Autor Wątek: notatki do Legendy  (Przeczytany 812 razy)

El Lorror!

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 1680
  • You're so poke-poke!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: notatki do Legendy
« Odpowiedź #15 dnia: Wrzesień 05, 2009, 05:02:21 pm »
-Kilka pomniejszych ras przeżyło Legendę, zostały jednak zniszczone to przez Klątwę to Sidard czy Bogów w kolejnych stuleciach.
-Ciekawym zabiegiem byłoby pozostawienie do teraz jednej czy dwóch jednostek zniszczonych ras, trwających w jakiś mitycznym miejscach, w dziwnych stanach świadomości.
-Na początku III E zabito kolejnego Syna, nie koniecznie musieli to robić Ezurianie.
Te trzy patenty ukazywałyby kontynuację zmagań, przecież wraz z końcem Legendy Synowie nie odłożyli swych 'broni', Ezurianie i Ver'kar nadal walczą, w starcia od czasu do czasu także angażują się różni pierworodni - czasem Herdainowie, czasem jakaś nowo powstała Hierata Vidów, etc. Może to Vidowie zniszczyli tamtego Syna jakimś gigamicznym sposobem? To byłoby dość komiczne gdyby udało się to zrobić kilku Vidom o których do tego czasu niewiele wiedziano - całkiem możliwe że na Ziemi-po-Wodzie bardziej wkurwianoby się z tego powodu niż cieszono.

- Pojawienie się Boskich broni na Gladmie - Atak momentalnie odparty przez Verasqula (nie przypominam sobie byśmy gdziekolwiek ukazali faktyczną moc tej istoty). Miałem jeszcze pomysł wykorzystania Arm'salan w Senkrationie jako miejsca do którego została ściągnięta część klątwy, i przytrzymana przez ramiona/macki Verasqilu. Zastanawia mnie tylko czy faktycznie tam istniały. Czy sięgały tam Vortalem z Prawdziwej Ziemi, czy może były błękitnym odbiciem czerwieni? Verasquil posiada moc zbliżoną do Zerkhantara, istoty zdolnej do trzymania z dala od siebie nawet Eonów.
"To wspaniałe - grać kimś wspaniałym"

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: notatki do Legendy
« Odpowiedź #16 dnia: Wrzesień 20, 2009, 11:23:56 am »
Artefakty, przedmioty z czasów Legendarnych (od Mirdamai do XIV wieku I Ery); przetrwały tylko nazwy, tajemnice budowy i użycia zaginęły.

Halion: tanelfickie urządzenie z okresu Wojny Nieustającej, kiedy Nuranie zrzucili na ich wojsko ziemię. Haliony ładowało się Słońcem; zgromadzona moc była wyzwalana w systemie pryzmatów, powstałe w ten sposób latarnie dawały wirujące, wielobarwne o szczególnie plastycznych, lepkich właściwościach. Tym sposobem czarne, duszne otchłanie w których byli pogrążeni Tanelfowie zmieniały się w fascynujący, na swój sposób estetyczny labirynt. Po dekadach podróży moc halionów się wypaliła i ciemności powróciły.
Arteza: kolejny sprzęt z powyższych czasów; srebrzysta statuetka tanelfa lub tanelfki, naga, pochylona do pocałunku, umieszczana na ziemi (najlepiej na wolnym powietrzu), gromadząca w sobie drobiny wilgoci Jałowych Krain i uzdatniająca te smętne resztki w zdrową, odżywczą wodę.
Mytharia: jakby przenośny, kieszonkowy horyzont który można było rozłożyć na prawdziwej ziemi - komnaty, łaźnie, ogrody - dzięki czemu Tanelfowie nawet w ogniu Wojny Nieustającej mieli dostęp do najwyższych luksusów. Sztuka tworzenia mytharii pochodziła wprost z zaginionej, położonej gdzieś na zachodzie ojczyzny rasy i Tanelfowie uważali ją za zaginioną już w pierwszych wiekach Pierwszej Ery. Wszystkie (niemal?) mytharia przepadły z upływem tysiącleci.
Fantasmagorium: rzecz stworzona przez Vidów po zrzuceniu Pierwszej Klątwy; rodzaj hełmu umożliwiający plastyczną wizualizację swoich Kolekcjonerskich pasji. Fantasmagorium pozwalało w pewien sposób posiadać, oglądać zbiory których nie można było zgromadzić - nigdy lub dopiero po setkach lat.
Ilpa: ver'karski wkład do nosa, niewielkich rozmiarów, nasycany relaksacyjnymi, przyjemnymi zapachami.
Dwolt: ezuriańska rama stosowana do oprawiania nagich Słów, wiązania ich w przestrzeni - tak jakby ciągle tańczyły na ustach mówiącego. Potężne dwoltyjskie biblioteki przepadły razem z Ezurath, zniszczonym przez Synów.

