Autor Wątek: Kult w Imperium Erdańskim  (Przeczytany 221 razy)

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Kult w Imperium Erdańskim
« dnia: Kwiecień 28, 2009, 05:54:53 pm »
Nisir Zimaq: bardzo stary rytuał pochodzący podobno jeszcze z Jadeitowego Imperium. Wierny z własnej woli i własnoręcznie wbija sobie w serce sztylet sidardyjski. Jest to długie ostrze, bardzo wąska iglica osadzona na prostej rękojeści; ta święta broń, która była kiedyś kuta w anduriońskiej Alp Tronace, gdy zetknie się z krwią uwalnia dziesiątki i setki drobnych cierni. Śmiertelnikom nie zadaje zabójczych ran, ale zmienia ich ciała i dusze. Ostrze Synów które sięgnęło serca i zostało z niego wyrwane w świętym czasie Nisir Zimaq uśmierca wszystkich Holmitów którzy się tego serca trzymali. Innymi słowy dopełnia Wyroku nałożonego na stwory tej rasy; wygnani poza zasięg zmysłów śmiertelników, uchwycili się ich serc i jako zwodnicza siła zwana "sumieniem" wpływają na ich poczynania. Nisir Zimaq, odprawiany w Imię Erdara Equatora ("Równającego") gdy Księżyc stoi w nowiu, unicestwia tą siłę i pozwala Heretykowi bez zwątpienia i wahań kroczyć wyboistą drogą kultu.
Stygmat tego rytuału, czarna, postrzępiona blizna na lewej piersi był niegdyś noszony z dumą. Szaty z dawnych czasów miały nawet wkomponowane otwory w których widać było ten znak. Z czasem jednak, kiedy prymat Alp Tronaqi zaczął zmierzchać, Nisir Zimaq poszedł w zapomnienie. Żołnierzom którzy go wykonali niczego nie można było zarzucić; ich dowódcom, kapelanom również. Ludzie zmieniali się na lepsze; pojawiała się w nich nieugiętość, cnoty posłuszeństwa i wierności, wzrastał ich opór przeciw łamaczowi ducha - sile strachu. Ojcowie i matki rodzin z dumą i godnością prowadzili nowe pokolenia ku nowym wyzwaniom. Tylko jedna mała skaza, drobny cień: niepojęta surowość, bezrefleksyjne okrucieństwo, niezdolność współczucia... O litości i innych "miękkich cechach" nigdy się w Imperium nie mówiło (i nie mówi), ale życie bez nich - nawet dla ludzi - byłoby niemożliwe. Dlatego Ryty Sidardyjskie, wśród nich Nisir Zimaq, zostały zapomniane.
W XI wieku III Ery zaledwie kilka tysięcy Erdańczyków - ziarnko piasku w milionowej nacji - dokonało na sobie tego rytuału. Najsłynniejszym jest "Książę Egzekutorów", Jon Sidard (który temu, między innymi, zawdzięcza swój przydomek); inni to Biskup Hagary, Bazgal Arneri oraz słynny Heros, Ekskanonik Tandarian Herrengor.


Tholga: dosłownie "dzierżenie, wytrzymywanie". Jeden ze starych rytów Kanonu Jednej Prawdy; polega na hartowniu ciała, duszy i woli poprzez nabożne słuchanie litanii Świętych Imion Bogów z Teonu erdańskiego. Najpierw Heretyk ogląda potęgę tych Imion - na przykład przechodząc w towarzystwie Kapłana anduriońską Kassaneją (1). Następnie, po ceremonialnym oczyszczeniu (posty, kąpiele, oczyszczanie ogniem) zaczyna słuchać chóru Kapłanów wyśpiewujących kolejne Boskie Imiona. Nikt oprócz Erdańczyków nie wie czy to wznoszące się kadencje głosu, czy przełamanie strachu przez wiernego - otwarcie się na świętą moc - sprawiają że uczestnik obrzędu zaczyna czuć rosnące ciśnienie, fizyczny napór niewidzialnej siły na powierzchnię ciała. Wrażenie jest tak dziwne i niezwykłe, że potrzeba wielkiego hartu ducha by nie uciec. Ostatecznie wytrwały Heretyk pada twarzą w proch, jak długi na ziemię i jeśli Kapłani nie przerwą swego zaśpiewu czeka go śmierć. Zdarza się to jednak bardzo rzadko; większość Erdańczyków dzierży około 450 Imion i mniej więcej na tej liczbie Kapłani kończą litanię. Rytuał jest powtarzany wiele razy w ciągu roku - dwóch lat. W męczarniach Tholgi rodzi się nowy człowiek: silny i sprawny fizycznie, znający strach tylko przed Bogami.
Niezwykle umacniająca ciało Tholga była dawniej używana powszechnie w treningu legionistów. Obecnie praktykowana obowiązkowo jest tylko w wojskach Kanonu Jednej Prawdy.

