Autor Wątek: "Dwanaście Legionów": komentarz & przypisy  (Przeczytany 337 razy)

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
"Dwanaście Legionów": komentarz & przypisy
« dnia: Czerwiec 11, 2009, 05:03:06 pm »
To see a World in a Grain of Sand     
And a Heaven in a Wild Flower    
Hold Infinity in the palm of your hand    
And Eternity in an hour    
A Robin Red breast in a Cage
Puts all Heaven in a Rage    
A Dove house filld with doves & Pigeons    
Shudders Hell thro all its regions    
A dog starvd at his Masters Gate    
Predicts the ruin of the State
A Horse misusd upon the Road    
Calls to Heaven for Human blood    
Each outcry of the hunted Hare    
A fibre from the Brain does tear    
A Skylark wounded in the wing
A Cherubim does cease to sing    
The Game Cock clipd & armd for fight    
Does the Rising Sun affright
(...)


William Blake, Auguries of Innocence



"Dwanaście Legionów": wstęp
Nuranie. Niezliczone szeregi Czarnoksiężników, Mistrzów Gór i Mórz, zdolnych zrywać Niebo na głowy wrogów i zawracać Strumienie czasu... w wiecznym marszu, poprzez Zamieć, nad krawędzią Otchłani niestrudzenie dążących ku odległemu świtowi mitycznej, obiecanej Dali. Przeciwko nim podniosły się wszystkie Moce, Eoni Gigâmu; pierwsi ludzi stawili im czoła, wydali wojnę wszystkich wojen.
Tysiąc Smoczych Legionów z armii Narmandakilu zginęło w Girganaadzie pod gruzami Nieba; niemal cała nacja Tradyru wykrwawiła się na Sen Gerez'h, Polach Przełamania; żołnierze którzy podeszli z Oblężeniem pod mur Niezdobytego Miasta przepadli w głębinach światów - ale Czarnoksiężnicy stracili Acheron, swoje Miasto Dzieci, i odtąd, chociaż ciągle były ich setki tysięcy, żaden nowy Nuran nie narodził się w czerwieni. Niedługo przed Pierwszą Erą opoka ich potęgi została skruszona.
W jej trzysta drugim roku dla zniszczenia wrogów Nuranie odwołali się do starodawnych sił, do Mocarstw z Bezbarwnego Świata: obudowali czystą Nicość kształtami dwóch Smoków - tak powstały Drakolicze - i pchnęli do walki. Ale Kohorta Me Jaei zdołała je zatrzymać i zerwać Czarnoksięskie więzy, a na Rodzinę, Hader, spadła zemsta Eonów: połowa z dwudziestu największych Książąt Czerni została unicestwiona. Po raz drugi zniszczono podstawę Shidygzai, nurańskiego imperium.
Sto lat później, w czterysta siódmym roku, na wschodzie zapłonęły ognie Liberacji: trzy mocarne armie weszły do Shidygzai z trzech stron. Tych co nadciągali z północy nie zdołali zniszczyć Mistrzowie Nieba, wojsko przeszło w cieniu Tarczy swego dowódcy, Kaz-Hadmaia. Atak z południa pod wodzą Rou z Krażetred był tak gwałtowny i dziki że Nuranie nawet nie próbowali go powstrzymać. W centrum wylądowały siły ze wschodu, wojownicy Tradyru: przeciwko nim wystąpiła Urizen z Ciemną Gwiazdą na mieczu - jednak jej Eonniczny ciężar nie wystarczył by wygrać i Urizen zginęła z ręki Lok Tanga. Bezmierne ziemie Północy, Krain Południa i Zachodu, skarbce niewyczerpanych sił, zostały wyzwolone spod mocy Shidygzai. Fundament legł w gruzach ponownie...