Gastet, Szudrak, Jom
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 05, 2010, 08:18:40 am wysłana przez Bollomaster »

bambosh

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 747
  • Niech bestia zdycha!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: notatki do Legendy
« Odpowiedź #17 dnia: Listopad 21, 2009, 01:15:36 am »
Kanaan - legendarny raj pierworodnych.

Legenda - choć wspominana z tharsias, bólem po stracie - to apogeum esencji Pierworodnych. Chociaż ostateczna straszliwa przegrana złamała wiele serc, Legenda wspominana jest z dumą. Nie ma w niej miejsca na mit o Odległym Kanaan - większość młodych Pierworodnych nie zna tej historii, a jeśli nawet się o niej uczą, nie potrafią jej zrozumieć, za jedyny punkt odniesienia mając Legendarne, wojenne czasy, ale idee swojej własnej epoki, gdzie na wiarę w Kanaan od dawna nie ma już miejsca. Mimo to dla wielu Pierworodnych słowo to niesie ze sobą złe, niebezpieczne znaczenia - jak wyrzut sumienia sprzed wieków, pytanie na które wciąż nie udzielono odpowiedzi.
Kanaan miał być mitycznym rajem - nie dla śmiertelników, podległych Bogom, ale dla Pierworodnych. Ostatnią Przystanią, miejscem wiecznego wytchnienia, gdzie nigdy nie dotrze Klątwa, azylem, gdzie dusza Pierworodnego będzie trwać w szczęśliwości i spokoju. Pierworodny który wszedł na Drogę do Kanaan wierzył, że u celu czeka go wybawienie od udręki, strachu przed końcem, równoznacznym z końcem wszystkiego. Łatwo mówić o dumie Legendarnych Pierworodnych, o tak jak mając do dyspozycji wieczność i wszystkie dary niedostępne śmiertelnikom odważnie rzucali swoje Istnienie na szalę, jak wynosili ku Gwiazdom tradycje wojenne, które zbierały w ich szeregach krwawe żniwo. Łatwo o tym mówić - ale nie wszystkim Pierworodnym łatwo było to zrozumieć. Znaleźli się tacy, którzy w zmaganiach i potędze Pierworodnej esencji znaleźli źródło udręki, zmęczenia szarpaniną z gigamem, zmaganiami ze strachem, wszechobecnym wpływem Sidardu. Nie byli tchórzami - po prostu chcieli odpocząć. Oczywiście, nikt nie wie co dzieje się z duszą Pierworodnego po śmierci. Ale skąd wiadomo że pochłania ją Klątwa? Być może niektóre dusze są w stanie wymknąć się zagładzie i tajemnymi drogami dążą do mitycznego Kanaan, gdzie nigdy nie zapada zmrok, gdzie nie ma wstępu zwątpienie?

Chociaż obecne Tradycje Pierworodnych nierozłącznie wiążą Kanaan z wydarzeniami Dni Ostatnich, o których będę mówić za chwilę, śmiertelni badacze i kallada wiedzą, że nazwa 'kanaan' nie zawsze niosła ze sobą tak straszliwe konotacje. Wiadomo, że słowo to padło wielokrotnie z tanelfickich ust już w początkach Pierwszej Ery; języki Vidów i Piktów w dalszym ciągu posiadają je, choć w bardzo zmienionej formie; w języku Ver'kar nie funkcjonuje, ale wiadomo o pustej kariosferze, którą słowo musiało wcześniej wypełniać. Te informacje uzyskano dzięki jednemu z najwspanialszych aktów Heroldii, kariotycznej podróży dokonanej przez dwóch Heroldów: Tryma z Kartaheny i Kan Pazura, Mocarza zapomnianej Heroldii z Dalekiego Kitaju - którzy dali się porwać idei Leminkaine, Vid-kolekcjonera zapomnianych dawnych słów. Vidka odsłoniła przed Heroldami fragment swojej kolekcji i zwróciła ich uwagę na wypaczone znaczenia towarzyszące 'kanaan' obecnie, i możliwość istnienia nietkniętej, kompletnej i prawdziwej kariosfery tego słowa gdzieś w otchłaniach Czasu. U kresu swojej epickiej podróży Trym i Kan Pazur rzeczywiście dotarli do owej kariosfery i przynieśli ze sobą prawdziwe znaczenie kanaan. W języku tanelfów w pierwszych dekadach po ich lądowaniu na Turblanda, słowo to oznaczało 'obietnicę' ale zawsze wplecione było w zdanie, które sugerowało 'brak powrotu'. Po raz ostatni w takim kształcie wypowiedziała je Aquelin do Victora tuż przed opuszczeniem Zanvazanu: 'Płynę tam skąd nie ma powrotu, zgodnie z obietnicą'. Dopiero ciężka walka z legionem kariosfer pozwoliła Heroldom dostrzec że ta fraza zawsze i nieodłącznie towarzyszyła idei podróży na Wschód. 'Kanaan' oznaczał więc niegdyś, dzięki subtelności języka tanelfów, 'Obietnicę wschodu z której nie ma powrotu'. Kiedy Victor przysięgał swoim żołnierzom że Vidaroc zostanie pomszczony użył już innego słowa, 'kalior' obietnicy-przysięgi. Wiadomo też że od chwili wyruszenia Aquelin idea dalszej podróży na Wschód została przez większość tanelfów porzucona.

