"...urodził się tam, gdzie ci nieliczni znani mu ludzie mieszkali w chatach tak samo zbudowanych z bali i tak samo rojących się od dzieci jak jego chata rodzinna; mężczyźni i starsi chłopcy albo polowali, albo leżeli przed paleniskiem na podłodze, gdzie kobiety i starsze dziewczęta co chwila musiały przez nich przestępować, gotując i chcąc się dostać do garnków na ogniu. (...) Więc on tam nigdy nawet nie słyszał, nawet sobie nie wyobrażał, że gdzieś na świecie ziemia jest porządnie podzielona między ludzi i rzeczywiście stanowi własność tych, którzy nie mają nic do roboty i tylko jeżdżą po niej na wspaniałych koniach albo wspaniale ubrani siedzą na werandach wielkich domów, kiedy w pocie czoła pracują za nich inni ludzie; nawet sobie nie wyobrażał, że gdzieś na świecie jest takie życie albo pragnienie takiego życia; że gdzieś na świecie istnieją te wszystkie rzeczy i że można ich chcieć... (...) Bo tam gdzie on się urodził i mieszkał, ziemia należała do każdego i do wszystkich, więc każdy kto zadałby sobie trud postawienia płotu, żeby o tym ogrodzonym kawałku powiedziec "To moje", byłby pomylony, a co do rzeczy, nikt ich tam nie miał więcej niż inni, bo każdy miał akurat tylko to, co mógł zdobyć i utrzymać swoją siłą czy energią; więc tylko pomyleniec zadałby sobie trud zagarnięcia, czy choćby tylko pożądania czegoś więcej niż to, co mógł zjeść bądź wymienić na proch bądź whisky."
Absalomie, Absalomie