To nie wszystko! We wcześniejszych wiekach i kolejnych stuleciach Czarnoksiężnicy toczyli wielką liczbę innych, bardziej "regionalnych" wojen. Ver'kar na Martwym Bezkresie sprawiły, ze mogli żałować Dematuzanu, rytuału którym stworzyli to przeklęte przez Bogów miejsce: ci Pierworodni ściągnęli na nich nawałę Cienia, weszli na ziemie Tavii, przez półtora tysiąca lat, aż nie padła, ponawiali szturmy Kisal Ariry. Ludy Morza, przerażone losem myślącego Oceanu który niegdyś falował nad ziemiami Bezkresu, wezwały do walki monstrualne krakeny które wgłąb i wzdłuż dosłownie rozpruły Zachód i Krainy Południa. Tanelfowie dowodzeni przez Vidaroca i, po jego śmierci, Victora przebijając się na wschód rozpętali bitwy na Dalekim Zachodzie i w dawnym Haladzie. Tradyr, mimo swej słabości, zdołał przetrwać pierwszą Wojnę Bolesną z Nuranami kiedy w szeregu obok śmiertelników stanęły pod ludzkimi kształtami - Smoki...
Całość sprowadzała się do jednego: nieważne jak ciężkie ciosy na Nuranów spadały, zawsze potrafili się podnieść, odzyskać siły i stanąć znowu do walki. Dlatego, kiedy na progu XIII stulecia Pierwszej Ery ujawniono źródło, prawdziwe i najgłębsze tym razem, ich mocy - armie zgromadziły się niemal samorzutnie. Osobliwością oraz ironią jest, że największe wojska wystawili Bogowie i... znienawidzeni przez nich Pierworodni.
« Ostatnia zmiana: Lipiec 21, 2010, 03:28:51 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: "Dwanaście Legionów". Pierwsza kohorta Pierwszego Legionu
« Odpowiedź #1 dnia: Czerwiec 11, 2009, 05:04:13 pm »
Pierwsza kohorta (Henoia, Kotzyt, Sekreci, Światło, Vortale, Ajreot):
1) Thalp wszedł do Legionu zaraz po wyjściu na Powierzchnię; kiedy nadeszła pierwsza zima już nie żył.
2) -
3) Drinian był w poselstwie Przymierza do Herdainów; w Ikhalkkinie - rozległej sali-enklawie Herdainów w Górach Stalowych - próbowano przekonać Przeklętą rasę do wspólnej walki, bezskutecznie. Jak opowiadali ci którzy tam byli, kiedy skończono rozmowy Drinian zaśpiewał urok-melodię, pieśń-zaklęcie która poruszyła wszystkich i przez Herdainów została utrwalona na ścianach Ikhalakkinu. Podobno to było jedyne co wynieśli z tego spotkania i podobno obecni wtedy Herdainowie w sto lat później bez wahania zgodzili się przystąpić do Senkrationu.
4) Prawie na pewno chodzi o Santallę „młodszą”, córkę Santalli „starszej”.
5) „Gniew” został tak nazwany przez jakiegoś Ezurianina; Sekret czując Wagę Słowa wpadł w szał, chciał zrzucić z siebie to imię – ale tylko mocniej się z nim związał (wydaje się że nowe Imię Sekreta było właśnie... płaszczem). Postępek Ezurianina został źle przyjęty, szczególnie przez Tanelfów – z bólem przyjęli różnicę w wyglądzie Gniewa (który upodobnił się do Mścicieli).
6) Skander był chyba największym wędrowcą wśród Sekretów; dotarł nawet do Zaćmienia i, łamiąc swoją naturę, opowiedział o tym młodym żołnierzom z Ver'kar, Tanelfów i Rafaitów którzy na Błękitnych Polach ćwiczyli się do Senkrationu. Twórca „Legionów” musiał być jednym z nich.
7) -
8 ) i 9) -
10) Zaniechanie latania przez Daifel było niezrozumiałe już w czasach Legendy; pewne jest tylko to, że stanowiło rodzaj ślubowania, przysięgi – nie wymuszonej jednak przez żadną siłę wyższą (np. Klątwę). Zginęła jeszcze przed Końcem Legendy.
