Autor Wątek: Złota Armada  (Przeczytany 260 razy)

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Złota Armada
« dnia: Wrzesień 27, 2008, 08:16:10 pm »
“Tych, którzy widzą, oślepi. Tym, którzy są ślepi, przywróci wzrok.”
Gdy dzisiejsi historycy próbują wyznaczyć moment rozpoczęcia jednego z najwspanialszych – choć również najbardziej krwawych – okresów w historii Archipelagu Kartaldorskiego stają wobec zagadki: jakim sposobem Lleu Bherlodd, kapitan Złotej Armady, zdołał zjednać sobie serca tak wielu istot zamieszkujących wyspy, nie pojawiając się oficjalnie na arenie dziejów ani razu, póki jego wspaniały galeon Tyuda Gharia nie wpłynął tryumfalnie do portu w Urba Corda? Jak uzasadnić fakt, że istota, która na krótki czas uzyskała hegemonię na morzach Krain Południa i Zachodu pojawiła się – w sensie historycznym – znikąd, gdyż do owego pamiętnego dnia, gdy Lleu Bherlodd uwięził Lorda Szachownicy nikt na Turblanda nie słyszał jego imienia? Złoty Admirał udzielił tylko jeden raz odpowiedzi na drugie z tych pytań, odpowiedzi, która w kontekście hipotez o jego pochodzeniu brzmi dość prawdopodobnie. Gdy Vigdif od Lustra, ulubiony bard Bherlodda, poprosił go kiedyś o wyjaśnienie (zaczynał bowiem wówczas swój najsłynniejszy poemat, Seur lhodd haid, czyli Pieśń o Wiecznym Świcie) Admirał odparł: “Napisz że przypłynąłem”.

