Autor Wątek: Pięciu Synów Sidardu NIE ŻYJE! "Pieśń Gryfa", "Czas Wodnika" i Lud Lakrimy  (Przeczytany 604 razy)

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Widzą wielką salę - powbijane w szczeliny spękanej i pokruszonej posadzki kamiennej - krzyże, mnóstwo krzyży o ostrych ramionach, uformowanych pięknie i morderczo z fosforyzującego jadeitu... Teraz, na ten widok? ogarnia ich zgroza i straszliwy żal, czują ciężar ciał swoich bezwładnych, ciężar zmęczenia, wojny i tych Słów obłędnych, kant-tonowych, barko-rwących; od ich Wagi prostują się żebra, oczy wybałuszają spod powiek. Zmęczeni drogą, długa droga znużyła ducha, a to miejsce tak obce i wrogie. Tak długo już nie pili, nie jedli; bez wody, powietrza, idą już lata, lata całe. Zmysły Ezurian zawodzą; został tylko wzrok. Zewsząd napływa mgła. Cisza.
Ale Gryf słyszy, czuje, smakuje, senejon, voldugta, edhima - czternaście zmysłów wyostrzonych chwyta śmiech, chwyta śpiew - śmiech i śpiew Syna Sidardu. Zbliża się? oddala? tutaj? Tutaj?! Dopiero teraz naprawdę widzi gdzie jest. Płacze. Ezurianie z trudem przekręcają szyje, uchylają usta i prostują pogięte plecy żeby lepiej widzieć, patrzą w niemym zdumieniu, a on płacze dalej, bo widzi krzyż pieczętujący kres Dangimm, koniec jego ludu. Każdy krzyż pieczętuje jedną zniweczoną rasę, a krzyży jest mnóstwo. Już wiedzą - to jest cmentarz Pierworodnych, miejsce złej chwały ich wroga. Nie muszą iść dalej, słowa Kerumy z Kranionu nie upadły na ziemię - teraz tylko pozostaje czekać.

Z ciemnością zamiast stropu nad głowami, na pociętej bruzdami posadzce, pośród pamięci tysiąca poległych, spowici złym jadeit-blaskiem, jeden Dangimo i trzydziestu pięciu Ezurian czekało na Syna Sidardu. I nie musieli czekać długo.

