Ostrza kanalikowe: to "po prostu" ostrza do transportu energii, ale ponieważ są stare i używane do wojny, jakiś uczony może stwierdzić, że w ciągu wieków swojego istnienia nasyciły się esencją zabijania. Coś takiego dzieje się z niemal każdą bronią, różnicę stanowi natężenie tej esencji - wynikające z sumy esencji wojowników którzy używali tej samej broni jeden po drugim, przez stulecia. Jeśli szary człowiek weźmie w ręce broń której używał przez 700 lat jakiś Odmieniec-rzeźnik prawdopodobnie... niemal od razu straci życie. Nawet draśnięcie taką bronią może być śmiertelną raną. Z drugiej strony takie przedmioty należą do rzadkości - ponieważ to twory bardzo czystej esencji. Broń jest raczej używana do obrony, choćby własnego życia - stosowanie jej tylko do zabijania to coś bardzo rzadkiego. W przypadku broni która dopiero co została wykuta - nosi w sobie esencję jej twórcy (zazwyczaj bardzo słabą - to po prostu czyjś sposób zarabiania na życie) i jest jak czysta tablica.
Broń krucyjna jest znacznie bardziej wyjątkowa - ma nieporównanie większą moc destrukcji, ale bardzo możliwe, że jej esencja nie jest czystą esencją zabijania. Przypominam, ze Erdańczycy to nie Mściciele opętani rządzą niszczenia, a ciosy broni krucyjnej oprócz siły niszczącej, wyzwalają też moc tworzącą - odżywają rośliny, ludzie zdrowieją, znika disops. Żołnierze którzy jej używają nie są "komandosami śmierci" i świat też nie patrzy na nich w ten sposób - oni są... dobrzy. Wyobraźcie sobie pobojowisko po bitwie setek tysięcy - czysta zgroza - a to pobojowisko z dnia na dzień rozkwita zielenią, ciała rozkładają się w przyspieszonym tempie. Po tygodniu rośnie tu młody las albo rozciąga się piękna łąka. Tworzy to oczywiście pewne problemy logistyczne (zbieranie broni np.), ale dla ludzi jest to jak cud; wojna którą toczą tacy żołnierze musi być słuszna; żadnego smrodu, trupojadów, zarazy... A teraz patrząc ze strony żołnierzy: walcząc wiedzą co się stanie gdy wygrają (o tym nie wątpią) - oni w równy sposób zabijają i tworzą, zabijają w intencji tworzenia (przynajmniej tak wierzą). Nie jest to bynajmniej czysta esencja mordu.
Jedynym przykładem czegoś takiego są Ostrza Hirkanów, potężne i straszliwe myślę że nawet dla Erdańczyków. Ich mordercza siła jest niezaprzeczalna, mogą zabijać samym widokiem, oprócz ludzi ranią naturę, kaleczą wiatr który je owiewa. Użycie czegoś takiego w jasnomagii to hardkor - nawet w bitwie. Nawet Magowie Bitewni nie szlachtują ludzi "tak o"; stoi za tym jakaś myśl, plan. Śmiertelnik, choćby ekskanoniczny Odmieniec nie byłby raczej zdolny władać czymś takim - zacząłby mordować WSZYSTKO. Sądzę, że nawet Dewy mają problem z opanowywaniem ostrzy - może posługują się bronią tego rodzaju niechętnie? Może Twórcy stworzyli je dla maksymalnego wykorzystania potęgi nowych sprzymierzeńców - zapominając że to nie Bestie, a Anioły które przybrały ludzkie postacie? Które myślą i czują - może inaczej niż śmiertelnicy - ale jednak? Ostrza Khalim mają mniejszą (lecz nadal potężną) esencję mordu, może nie manifestującą się tak brutalnie, ale bez wątpienia odczuwalną przy uderzeniach. Można założyć, że Twórcy przez fakt tego czym byli, zdołali świadomie stworzyć bronie jak najbardziej zabójcze.
Tego rodzaju rozkmina jest przydatna tylko dla kyarów i Odmieńców, istot które szukają potęgi na drodze wojny. Gliniany człowiek może zginąć od ciosu drewnianą lagą; ostrze krucyjne to już abstrakcja. Piję do tego, że rozważania tego rodzaju zaprzątają i mają znaczenie tylko dla niektórych (nielicznych) istot - dodając pangnostyków. Zwykły człowiek zapewne w ogóle nie zna kombinacji słownych takich jak "mordercza intencja czy esencja".
A ogólnie rzecz biorąc, te bronie to bardzo dobre narzędzia wojenne, Pineczku. I tyle.