Gdy słowo 'kanaan' powróciło z mroków zapomnienia w XIII wieku IE dla wielu tanelfów stało się jasne - po raz pierwszy do wieków - że ich wielka wędrówka na Wschód została przerwana. 'Kanaan' - kres tej wędrówki - nigdy nie został osiągnięty. Idea która z początku zdawała się dotyczyć tylko tanelfów zaczeła się powoli rozprzestrzeniać po całej Pentamachii gdy odkryto że tradycje innych ras - nawet Ver'kar - zawierają strzępy legend i okruchy mitów mówiących o 'ziemi obiecanej' tym jednym fragmencie Istnienia który przynależny jest tylko Pierworodnym. Jednak by go odszukać, trzeba ponownie wyruszyć w drogę, pozostawić za plecami zmagania na wrogiej, złej ziemi, która chce Pierworodnych unicestwić, całą bezsensowną wojnę z Sidardem.

Bez wątpienia wiara w Kanaan uzyskała nową siłę w obliczu straszliwej klęski Senkrationu. Na polu bitwy Klątwa zdruzgotała nadzieje Pierworodnych na zwycięską walkę z Sidardem; wielu zapadło w martwą, duszącą Umbrę, inni poddali się desperacji, ale jeszcze inni - przypomnieli sobie o Kanaan.  Początkowo tylko jednostki, potem już całe grupy zaczęły głosić konieczność odszukania ziemi obiecanej. Vidowie czy Piktowie to wolne duchy, wielu z nich wyruszyło od razu - na Wschód, jak mówią, poza granice Kontynentu. Tanelfowie porwani tą ideą z nadzieją oczekiwali zrozumienia i wsparcia Cesarza - to jednak nigdy nie nadeszło. Gniewne zmarszczenie brwi Cesarza wystarczyło by większość zapaleńców poniechała swoich zamiarów. W ver'karskiej organizacji taremowej na takie prywatne ideologie po prostu nie było miejsca. Gdy próby organizacji zawiodły, zaczął się więc samowolny exodus jednostek, dziesiątek, i setek Pierworodnych - liczba niewielka w skali Pentamachii, ale wystarczająca by wywołać poruszenie wśród tych, co odrzucili z miejsca wiarę w Kanaan. To nie była przecież kwestia jakieś publicznej debaty - setki dobrych, dzielnych tanelfów i Ver'car porzucało swoich rodaków w pogoni za jakimś mitem, dawno zapomnianym przesądem, opuszczało bezpieczne granice Pentamachii, skazując się na samotną walkę ze wszystkimi siłami wroga! To szaleństwo należało powstrzymać! Mimo takich wybuchów oburzenia, nikt nie zdecydował się siłą zatrzymać pielgrzymów - Pentamachia nie była w końcu więzieniem, kto chciał, mógł ją opuścić. Wiele dzieł sztuki tanelfickiej z tego okresu opisywało żal tych, ktorzy pozostali i tęsknotę za tymi którzy odeszli; wiele pięknych wierszy i opowieści wspominało obietnice złożone przy rozstaniu, bajkowe dary, które miały strzec pielgrzymów w dalekiej drodze, historie rozdzielonych kochanków, przyjaciół, rodzin. Po Dniach Ostatnich mnóstwo z tych dzieł przepadło, zniczczonych w gniewie przez własnych twórców - wtedy już podejrzewano z rozpaczą że wiara w Kanaan to kolejne, najpodlejsze chyba dzieło Synów.
 Wielu z tych którzy wyruszyli na Wschód przepadło bez wieści.
« Ostatnia zmiana: Grudzień 05, 2010, 05:53:50 pm wysłana przez Bollomaster »
Niech Gwiazdy błogosławią zastępy Akaruny i niech świecą jasno nad ścieżkami jej wybawcy!

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: notatki do Legendy
« Odpowiedź #18 dnia: Listopad 21, 2009, 11:02:51 am »
Wreszcie! Mamy świetne, jedne z najlepszych słów świata: KANAAN. Dla mnie to imię jest genialne, bardzo Ciężkie, ale myślę że w taki sposób możemy je wykorzystać.
Bardzo dobry patent, czekam na rozwinięcie! Czy wiadomo cokolwiek o tym miejscu? Czy ktoś stamtąd wrócił?

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: notatki do Legendy
« Odpowiedź #19 dnia: Listopad 28, 2009, 10:35:34 am »
DZIOBUŚ, JEŚLI NIE BĘDZIESZ PISAĆ POWIADOMIEŃ O AKTUALIZACJI WSZYSTKIE TWOJE POSTACIE STRACĄ 1000k1000 PUNKTÓW JEDNOŚCI! ARGHH!!!