-----
(1) Kassaneja: długi korytarz biegnący wewnątrz drugiego pasa murów stolicy Imperium, Andurionu. Na surowych, ceglanych ścianach wyobrażone są Czyny Bogów rażących z wyżyn nieba wrogów wiary i występujących w postaciach potwornych avatar między heretykami dla zbudowania ich naukami i przykładem (wygląda to naprawdę koszmarnie). Kassaneja nawiązuje do tradycji mitycznego Ekskanonika, Vardarana Kassan, który w świętym uniesieniu zwykł każdego ranka okrążać Andurion na klęczkach. Właśnie na tym "szlaku" wzniesiono później drugi pierścień fortyfikacji. (To znaczy tak twierdzą Kapłani; według nielicznych archeologów Andurion z czasów Kassana był znacznie mniejszy). We dnie i w nocy z wnętrza tych murów niesie się szuranie kolan pielgrzymów...
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 14, 2011, 09:49:14 pm wysłana przez Bollomaster »

bambosh

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 747
  • Niech bestia zdycha!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Kult
« Odpowiedź #1 dnia: Kwiecień 28, 2009, 06:51:00 pm »
Świetny pomysł, straszliwie perfidna broń na Pierworodnych. Kolcerz zdeklasowany...
Niech Gwiazdy błogosławią zastępy Akaruny i niech świecą jasno nad ścieżkami jej wybawcy!

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Kult
« Odpowiedź #2 dnia: Kwiecień 28, 2009, 07:04:11 pm »
Aktualizacja. Sztylet sidardyjski ma sporo zastosowań, większość trzeba dopiero wymyślić... W każdym razie, to święta broń (piję do starego patentu: Ver'kar skuteczniej ranione przez świętą broń).

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Kult. Ślub pieczętowany
« Odpowiedź #3 dnia: Kwiecień 29, 2009, 07:04:04 am »
Ślub pieczętowany: najmocniejszy rytuał jaki może połączyć mężczyznę i kobietę na tym świecie i - poza nim. Według Pierwszych Rytów para powinna spędzić osiemnaście dni na szczycie góry "która sięga nieba", w samotności kontemplując obecność Bogów oraz więź która ich łączy. Co niezwykle dziwne, nie potrzeba było przewodnictwa żadnego Kapłana; jeśli intencja współmałżonków była czysta, Boża Moc odciskała na ich lewych dłoniach święte piętno, znak że ich związek został przeniesiony w wieczność. Po kilku prostych obrzędach (w rzeczywistości - próbach ustalenia czy znak nie został sfałszowany), Kościół formalnie uznawał ważność "ślubu pieczętowanego".
W nowożytnym, gigantycznym Imperium, znajdującym się w stanie permanentnej wojny takie rozwiązania musiały zostać zastąpione. W kilkunastu punktach kraju, na starannie wybranych górach wzniesiono wieże nazywane Stopniami (dosłownie: "pierwszy stopień" [przed tronem bogów]); są to wielkie, siedmio-kondygnacyjne budowle, na każdym poziomie mieści się około dwudziestu komnat przypominających cele pustelnicze. Ślubujący wprowadzają się na parter; drugiego dnia - na pierwsze piętro i siódmego - na ostatnie, gdzie oddają się Bogom i otrzymują stygmaty. Jest to wynik tytanicznej pracy Kapłanów, którzy przekształcili obrzęd, wypraszając między innymi łaskę jego skrócenia do tygodnia. Kolejną zmianą jest towarzystwo innych par - które jednak, według religijnej dialektyki nie łamią zasady samotności ("wśród takich jak my sami, wszyscy stanowimy jedność"). Znamieniem czasów jest trzecia modyfikacja: wprowadzenie tak zwanego "ślubu pieczętowanego siedmiokrotnie". W tym obrzędzie pobyt na każdym kolejnym piętrze trwa zamiast dnia - tydzień: razem czterdzieści dziewięć dni. Jest to sposób na wprowadzenie w miarę stałego garnizonu do Stopni: tak ślubują sobie wyznaczeni żołnierze Kanonów, Kapłani i Egzekutorzy. Dyscyplina kultu nie zostaje złamana, a mieszkańcy Stopni mogą spać spokojnie, pewni że Imperium nad nimi czuwa. Tego rodzaju służba wojskowa jest postrzegana jako wielkie wyróżnienie i wielkie wyzwanie. Okolice szczytów zwieńczonych Stopniami i niebo nad nimi są również ciężko chronione; należą wręcz do najbaczniej strzeżonych miejsc. Dwie koszmarne masakry ślubujących (co najmniej jedną, na Górze Ninurda, uczyniły horrory) - sprawiły, że Erdańczycy zrobili wszystko by nie doszło do trzeciej.
Strony ślubu pieczętującego nazywane "urartim" (erd. "poza koniec") są otaczani szczególna opieką przez państwo. Otrzymują własny dom, wiele ułatwień na drodze kariery oraz liczne przywileje biurokratyczne. Głównym jest "prawo posłuszeństwa (woli Bogów)", czyli zakaz rozdzielania męża i żony na czas dłuższy niż jeden dzień - co znakomicie zmienia zasady jakie obowiązują innych Erdańczyków w przypadku eriscaru, czyli poborów do wojska. Oczywiście urartim mają też obowiązki - które jednak, co niezwykłe - mają raczej naturę tradycji niż dogmatu. Najważniejszym jest posiadanie dzieci, jak największej liczby dzieci (niepłodność czy choroby zagrażające poczęciu są odmadlane przez Kapłanów), przeciętnie około... dwudziestu. Szczególnie gorzki i znamienny jest tutaj przywilej obecności na pogrzebie potomka... Po drugie urartim powinni być wzorem dla innych Heretyków; oddani już nie tylko kultowi, ale wręcz ostentacyjnej dewocji mają świecić przykładem w każdych okolicznościach.