Jest. Rzeczywistość rozpada się na tysiąc możliwości, oto mandala alalu rozłożona na polu bitwy. Mythalicznaulewa zastyga - zastyga w fiolecie, w bez-dzianiu, zawisa tuż nad powierzchnią prawdziwej ziemi. Teraz niech każdy mythal czerwienieje kolejno, kropla i kropla, kropla po kropli, epizod po epizodzie, chwila po chwili.
Pierwszy epizod.
Drugi epizod.
Trzeci epizod.
Czwarty epizod.
Piąty epizod. Axacar
Szósty epizod. przebija na wylot środkowe ramię. Gdyby uderzenie było celniejsze - zakończyłoby tu! teraz! walkę. Z rozdartych ust rany wyraja się krew i mrowiem spływa na oko Syna. Rydwan mknie w Istnienie
Siódmy epizod. ciska swoje Słowo, Rydwan; łokcie odgięte na plecy, lewe ramię dotyka biodra, szczęka wykręcona na zewnątrz, mostek oparty o brodę. Jego szybkość przełamuje wszelkie limity, przestrzeń pęka, Słowo wyrywa się z nurtów czasu i - świetlistym łukiem zawraca - pikuje w tarczę rzeczywistości: uderza wprost w Syna jeden epizod wcześniej,
Kilkunasty epizod. Syn śmieje się odcinając przedramiona Azary.
Po dwóch kolejnych epizodach. Syn śmieje się miażdżąc pierś Yora, sięga
Po trzech epizodach. po głowę Horzei, odrywa ją z prawym ramieniem.
Po pięciu epizodach. Syn śmieje się ujmując Nevrirowi lewą nogę poniżej kolana. Roztrzaskuje mu kręgosłup. DARUNA, Słowo Nevrira, upada na ziemię.
Dwudziesty piąty epizod. Ezurianie widzą śmierć Nevrira, Yora i Horzei. Widzą rany Azary. Widzą ranę Syna. Ciemność zakrywa wzrok Axacara, Axacar pada na ziemię. Erendur i Vellegam,
Trzydziesty epizod. Krew Ezurian tryska z ich rozdartych i strzaskanych ciał.
Trzydziesty drugi epizod. Erendur i Vellegam rzucają swoje Słowa. Zastęp, Słowo Erendura, odcina Synowi jedną z dłoni - odlatuje rozciągając za sobą wstęgę ohydnej krwi. Troj Renna, Słowo Vellegama, trafia w oko Syna - rozrasta się w kamienne drzewo - dwie gałęzie przeszywają prawy tułów, korzeń
Trzydziesty trzeci epizod. Krew Syna wspina się na pień Troj Renny, wbija w niego - Słowo
Trzydziesty piąty epizod. przerasta przez jedną z nóg Syna: zanurza w pachwinie, wychodzi nad kolanem.
Trzydziesty szósty epizod. umiera. Dwunastu następnych Ezurian przystępuje do bitwy.
Czterdziesty epizod. Śmiejąc się Syn z trzaskiem na pół łamie Retare, sięga po Derulge,
Czterdziesty pierwszy epizod. Derulga uderza swoim Słowem: Nor Parazma rozpruwa wszystkie brzuchy, dziurawi środkową pierś Syna. Krew spada wstrętnymi kaskadami na popękaną posadzkę.
Czterdziesty drugi epizod. Mimor i Raverna
Czterdziesty trzeci epizod. Ista-
Czterdziesty czwarty epizod. gruchocze jej kark. Śmieje się krusząc ramiona Raverny, śmieje się zwracając w stronę Isty,
Czterdziesty szósty epizod. Mimor miota Kamhallem w głowę: za słabo, Słowo spada daleko od celu, miażdży goleń, stopę i krew Syna.
Czterdziesty siódmy epizod. Ista-Słowo rzuca się na Syna.
Czterdziesty ósmy epizod. rozpruwa ją w locie, ale palce Słowa przebijają drugą szczękę środkowej głowy. Śmieje się rozrywając szyję i pierś Idrira.
Pięćdziesiąty epizod. Ezurianie widzą śmierć Retary, Derulgi, Isty, Idrira. Widzą rany Raverny. Widzą rany Syna. Drote, Naihader, Gamra, Threte
Pięćdziesiąty drugi epizod. Ryn i Röke
Pięćdziesiąty piąty epizod. Syn śmieje się, patroszy Naihadera, wyciąga ręce po Threte, wyciąga ręce po Rökego.
Pięćdziesiąty szósty epizod. Naihader ciska Spustoszeniem: Słowo obraca Synowi w pył prawy bok lewego tułowia.
Pięćdziesiąty siódmy epizod. Threte miota Harakharem: tam gdzie troje oczu Syna Słowo wypala dymiące kratery.
Pięćdziesiąty dziewiąty epizod. Śmiejąc się Syn ściąga Rökemu głowę z ramion, wyrywa Ryn dłonie, wyciąga się ku Gamrze.
Sześćdziesiąty pierwszy epizod. Gamra
Sześćdziesiąty drugi epizod. Ręce Rökego miotają Desthrize w środkowy tors Syna, pęka żebro. Ryn przedramionami ciska Dzieci Wiosny: Słowo zdziera Synowi po połowie z dwóch twarzy.
Sześćdziesiąty czwarty epizod. uderza znad głowy, ramiona wysadzone ze stawów, plecy rozszczepione. Nieistniejąca Włócznia tnie udo, kolano, golenie, stopę i kolano: rozsadza i niszczy Synowi nogę. Lewy tułów przeważa,
Sześćdziesiąty piąty epizod. lewy tułów przeważa, Syn
Sześćdziesiąty siódmy epizod. śmiejąc się PADA, PADA przed Ezurianami na kolana i biodra. Gryf traci oko.
Siedemdziesiąty epizod. Drote
Siedemdziesiąty pierwszy epizod. Syn śmieje się miażdżąc pod sobą Drotego; przetacza się dalej na
Siedemdziesiąty trzeci epizod. Ketlinga i Avernesa, łamie łuki ramion, dusi krwią, druzgocze kości i Słowa.
Siedemdziesiąty piąty epizod. Ezurianie widzą że jest ich czternastu, czternastu pod Broniami. Widzą rany Syna. Pięciu następnych Ezurian rzuca się do bitwy.
Siedemdziesiąty szósty epizod. Nexacar
Siedemdziesiąty siódmy epizod. Erynner, Haddaia, Ozkryn i Getz: kierują na Syna majdany ramion, szykują Słowa, naciągają karisztruny -
Siedemdziesiąty dziewiąty epizod. strzela i chybia.
Osiemdziesiąty epizod. strzelają: Tholokk! Vertiga! Agnived! Zieleni Oko! Cztery ziejące rany, krew sypie się strugami. Syn ciśnięty wstecz, ciała ryją kamienie i biorą w siebie krzyże. Śmiech trwa bez przerwy.
Osiemdziesiąty pierwszy epizod. Krew Syna dźwiga się wzwyż słupami, rozciąga w
Osiemdziesiąty trzeci epizod. przestrzeni, formuje ohydny mur w krąg Syna. Jego śmiech
Osiemdziesiąty ósmy epizod. się nie łamie. Ezurianie występują naprzód - to dziewięciu ostatnich; słyszą jak za zaporą krwi ciało Syna jęczy i trzeszczy, skręca się w supły na nowo, zrasta zniszczenia, wzmacnia wchłaniając, wtapiając krzyżowy jadeit.
Dziewięćdziesiąty dziewiąty epizod. Ezurai tiama ezurad, kaina ezurad, yod ezurajot.