Cytuj
Gdy słowo 'kanaan' powróciło z mroków zapomnienia w XIII wieku IE dla wielu tanelfów stało się jasne - po raz pierwszy do wieków - że ich wielka wędrówka na Wschód została przerwana. 'Kanaan' - kres tej wędrówki - nigdy nie został osiągnięty. Idea która z początku zdawała się dotyczyć tylko tanelfów zaczeła się powoli rozprzestrzeniać po całej Pentamachii gdy odkryto że tradycje innych ras - nawet Ver'kar - zawierają strzępy legend i okruchy mitów mówiących o 'ziemi obiecanej' tym jednym fragmencie Istnienia który przynależny jest tylko Pierworodnym.
Ten akapit jest dla mnie trochę niezrozumiały. Właściwie koniec wędrówki na Wschód stał się faktem, oczywistym następstwem wyboru między kalior Victora a kanaan Aquelin - chyba że przez jakiś czas po swoim powrocie Victor głosił że wojna z Synami ma na celu oderwanie się od wroga, stworzenie dystansu koniecznego dla bezpiecznej wędrówki... To byłoby całkiem ciekawe, dość wieloznaczne moralnie bo zdaje się że Pierwszy Cesarz zmierzał do raju, ale od początku chciał go mieć tutaj, na Kontynencie. Fajnie nawiązywałoby to do "mrocznej" strony Victora, idei zdeterminowanego, pozbawionego skrupułów przywódcy którego zadowoli tylko totalny tryumf (okrucieństwo bitwy na Słonych Bagnach oraz to, co zrobił później).
Niejasna jest wzmianka o tak późnym powiązaniu mitycznych wątków; tak wielka idea pozostawałaby w w cieniu przez niemal tysiąc lat? To jest możliwe, pewnym siłom (wcale nie Synom) zależałoby wręcz na wymazaniu wszelkiej pamięci o Kanaanie - ale wartoby niezwykłość rzeczy podkreślić. Choć może patrzę zbyt esencyjnie, zbyt perfekcyjnie. Kto wie jakie wielkie idee ożywiały ludzi w Sumerze albo Grecji tysiące lat temu? Przetrwały tylko strzępy, wiedza jak się zdawało wieczna zanikała w niepamięci.

Kolejna ciekawa kwestia: powrót Aquelin i większej części "jej" Tanelfów ze Wschodu. Stało się to podczas Liberacji (407), ale Aquelineja, podróż przez Interior zakończyła się w 215; dwieście niemal lat różnicy! Czy Aquelin po krótkim odpoczynku i uśmierzeniu sporów między Smokami w Tradyrze ruszyła w dalszą drogę? Jeśli tak, to w końcu musiała zawrócić, być może słysząc o śmierci Victora od białego ognia (bitwa na Karakir) i tragicznej sytuacji Tanelfów. Może nawet sam Cesarz, śniąc w Błękicie o prawdziwej ziemi zdołał jej sięgnąć i wyprosić powrót? Aquelin zostawiła część Tanelfów, obiecując im że wróci, a z resztą ruszyła do Tradyru by razem z Liberatorami przebyć ponownie Interior i wziąć udział w oswobodzeniu swego ludu. A widząc zamęt jaki ich opanował i niedostateczną esencję Radevena przejęła nad nimi dowodzenie; pomogła wytyczyć granice i przez kilkanaście lat panowała jako Królowa Tanelfów. A potem, w 430, przyszło Słowo z Ziemi Blasku, prośba o Przymierze i Aquelin się zgodziła (dziki fakt, decyzja godna najpiękniejszej Tanelfki), związując się na resztę życia z tym Królestwem. Tanelfowie zostawieni przez nią na Wschodzie ruszyli dalej ku wstającemu Słońcu, ale część z nich została w krainie i założyła nowe kraje (stary patent Cesarstwa Jalzen) które przez mnóstwo wieków były ostrogą dla ambicji Erdańczyków, a ostatecznie zostały podbite przez Cesarstwo Maddox w Drugiej Erze.
Uff. Bardzo ogólny zarys, oczywiście wszystko tutaj jest do dyskusji.

A poza tym wszystkim jestem pod wrażeniem. Prawdę mówiąc zapomniałem już o starym patencie z podróżą na Wschód, powiązanie tego z Kanaanem jest arcygenialne. Światło i blask SOŁPa wzrastają o 10 poziomów! Sugestia że całość jest kolejnym utworzeniem Synów to... coś straszliwego, brak słów! Chociaż doskonalsi od śmiertelników, Pierworodni muszą się zmagać z losem żałobnym - już nie tylko klęski wojenne, wrogość świata, teraz jeszcze wypaczenie idei wyzwolenia. Brawo, brawo, brawo.


