Autor Wątek: Historia I Ery. Ziemia-po-wodzie i Ereng  (Przeczytany 489 razy)

El Lorror!

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 1680
  • You're so poke-poke!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Historia I Ery. Ziemia-po-wodzie i Ereng
« Odpowiedź #15 dnia: Październik 04, 2009, 11:40:25 pm »
Hmm to fakt, z czasem Herdainowie którzy wierzyli w Sojusz z Shidygzai przestali istnieć, jakim prawem ta idea istnieje nawet dziś?
Może dlatego że Shidygzai nigdy nie wytoczyli swej magii przeciwko Herdainom? (nie za bardzo wiem jak to miałoby się do legendy, ale może tak faktycznie było?). Kilka zgrzytów już mamy - chociażby Urhenena który wypaczył Dar Mahadów i zniszczył ich stolicę. Wystarczy jeszcze wspomnieć symbolikę Drakolicza jako istoty ostatecznie unicestwiającej pierworodnych. To musi być coś większego, jakiś układ, przedziwny dar. Wydaje mi się to dość ciężkie do uzasadnienia (zważywszy na konszachty Shidygzai z Pustokrzewcami...), nie za bardzo rozumiem to co napisałeś wyżej, a przynajmniej na tym poziomie na którym to rozumiem nie do końca to do mnie trafia.

Mocarstwo Czarnoksiężników, czy może siła z jaką się wbili w Czas? A co byś powiedział na coś takiego - w Błękicie sojusz był znacznie silniejszy, cały czas utwardzany przez różne działania (w kontraście do tego co działo się na ziemi prawdziwej), tam Błękitni Herdainowie często współtworzyli coś z Shidygzai, lub może ich mythalami?? Część wizji tej rzeczywistości działa do dziś - może nie jest nawet iluzją? To tłumaczyłoby także udział Kallada w Potędze - ich istoty nie są podzielone na Błękit i Czerwień.
Nie wiem, znalezienie dobrego motywu takiego jak w przypadku poprzednich 2 postów może być trudne (z ver'kar i herdainami zabrało to bez mała 2 lata).

Ble po przeczytaniu całego tematu zdałem sobie sprawę że nie jest on dla laika, pewne nazwy są niejasne, w dodatku opis wydarzeń także jest dość mętny (chyba ze względu na styl). Twoja tendencja do udziwnień i mój kiepski styl - tyle wystarczy by ten tekst był tylko dla weteranów. Choć nie wiem czy to jest złe? Ustaliliśmy już jakiś czas temu że nie ma sensu w kółko przerabiać tych samych rzeczy...

Nie, nie przepisanie go jest bez sensu chyba że ktoś chciałby napisać opowiadanie, czy raczej legendę opowiadaną przez śmiertelników.
Bronie i wojska obu stron są bardzo dobrze wykminione i niczym nie przypominają założeń sprzed lat: Kubikony (nie wspominając o cięższych statkach), podwójna natura Herdańska, Dzieła wojenne siejące spustoszenie; Raknary, kontrola innego, to wszystko powoduje całkowitą zmianę realiów, bitwy toczyły się zapewne częściej w powietrzu niż na ziemi, lub przynajmniej równie często; a wojna była o wiele bardziej gigamiczna, to co zostało napisane przeze mnie kilka lat temu wygląda teraz raczej jako dobra bajeczka dla dzieci.
Nie wiem czy nawet Nuranie w obliczu tego wszystkiego nie powinni działać choć trochę inaczej. Wojska wystawione wtedy przez Ver'kar były zapewne równie silne jak te stanowiące część legionów w Potędze, zresztą wystarczy spojrzeć na ich wrogów - Herdainska magia była wtedy przepotężna, Ver'kar musiały wykonać co najmniej kilka dobrych forteli by zwyciężyć w tej wojnie.
Masakra :D   :o
« Ostatnia zmiana: Październik 05, 2009, 12:47:06 am wysłana przez El Lorror! »
"To wspaniałe - grać kimś wspaniałym"

