Dawno dawno temu, kiedy Słońce było jeszcze młode, a wszystkie Istoty piękne i pełne życia, w dalekim Królestwie Dnia urodziła się Księżniczka. Księżniczka była tak brzydka, że jedyne wiszące w komnacie lustro pękło z trzaskiem, a Królowa wyzionęła ducha gdy ujrzała noworodka – chociaż inne opowieści mówią, że nie umarła, lecz opuściła Królestwo Dnia i zamieszkała wysoko w Niebie, tak wysoko, że gdy po wielu latach poczuła tęsknotę za ziemią nie mogła już znaleźć drogi powrotnej.
Mała Księżniczka rosła i z każdym dniem stawała się brzydsza. Wkrótce mieszkała samotnie w labiryncie komnat dawnego królewskiego zamku, a wszystkim służącym wyznaczanym do posług przy niej litościwie zawiązywano oczy. W całym zamku nie było żadnych luster.
Od dnia narodzin córki Król Dnia nie był szczęśliwy i myśl o jej brzydocie stanowiła dla niego nieustanne strapienie. Pewnego ranka wezwał więc swoją gwardię Białoskrzydłych Biegaczy i rozkazał im stanąć do wyścigu. Ten z nich, który był na tyle szybki, by przegonić Słońce, miał uzyskać prawo do wyruszenia z królewskim poselstwem. Białoskrzydli Biegacze usłuchali rozkazu i o zmierzchu tego samego dnia powrócił zwycięzca, tak zniszczony słonecznym ogniem, że zwano go odtąd Popielnym. Popielny miał dowiedzieć się jak pokonać brzydotę Księżniczki. Szybkonogi poseł pobiegł przez powietrze i zniknął na wiele cykli słonecznych; Słońce wschodziło i zachodziło, a Księżniczka dalej brzydła.
Wkrótce już nie tylko oczy ale i wszystkie inne zmysły z trudem znosiły jej brzydotę. Z wolna stolicę Królestwa Dnia opuszczali wszyscy mieszkańcy, promienne mury zamku zaczęły się kruszyć, ziemia wyjałowiała, a lęk i obrzydzenie rozlały się szarymi falami po wszystkich ziemiach podległych Królowi Dnia.
Niejeden szaleniec próbował uwolnić Królestwo Dnia od Brzydkiej Księżniczki, która jak chore, lecz wciąż bijące serce toczyła swoją brzydotę w niszczejące ciało państwa. Ale w tym czasie, gdy jeszcze dla Księżniczki istniał dzień, strzegli jej bezustannie Białoskrzydli Biegacze. I choć wielu z nich zbrzydło, osłabło, zestarzało się i stało ludźmi, wytrwali w swoim zadaniu do czasu aż Królestwo upadło a ich władca zwolnił ich ze służby.
Dziesięć lat słonecznych minęło nim powrócił Popielny i przyniósł wieści dla starego, zgorzkniałego Króla. Wybawienie miał przynieść rycerz, tylko on zdoła wyzwolić Księżniczkę dzięki własnej, niezłomnej miłości. - Niemożliwym jest by Księżniczka nie miała Rycerza – rzekł Popielny – Odpowiedź zaś tą przyniosłem z Korony Horyzontu, gdzie odpoczywają Gwiazdy i jest to Prawo, którego nie zdołamy zmienić.
Na rozkaz Króla jeszcze raz wyruszył niestrudzony Popielny i na jego wezwanie z całego świata zaczęli przybywać rycerze. Piękni i brzydcy, mądrzy i głupi, czerwonej i błękitnej krwi pragnęli zdobyć tytuł Rycerza Księżniczki Dnia i zdjąć z niej przekleństwo brzydoty. I wierzcie lub nie, lecz wkrótce tak wielu z nich zginęło lub straciło zmysły, że gościńce Królestwa Dnia opustoszały; a wraz z tymi, którzy ujrzeli Księżniczkę i uciekli, nie znana dotąd brzydota wydostała się poza granice Królestwa i skaziła spokoje i piękne dotąd ziemie. Brzydka Księżniczka zaś patrzyła ze swego okna na jałową pustą ziemię i bezsilny gniew czynił ją jeszcze brzydszą.
Pewnego dnia wieść o Brzydkiej Księżniczce dotarła do Księcia Srebrnomorza; był on najpiękniejszym z żyjących książąt i postanowił poślubić Księżniczkę, bo wierzył, że zdoła ją pokochać i ocalić. Ponieważ jednak lękał się że spotka go taki sam los jak innych śmiałków, którzy spojrzeli w twarz Księżniczki, kazał sporządzić dla siebie piękną Srebrnowodną Zbroję, która odbijała jak najczystsze lustro wszystko na co ją skierowano. Założył też Srebrnowodny Hełm, by zasłaniał mu oczy i chronił przed strasznym widokiem. Tak odziany przybył do stolicy Królestwa Dni i stanął przed Brzydką Księżniczką. Przyklęknąwszy na jedno kolano ślubował jej miłość i wierność do końca dni. Księżniczka spojrzała jednak na niego i krzyknęła z przerażenia; zbroja Księcia była bowiem pierwszym lustrem jakie widziała w życiu i ujrzała w nim cały ogrom swojej brzydoty. Książę zapomniał o niebezpieczeństwie i zerwał hełm by zobaczyć co ją przeraziło; musicie bowiem wiedzieć, że jako najpiękniejszy z książąt nie rozumiał czym na prawdę jest brzydota i w najśmielszych snach nie spodziewał się co ujrzy. I choć nie umarł, nie oszalał i nie zbrzydł, nie zdołał powstrzymać grymasu odrazy i zrozumiał że nigdy nie zdoła jej pokochać. A Księżniczka, widząc to, owładnięta gniewem zabiła Księcia, choć pokochała go w tej samej chwili gdy ujrzała jego piękną twarz. Potem założyła jego Zbroję i wyruszyła na dalekie ziemie, gdzie jej imię nie było jeszcze znane, by wywalczyć własne Prawa i zabijała każdego rycerza którego zdołała pokonać.
Wiele Istot płakało po Księciu Srebrnomorza, płakało nawet Słońce i już nigdy nie pokazało się nad Królestwem Dnia. A kiedy ziemię która nigdy nie zaznała nocy ogarnęła po raz pierwszy ciemność, Król nie-Dnia wezwał swoją gwardię i zwolnił ją ze służby; Białoskrzydli Biegacze rozbiegli się po nieboskłonie i stali się wiatrem. Król zaś odszedł w szarą ciemność i nikt go już nigdy więcej nie widział. Choć mówi się też, że nie szedł sam, lecz z kapitanem swej gwardii, Popielnym i że na krańcach Istnienia stworzył Miasto Zimnego Żaru albo Miasto Spopielone i trwa tam na szarym tronie, władając ziemią która wszystkie marzenia zamienia w proch.