Śluby erdańskie nie mogą zostać rozwiązane (jest to praktyka, nie teoria!), jedynie wzmocnione. Istnieją ich trzy zasadnicze rodzaje, każdy kolejny nakłada potężniejsze więzy. Świadomy Heretyk zawiera je kolejno. Ślub pieczętowany, czwarty i najmocniejszy ze wszystkich utrzymuje się nawet po śmierci. Urartim wiedzą, że w Domu Bogów, gdzie wiecznie żyją miliardy Erdańczyków będzie im dane się odnaleźć i już nigdy nie rozdzielić. Na prawdziwej ziemi uwalniają się w nich osobliwe mistyczne moce: przenikają swoje myśli i uczucia, odnajdują się bez względu na odległość. Śmierć nie może ich rozdzielić; umarły urartim odwiedza żywą w jej snach - lub nawet, jako zbawiona dusza, powraca na krótko do Czerwieni.
Oczywiście nie wszyscy partnerzy pragną tak mocnej więzi. Obowiązuje jednak przekonanie, że jeśli związek nie dąży do zrozumienia i jedności które umożliwiają ślub pieczętowany - to znaczy że jest źle dobrany. Dlatego mniej więcej 20% Erdańczyków mimo wszystko żyje jako urartim (chociaż bardzo często "jedność dusz" jest tylko marzeniem). Jakieś pół tysiąca lat temu doszło do kryzysu i okresowego upadku ślubów pieczętowanych - były zawierane powszechnie i nierozważnie: wyroki wiecznych męczarni z człowiekiem którego nie chciałoby się nigdy poznać. Wtedy doszło do ostatecznej przebudowy starego rytu; Kościół zdołał przywrócić ład i trzeźwość umysłów, a Kapłani wymodlili wzniesienie Rajskiego odpowiednika Stopni, w którym dusze zbawionych urartim mogą na nowo umocnić się w swojej jedności (jest to ciężka i surowa nauka, uwalniająca jednak od resztek żalu i złości).
Sama idea idea urartim, połączona z rytuałem Stopni niezwykle umacnia społeczeństwo; to są najwierniejsi i najbardziej oddani Sprawie z Erdańczyków.
Wielu jest chętnych do ślubu pieczętowanego, ale Hierarchia, nauczona dawnymi doświadczeniami, stawia silny opór, wymagając określonej długości lat spędzonej w "niższych" ślubach. Do tego dochodzi samo oczekiwanie na wolne miejsce w Stopniach, i nieraz konieczność dalekiej podróży. (Nie są to problemy organizacyjne, ale kłody celowo rzucane pod nogi chcących ślubować). Dlatego niektórzy uciekają się do Starych Rytów, które nie wymagają ingerencji Kapłańskiej i omijają labirynty biurokracji. Kościół erdański jest pokorny i uznaje fakty religijne tego rodzaju, ale "dzicy" urartim są traktowani niechętnie i nieufnie przez Heretyków i urzędy państwowe, co poważnie utrudnia im życie. Pomijając wszystko, to życie jest realnie i poważnie zagrożone podczas własnowolnego obrzędu. Najdogodniejsze szczyty są obsadzone Stopniami; reszta znajduje się w głuszy, w odludnych ostępach. Pomijam symbionty i wszechobecne horrory; dzikie zwierzęta i surowa pogoda sprawiają, że ci szaleńcy mogą nie wrócić do domów...
Ściany Stopni są pokryte czarnymi symbolami, znakami pieczęci pozostawianymi przez urartim po ich otrzymaniu.
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 29, 2009, 09:53:05 am wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Kult
« Odpowiedź #4 dnia: Kwiecień 29, 2009, 08:07:46 am »
Patent na jednostrzałówkę: podróż męża i żony chcących umocnić swój związek! Innych graczy (gracza) można by dodać jako osoby towarzyszące, przyjaciół i/ lub ochronę na trudnej drodze. To byłby epizod z życia glinianych ludzi; żadnego zabijania setek i ocalania świata!

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Kult w Imperium Erdańskim
« Odpowiedź #5 dnia: Maj 24, 2009, 12:14:55 pm »
Nie wiem, czy ktoś zauważył: Erdańczycy Klątwy nazywają Wyrokami. Dość istotna różnica.