Reakcja Szatana jest niezwykła; Nuranie wyposażyli go w najdoskonalsze narzędzia do ogarniania czerwieni oraz Błękitu, a także w rozległą wiedzę o Pierworodnych a szczególnie Ver'kar. Tymczasem Wróg nie rozpoznaje, nie uznaje że ma do czynienia z samym Archeronem - wręcz stwierdza że nie jest on Pierworodnym. Erdańscy egzegeci podają, że źródłem błędu były anachroniczne wiadomości - jednym słowem Szatan znał Archerona takim jakim był setki lat przed tą konfrontacją; wieki rozwoju, mutacji uczyniły z niego zupełnie nową istotę (teoria dość naciągana). To jednak nie tłumaczy tego, że Archeron zjawia się z gołymi dłońmi - więc z najgroźniejszą z możliwych broni - a Wróg postrzega go jako "bezbronnego". Prawda leży gdzie indziej; poznał ją pewien badacz Legendy w rozmowie z Tangerem z Tanelfów, Czarnoksiężnikiem. Przed wejściem w zasięg zmysłów Szatana, Archeron rozpoczął wykonywanie niezwykłej Techniki: skupił się na swojej totalnej Esencji, zwielokrotnił ją i wyniósł na poziom Tzelkraftu - stała się tak potężna, że dla Wroga niewidoczna; na kilkadziesiąt epizodów większa niż u jakiegokolwiek innego Pierworodnego.
To nie tak. Wersja aktualna i ciekawsza:
Badania nad tą krótką wymianą zdań między apostołem zniszczenia jakim jest Acheron, a obrońcą ludzkości - Szatanem - zaowocowały jednym z bardziej niezwykłych przewrotów myślowych w dziejach filantropii.
Przede wszystkim trzeba sobie uświadomić wagę sytuacji. Szatan, istota stworzona przez kohortę Czarnoksiężników, przez najpotężniejszych ludzi jacy kiedykolwiek istnieli, w celu uśmiercenia i sterroryzowania jak największej liczby Pierworodnych, Szatan którego sidardyjskie serce wypełniała czysta nienawiść, który wyczuwał "smród" krwi mieszańców do siódmego pokolenia wstecz - nie rozpoznał Archerona, a co więcej nie rozpoznał że ma do czynienia z Pierworodnym. Tego faktu magowie Imperium nie mogli po prostu zignorować, jeśli Archeron zdołał oszukać Nuranów, to jakie szanse na sukces mogą mieć śmiertelnicy obecnej, upadłej ery?
Dziesiątki uczonych poświęciło pracę całego życia na ustalenie, że ta część Legendy nie jest jakimś wymyślnym fałszerstwem, chytrą dywersją Ver'kar. W końcu, ponad wszelką wątpliwość, udało się ustalić dokładne słowa wypowiedziane przez Szatana. Ich interpretacja zajęła następnych kilkadziesiąt lat (Szatan mówił w Mowie Acheronu) po czym uczeni wrócili na początek drogi. Kanoniczne, Legendarne tłumaczenie wypowiedzi Szatana okazało się jej najlepszym możliwym przekładem.
Pozostawało już tylko zacisnąć zęby, zakasać rękawy i znaleźć odpowiedź na pytanie "dlaczego"?
Ostatecznie zgodzono się, że źródło pomyłki tkwiło w zmianach jakie przeszedł Archeron - były one tak wielkie że stał się wręcz nową istotą - i ta wersja wydarzeń stała się prawomyślna. Najpotężniejsze umysły Imperium miały jednak ciągle uczucie porażki. W tworzeniu Szatana brali przecież udział Mistrzowie Mórz dla których czerwień i Błękit nie miały tajemnic, ludzie których zmysły ogarniały nieskończoność rzeczywistości, wiedzący nie tylko co się wydarzy, ale również co się może wydarzyć. Czy to prawdopodobne żeby popełnili tak podstawowy błąd? Zdesperowani Erdańczycy zwrócili się do Bogów o pomoc, ale ci milczeli. Erdańczycy nie zamierzali się cofać: zbudowali i odprawili rytuał który nie był już błaganiem, ale rozkazem, rządaniem odpowiedzi. Wbrew wszelkim przewidywaniom, Bogowie nie tylko nie odpowiedzieli, ale pokarali swoich dumnych wyznawców nakładając na nich i na ich dzieci... Klątwy Pierworodnych.
Skonfundowanym władzom Imperium pozostało tylko wygnać nieszczęśników.
Mimo straszliwego losu jaki stał się ich udziałem, ci ludzie się nie poddali. Rozproszyli się po świecie, zamieszkali wśród Tanelfów w Podzielonym Cesarstwie, przeniknęli do Mythii, podróżowali z Piktami, zaciągnęli się na służbę u Ver'kar, a kilku osobom udało się nawet dostać na Gladmę. Ich potomkowie, na pozór sprzymierzeńcy i kallada Pierworodnych, przynieśli władzom Imperium odpowiedź:
Ludzie i Pierworodni to różne postacie i kształty kształtu i postaci Pierwszej, pradawnej Formy Człowieka stworzonej ręką samego Stwórcy. To był Pierwszy Człowiek, kompletny i doskonały, szczyt piękna, mocy i Esencji. Ale jego potomstwo było ułomne i z czasem coraz ułomniejsze - ze względu na Prawo Upadku. Jeśli Pierwszy Człowiek zasiadał na szczycie stworzenia, to współcześni ludzie i Pierworodni żyją nisko pod Nim, na stopniach Jego tronu i z każdym pokoleniem schodzą coraz niżej.
Ale jest możliwy ruch w kierunku przeciwnym, Wyniesienie, kiedy istota gromadzi coraz większą moc, dążąc do skończonej doskonałości. To jest ścieżka kyarów na której zacierają się różnice między istotami. Nieważne czy urodziłeś się jako człowiek, Pierworodny, półczłowiek czy sen, wraz ze wzrostem mocy coraz bardziej zaczynasz przypominać stworzenie które było na samym początku, nieskazitelną Formę Człowieka.
Jednym słowem, Szatan ani się nie pomylił, ani nie został oszukany - to Archeron rozwinął się do tego stopnia że wyłamał się z ograniczeń swojej rasy. W takim samym stopniu jak Pierworodnym, był też... człowiekiem.
Co z tego wynikło - później!