Herede, niech się stanie! Sto tysięcy lat wstecz Synowie starli ziemię i zdruzgotali niebo świata Ezurian. Odeszli roześmiani, śpiewając że odtąd Ezurath to Pył i Lament, czereda niedobitków skazanych na żałobę. A jednak przetrwało coś jeszcze: trzy słów sławy, słowa chwały i istnienia, dary ofiarowane Ezurianom przez Smoki w zaraniu świtów - Słowa trzy Spełnione: Tiama, Kaina i Yod. Tiama - wolność woli i wyboru; Kaina - rygiel losu, siła do drogi; Yod - gwarant zwycięztwa. Gwiazdopodobne, wspaniałe, stanowiły opokę ładu w całym Ezurath. Ale ten świat został skończony, a ci co powstali z Pyłu są jednomyślni; nie obietnic harmonii i pokoju - teraz potrzebują Broni zdolnej zabić Boga. Na długo przed Bitwą z pomocą Zamieci, najdoskonalszej ze wszystkich dwolterów...
...trzech Ezurian przykuło się do Tiama, spojono cztery Słowa. Powstał dziw o jednej ręce, wężowo owiniętej wokół ciała - Dłoń chwytająca Sposobność.
...trzech Ezurian do Kaina, spojono cztery Słowa. Powstał dziw niczym łowieckie paści, o nisko opuszczonych szczękach - Zęby do przytrzymania Wroga.
...dwóch Ezurian Doyod, trzy Słowa. Powstał dziw w postaci drzewa wisielców - Narzędzie Zemsty.


Prą, prą naprzód, na pozycje postanowione przez Zamieć. Wyzuci z sił, ciężcy tak bezlitośnie że kamienie miękko im ustępują pod stopami; zapadają się w grunt twardy, głęboko, coraz głębiej, po biodro i goleń. Esurianie brną przez skalne bagno, ze straszliwym wysiłkiem rwąc się wyżej co chwila, byle tylko nie zmiażdżyć, nie rozgnieść z kamieniem ciała uśmierconej siostry, zranionego brata.
Ostrożnie omijają Łuczników; nieruchomie leżą, z przetrąconymi grzbietami, jedno- lub bezręcy - Getz i Ozkryn, Haddaia, Erynner. I jeszcze Nexacar - u tego nic całego - leży martwo i cicho lecz oczy mu płoną, wzrok wbija w idących.
Teraz wchodzą między szczątki Dwunastu. Avernes i Ketling, Drote: wszystko co z nich, to krew szeroko rozbluźnięta i kości w kamieniach okruchy. Dalej leży Gamra, z ciałem na pół rozbitym ale żywa. Za nią Ryn - bez dłoni, z połamanymi barkami - żyje. Bezgłowe i z oderwanymi ramionami leży ciało Rökego. Dalej jest Threte, niemal nietknięta; zęby wbija w biodro byle nie krzyczeć z bólu. Potem Naihader i Idrir z wywleczonymi wnętrznościami, ale bije tylko serce Naihadera. Czarny strzęp i drzazgi białe po Iście. Potem Mimor, na brzuchu, z bezwładnymi rękami nogami, oczy zaciska tak mocno że brwi dotykają policzków. Za nim próbuje wstać Raverna, jej ręce leżą na ziemi.
Wchodzą na pole bronione przez Szereg. Derulga - martwa - ramiona z karkiem ztrzaskane. Dalej Retara, i ona bez życia; konając wbiła ręce wgłąb gardła, zdławiła głos. Milcząc, Vellegam i Erendur siedzą wsparci plecami, w pięściach gniotą krew Syna. Za nimi resztki Nevrira; obok rozedrgana, mimo upadku bezdźwięcznie wirująca - DARUNA. Potem głowa Horzei, Yor bez torsu i Azara, żywa lecz z białym obłąkaniem w oczach, nie zważająca nawet na ból.
Axacar. Nieruchomy lecz żywy.
[I wreszcie on, ten który - nawet jeśli klęska - nie mógł zginąć: Gryf, krwawiący śmiertelnie. Epizody wcześniej, pod uderzeń nawałą Syn PADA na kolana i biodra; nie przegrany, ledwo ranny PADA i nawet wówczas jego Wola nie przestaje się spełniać. Wstrząs jest potworny niczym upadek Nieba, jednak Ezurianie-pod-Słowami trwają bez drgnięcia, waga ich brzemion zbyt wielka. Ale Gryf, Gryf - ciśnięty w przestrzeń, spadając twarzą trafia w ostrze krzyża i jadeit spływa czernią, wykłuwa mu oko. Dni ostatniego Dangimm, jedynego z ludu wolnego od Klątwy są już policzone]


Rydwan... wraca promienną posmugą

cd nastąpi
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 30, 2010, 10:33:29 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Syn Sidardu NIE ŻYJE! "Pieśń Gryfa"
« Odpowiedź #1 dnia: Grudzień 17, 2008, 01:39:49 am »
Komentarz Kane'a Vanadreia (który wypadł mu z bagażu w Andradach i jakimś cudem trafił do Ignigeny, gdzie doczekał się trzech wydań). Należy pamiętać, że Kane nie tylko mówi, ale również pisze o sobie w trzeciej osobie ("on może uwierzyć", itp.)

