapłonęło purpurową poświatą. Sojusznicy zorientowali się, że nadchodzące chwile będą ich ostatnimi... Klęska była druzgocząca, w dodatku nie znano jej przyczyn.
Nuranie wciąż bezskutecznie starali się dowiedzieć, co zniszczyło ich armie. Resztki Herdainów w Dazak Ferul  znikły z dziejów schodząc w czeluście ziemi. Byli przepełnieni żalem, zagłada dosięgła ich rasy, wola Bogów została wypełniona w przedziwny sposób: rękoma pierworodnych. Od razu po wygranej bitwie ver’kar uderzyły wszystkimi siłami na Ereng, pokonując herdainów; ci nieliczni którzy przeżyli uciekli na wschód lub zeszli w głąb podziemi – czego świadectwem mają być osławione Wresnulhy, czeluście zdające się sięgać podstaw Istnienia.
Gladma dowodzona przez Lugrashaduka, ostatni bastion Herdainów i cała ich nadzieja, wciąż jeszcze się trzymała.   

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Historia I Ery. Ziemia-po-wodzie i Ereng
« Odpowiedź #9 dnia: Listopad 30, 2008, 04:52:29 pm »
Sytuacja po 129 roku   
Armie Przymierza Zekitarskiego podzieliły się zgodnie z planem na dwie części. Cienie udały się na zachód od Stali, czatując tam na wojska shidygzajskie.
Ver'kar wreszcie mogły rozpocząć upragniony podbój: opuścić przeklęty Bezkres i ponownie pojawić się na Turblanda, rozpoczynając od przejęcia obszarów Dazak Ferul. Nie zdołały tego dokonać. Opanowały tylko niektóre szczyty i kilka pomniejszych miast. Mimo niezliczonych prób, serce herdaińskiej ojczyzny pozostało niezdobyte. Nawet Ver'ashar, dotąd były niepokonane, okazały się bezsilne. Podziemne miasta broniły się samodzielnie; upór Herdainów przetrwał i ożywiał każdy żywioł Erengu. Upór, którego byli czystą esencją. Mimo to, po zniszczeniu ich dziedziny, wejście do krain Północy i Wschodu stanęło przed Ver'kar otworem.

Synowie Szak'gora, Neksus
Sytuacja odciętych od Ereng Herdainów była beznadziejna. Śmierć głodowa stała się kwestią kilkudziesięciu cykli; nie sposób było wyżywić siedmio-tysięcznej populacji. Odsiecz nie nadchodziła już zbyt długo, przebieg wojny był nieznany, a wojska Ver’kar mogły odeprzeć praktycznie każdy atak z Twierdzy. Aby nie umrzeć haniebnie, Herdainowie podjęli iście heroiczną decyzję. Spośród wszystkich mieszkańców wybrano pięćdziesięciu, którzy mieli dalej toczyć Wojnę-o-Ocalenie. Reszta wyruszyła ku ostatniej w ich życiu bitwie. Po śmierci swych braci Herdainowie w Twierdzy nazwali się Synami Szak’gora, i pod przywództwem Lugrashaduka rozpoczęły jej przebudowę. Dzięki mocy Kryształu, wybudowano we wnętrzu nowe pomieszczenia. Materiał, który w ten sposób został usunięty posłużył do budowy części naziemnej.
Przystąpiono do prac nad Neksusem, ciężko opancerzonym pojazdem gąsienicowym. Jego pancerz stworzono bezpośrednio z diamentu dziesięcikrotnego tworzącego Gladmę. Umieszczono go na specjalnym magiczno-stalowym szkielecie, tak by mógł wytrzymać każdą formę ataku. Projekt i budowa Neksusa trwała kilka stuleci. W międzyczasie Ver’kar wycofały większość swych sił spod obleganego miasta. Stało się jasne, że Herdainowie nie oddadzą twierdzy. W takim wypadku należało zabezpieczyć ją odpowiednimi środkami. W pobliżu wybudowano kilka cytadel, w których umieszczono obeliski blokujące wszelkie połączenia luminoportacyjne nie zasilane mocą Kryształu. Cytadele te były nieustannie udoskonalane.

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Historia I Ery. Ziemia-po-wodzie i Ereng. Ustalanie daty Trzeciej Klątwy
« Odpowiedź #10 dnia: Sierpień 12, 2009, 10:30:15 am »
Krasnoludowie (karły) pojawili się w Ereng w II wieku I Ery; około tego czasu przybyli tam Herdainowie. Nie byli wtedy jeszcze dotknięci Trzecią Klątwą. W Pierwszej Erze krasnoludowie toczyli też wojny z Bogami i Smokami (kolejno). W czasie Senkrationu (Legenda) Trzecia Klątwa działała już z pełną siłą. Została rzucona w Pierwszej Erze, w 606 roku, w którym Ezurianie połączyli się z Bodlar'nir. Przypuszcza się, że był to manewr Synów, który miał na celu zapobiegnięcie podobnym sytuacjom w przyszłości (skostnienie natury -> brak sojuszu -> niemożliwość zawarcia sojuszu).