PS: Chyba lepsze od Dni Ostatnich będą Lata Ostatnie; to otwiera zakres nawet wieku.
« Ostatnia zmiana: Grudzień 05, 2010, 05:58:53 pm wysłana przez Bollomaster »

bambosh

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 747
  • Niech bestia zdycha!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: notatki do Legendy
« Odpowiedź #20 dnia: Listopad 28, 2009, 03:52:14 pm »
Właściwie koniec wędrówki na Wschód stał się faktem, oczywistym następstwem wyboru między kalior Victora a kanaan Aquelin - chyba że przez jakiś czas po swoim powrocie Victor głosił że wojna z Synami ma na celu oderwanie się od wroga, stworzenie dystansu koniecznego dla bezpiecznej wędrówki... To byłoby całkiem ciekawe, dość wieloznaczne moralnie bo zdaje się że Pierwszy Cesarz zmierzał do raju, ale od początku chciał go mieć tutaj, na Kontynencie.
Widzę to tak, że wędrówkę oczywiście przerwano, ale od wpływem potężnej esencji Victora i jego przybocznych, sama idea kanaan została usunięta w cień, Victor wręcz usunął to słowo z języka tanelfów. Z perspektywy czas widać wyraźnie że musiała nim kierować właśnie taka wola o której piszesz - stworzenie raju dla pierworodnych na kontynencie. Potęga cesarza i legendy sprawiła, że kanaan na wieki popadło w zapomnienie. Tak można tłumaczyć twoje wątpliwości:

Niejasna jest wzmianka o tak późnym powiązaniu mitycznych wątków; tak wielka idea pozostawałaby w w cieniu przez niemal tysiąc lat? To jest możliwe, pewnym siłom (wcale nie Synom) zależałoby wręcz na wymazaniu wszelkiej pamięci o Kanaanie - ale wartoby niezwykłość rzeczy podkreślić. Choć może patrzę zbyt esencyjnie, zbyt perfekcyjnie. Kto wie jakie wielkie idee ożywiały ludzi w Sumerze albo Grecji tysiące lat temu? Przetrwały tylko strzępy, wiedza jak się zdawało wieczna zanikała w niepamięci.


PS: Chyba lepsze od Dni Ostatnich będą Lata Ostatnie; to otwiera zakres nawet wieku.
jasna sprawa... jeszcze tylko muszę spisać o co kamą, ale zrobię to już wkrótce.

przepraszam że tak ogólnikowo ale piszę na kompie Kachy i jest to bardzo trudne i frustrujące doświadczenie, chyba musze poczekać do poniedziałku...
Niech Gwiazdy błogosławią zastępy Akaruny i niech świecą jasno nad ścieżkami jej wybawcy!

El Lorror!

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 1680
  • You're so poke-poke!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: notatki do Legendy
« Odpowiedź #21 dnia: Listopad 30, 2009, 08:14:47 am »
Cytuj
w języku Ver'kar nie funkcjonuje, ale wiadomo o pustej kariosferze, którą słowo musiało wcześniej wypełniać
Nie jestem pewien czy w pełni to oddaje znaczenie całej idei ale Ver'kar wierzą w istnienie Matuzanu, ziemi obiecanej, Dora'na'zar - miejsca w którym powstali, pozostałości po ich agmenie(?), czerwonego miejsca zatopionego w bezmiarze błękitu. Zdaje się że nie uwolniłoby to ich od klątwy ale ponownie pozwoliło swobodnie transmutować, zmieniać swą Ideę w snach innych istot. Poszukiwania tej krainy są czymś hmm 'normalnym' ale w skali gigamu (tj. zaangażowani są w nie np. Massal).
Można połączyć Kannan z tą ideą, nie są aż tak odległe, rzuciłoby to trochę inne światło na ver'kar którzy decydują się odnaleźć tą krainę.

Sama idea poszukiwań dora'na'zar została zaledwie wspomniana w tym fragmencie 'zakazanego' (graczom ;) ) tematu związanego z Agaro:
Cytuj
W roku 835 II Ery, według Rachuby Turblanda, grupa Massal przebijających się przez Inne natrafiła na coś absolutnie nieoczekiwanego; ich misja, polegająca na odnalezieniu Dora'na'zar (1), została przerwana. Z Odległości ku której zmierzali, z nieosiągalnego Dora'na'zar – nadeszły ver'kar. Nazywali się „Dżarvan'nyr”, ale dawniej stanowili część rodu Agaro. Nie było to bynajmniej przyjazne spotkanie po latach. Dżarvan chcieli po prostu uciec, i chociaż mieli po swojej stronie przytłaczającą przewagę magii o jakich Massal się nawet nie śniło, z jakiegoś powodu nie chcieli ich użyć. Ostatecznie zniknęli, lecz hagem Bodlar'nir (...)
« Ostatnia zmiana: Listopad 30, 2009, 08:24:58 am wysłana przez El Lorror! »
"To wspaniałe - grać kimś wspaniałym"

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: notatki do Legendy
« Odpowiedź #22 dnia: Listopad 30, 2009, 04:01:19 pm »
Miejsce w którym zostały stworzone, Ver'kar nazywają "Dora'na'zar" (jedno z trzech znaczeń tego słowa) i jest rzeczywiście uparcie, choć bezskutecznie poszukiwane. Jak najbardziej można to połączyć z Kanaanem.
Matuzan, czyli "Ziemia" nie jest używany w ogóle w tym kontekście - jest to imię jednego najtajniejszych miejsc w Istnieniu, siedziby mitycznego Dżarvan'nir (1). Na co dzień Matuzan jest ver'karską, skrótową nazwą Ziemi-po-Wodzie (Martwego Bezkresu).