Po wydarciu Kranion ich plugawej wiedzy, straszliwi Ezurianie ruszają do Alptronaki. Potęga Synów jest jednak zbyt wielka na tym polu; Ezurianie nie mogą nawet dotknąć ścian najwyższej kondygnacji. Wycofują się z wielkim gniewem, rozmiary ich porażki przerażają Pierworodnych. Wtedy jednak Gryf podejmuje swoją wolę, z Nigdyzieloną Kohortą dociera do Alptronaki. Tam słucha i patrzy, chłonie wszystkimi zmysłami śmiech Synów. Z wiedzą o jego brzmieniu jest zdolny odnaleźć trzecią postać Synów, postać w której przebywają osobno. (Fakt istnienia Synów w trzech postaciach został wyrwany Kerumie. Podobnie opis miejsc w których się pojawiają). Ezurianie długo czekali na taką szansę. Trzydziestu pięciu wyrusza; Gryf jest przewodnikiem.
Każdy z Ezurian dźwiga siłę zwaną "Słowem Żywym". Jest to słowo, którego waga została wzmożona do tego stopnia, że stało się fizycznie obecne. Ciężar takiego przedmiotu jest gigantyczny, może osiągać nawet pół miliona hajonów. (Są to jednak liczby ustalane przez Heroldów. Być może Słowa Ezurian były jeszcze cięższe, może naprawdę miały wagę kanttonów, czyli wiszących pod niebem miast Wieloludu). Działanie i cel tych Słów było prawdziwie wojenne, ale nie miały wyglądu broni. Słowo Erendura, "Zastęp", wyglądało jak wielkie drzwi ze spiżu i brązu o zaokrąglonych kantach. "Rydwan", Słowo Axacara, przypominało białą włócznię Rycerzy Korony i było nielicznym wyjątkiem. "Daruna" Nevrira różniła się od ziarnka piasku pozornie tylko ciężarem! (Nie może powstrzymać uśmiechu. Te Legendarne wyczyny są tak niewiarygodne, a przecież miały miejsce w rzeczywistości). Okropny ciężar deformował, zniekształcał Ezurian w najokrutniejszy sposób. Żaden śmiertelnik nie wytrzymałby czegoś takiego choćby przez chwilę. Opisy ich wyglądu uważa za w pełni wiarygodne. Nieporównanie lżejszą tego postacią są zniekształcenia ciał Heroldów pod wpływem Słów, czyli Karioza.
Gryf prowadzi Ezurian przez długą drogę. Była to droga prowadząca do jakiejś części Katedry. W Alptronace, zawieszonej na zewnętrznej stronie ściany, przebywali wszyscy Synowie w swoich pierwszych postaciach. Wewnątrz Katedry istniały natomiast ich trzecie postacie - osobno. Do jednej z nich kierowali się Pierworodni i może uwierzyć, że od pewnego momentu nie znajdowali już żadnej strawy, ani żadnego bezpiecznego miejsca. Wzmianka o braku powietrza jest zrozumiała - w Katedrze rzeczywiście go nie ma. Rzecz jest interesująca, bo nigdzie ta droga nie została opisana. Wiadomo, że musiała biec przez czerwoną ziemię - zmienność błękitu nie jest więc wytłumaczeniem. Wydaje się, że najtrudniejszym jej etapem był ten w Katedrze. Pokonanie gigantycznego dystansu DO niej zostało właściwie pominięte.
W ten sposób Pierworodni dotarli na jadeitowy cmentarz, jedno z miejsc opisanych przez Kerumę.
Opis bitwy jest niezwykły i przekonuje go, że "Pieśń" rzeczywiście można przypisywać Gryfowi. Jest to opis według jej kolejnych epizodów. Epizod to najmniejsza cząstka, chwila rzeczywistości. Okresu jej trwania nie potrafią zmierzyć nawet najlepsze zakonmierze. Żadna istota, oprócz Ostatecznej, nie jest zdolna reagować na rzeczywistość z epizodu na epizod. W przybliżeniu można stwierdzić, że w jednej sekundzie mieści się około dziewięciuset epizodów. Nie sądzę, żeby nawet Syn Sidardu był zdolny działać z opóźnieniem mniejszym niż kilkadziesiąt epizodów. Relacja jest więc nieprawdziwa. Mógł ją stworzyć tylko ktoś, kto nie uczestniczył w walce i komu z wielkim trudem przyszło zrozumienie jej przebiegu. Wskazuje też na to ewidentna symbolika niektórych liczb (epizod w którym Ezurianie WIDZĄ, dwudziesty piąty; "25" to liczba Słońca i oznacza postrzeganie. Szósty epizod niepełnego sukcesu Axacara: "6" jest liczbą niepowodzenia i minimalnego braku). Brak precyzji, przeskoki o pewną ilość epizodów wynikają z czystej niewiedzy.

cdn
« Ostatnia zmiana: Luty 03, 2010, 03:19:32 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Syn Sidardu NIE ŻYJE! "Pieśń Gryfa". Daruna
« Odpowiedź #2 dnia: Maj 27, 2009, 04:53:12 pm »
DARUNA
« Ostatnia zmiana: Maj 27, 2009, 04:59:15 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Syn Sidardu NIE ŻYJE! "Pieśń Gryfa". Zastęp
« Odpowiedź #3 dnia: Maj 27, 2009, 04:58:40 pm »
ZASTĘP
Niech pęknie niebo, niech przeminie ziemia,
Niech słońca sczezną i niech umrą morza -
W gwiezdnej ulewie, depcząc płomienie,
Trunku nurtami i trupów szczytami -
Przejdziemy!
Niech trzeszczy grzbiet, niech jęczą kolana,
Niech prysną oczy, a zęby w tors wgryzą -
Beznadziejnie przegrani, niepowstrzymani,
W obłędzie czerwonym, marszem znużonym -
Dotrzemy!
Niech prują się mięśnie, rozpadają dłonie,
Niech zginie głos i niech Słowo runie -
Jeden przy drugiej, w Pyłu całunie,
Resztek palcami, okruchów zębami -
Zabijemy!