« Ostatnia zmiana: Październik 16, 2010, 08:50:41 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: "Dwanaście Legionów". Druga kohorta Pierwszego Legionu
« Odpowiedź #2 dnia: Czerwiec 11, 2009, 05:05:49 pm »
Druga kohorta (Koihidanie, Nanok):
1) -
2) „Spowita siłami świata” - tak jakby była ze Smoków, Eonów którym Stwórca powierzył Istnienie... Koihidanie byli podobno szczególnie potężni wśród Pierworodnych; „Legiony” sugerują, że Anveranja mogła być największa ze wszystkich – gdyby tylko nie jej smutek.
3) Był drugim synem Péirena, Cesarskiego Giermka; w dziedzictwie rodu zachowała się opowieść o wściekłości jaką obudził w nim marazm Koihidan. Podobno to on zmusił ich do walki; widząc jednak że idą z opuszczonymi głowami, bez zapału i ognia – nie bacząc na własne siły, zaczął się piąć na Oristan za nimi. Nie zdołał ich dogonić, zawiodły go siły i odpadł od ściany.
Z drugiej strony, kompozycja wyliczenia zdaje się raczej sugerować związek tylko z Anveranje.
4), 5), 6), 7), 8 ), 9) -
10) Jonakaim był jedynym z Koihidny który przeżył Bitwę; członkowie czterech ras połączyli wysiłki żeby tchnąć w niego nowy ogień. Najwspanialszy był dar bezimiennego już Vida, który wymienił się z nim na losy – wziął jego Klątwę, a Jonakaimowi oddał swoje, wolne od niej życie (było to zanim na Vidów spadła ich Druga Klątwa). „Kratokration” to inna, dziwna i niezrozumiała nazwa Senkrationu; zdaje się oznaczać coś w rodzaju „zabijaniezabijanie”. Nevrir, wódz Ezurian, pożyczył Jonakaimowi swoją broń-Słowo, Darunę, aby zahartowała się w walce (tak też się stało). Daruną sto pięćdziesiąt lat później uśmiercono Syna Sidardu. Jonakaim zginął na Błękitnych Polach.
11) To, jak Heżez trwała na glinianym świecie jest niewytłumaczalne. Mythaliczny cień, bez specjalnych, badimskich zabiegów powinien zniszczeć pod wpływem ostrości prawdziwej ziemi. Wytłumaczenie jest tylko jedno, ale nawet w Legendarnych czasach go nie przyjmowano – Heżez i reszta Nanoków byli istotami glinianymi. Prawdziwy musiał więc być Szelhelel. Coś takiego stawia na włosach wszystko co wiadomo o Błękicie i zdaje się dowodzić, że w końcu wszyscy Pierworodni przepadną. Zapewne to tłumaczy dziwne stwierdzenie „którakolwiek by nie była” (ostatnia czy nie, jej wartość jest niezaprzeczalna).
Straszliwą bronią Heżez byli... Synowie; podobno to jej natarcie przełamało opór Nuranów wokół Potęgi.
Zaginęła w Senkrationie, podczas forsowania drugiej powłoki Klątwy; wcześniej zniszczyła dziesiątki utworzeń. Określenie „słaba” jest niezrozumiałe; zdaje się sugerować „miękkość mythaliczną”, wrażliwość na ostrość ziemi czerwonej – co powyżej zostało zanegowane. Trudno też twierdzić, że odnosiło się do jej sprawności bitewnej czy wytrzymałości...
« Ostatnia zmiana: Sierpień 06, 2009, 06:05:13 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: "Dwanaście Legionów". Trzecia kohorta Pierwszego Legionu
« Odpowiedź #3 dnia: Czerwiec 11, 2009, 05:07:31 pm »
Trzecia kohorta (Bortuga):

Zwraca uwagę podkreślanie, wręcz wyolbrzymianie zalet wyglądu oraz umniejszanie wad – jasny znak że autorem był Tanelf. W przeciwieństwie do reszty Legionistów, Bortugowie przystąpili do bitwy w ściśle zaplanowany sposób („Legiony” zaznaczają to dość czytelnie – dla skądinąd wiedzących – poprzez kolejność) i manewrowali na całym jej polu, nie jak inni na wybranych wycinkach.