1) Współczuję ci że o nich wspomniałeś; goście są bardzo drażliwi na punkcie swoich sekretów... O kurde, też to zrobiłem! Jesteśmy zgubieni!

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: notatki do Legendy
« Odpowiedź #23 dnia: Grudzień 15, 2009, 09:23:20 pm »
Ezuriański Callada z Ver'kar, Veindraime, dokonał tego co następuje (działo się to około X wieku): po tym jak odkryto istnienie Jadeitowego Imperium i Pierworodni zaczynali powoli rozumieć, że śmiertelnicy mogą stać się pięściami Sidardu, Veindraime, istota do tej pory szerzej nieznana, spędzająca życie na odludnych ziemiach Krain Południa pełen gniewu przekroczył Interior i wszedł w granice Imperium. Jednak nie po to by zabijać: zamiast tego wszedł do Nefretraiu, wielkiego miasta i rzucił straszliwą klątwę na wszystkich jego mieszkańców. Verkarskie przekazy jasno twierdzą że w tym momencie stali za nim wszyscy inni Ezurianie, wspierając go w jego zamyśle (analogie z Ekskeliotem - patrz Bitwa o Gladmę - oraz ideą Braterstwa dzieloną przez Pierworodnych Słowa: Rafaici, Koihidanie). Ta klątwa obróciła przeciw Nefretraiom setki z żywiołów świata - od drewna przez ogień aż po blask Słońca, dając im namiastkę tego co spadło na Pierworodnych. Następnie Ezurianie opuścili miasto, a jego lud ukrył się pod ziemią ulegając okrutnemu upadkowi. To jednak nie był koniec; po kilkudziesięciu latach Ezurianie wrócili i - nie kryjąc tego co zrobili wcześniej - powoli, twardymi metodami, zaczęli dźwigać tych śmiertelników do dawnego stanu. I, choć trudno uwierzyć, większość z tych co przeżyli ZROZUMIAŁA - bezdenność własnej głupoty, okrucieństwa jakie wywierali na swych "wrogach" z rozkazu wyższych, nieliczących się z nimi sił, bezmiar niewoli co stała się ich udziałem. Kara i nauka Ezurian spadły na nich o tyle niezasłużenie, że to nie oni wybrali swój los - decyzje podjęto nad ich głowami, kierując i pchając śmiertelników Imperium do "słusznej" walki.
Teraz zadecydowali - i tak stali się założycielami Legendarnego miasta Ezurath które ciągle stoi na skraju Bezdeni w Krainie zwanej Umbrią. Zamieszkane przez osobliwych śmiertelników, którzy chociaż nie uważają się za Callada, nawiązują do pewnych cech ezuriańskiej mentalności; miejsce często przez członków tej rasy odwiedzane.

[Zainspirowane wątkiem o klątwach: http://soap.kasiotfur.com/index.php?topic=684.0 oraz... Eksperymentem Milgrama]
« Ostatnia zmiana: Styczeń 03, 2010, 12:38:26 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: notatki do Legendy
« Odpowiedź #24 dnia: Grudzień 15, 2009, 09:34:47 pm »
OKO W TWIERDZY czyli Kolczaste Oko (Godło Gwiazdy) wpisane w Pentagram; starożytny znak z Mirdamai, najsłynniejszy i najlepiej znany symbol Przymierza: obecny na chorągwiach emisariuszy rozsyłanych po całym Istnieniu na Wielkie Poszukiwanie - wyprawy w celu odnalezienia innych ras które przetrwały sidardyjskie pogromy - i widoczny nad zastępami legionów w sercu Mythalicznych Bitew.
Za Legendarnych czasów wierzono, że Esencja Pierworodnych pod tym znakiem wzrasta dziesięciokrotnie, że w jego obecności są zdolni dokonywać absolutnych cudów - Oko w Twierdzy wypaliło sobie w Imionach co najmniej kilkunastu Ezurian - wśród nich Zabójcy Syna oraz Axacar. Teraz jego moc nie należy nawet do przeszłości; Astronomowie twierdzą że przyczyną jest Upadek Gwiazdy Przymierza.
« Ostatnia zmiana: Marzec 09, 2010, 02:45:40 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: notatki do Legendy
« Odpowiedź #25 dnia: Styczeń 03, 2010, 12:03:16 pm »
Pierworodni za Legendy dzielili rok na dwanaście Snów (miesięcy) nazywanych od imion Potworów;

Pen Skagen: rzeka z czasów Legendy, dawniej opływająca część murów Ader Thaden, teraz położona w nowym mieście. Jej białe wody powstawały przeciw każdej istocie która ma na rękach krew Pierworodnych. Pen Skagen - rzeka i woda sędziów, tak była kiedyś używana. Ale od jakiegoś tysiąca lat ta woda powstaje przeciw niemal każdemu śmiertelnikowi, nawet niewinnemu. Dlaczego, nikt nie wie.