Pięć wielkich trójkątów równobocznych z szarej stali tworzących rodzaj gwiazdy, ostateczny szyk bojowy - łączą się samymi kątami, żadna ze ścian nie przylega do innej. Tak wyglądało to Słowo, wzniesione przez Erendura; kiedy dźwigał je na plecach do Katedry ostre granie zostawiły mu trzy okrutne rany, ale teraz, po tysiącach lat, nie ma nawet śladu. Niewiele równie niszczycielskich i desperackich Słów rzucili kiedykolwiek Ezurianie. Mowa tu o końcu światów, o tym że chociaż Zemsta jest beznadziejna i niczemu nie służy - i tak zostanie dopełniona. W żadnym Słowie żaden Ezurianin prócz Erendura nie użył budulca z języka Synów (http://soap.kasiotfur.com/index.php?topic=104.msg1004#msg1004)...
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 18, 2009, 06:17:40 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Syn Sidardu NIE ŻYJE! "Pieśń Gryfa"
« Odpowiedź #4 dnia: Maj 27, 2009, 10:13:38 pm »
Kane popełnia w swoim komentarzu kilka błędów; jednym jest przypisanie Słowu Erendura niewłaściwego kształtu...

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Syn Sidardu NIE ŻYJE! "Pieśń Gryfa"
« Odpowiedź #5 dnia: Czerwiec 01, 2009, 06:25:01 pm »
Aktualizacja. Koniec może w tym roku!