El Lorror!

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 1680
  • You're so poke-poke!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Historia I Ery. Ziemia-po-wodzie i Ereng
« Odpowiedź #11 dnia: Wrzesień 13, 2009, 02:25:37 am »
W tym gigamicznym planie jest jeden wyłom - młodzi Herdainowie są nie skażeni klątwą - gdyby nowe pokolenia były uczone np tradycji sojuszu z resztą pierworodnych (w tym Ver'kar) to po jakimś czasie nie byłoby już tych zjednoczonych ze Shidygzai.
Herdainowie nie robią jednak tego z dość oczywistych powodów.
"To wspaniałe - grać kimś wspaniałym"

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Historia I Ery. Ziemia-po-wodzie i Ereng
« Odpowiedź #12 dnia: Wrzesień 13, 2009, 11:20:48 am »
Widzę małą rozbieżność w naszym postrzeganiu III Klątwy; wg mnie wizja świata dla wszystkich starszych, dotkniętych Klątwą Herdainów jest sprowadzana do wspólnego, starożytnego mianownika. Jednym słowem, w życiu dojrzewających Herdainów prędzej czy później dochodzi do gwałtownego przeskoku percepcji, świat który dotąd znali i postrzegali dość elastycznie teraz zaczyna się zmieniać; Stygia powstaje z popiołów i odradza się jako Shidygzai, Ver'kar, dotąd traktowane nieufnie, stają się wrogami, itp. Klątwa paczy światopogląd wszystkich Herdainów w taki sam sposób, ściągając go do VII/ VIII wieku Pierwszej Ery; nie ma żadnego "konfliktu pokoleń". Dlatego Herdainowie są tak zadziwiająco jednomyślni, jeszcze twardsi w swej jedności.
Kallada są oczywiście poza tym; oni chcą być częścią danej rasy ale taka wizja świata jest spaczeniem mentalności, nie wzorem do naśladowania. Tak samo żaden kallada nie robi sobie operacji plastycznych.

Twój pogląd:
Cytuj
W tym gigamicznym planie jest jeden wyłom - młodzi Herdainowie są nie skażeni klątwą - gdyby nowe pokolenia były uczone np tradycji sojuszu z resztą pierworodnych (w tym Ver'kar) to po jakimś czasie nie byłoby już tych zjednoczonych ze Shidygzai.
Herdainowie nie robią jednak tego z dość oczywistych powodów.
Jakich powodów?

El Lorror!

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 1680
  • You're so poke-poke!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Historia I Ery. Ziemia-po-wodzie i Ereng
« Odpowiedź #13 dnia: Wrzesień 13, 2009, 02:43:39 pm »
Inaczej to ustalaliśmy (bodaj w Wali), po osiągnięciu wieku percepcja Herdaina miała kostnieć - zatrzymywać się, bynajmniej nie oznacza to powrotu do percepcji sprzed setek lat. Zresztą tak to też zapisałem temacie z tym związanym. Sam wtedy mówiłeś 'w takim razie wycieczki do Stygii odpadają'.

Te 'oczywistości' (jak każde zresztą nie zawsze oczywiste). Przyjmując w/w wersję gdyby Herdainowie uznali Ver'kar za sprzymierzeńców to po osiągnięciu pewnego wieku ta wizja by skostniała. Nieważne co by się nie działo trzymaliby się tego. Dla Horrorów to aż nazbyt korzystny wyłom w obronie Herdainów - może zwyciężyliby wtedy ostatecznie? Dlatego porozumienie i zaniechanie wrogich działań między tymi rasami jest tylko pozornie logiczne. Z jednej strony obie rasy wiedzą że wojna między nimi nie ma sensu i tylko ich osłabia, wróg jest gdzie indziej. Z drugiej odłamek Rigaz'radin (perspektywa uwolnienia się od Klątwy) stanowi wystarczający pretekst dla działań wojennych i obie strony o tym doskonale wiedzą.
"To wspaniałe - grać kimś wspaniałym"

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Historia I Ery. Ziemia-po-wodzie i Ereng
« Odpowiedź #14 dnia: Wrzesień 26, 2009, 08:36:51 am »
Zgadzam się ze wszystkim co napisałeś. Elastyczniejsze, fajniejsze, pozwalające w ogóle grać tą rasą. Uzasadnienie ciągłej wojny - mimo pragmatyzmu Ver'kar i logiki Herdainów - bardzo dobre i według mnie absolutnie wystarczające. Tego konfliktu po prostu nie da się rozstrzygnąć.
Nie wyjaśniłeś tylko dlaczego sojusz ze Shidygzai przetrwał. Tutaj kluczem może być jakiś osobliwy sentyment oraz inna percepcja tego kraju przez Herdainów - oni naprawdę widzą Ogród i tysiące Nuranów, i może to być rzecz związana nie tyle z Klątwą co z samym Mocarstwem Czarnoksiężników.