Pierwsza trójka tworzyła awangardę Legionów; Khryme rozstawiła swoje Xadd wokół zawieszonej w Błękicie Potęgi – był to jakby nieugaszalny ogień sygnałowy dla całego wojska. Hraibnyr i Gurrkalvi rozłożyli przed czołem armii dwie mordercze krainy na których zatrzymały się pierwsze epizody Nuranów. Kunnrot i Glaib osłoniły żywymi Horyzontami lewe skrzydło. Bavdrudner, Hrunknyr i Airgjafa – prawe. Rran i Kimnyr stanowili oddział wsparcia; w toku bitwy przeszli na lewą flankę i niemal do samego końca zatrzymywali wszelkie działania wroga z tamtej strony pola. Siedmiu Bortugów z kolejnej kohorty działało w miarę potrzeb na określonych horyzontach.

1) Wiele o Khryme przetrwało w tradycjach ustnych. Podobno dotarła do Byord Agav i ze szczytu tej Wyroczni rozrysowała w powietrzu mabstenę wszystkich/ wielu Smoczych Latarni (w „Legionach” zwane z mowy Acheronu „Xadd”).
W Mythii kłóciła się z jakimiś Tanelfami; była wtedy nad wyraz szpetna („małopiękna”), a do tego posępna i... złośliwa. Błaha sprzeczka przerodziła się w poważny konflikt – który rozwiązała Aquelin. Jej urok odmienił Khryme cieleśnie i duchowo; coś z dawnego charakteru jednak pozostało. Wiadomo, że chciała zostać Chorążym; wyznaczenie Maromy było dla niej zdumiewające i obraźliwe. Podobno „miotała się od Lacrimy po Ziemię”, ze szczególnym upodobaniem napastując Victora – bezskutecznie. Każdy żołnierz Pierwszego Legionu miał głos, ale większość (nawet z Bortugów) wybierała tak jak Światło. Khryme nigdy jej tego nie wybaczyła, ale tylko synowskie języki twierdzą, że przyczyniła się do jej zaginięcia.
Esencja Khryme musiała być niezrównana, zdolna nie tylko odmienić wygląd, lecz nawet poruszyć bezlitosną, wrogą ziemię (szatańskie postrzeganie ziemi zdawało się być powszechne w ostatnich stuleciach Legendy).
2) „El Zzizanaim” - stara nazwa Smoczej Pustyni; właśnie podczas budowy jej mabsteny, skóra Hraibnyra sczerniała, a ręce uległy trwałej deformacji.
3) –
4) Tharshias
5) –
6) Chyba dokonał tego naprawdę: osiągnął Otchłań i zdołał nanieść jej kształt na delikatny materiał swoich marzeń, tworząc najniezwyklejszą ze wszystkich mabsten. Wtedy też spotkał Rafaitę – pomógł mu uciec przed Klątwą dalej w Błękit i wszedł w ich Braterstwo: duchowo stał się członkiem dwóch ras, co, zdaje się, odmieniło jego wygląd (na podobieństwo Rafaitów).
Odchodząc z Azer'zert oddał Vidom swoje Dzieło – być może po to by nie zagubili się w Otchłani (w owym czasie na Vidach nie ciążyła Klątwa, ich błękity leżały szeroko, w przeciwieństwie do Mythali reszty Pierworodnych – nieustannie pożeranej przez czerń). Niewykluczone jednak, że przyczyną był Rydwan, Narkabdum, jego niebezpieczna „graniczność”.
„Kolekcja Jezior”, gromadzona przez Vida Devrila stuleciami leżała w Błękicie i zawierała wodę zebraną z ponad tysiąca najróżniejszych jezior. Każde miało własną, wyrzezaną w pragnieniu Devrila krynicę – spoglądając w nią widziało się i odczuwało (zapach, dotyk) jezioro w różnych czasach i porach roku.