Na razie, bez dziewięciu ostatnich, walczyło 26 Ezurian. Z nich 11 straciło życie, ale pozostali, za wyjątkiem Azary, z czasem (tysiące lat!) zaleczyli rany i odzyskali siły.
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 01, 2009, 06:33:26 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Synowie Sidardu NIE ŻYJĄ! "Czas Wodnika"
« Odpowiedź #6 dnia: Grudzień 01, 2009, 07:05:50 pm »
Błazen błaznów, trefniś trefnisiów, żartowniś nie z tej ziemi, och cóż za polot, co za swada! oto Vid imieniem Wodnik - przydomek Anarchion - wstępuje na scenę, strzeż się wid-ownio [śmiech] gdyż ten Pierworodny nie potrzebuje młotków ni innych akcesoriów by ciskać istoty w Błękit! Otwórzcie się na słowa, przyjrzyjcie uroczej (przez Lauthandela Valenciosa komponowanej) choreografii kroków, wsłuchajcie w woń muzyki, posmakujcie gadek gorzkich i kwaśnych, niezmiennie ostrych, a bywa że i słodkich! Oto, powtarzam - on, drobniutki, z pochyloną głową, niby że skromny ale nie sposób nie dostrzec tego błysku spod oka, ukradkowego rozbawienia! Prawda więc co mówią Legendy, że nasz wspaniały Kolekcjoner Śmiechów skazany jest na wieczną radość - nie może być inaczej, bo swe zbiory nosi we wzroku, w nosie, kącikach ust i dłoniach (powiadają też, że wiele ciekawego znalazł u ludu zwanego "Rudowie"). Za chwilę, za chwileczkę ta rzeka, wodospad rozbawienia, odprężenia spadnie i na was, widownio - czy jesteś gotowa? Klnę się na klątwy [śmiech] że te kalambury rozbawiłyby nawet samą, wieczno-mroczną, Tezu Na Gar!
Lecz cóż to za widok - czy raczej brak widoku? Nasz artysta-śmieszek stoi na scenie a przed nim puste rzędy, zapach miękkości i wyczekiwania, drewna i pluszu, znakomitych przekąsek. Ale gdzie jest, pytam, widownia? Biedny Wodnik zaskoczony patrzy i - nagle wie. Tak oto się przedstawia wolność w Pentamachii! Czyż wodzowie nie ogłosili żałoby? I rozpacza się nad dzielnymi Ezurianami i Gryfem co poginęli z rąk i nóg Syna, a lud z Lakrimy, ponuracy z szaro-białych ziem, opłakują już od stulecia Ofiary (Dużą Literą) Senkrationu. Oraz tych co umarli pod Potęgą. Pod Katedrą. Pod Dworem Wielu. Pod Kolumnami Świtu. Pod Rafamurem - niech to szlag, nie chce już mi się wymieniać, za dużo tego. Wiem, wiem chwała i pamięć poległym... Ale czy nie wolno troszeczkę się pośmiać? Wojna trwa już od zawsze. Wodnik to naprawdę twardy i uparty - niczym Herdain - osobnik; chociaż sam Cesarz nazwał jego występy "pomyłką", a w rozmowie prywatnej "niepokojącą działalnością" - Wodnik przyjechał do Ader, do Stolicy Pierworodnych, pokazać się wszystkim i dać im trochę - odprężenia. Odprężenia! Co w tym złego!?
Ale Tanelf, opiekun Dilette, tego szlachetnego, choć aktualnie pustego przybytku, Tanelf! kiwa tylko głową za wychodzącym Wodnikiem. W ciągu najbliższych dni, jeśli ktoś, ktokolwiek go rozpoznaje - najczęściej udziela mu pouczeń, w tonie bardzo poważnym, na temat Obowiązku, Dumy oraz Rzeczy Nietykalnych (podczas gdy anegdota z alkowy Aquelin jest, miała być, wprost wyśmienita!). A kilku młodych i złych Verkar z Kremagna, przydybawszy Wodnika w jakimś zaułku napędziło mu szponami, ogonami i czerwonymi ślepiami niezłego stracha ("niech się z tego spróbuje pośmiać, przeklętnik igrający z walki, poświęcenia innych!"). Ostatecznie, po paru latach naszego trefnisia spotkał los najgorszy z możliwych, koszmar każdego kto pragnie ekscytować, inspirować i bawić - Zapomnienie. Tylko rozmarzony Imperator Valencios zachował dla niego swe względy.
Ale Wodnik jest ambitny, Ambitny! chce być znany, opowiadany, odznaczany, doceniany! Niech przyznają, muszą przyznać, po świecie nigdy nie stąpał lepszy wodzirej, większy znawca śmiechowych magii (czy ktoś przed nim w ogóle wyobraził sobie coś podobnego? Jasny znak, że ten Vid wyprzedził swoją epokę!). I siedzi w samotności, w promieniach słońca na poddaszu albo w lesie nad jeziorem i myśli, i pragnie, pożąda tej wizji, takiej rzeczywistości, aż-że mu się w głowie zaczyna mącić. Trwa to dość długo, a kiedy zaniepokojony Lauthandel przynosi mu nie widomo [śmiech] już które śniadanie (czy może podwieczorek) - Wodnik wstaje, ze szczętem szalony. Od prawa do lewa, od czubka głowy po stóp końce jest Obłąkany. Idzie do swojej kryjówki, tej w której trzyma całość Kolekcji: tysiąc Śmiechów ze wszystkich stron i kierunków Istnienia, bezmiar radości którego nikomu nigdy nie pokazał, potencjał ekstazy tak wielki że - Śmiertelny. Objucza się tym wszystkim teraz i z twarzą wielo-zmienną, roześmianymi dłońmi, radującymi się oczyma, roztańczonym od żartów językiem - złazi do piwnicy. A stamtąd niżej, w głąb ziemi.
I w końcu dociera Gdzieś - to może być katedra, to może być alptronaka - i spotyka tam - Syna. A Syn zaczyna od tego że - się śmieje. Tego właśnie chciał, na to tylko czekał Wodnik; jak mu się, draniowi, nie zaśmieje w odpowiedzi! Syn, trochę chyba zaskoczony, odpowiada Śmiechem ostrożnym, bardziej rozważnym, Śmiechem badającym, szukającym szczelin w obronie. Zaczyna się śmiechowa szermierka, śmiechowe siłowanie i trudno powiedzieć kto wreszcie kogo przeważy, oraz - co się wtedy stanie? W końcu jednak Wodnik (któremu oczy już wyschły, nochal odleciał, dłonie zmęczone opadły, a usta się rozdarły na pół gęby), Wodnik dobywa Śmiechu ostatniego, tego który Skolekcjonował w mieście Krażetred u Błękitnej Pannicy pustym imieniem Rou - jest to Śmiech-od-Serca. A kiedy cichnie - cisza się przedłuża i Wodnik spotyka zdumione spojrzenie rozmilkłego Syna. Rozmilkłego, rozmiękłego, od słowa do słowa i z Syna zostaje sterta dziwnego cielska, poruszanego jeszcze wstrętnie i odrażająco - krótką chwilę - przez jego ginącą krew...
Drugi Syn Sidardu MARTWY! Niech żyje Tzelkraft i niech żyje Wodnik (pamiętany, choć trochę inaczej niż sobie marzył), co Noc oglądany przez legion widzów na czarnym niebie!
« Ostatnia zmiana: Grudzień 17, 2009, 05:44:11 am wysłana przez Bollomaster »

kasiotfur

  • Jego Cesarska Mość
  • Administrator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 1366
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Synowie Sidardu NIE ŻYJĄ! "Pieśń Gryfa" i "Czas Wodnika"
« Odpowiedź #7 dnia: Grudzień 01, 2009, 08:01:27 pm »
Świetny tekst! Super napisany i trzyma w napięciu uch! Ekstra, idę przeczytać jeszcze raz!

bambosh

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 747
  • Niech bestia zdycha!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Synowie Sidardu NIE ŻYJĄ! "Pieśń Gryfa" i "Czas Wodnika"
« Odpowiedź #8 dnia: Grudzień 01, 2009, 10:35:00 pm »
Oto potęga tzelkraftu! Świetne, zupełnie abstrakcyjne, a jednocześnie zupełnie zrozumiałe! Jak zawsze Bakka - żałuję że sama na to nie wpadłam!

Oprócz samego patentu z pojedynkiem śmiechu strasznie podoba mi się fragment o wypowiedzi Cesarza i młodych gniewnych Ver'kar z Kremagna - ściąga całą tą tytaniczną epokę do zwykłego, ludzkiego poziomu!
Niech Gwiazdy błogosławią zastępy Akaruny i niech świecą jasno nad ścieżkami jej wybawcy!

El Lorror!