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Historia I Ery. Ziemia-po-wodzie i Ereng
« Odpowiedź #16 dnia: Październik 05, 2009, 08:03:17 pm »
Cytuj
Zgadzam się ze wszystkim co napisałeś. Elastyczniejsze, fajniejsze, pozwalające w ogóle grać tą rasą. Uzasadnienie ciągłej wojny - mimo pragmatyzmu Ver'kar i logiki Herdainów - bardzo dobre i według mnie absolutnie wystarczające. Tego konfliktu po prostu nie da się rozstrzygnąć.
Nie wyjaśniłeś tylko dlaczego sojusz ze Shidygzai przetrwał.
Cytuj
Hmm to fakt, z czasem Herdainowie którzy wierzyli w Sojusz z Shidygzai przestali istnieć, jakim prawem ta idea istnieje nawet dziś?
Z tego płynie Rewizja Poglądu: właściwie to sypie się nam całokształt ich historii. Wynikało by że jedynym co powstrzymało ich od udziału w Legendzie była obecność Ver'kar w Przymierzu? "Trochę" naciągane, biorąc pod uwagę możliwości mediacji innych ras. Cały motyw z Senkrationu idzie się w tych warunkach kochać...
Może założymy więc, że dopiero w ostatnich stuleciach napór Trzeciej Klątwy zaczął słabnąć, uwalniając światopogląd rasy. Może nawet doszło do jakiegoś Wielkiego Szoku, niespodziewanego kryzysu konfrontacji wizji rodziców i potomków. Jakby nieugięta rasa zaczynała łamać Trzecią z kolei Klątwę; pewne elementy (sojusz ze Shidygzai, wojna z Ver'kar) ciągle się trzymają siłą inercji... Nowy motyw, który jednocześnie pozwoli nam zachować stare.
Co ty (wy) na to?
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 17, 2010, 09:35:55 am wysłana przez Bollomaster »

El Lorror!

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 1680
  • You're so poke-poke!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Historia I Ery. Ziemia-po-wodzie i Ereng
« Odpowiedź #17 dnia: Październik 05, 2009, 09:28:22 pm »
No na bank łatwiejsze do zredagowania niż khem, przekminianie historii lub wymyślanie dobrego powodu dla sojuszu Herdainów z Shidygzai. Choć zdaje się że III Klątwa miała ich zniszczyć.
"To wspaniałe - grać kimś wspaniałym"