7) Trwałe upośledzenie zmysłów było (i jest) czymś tak rzadkim wśród Pierworodnych, że autor poświęca mu sporo miejsca. Hrunknyra ogłuszył zapewne huk żywogor, skałotworów i wichrów Najdalszej Północy.
Do jego czasów Północ uważano za miejsce wrogie Pierworodnym, domenę wzburzonej, nienawistnej ziemi. Hrunknyr był jednak w Dworach i wśród górali i nie znalazł piętna Sidardu. Jego świadectwo zapoczątkowało wiele wydarzeń; między innymi powstanie i wyprawę Hieraty Mir-ne-Aven, Vidów którzy wyhandlowali rzemiosło nieopisywalne i zbudowali nowe ciała dla Imrodów.
8 ) Airgjafę zniszczyła podróż po Ziemiach; cudem jest, że przeżyła. Wydaje się że miała tam do czynienia z Nuranami; znaczący jest fakt że jako jedyna została odnaleziona przez Massal (resztę rasy zgromadzili Vidowie). W tym wypadku „Otchłań” oznacza miejsce bitwy Lok Tanga z Ciemną Gwiazdą (obecnie Gowtang na Kartaldorze – pięć tysięcy lat temu była tam szczera ziemia).
Bez wątpienia liczyła że mabstena na podstawie nurańskiego tworu będzie mimo wszystko skuteczna. Popełniła jednak błąd; Mistrzowie Mórz dosłownie rozerwali tą część Błękitu, Airgjafę razem z jej horyzontem. Wydaje się że następnie, idąc za ciosem, uderzyli w Legionistów z Legionu Opoki.
9) Rran nie zbudowała żadnej mabsteny; życie poświęciła przemierzaniu Eksterioru (całego – to raczej niemożliwe) i kształt dzieła istniał tylko w jej pamięci (co jednak wystarczyło w Bitwie). Doszła do nadzwyczajnego mistrzostwa w magiach wody, wiatru i fal; tanelficcy szkutnicy do teraz odwołują się do tradycji które zapoczątkowała (za Legendy w stoczniach Ader-Thadden pracowało wielu innych Pierworodnych, głównie Rafaici). W Grenoth pomogła stworzyć magię podkuwania koni tak, by biegły po wodzie. Była odludkiem i mogła żyć latami w odosobnieniu, ale wyciągnięta między Pierworodnych ożywiała się i zapalała do ich planów.
10) Niewielu Legionistów opisano równie zdawkowo. Przyczyną była niewątpliwie jego mabstena, nie wiadomo jednak o jaką część Podziemia chodzi (Alp Tronaqa jest wykluczona).
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 05, 2010, 11:07:21 am wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: "Dwanaście Legionów". Czwarta kohorta Pierwszego Legionu
« Odpowiedź #4 dnia: Czerwiec 11, 2009, 05:09:14 pm »
Czwarta kohorta (Bortuga, Amel):
1) Autor skupia się na włosach; reszta wyglądu była dla Tanelfa po prostu niestrawna. O Vylaipt mówiono, że „nie ma twarzy” - jej głowa na zniekształconym karku była zawsze odchylona w tył.
Przez Asperę dotarła do Gwiazd, weszła na Nieboskłon; swoje mabsteny formowała na ciałach Generałów Nocy (pióra Nerhegaida, kamienie Kerguarda; drewno Mornholta). Właśnie tam, może na Gwiazdowym Oku, zdobyła Koronę Horyzontów, osobliwy, bardzo potężny przedmiot jakoby łączący nosiciela ze wszystkimi Konstelacjami (?); inni twierdzili, że to była „po prostu” Gwiazda która upadła jej na czoło i zdeformowała kark...
Różnie mówiono o tej Pierworodnej; dla jednych – wcielenie mądrości, dla kolejnych – istota ogłupiona i zniszczona chłodem przemierzonej Odległości, bezwolna, ale o wielkiej mocy.