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 1680
  • You're so poke-poke!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Dwaj Synowie Sidardu NIE ŻYJĄ! "Pieśń Gryfa" i "Czas Wodnika"
« Odpowiedź #9 dnia: Grudzień 02, 2009, 12:29:19 am »
Pokusiłem się jeszcze coś przeczytać - i mimo że znów się nie wyśpię (za późno już) to jestem zadowolony z wyboru. Iście vidowska opowiastka. Bardzo dobry pomysł, styl, wykonanie ;D pojedynek na śmiech druzgoczący, Syn - czysta idea nienawiści - zabity najczystszą radością, szczerym śmiechem. To wręcz pewien rodzaj ikony - walka dwóch skrajności.
« Ostatnia zmiana: Grudzień 02, 2009, 12:32:05 am wysłana przez El Lorror! »
"To wspaniałe - grać kimś wspaniałym"

bambosh

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 747
  • Niech bestia zdycha!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Dwaj Synowie Sidardu NIE ŻYJĄ! "Pieśń Gryfa" i "Czas Wodnika"
« Odpowiedź #10 dnia: Grudzień 02, 2009, 10:19:47 am »
haha, sądzę że 'śmiech-od-serca' należy rozumieć bardzo dosłownie - niewykluczone że, choć wszechogarniający, nie był bardzo radosny...
Niech Gwiazdy błogosławią zastępy Akaruny i niech świecą jasno nad ścieżkami jej wybawcy!

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Pięciu Synów Sidardu NIE ŻYJE! "Pieśń Gryfa", "Czas Wodnika" i Lud Lakrimy
« Odpowiedź #11 dnia: Grudzień 06, 2009, 09:10:56 pm »
LUD LAKRIMY! Lakirma, słona Łza pośród piasków Avadoru, martwa, nieszczęsna kraina, gdzie jej mieszkańcy, czy ta ziemia kiedyś w ogóle żyła? Nic nie zostało, Synowie starli wszystko własnoręcznie i doszczętnie, zmieszali z pyłem całą magię Dzieci Bestii. Tak, są ich callada; ludzie, elfowie, orkowie, inni śmiertelnicy o imionach takimi jak Eszua, Szereta, Khrimion, Nemrodia czy Szaul, noszący długie szaty i tatuaże czarnych łez pod smutnymi oczyma - głoszą że oni-są-Ludem, że Lakrima w nich żyje, w nich trwa. Kłamstwo, złudzenie, pragnienie które umarło! Lud jest martwy ostatecznie, jego Esencja przepadła na zawsze: Esencja przebaczenia-co-jest-odpłatą.
Jak postępują lakrimejscy callada? Powiadają: "podnieś na mnie rękę - ja się nie obronię, spróbuj mnie zniszczyć, upokorzyć - niech się stanie. Ja wybaczam. Wszystko co mi zrobiłeś, całe wyrządzone zło ostatecznie wróci do ciebie i to będzie twój koniec, unicestwisz się sam". Cóż za fałsz, wiara zrodzona ze słabości, z beznadziei; callada zostanie zabity albo złamany, jego oprawca odejdzie. Nie przeczę: będzie zbrukany, a nienawiść to miecz obosieczny i może być tak, że zgładzi się sam. Ale bogactwo światów jest wielkie, bezkresy błękitów niezmierzone; nawet największy zbrodniarz może znaleźć odkupienie, oczyścić się w pokutnych krucjatach, przetrwać własne zło, wrócić do życia jako nowa istota. A Czas, ten gładziciel istnienia, sprawi że wszystko i wszyscy zapomną - taka jest kolej rzeczy - o krzywdzie i bólu; Drzewo nawet jeśli ścięte, zachowa żywe korzenie które kiedyś znów wypiętrzą się nad nienawistną ziemię. Co czynią ci callada to puste, smutne naśladownictwo, cień czegoś nieodgadnionego, niepojętego.
Bo Zgoda Ludu na własną krzywdę NIE NA TYM polegała, jego Przebaczenie INNE było - jakie dokładnie, już nigdy nie poznamy, Synowie znicestwili to ze szczętem. Wiemy tylko, że Zgoda i Przebaczenie były Ostateczne - nie bierność z nadzieją na rozstrzygnięcie przez obcą siłę, lecz obietnica, gwarant zagłady złokrzewcy. Raniłeś nas, krzywdziłeś, zabijałeś? Nie karmimy gniewu, nie hołubimy zemsty, będziemy żyć tak jak to możliwe - ale ty, Ty jesteś skazany, żadna siła w żadnym świecie ciebie nie wydobędzie z ciemności. To jest totalna Tharshias jaką stworzyłeś swymi rękoma, swymi czynami: stajesz twarzą w twarz z całym swoim okrucieństwem i złem, przed górą bólu, morzem żalu - i nawet jeśliś Gwiazdą: nie zdzierżysz tego!
W 1512 roku Pierwszej Ery, sto osiem lat po Końcu Legendy, nieustraszeni i waleczni Ludzie Lakrimy ściągnęli na siebie kolejną, Czwartą już Klątwę: w 1512 roku Wola czterech Synów zaciążyła na całej rasie i los i życie czterech z Sidardu zostało związane z istnieniem Lakrimy. W tym samym roku ci Synowie weszli w swych zgrożących, krwiorojnych postaciach do Avadoru, do Kraju Łzy: jak kiedyś w Ezurath i Ziemi Gwiazdy* gołymi dłońmi skończyli całą rasę. I wtedy - na mocy starych, głębokich, poznanych od Kranionu praw - skończyli się sami. Wiedząc, że kres jest bliski, Ludzie Lakrimy nie poddali się mimo "końca Legendy" i Upadku Gwiazdy: ginący pod jedną Klątwą, wzięli na siebie trzy następne - tyle złej mocy ile tylko mogli, i razem z sobą, dla całej reszty Pierworodnych - wciągnęli część Sidardu w biały niebyt.
Kolejnych trzech Synów NIE ŻYJE!