Pierwsze oznaki sztormu który miał na zawsze zmienić Kartaldor nadeszły niepostrzeżenie. Ot, kilka plotek o statku z nieznaną banderą, który widziano na granicy Pełnego Morza, kilka niewyjaśnionych ucieczek skazańców z więzień, kilka okrętów, które nie zawinęły do portów o czasie... Później nadeszły wieści, które zdumiały nawet doświadczonych bridhuna – wieści o martwej ciszy morskiej na Interiorze i o zniknięciu Tsugrima Strażnika Dróg, człowieka z Tradyru, obdarzonego przez króla Albionu władzą nad czterema latarniami: w Cabrze, na  Leuzie, Ferdhu i Gowtang. Wreszcie nastąpiło wydarzenie, którego nikt nie mógł wtedy wiązać z nadchodzącymi wypadkami, jednak w serca wielu istot napełniło grozą i niepokojem: sny istot na wybrzeżach Interioru od Ossentharu po Krainy Południa przecięło ostrze białego światła, podobne do słupa jasności który łączył niebo z ziemią. Ci, którzy obudzili się przerażeni blaskiem snu snuli się długo jak ociemniali, wielu naprawdę straciło wzrok.
Później wydarzenia potoczyły się szybko. W biały dzień zapłonęła latarnia w Cabrze. Tsugrim przybył na Albanę i oficjalnie wypowiedział posłuszeństwo Lordowi Szachownicy. Jednocześnie Jaxudrith Al-darit, pochodząca z Almutu władczyni wyspy Nwezir i kapitan statku o tej samej nazwie wciągnęła na maszt nową banderę – złote słońce wschodzące z czerwonego morza – i pod tym znakiem popłynęła na Zulfi. Gdy tylko Nwezir zawinęła do zulfijskiego portu, jak na umówiony sygnał podobne flagi zatrzepotały na kolejnych okrętach – tak sławnych kapitanów jak Cregsthur Stygijczyk, Hyazunga Ghiabhi z Krain Południa i Dia Ladrudd Światłomistrz. Na wiecu zwołanym przez Wielkiego Armatora  - którym był wówczas Gwydion Nieśmiertelny – Jaxudrtih wezwała wszystkich “godnych” do powitania Złotego Admirała, który jest już w drodze ku Albanie. Ci, którzy chcą wystąpić przeciw niemu niech śledzą światło latarni – kiedy  bowiem  zapłonie Gowtang, czyli ostatnia z nich Admirał otwarcie zmierzy się z każdym kto odważy się stanąć mu na drodze. Armator zapowiedział ze swojej strony że przeciwstawi się jakiejkolwiek istocie która rości sobie prawo rządzenia Kartaldorem nie ujawniwszy nawet swojej twarzy i imienia. Wiec rozwiązano ledwie unikając rozlewu krwi, gdy nadeszła wiadomość o świetle płonącym na Leuzie. Zwolennicy Admirała wsiedli na swoje okręty i skierowali się na wschód pozostawiając wszystkie bogactwa na wyspach na pastwę wrogów. Tymczasem Gwydion Nieśmiertelny porozumiał się z Lordem Szachownicy i zebrał flotę swoich sojuszników wokół wyspy Gowtang. Jednocześnie z portów krain Zachodu i Południa wypłynęła w tajemnicy flota pół setki okrętów, która skoncentrowała się na Uskoku Gwiazd pod dowództwem trzech istot. Pierwszą z nich był bridhun Kjauramoinen, ślepy starzec, którego zawsze prowadziła ze rękę Fea, mała dziewczynka o niebieskich włosach (mówiono że Kjauramoinen nigdy się nie myli bo to ona szepcze mu do ucha tajemnice nieznane innym ludziom). Następnie sheggen Ystvin z Gano-dann, przyjaciel Wielkiego Armatora, szczycący się tym że nigdy nie postawił nogi na stałym lądzie. Wreszcie elfshan Or Cienisty, który przybył na północ na specjalną prośbę Gwydiona, by, jak mówiono, spłacić dług zaciągnięty w dalekiej przeszłości. Or słynął z tego że nigdy nie opuszczał  za dnia swojego okrętu, Oun Kruma; sam statek nie sprawiał zbyt przyjemnego wrażenia, jako że kadłub wykonany na sposób Południowców – to jest z tkaniny – bezustannie wybrzuszał się i falował jakby w jego wnętrzu kłębiło się stado węży. Mówiono, że nocą Or wypuszcza zamknięte tam istoty i sam rusza razem z nimi by wypełnić powierzone mu zadanie – dowiedzieć się jak najwięcej o zbliżającym się przeciwniku. Podwładni elfshana patrolowali więc wody na północ od Otwartych Oceanów i nie było możliwości by ktokolwiek przepłynął tam bez ich wiedzy - ale samego Admirała nie odnaleźli.
Seur lhodd haid opowiada, że kiedy zapłonęła latarnia na Ferdhu i wszystkie przygotowania zostały już ukończone, Gwydion, patrząc ze swojego okrętu, Mansury, na zebraną armadę, miał ze zdumieniem powiedzieć do swojego syna, Gwyneda: “Poruszyłem niebo i ziemię by obronić się przed kimś kto nie ma ani imienia ani twarzy. Dlaczego tak się go lękam? Czy mój strach, czy to że czekam na niego otoczony flotą stu okrętów, nie oznacza że przegrałem zanim jeszcze tu przybył?”.
W tym samym momencie gdy Gowtang, najjaśniejsza latarnia Kartaldoru, wybuchnęła blaskiem, na wody Kartaldoru wpłynęła Złota Armada.