Wojownicy nizirim: śmiertelnicy szkoleni do walki z Sidardem; mało który przeżywał więcej niż dwie-trzy bitwy. Odmieniec zaczynał jako żołnierz tej formacji; pierwsza bitwa zmieniła go we wrak człowieka.

Ceylal: słowo ukształtowane na podobieństwo celu i enaylal - cel-widmo, dążenie-majak; tak Pierworodni nazywali uczucie śmiertelników którego ci doświadczali stając przed rzeczą niewykonalną, nieosiągalną. Ucieczka w marzenia.

Pokoia: niezwykły nektar stworzony przez Horkię Kerneolitkę; lało się go na ziemię, która wtedy łagodniała, zapominała o przesycającej ją nienawiści. Z biegiem stuleci pokoia działała coraz słabiej, teraz nie używa się jej w ogóle.

« Ostatnia zmiana: Styczeń 03, 2010, 12:52:06 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Łowy na Srokatnika
« Odpowiedź #26 dnia: Luty 18, 2010, 11:53:45 pm »
Horyzont, Kuźnia Losów, Niewidzialna Forteca: pierwszy sztab wojennego Przymierza Pierworodnych, złożony z najlepszych kiedykolwiek Strategów Zamieciowych, o mitycznych wręcz zdolnościach przewidywania. Różnie powiada się o tym jak skończyli; niektórzy twierdzą że większość zaginęła podczas Tkania Błękitu, inni powiadają że Horyzont rozpadł się po klęsce Senkrationu. Ktoś wspomina też o krwawych łowach Zaklętych sklaverów. I jest oczywiście baśń o tym jak pięćdziesięciu pięciu nieulękłych magów-mędrców uciekło przed niepowstrzymanym złem do wysokiego zamku imieniem "Zaćmienie" albo Seirindala, gdzie czekają na narodziny wodzów nowej Ery...

Tkanie Błękitu (niektórzy mówią "Przetkanie"): jeden z najniezwyklejszych, a jednocześnie najmniej znany wyczyn Pierworodnych z Legendarnych Czasów. Cel (o środkach tutaj nawet nie wspomnę...) polegał zasadniczo na takim przekształceniu, przebudowaniu Innego że nadniebna postać Klątwy znajdzie się w "próżni międzyhoryzontalnej", czyli albo w oddzielonym kłębku światów albo we Fiolecie. Pewne jest tylko to, że podobny manewr wymagał poruszenia CAŁEGO Błękitu od jednego po drugi koniec nieskończoności oraz - że Pierworodni podjęli to wyzwanie. Efekt na pewno był inny od zamierzonego; nieliczni twierdzą że nic się nie zmieniło, ale większość zgadza się że to właśnie wtedy powstał szereg Błękitowych... Szerokości. Nie mogąc spełnić głównego założenia, Pierworodni "ograniczyli się" do wypchnięcia znacznej liczby sidardyjskich "utworzeń światowych" na najdalsze rubieże Innego.
Niemal wszyscy archeolodzy i mistrzowie Legendarnej wiedzy uważają że porażka Tkania skłoniła Pierworodnych do obrania drugiej, jeszcze trudniejszej drogi do rozprawy z Klątwą - podjęto decyzję o Senkrationie.
« Ostatnia zmiana: Maj 24, 2010, 04:42:08 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: notatki do Legendy
« Odpowiedź #27 dnia: Luty 19, 2010, 01:12:32 am »
Rok Nevrira: około XII wieku za Legendy, zazwyczaj nie występuje pod żadną nazwą; archeolodzy gubią go w "Latach Zamieciowych" pod koniec Pierwszej Ery. Był to czas brutalnej, bezlitosnej rozprawy z co najmniej czterema Biesiadami, czyli Błękitowymi źródłami tego co śmiertelnicy zwali Epideon, a Pierworodni - zaraza, plaga, bicz boży. Pierworodni nie mieli żadnych względów dla "jasnomagii" które prawie w niczym im nie zawiniły; nieszczęsne kraje znalazły się po prostu między Przymierzem a Sidardem, młotem a kowadłem i zapłaciły krwawą cenę. To posunięcie było jednym z czynów poprzedzających Senkration - w ramach "zabezpieczania czerwieni" wykorzeniono ww utworzenia sidardyjskie. Manewrem dowodził Nevryr z Ezurian, po tym jak przekonał Wodzów do gwałtownego, jak najszybszego i najbezpieczniejszego dla Pierworodnych rozstrzygnięcia tej kwestii.
Te fakty są praktycznie w ogóle nie znane archeologom. Piewcom Imperium Erdańskiego nawet się nie marzyło, że coś takiego mogło mieć miejsce. Przykładowo, pewien gorliwy adept, który po pracochłonnym badaniu źródeł wpadł na trop Zagłady Kassardemu i tego że mogli go spowodować Pierworodni został zwyczajnie zgaszony przez swego mistrza: "zostaw te stare śmieci. Ludzie nie chcą wierzyć w mniejsze bzdury jakie wpycha im nasza propaganda". W ostatnich dekadach zmienia się jednak wiatr. Than-prawodyrzy poruszyli omszałego kolosa, tknęli Legendę od strony która zabolała Pierworodnych, mimowolnie pobudzili zainteresowanie tematami umarłymi...