*w tej krainie leżała Mirdamaya.
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 23, 2013, 10:18:37 am wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Pięciu Synów Sidardu NIE ŻYJE! "Pieśń Gryfa", "Czas Wodnika" i Lud Lakrimy
« Odpowiedź #12 dnia: Grudzień 06, 2009, 10:00:35 pm »
Stare patenty i inspiracje rozwinięte wyżej:

Lud Lakrimy:
Synów Sidardu liczba jest ograniczona.
Istnieje więc możliwość skończenia się tych bobusiów.
Prowokując rzucanie kolejnych klątw, zmniejsza się ilość wolnych SS
Prawdopodobnie akcja miała miejsce podczas Legendy! Gdy została wysnuta teoria o ilości SS.

"Czas Wodnika"
Może to Vidowie zniszczyli Syna jakimś gigamicznym sposobem? To byłoby dość komiczne gdyby udało się to zrobić kilku Vidom o których do tego czasu niewiele wiedziano - całkiem możliwe że na Ziemi-po-Wodzie bardziej wkurwianoby się z tego powodu niż cieszono.

Te cytaty to żeby pokazać że Stare Patenty ciągle żyją. Oczywiście są jeszcze pomysły i rozmowy reszty eqipy, głównie Bambosza i Kasi - oraz dużo innych rzeczy: na przykład "podróż na wschód - Kanaan" albo "powrót Smoka (nawet Urhenena) - narodziny Bestii".
« Ostatnia zmiana: Grudzień 06, 2009, 10:35:36 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Pięciu Synów Sidardu NIE ŻYJE! "Pieśń Gryfa", "Czas Wodnika" i Lud Lakrimy
« Odpowiedź #13 dnia: Grudzień 06, 2009, 10:34:32 pm »
Człowiek z Lakrimy: istota zdolna w chwili największych klęsk i cierpień do swobody, wolna od gniewu - choć niekoniecznie żalu. Ktoś, kto gnębiony przez nieprzyjaciela mógłby słuchać takiej piosenki (http://www.youtube.com/watch?v=6QyVil0dwhk) i cieszyć jej brzmieniem.


Chciałbym też zaznaczyć, że ściągnięcie dodatkowych Klątw było wyczynem (niemal) porównywalnym z... wyzwoleniem się od nich. To jest założenie które wolałbym utrzymać. Synowie nie sypią nimi na prawo i lewo, Lakrimejom udało się tego dokonać właśnie w oparciu o niezwykłość swych magii i Tharsheicznego daru Błękitnego. (Co nie oznacza, że nie mogło się to udać np Hieracie Padeven, jak chciał kiedyś Pinek). Zgon trzech Synów był już następstwem działania praw samych Klątw.
Oczywiście, całkowita liczba Synów którzy zginęli razem z Ludem to czterech - jeden od pierwszej Klątwy i trzech "ściągniętych". Generalnie, żeby zgładzić tą rasę wystarczyłaby jedna Klątwa i Lakrimowie w pewnym momencie to zrozumieli.
Błękitny dar Lakrimy łączył się jakoś z ich Tharshias, i razem z ich przepadłą "magią wybaczania" dawał nieprawdopodobny potencjał destrukcji celowanej w każdego ich krzywdziciela. (Trzeba tylko pamiętać, że ta destrukcja "ładowała się" złem wyrządzonym Ludowi przez wroga. Wiedza a świadome przyjęcie, wystawienie się na coś to dwie różne rzeczy).
Żadna z Klątw Lakrimy nie jest wymyślona, ale dobrze będzie to zrobić. Nawet w wypadku Klątwy trwającej tylko rok Synowie nie partaczyli roboty. To musiały być straszne rzeczy.
Inspiracją jest żydowska kabała, czy raczej to co zapamiętałem z opowiadania jednego z kumpli Kasi kilka lat temu. Temat który na pewno warto lepiej poznać.
« Ostatnia zmiana: Grudzień 07, 2009, 09:19:48 am wysłana przez Bollomaster »

bambosh

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 747
  • Niech bestia zdycha!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Pięciu Synów Sidardu NIE ŻYJE! "Pieśń Gryfa", "Czas Wodnika" i Lud Lakrimy
« Odpowiedź #14 dnia: Grudzień 06, 2009, 10:51:20 pm »
To jest świetne! Całkowite odwrócenie idei wybaczania-pozornie pozostaje ta sama, ale tak naprawdę zmienia się w najgroźniejszą - nie-unikalną broń, obietnicę nieuchronnej zagłady; w tym kontekście rzeczywiście Ludzie z Lacrimy to nieutraszeni wojownicy; być może jedni z najwspanialszych wśród ras Pierworodnych.
Niech Gwiazdy błogosławią zastępy Akaruny i niech świecą jasno nad ścieżkami jej wybawcy!