Zwolennicy Armatora, podwładni Lorda Szachownicy i przedstawiciele niezależnych kapitanów, którzy nie opowiedzieli się po żadnej ze stron mogli tylko patrzeć w osłupieniu. Nie z powodu liczebności nadpływającej flotylli – bowiem sama liczba statków ustępowała siłom koalicji. Na Albanę płynęły statki z całego kontynentu: żaglowce, galeony, galery, kogi i karawele z Tatahranu, Maddox, Tradyru, Kelanei, Aquilonii, vendhijska huridanna, korweta Talad Adornai, Winthorpskiej Oficerii Czterech Twierdz, rouny z Krain Południa. Były tam konstrukcje obce nawet dla doświadczonych żeglarzy, widocznie pochodzące spoza wód Interioru. Na burtach i banderach błyszczały godła sławnych kapitanów, ale też zupełnie nieznane symbole lub znaki, które na zawsze chciano wyrzucić z pamięci – przynależne wygnanym lub skazańcom. Pomiędzy okrętami pędziły dziesiątki i setki istot: muiratijih ogromne bestie biegnące po wodzie, kawaleria na rumakach kelpie, istoty płynące na falach jakby dosiadały koni; tuż nad powierzchnią morza sunął gryf niosący na grzbiecie Jeźdźca Burzy, dwa Felspef ciągnące rydwan powożony przez birdanina dmącego w róg, zgraja wiedźm powietrza; cała armada skrzyła się i migotała barwami w bladym świetle przedświtu. Jednak wschodzące słońce oparło swoje promienie najpierw o najwyższy z masztów, jeden z siedmiu masztów galeonu płynącego na przedzie. Nie pamiętano by po Archipelagu pływał wspanialszy statek. Wyciosany jakby z jednej bryły złotego drzewa wznosił się nad pozostałymi okrętami jak góra, a płynął pod żaglami przez które przenikał blask dnia. Wspaniały galion - łeb i korpus gigantycznego czerwonego smoka - zakrywał cały dziób galeonu; skrzydła rzeźby sięgały daleko w tył, ku burtom. Wielki żaglowiec Złotego Admirała, Tyuda Gharia, płynął pierwszy na spotkanie z Mansurą.
« Ostatnia zmiana: Październik 05, 2010, 06:55:11 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Złota Armada
« Odpowiedź #1 dnia: Kwiecień 21, 2009, 04:47:35 pm »
Złota Armada zwyciężyła. Pogrom jej wrogów był niemal absolutny; na wycofujące się floty spadł straszliwy sztorm wezwany przez demonicznego niewolnika Jaxudrith al-Darit, który zepchnął statki pod skały Latarni Gowtang - a wtedy w wodach na jedną chwilę otworzyła się Otchłań, tak że w czerwieni nie pozostał po nich nawet ślad. Złoty Admirał wylądował w Urba Corda, na progu Pałacu Szachowego zabił rękoma troje Hetmanów powołanych w ostatniej chwili przez Lorda i uwięził go w jego własnej, odmienionej siedzibie (nawet Złoty Admirał nie mógłby go zabić; morderstwo któregokolwiek Lorda na mocy starożytnego paktu będzie oznaczać koniec wysp Kartaldoru).
Z tego co działo się później, mamy na razie jedną rzecz: Złoty Admirał dotarł pod mury Czarnego Hirtumu i otworzył to straszliwe więzienie.
Ludzie powiadają, że przez rok i jeden dzień Lleu Bherlodd czekał na Białym Tronie - aż jego rosnąca sława ściągnie na Kartaldor pewną tajemniczą istotę. Inni mówią, że to, co wydarzyło się później spowodował upadek jego Gwiazdy, piątej z Konstelacji Smoka, która w człowieczej postaci stała przy nim na prawdziwej ziemi, dając pełną władzę nad własnym Losem. Kiedy została zamordowana, Admirała ogarnęła Zamieć i Otchłań; jego cele przepadły, przytłoczone wszechmocą.
Jaki by nie był tego powód, w 161 roku Złoty Admirał wydał rozkaz podpalenia Kartaldoru.
Wtedy właśnie wystąpił przeciw niemu Tyrtajja Ceseranin, razem z częścią Plemienia Mimedu któremu przewodził. Został zabity, ale jego ludzi oszczędzono.
Tysiące zwolenników Bherlodda rozpłynęło się na wszystkie ramiona Archipelagu i o świcie wyznaczonego dnia zażegli pierwsze ognie. W porze zmierzchu wszystkie wyspy przybrzeżne albo płonęły, albo leżały spopielone i martwe; gdzieniegdzie ogień przeszedł po wodzie i powietrzu na stały ląd. Tak spłonęły osady na Her Fradze i część Szandgadu. Kiedy Słońce zachodziło, Tyuda Gharia żeglowała na Zębate Wybrzeże, na miasto Xad'giuddhord - które bronione doskonałą magią i kilkudziesięciometrowym klifem, odparło już trzech kolejnych kapitanów Złotej Armady. Jej wodzowi nie było dane spróbować swoich sił. Hern Żelaznoboki, pan Xad'giuddhord, przewidując niebezpieczeństwo wyruszył razem z drużyną dobrych towarzyszy do nieodległej Circum Hostary. W tym otoczonym przez dzicz arkanum leżał od zawsze Skarbiec Grejhudnira, zamknięty, więżący Potwora niezrównanej mocy i chciwości. Hern paktował z Grejhudnirem przez zawarte wrota i oddał mu Admirała. Uzywając dziedzicznego klucza, otworzył Skarbiec, a Grejhudnir razem ze swoją sforą przemknął przez przestrzeń i spadł na Tyuda Gharię. Powiadają, że Złoty Admirał nie był nawet w stanie podjąć walki; został wciągnięty do Skarbca, a Hern zakluczył za nim i za Potworem drzwi. To oznaczało koniec Złotej Armady.
« Ostatnia zmiana: Maj 11, 2010, 11:15:14 pm wysłana przez Bollomaster »