Kail był badim i Videm pragnącym założenia nowej Hieraty. Twierdząc, że droga prowadzi przez prestiż płynący z osiągnięć podjął wiele dzikich działań; między innymi próbował wynieść Merhil Khuzme na powrót w Błękit (stąd przydomek „Amzuk”)... Razem z Vylaipt wrócił do Aspery i skopiował niektóre z jej mabsten (mówiono nawet o kradzieży). Nie mogąc zwalczyć grawitacji postanowił ją wykorzystać i tak stworzył ciężarce, balast ściągający badim w dół Szerokości Błękitu (przy dobrym rewerowaniu można było nakierować się wprost na Wyrwę w Niebie i – wylądować w Mythii).
2) –
3) Kirringa uważano za obłąkanego; w swoim życiu stworzył tylko jedną mabstenę, mabstenę niewielkiej łąki której nazwa nie została tu nawet wymieniona. Powszechnie sądzono, że jego wola Wstąpienia jest czystym, samobójczym szaleństwem.
Chronologowie halruańscy dowiedli jednak, że Kirring przez Nuranów był uważany za jednego z najgroźniejszych wrogów. Mabstena Sen Ravali została ukradziona, właśnie przez nich, ale nawet po tysiącu lat wytężonych badań nie zdołali wykorzystać możliwości jakie stwarzała. Pierwsze sukcesy odnieśli magowie Ruankary, a dopiero teraz, w Trzeciej Erze halruańscy Omikroni zdobyli prawdziwe poznanie. Kirring przez dekady, a może stulecia budował mabstenę maleńkiej łąki – ale w gigantycznym powiększeniu, odkrywając niezwykłe mikrowersum, kontynenty pływające po kroplach rosy i krainy osadzone na szczytach źdźbeł trawy – wszystkie roztętnione od dzikiego, nieujarzmionego życia, zaludnione koczowniczymi, wojowniczymi szczepami mikrobiontów zwanych też myrmikronami (tak, w naszym świecie – bakteriami)... Mabstena Sen Raval jest jednym z najcenniejszych, legendarnych i Legendarnych skarbów Halrua.
Trudno powiedzieć jak potoczyłaby się Bitwa, gdyby nie manewr Nuranów. „Legiony” o tym nie wspominają, ale zaraz po kradzieży (Pierworodni sądzili, że zrobił to jakiś Vid by powstrzymać Bortuge od walki – choć niektórzy twierdzili, że swoją mabstenę po prostu zgubił) Kirring rozpoczął budowę kolejnej, biorąc za podstawę pewną zatoczkę na wybrzeżu Interioru. Nie ma wątpliwości, że żwir wziął właśnie stamtąd. Autor „Legionów” tego nie wiedział, ale Kirring zadał Nuranom straszliwe ciosy – być może ponieważ chcieli go wziąć żywcem.
4) Bardzo dziwny fragment. Touk została znaleziona przez Vidów... pod Azer'Zert, gdy budowała mabstenę Ostatnich Ziem; odratowano ją z najwyższym trudem. Wstępując wiedziała, że nie zejdzie, była gotowa nawet na samobójstwo. Już pod samym Oristanem rzuciła jednak pewne zatrute Słowa, które rozdzwoniły się ponad 250 lat później: mówiła, że od śmierci z rąk Synów jest lepsze zapomnienie i przepadek w Nicości, pustce której doświadczyła w Avadorze... U kresu XV wieku przypomnieli to sobie Vidowie. Tysiące porażonych furią i grozą nowej Klątwy Pierworodnych, weszło – nie! wbiegło, rzuciło się z wysokości Azer'zert w głąb Spustoszenia, kończąc nie tylko swoje życia ale również – istnienia. Nikt nie zliczy innych Pierworodnych co w ten sposób uciekli przed złością Sidardu: bo, paradoksalnie, pustka JEST pewnością ostatecznej ciszy i gwarancją ukojenia...