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Historia I Ery. Ziemia-po-wodzie i Ereng
« Odpowiedź #18 dnia: Kwiecień 17, 2010, 10:09:07 am »
Cytuj
Choć zdaje się że III Klątwa miała ich zniszczyć.
Tak jest, ale to właśnie piękno SOŁPa.
Faktem jest, że w ostatnich stuleciach Trzecia Klątwa traci na sile, Herdainowie znowu spoglądają na świat i zamiast Potwora Xeklanei widzą Kelanee, kraj śmiertelników; Szemar Agad to Morze Szmaragdowe, Interior jest morzem żywym, Tradyr skurczył się do Danimy, Imperium Erdańskie to największa potęga Wschodu. Wcześniej wizja świata była jedna, wspólna dla większości Herdainów przez całe generacje - Ver'kar=Wrogowie, Przymierze=nic takiego nie istnieje. Ale od kilku wieków ta zasada się łamie i kruszy; Herdainowie rodzą się ze świeżym spojrzeniem, w pierwszych dekadach swego życia uczą się świata takim jakim jest naprawdę, skostnienie dopada ich później, utrwalając poglądy już na zawsze - ale są to poglądy, zdania inne niż wcześniejszych pokoleń 1). Jednym słowem, kiedy wymrze większa część starszych może dojść do niepamiętnego wydarzenia; najdłuższa wojna Istnienia skończy się kiedy oblegani ujrzą że wróg cofnął się spod bram, a szerokości Kontynentu stoją otworem.
Innym faktem, jest że Herdainowie nieustannie zmagają się ze swoimi Klątwami, drążą i osłabiają niszczące ich siły. Krasnoludowie Szlachetni są przekonani, że złamanie Trzeciej Klątwy to kwestia dekady, dwóch. Najwytrzymalsza nacja świata nie może przecież przegrać!
Fakt kolejny: nawet, jeśli powyższe jest prawdą, to jeszcze nigdy nie umierało tylu Herdainów. Po raz pierwszy być może od zawsze liczebność rasy spadła tak daleko poniżej Gwiezdnej Cyfry. Niewiele jest nowych narodzin, a każdy młody Herdain to kolejne ognisko konfliktu który rozdziera rasę; skostnienie starszych generacji to już nie stan Umysłu czy Ducha, same ich Ciała nie znoszą, nie tolerują żadnej zmiany. Opowieść syna o wspaniałościach Trygarchii może dosłownie roztrzaskać jego rodziców. Ta ziemia jest przecież spustoszona, zmiażdżona stopami Kaz Hadmaia i Liberatorów, usłana okruchami zbitego Nieba. Czy młodzi mają mówić, działać jakby tak właśnie było? A co z ich Uporem, ich przekonaniem że to oni mają słuszność? Powiada się że nigdy komnaty i korytarze Gladmy nie były tak ciche, nawet najlżejsze słowo może mieć straszne następstwa. Usta można zapieczętować, ale co ze sprawnością dłoni, z doświadczeniami zdobytymi w dalekich podróżach? Magie świata rozwinęły się tak niezwykle, tak bogato w ciągu tysiącleci, są świadectwem niezwykłych sił twórczych. Bolesne jest kiedy młody Herdain dostrzega pewne możliwości, nowe drogi rozwoju którymi Gladma nigdy nie pójdzie. Bo chociaż od Upadku Rafaitów Herdainowie są najwspanialszymi budowniczymi w Istnieniu nie wiedzą, nie potrafią wszystkiego - ile mogliby skorzystać na kontakcie z innymi rasami, krajami! Halrua, elficka Regna, Valuzja, Maddox - Maddox ze swoimi Mistrzyniami Struktury - żadne z tych państw w oczach starszych nie istnieje. Jednak nawet Gladma nie jest samotną wyspą; wiry Istnienia napierają na nią ze wszystkich stron. Skostniali Herdainowie wbrew własnej woli, wbrew opiece młodszych coraz częściej doświadczają inności świata. I wtedy Klątwa zabiera im życie. Straszliwa eskalacja tego zjawiska, porównywalna tylko z druzgocącym szokiem Senkrationu ma miejsce pod koniec 1027 roku: Herdainowie na czele innych sojuszników rzucają wyzwanie Urhenenowi. Kryształowa Twierdza staje się centrum Zamieciowej Bitwy, wiele z jej niezniszczalnych osłon zostaje przebitych i zniszczonych. Wojownicy walczący z upiornym Smokiem mieszają się z Herdainami, dzieją się rzeczy bezprecedensowe, niepojęte nawet dla młodszych. Starsi nie wytrzymują takiej dynamiki, rozpadają się jeden po drugim. Nie wiadomo ilu już zginęło i ilu jeszcze pomrze.
Fakt jeszcze inny, świeca najjaśniej płonie tuż przed zgaśnięciem - wystarczy się przyjrzeć - płomień życia tak samo. Słabnięcie Trzeciej Klątwy to nie preludium jej złamania, lecz ostatni wybuch niezmożonej Esencji Wytrwania, woli która już się wypala. Tak przynajmniej twierdzą Erdańczycy (i nie tylko oni). Herdainowie, wszyscy - starzy i młodzi - przepadną najwyżej za kilkanaście lat.