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: notatki do Legendy
« Odpowiedź #28 dnia: Luty 28, 2010, 09:21:17 am »
Araneiros, Aztratzel, Aroiki - trzy z Tysiąca Słów jakimi Koihidanie opisali Ader Thaden gdy ujrzeli je po raz pierwszy. Rzesze Heroldów dzierżą te Słowa ponad Czasem, chociaż Zielony Nurt zalewa im twarze.

Araneiros - miasto to Doznanie, niezliczona ilość doznań, odgłosów, dźwięków mowy, muzyki, kroków; skrzypienie drzwi, klekot kół, szum strumieni w kamiennych kanałach, zapach, smród, szelest deszczu lecącego na dachy i parasole, wymieniać można w nieskończoność, bo nieskończone są sprawy istot. Ogólne wrażenie to Chaos; przypadkiem coś słyszysz, widzisz, szukasz często bezskutecznie, spotykasz się z rzeczami których znać nie chcesz.
Ader Thaden stało kiedyś na skraju Nieba, między czerwienią i Błękitem, tak jak teraz Monsilion, Zerkanthar albo Nor i tak samo jak tam Pragnienie miało w sobie moc zmiany, moc tworzenia. Ale, w przeciwieństwie do tych miast, Pragnienie mieszkańców Ader było zharmonizowane, było zgodne, a to sprawiało że słyszałeś, widziałeś i doświadczałeś niemal zawsze tego co chciałeś - i zapewniam was że to nie była żadna iluzja. W ten sposób nawet przybysz z dzikich lasów już po kilku dniach czuł się w tym mieście jak u siebie...

Aztratzel - czyli niezmożona Esencja; Ader było nią przepełnione do tego stopnia że w mieście nie leżał żaden, nawet najmniejszy cień (oprócz tych, które Tanelfowie podtrzymywali sztucznie), a każdy kto przestąpił bramy odzyskiwał całą determinację i wolę działania jaką kiedykolwiek żywił. Z tego powodu mówiło się że "w Ader kłócić się może tylko Cesarz", a większość negocjacji, rozmów mających na celu kompromis prowadzono gdzie indziej. Tylko wyroki Cesarza miały tu pełną moc rozstrzygającą. Myślę, że każdy ma swoje "miejsce siły", miejsce gdzie może się schować, skupić, zebrać w garść; czasami nawet wspomnienie o nim pomaga - w swoim czasie Ader było takim miejscem, taką Potęgą dla niemal wszystkich istot Przymierza.
Wielu uważa, że podobną właściwość miał Avalon, kiedy tronowała w nim Królowa i zdaje się że cząstka tej mocy rzeczywiście przetrwała w stolicy Aquilonii, choć w znacznie subtelniejszej postaci.

Aroiki - czyli woń. Wbrew pozorom nie jest to tylko wariacja Araneirosu; powszechnie uważa się że Tanelfowie uczynili zapachy w Ader Thaden do tego stopnia pięknymi, że można było spędzić całe życie chodząc po ulicach z zawiązanymi oczami i uszami zatkanymi dla wyostrzenia jednego zmysłu. Tak rzeczywiście było, tyle tylko że stanowiło to zasługę... Ver'kar.
« Ostatnia zmiana: Marzec 01, 2010, 04:29:24 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: notatki do Legendy. Kanaan
« Odpowiedź #29 dnia: Maj 12, 2010, 03:58:32 pm »
-Posłuchaj mnie - powiedział. - Ja też kiedyś uwierzyłem. Myślałem, że znajdę ten świat. Wsiadałem do autobusów i z nich wysiadałem, zjeździłem wiele miast, myślałem że znajdę tamten kraj, tamtych ludzi i ulice. Wierz mi, że na końcu jest tylko śmierć. Bestialsko zabijają ludzi. Może nawet w tej chwili nas obserwują.
-Nie strasz go - przerwała Canana, która właśnie nadeszła.

Orhan Pamuk, Nowe Życie

Piękna, badimska opowieść, polecam wszystkim. A tych kilka zdań to najczystsze, najlotniejsze podsumowanie tego czym dla wielu pierworodnych i śmiertelników były ich poszukiwania Ziemi Obiecanej.

[AKTUALIZACJA: początek jest piękny i badimski, potem robi się gorzej. Ale i tak warto przeczytać]
« Ostatnia zmiana: Lipiec 21, 2010, 04:08:16 pm wysłana przez Bollomaster »