Całość uważana za cudzą wstawkę; historyczna wiedza autora zdaje się kończyć w XIV-tym wieku (niedługo po Senkrationie). Za innym autorstwem przemawia też różna kompozycja.
5) -
6) „Krajem Eonów” jest niemal na pewno Ziemią Światła; Girnat Imy nie rozpoznano, choć niektórzy twierdzą że to... materialne wejście na Wysoką Drogę.
Dzięki rozpadowi dawnej postaci Kermyr uzyskał niezwykłe zdolności ruchu i percepcji; oglądał Włócznię „której nie było” i dotarł, trzeba to rozumieć dosłownie, do Serc, czyli cudnowrogich siedzib Holmu poza Istnieniem... Jak się zdaje, z jego nową formą wiązano znaczne nadzieje, podobno miał być niewrażliwy na mythaliczną Klątwę. Dlatego sądzono, że przeżył Bitwę (z czym jednak autor „Legionów” się nie zgadza).
Tzelkraft
7) O złamaniu tego Bortugi można powiedzieć tylko tyle, że to na Solcolin pojawił się po raz pierwszy „Ohra Diga” (o czym mówi tharaya „Słonecznej ziemi” z Księgi), istota najgorsza z możliwych, ujarzmiona przez Nuranów i osadzona na szczycie pięciu wiecznotrwałych słupów jako najpotężniejszy ze Strażników Stygii. Nie można przejść obok niego nietkniętym.
Ogień na Solkolin „płonie prosto”, wyciąga się ku bliskiemu Słońcu.
Jeśli zostało to podkreślona, Sfarthoudiego musiała otaczać niezwykła miłość. Dlaczego? To zostało już zapomniane.
8 ) Nisirim
Bezsłoneczna Pustynia oznacza albo Inrök, albo lodowe pustkowie leżące pod tronem Vedora. O ile Bortugów jako całość uważano za niezdolnych do Bitwy, o tyle Innir wydawał się w niej niezbędny: wierzono, że jego mabstena przywoła taką moc mrozu która uczyni bezradnymi nawet Mistrzów Mórz, Czarnoksiężników Błękitu. Właśnie słowa Innira, stwierdzenie że jeśli wszyscy Bortugowie nie zostaną dopuszczeni do Bitwy on nie Wstąpi, rozstrzygnęło ostatnie wątpliwości Sprzymierzonych. Zapewne dlatego został, mimo zgonu, wliczony między Legionistów.
Wielu pierworodnych mistrzów wiedzy twierdzi, że Innira zabiła nie błękitowa postać Klątwy ale drugie, nowe i rzucone tylko na niego Przekleństwo. Patrząc na straszliwe straty Pierwszego Legionu trudno od razu zaprzeczyć. Jeśli tak było, prawda jest złowroga – oznacza, że Synów nie mami gigamiczny wzrok, że widzą i wiedzą niemal wszystko, potrafią uderzać niczym skenikosi w najdramatyczniejsze sploty wydarzeń.
Śmierć Innira wywołała niesławne spory o Chorągiew Odnalezienia.
Warto zwrócić uwagę na tanelficki związek między zdrowiem i siłą fizyczną a pięknem włosów (absolutnie zgodny z Nauką Jedności).
9) Okrotin, w przeciwieństwie do siostry, z radością żył z innymi Pierworodnymi wędrując po całej Pentamahii.
10) „Qua n'aina qa n'Amel” - te słynne słowa wypisane na chorągwi Legionu Opoki, znaczą mniej więcej „Lecz Amel przetrwa nietknięty”. „Nietknięty” w dosłownym tłumaczeniu trzeba by zastąpić „nienadgryzionym”; stare słowo „qa” ma znaczenie „żreć, szarpać zębami” (np. lophaqa, „ludożercy”). Najczęściej oddawane jako okrzyk bojowy, na przykład „Amel na zawsze!”
« Ostatnia zmiana: Październik 27, 2009, 11:20:20 am wysłana przez Bollomaster »