1) Oczywiście, to nadal są Herdainowie. Cała rasa rozumie kwestie w rodzaju tej:
Cytuj
...gdyby Herdainowie uznali Ver'kar za sprzymierzeńców to po osiągnięciu pewnego wieku ta wizja by skostniała. Nieważne co by się nie działo trzymaliby się tego. Dla Horrorów to aż nazbyt korzystny wyłom w obronie Herdainów - może zwyciężyliby wtedy ostatecznie? Dlatego porozumienie i zaniechanie wrogich działań między tymi rasami jest tylko pozornie logiczne. Z jednej strony obie rasy wiedzą że wojna między nimi nie ma sensu i tylko ich osłabia, wróg jest gdzie indziej. Z drugiej odłamek Rigaz'radin (perspektywa uwolnienia się od Klątwy) stanowi wystarczający pretekst dla działań wojennych i obie strony o tym doskonale wiedzą.
Ten konflikt pokoleniowy tylko w pewnym stopniu przypomina to co znamy z naszego świata. Nie spór o uczucia, idee, swobodę, ale o sprawy absolutnie podstawowe, o kształt świata w którym Herdainowie żyją. Urodzeni w ostatnich stuleciach wiedzą że spora część tego świata jest otwarta, pełna wyzwań i możliwości; ci starsi Kontynent postrzegają jako pobojowisko po Daar Hezellon i Wojnach-o-Ocalenie, niebezpieczne i żałośnie zrujnowane.
« Ostatnia zmiana: Maj 19, 2010, 03:39:52 pm wysłana przez Bollomaster »

bambosh

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 747
  • Niech bestia zdycha!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Historia I Ery. Ziemia-po-wodzie i Ereng
« Odpowiedź #19 dnia: Kwiecień 17, 2010, 05:50:13 pm »
Świetna wizja tego rozpadu Herdainów po wpływem nowych i obcych doznań! I zupełnie nieoczekiwane, zamieciowe następstwo bitwy wydanej Urhenenowi, która może łatwo przemienić jeden z największych tryumfów tej rasy, w ostatni gwóźdź do jej trumny...słusznie Pierworodni i śmiertlenicy rzucili wyzwanie Smokowi - wszystkie jego czyny, nawet przybycie na pole bitwy gdzie miała czekać go klęska, niszczą i obracają w niwecz.
Niech Gwiazdy błogosławią zastępy Akaruny i niech świecą jasno nad ścieżkami jej wybawcy!

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Historia I Ery. Ziemia-po-wodzie i Ereng
« Odpowiedź #20 dnia: Kwiecień 19, 2010, 04:29:56 pm »
Cytuj
Opowieść syna o wspaniałościach Trygarchii może dosłownie roztrzaskać jego rodziców. Ta ziemia jest przecież spustoszona, zmiażdżona stopami Kaz Hadmaia i Liberatorów, usłana okruchami zbitego Nieba. Czy młodzi mają mówić, działać jakby tak właśnie było? A co z ich Uporem, ich przekonaniem że to oni mają słuszność? Powiada się że nigdy komnaty i korytarze Gladmy nie były tak ciche, nawet najlżejsze słowo może mieć straszne następstwa.
Bywa jeszcze gorzej. Są Herdainowie tak zakuci w Zwyczaj, w określony bieg rzeczy, że samo wyruszenie dziecka które ZAWSZE było tu, na Gladmie może zadawać rany. Milczenie córki która ZAWSZE była tak rozmowna, pełna tak wielu planów, dążąca do tylu celów - może być nawet śmiertelne. Zmiany, jakakolwiek by nie była, nie skryje litość, strach czy współczucie, inność zawsze w końcu przebije zasłony pozorów.
Ale znowu - to są Herdainowie. Każde życie jest warte tyle samo, żadne nie zostanie oddane bez walki. "Inność zawsze przebija zasłony pozorów?" Prawdopodobnie tak, ale cóż się stanie jeśli zamienimy "zasłony" na "tarcze" lub wręcz "mury"? Tym właśnie jest najnowsze osiągnięcie Synów Szak'gora: cieńsze od włosa, wyszlifowane na prześwit, praktycznie niewidoczne blachy ze Stali Dwunastokrotnej, pod których osłoną poruszają się najstarsi z Herdainów. Na wskroś tych błogosławionych przezroczy widzą świat takim jaki jest naprawdę, takim jaki był ZAWSZE. I zaznają ukojenia, a zgon zostaje odsunięty, być może aż do tego wydarzenia które musi nadejść, przełamania Trzeciej Klątwy.
« Ostatnia zmiana: Maj 19, 2010, 03:41:27 pm wysłana przez Bollomaster »