El Lorror!

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 1680
  • You're so poke-poke!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Złota Armada
« Odpowiedź #2 dnia: Kwiecień 22, 2009, 02:58:02 am »
Hmm ciekawe, po tym epickim podboju, ba nawet po samym opisie pojawienia się Admirała i Złotej Armady sądziłem że to będzie bardzo długa historia, a tu szmateks, koniec już na początku :)
"To wspaniałe - grać kimś wspaniałym"

bambosh

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 747
  • Niech bestia zdycha!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Złota Armada
« Odpowiedź #3 dnia: Kwiecień 22, 2009, 11:47:51 am »
To był sam koniec tej historii, przez rok kiedy Złoty Admirał był 'Czarnym Królem' nie tylko on, ale wszyscy ejren i kapitanowie z Krzyża dokonywali cudów, które pamiętane są do dzisiaj...
Niech Gwiazdy błogosławią zastępy Akaruny i niech świecą jasno nad ścieżkami jej wybawcy!

El Lorror!

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 1680
  • You're so poke-poke!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Złota Armada
« Odpowiedź #4 dnia: Kwiecień 23, 2009, 01:20:05 pm »
To ja chcę koniecznie poznać te wydarzenia! More!  ;D
"To wspaniałe - grać kimś wspaniałym"

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Złota Armada
« Odpowiedź #5 dnia: Kwiecień 23, 2009, 01:55:13 pm »
Złoty Admirał nigdy nie był Czarnym Królem; w starożytnej grze w szachy... oszukał swojego przeciwnika, więżąc go w świecie iluzji. Tytuł Czarnego Króla przysługuje tylko temu, kto podejmie z Lordem Szachowym stracie według Rytów Czerni i Bieli i zwycięży w "magicznej grze" (co oznacza że Lord, Biały Król, nie może zostać z[a]bity!) Jak dotąd chyba tylko jedna istota podjęła się czegoś takiego i nie był to Złoty Admirał (który nawet nie próbował zdobyć Alvaki - zaklętego stołu do gry, bez którego - jak twierdzą ludzie - wygrana z mistrzem Szachownicy jest niemożliwa).
[Oczywiście, większość nie zna tej rozkminy, albo nie przykłada do niej wagi. Dlatego Admirała nazywa się często "Czarnym Królem". Napisałem pro forma]

Pineczko, przypominam że to SOŁP!
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 23, 2009, 02:56:14 pm wysłana przez Bollomaster »

El Lorror!

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 1680
  • You're so poke-poke!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Złota Armada
« Odpowiedź #6 dnia: Kwiecień 23, 2009, 02:22:44 pm »
Ale ja nie mam  Certyfikatu :P
"To wspaniałe - grać kimś wspaniałym"

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Złota Armada
« Odpowiedź #7 dnia: Kwiecień 24, 2009, 08:13:11 am »
O ty bobie. Daję ci go wirtualnie. Zrób tak: puść sobie ten kawałek: http://www.youtube.com/watch?v=H0QfVDebLFg i... PISZ!