PROLOG 1
Narada dowództwa Widów w Mieście Dnia. Boją się śmierci, zdemoralizowani nie mogą podjąć decyzji. Słońce już zachodzi i robi się ciemno za oknem. Nagle z zachodu wstaje jasność. Słońce wznosi się na zachodzie, mimo, że zaszło chwilę wcześniej. "To Znak!" Znak na który czekali. Ruszają do bitwy, muszą ściągnąć JĄ
(któż to może być?
) za wszelką cenę.
PROLOG 2
Chudy, szczupły mężczyzna o zapadniętych oczach. Egzekutor stoi przed swoimi braćmi oskarżony. Zawiódł, ktoś inny będzie musiał przejąć jego zadanie. Szydercze głosy cichną dookoła. Nikt nie chce zająć jego miejsca. Nie skorzystał z okazji kiedy krasnolud
(Vuko) siedział w celi. Wzywają ochotników do wykonania zadania. Zapada cisza, po czym dwa kobiece głosy odzywają się jednocześnie. Bliźniaczki się zgłaszają "My wiemy jak, pokażemy wam."
PRZYGODA
Kiedy gasną złote światła ogrodu zostajemy sami w ciemnościach. Niewiele światła przedziera się przez ogród , który szybko zabudowuje się dookoła nas. Kaksi zasypia wyczerpana. Po chwili orientujemy się, że ogród zasklepia się nienaturalnie szybko i szczególnie w jednym miejscu sploty tworzą się w jakąś strukturę a na powierzchni pojawiają się kwiaty.
Vuko rozpala ogień, Rak szpanuje goglami nocnego widzenia. Orli i Rak parzą herbatkę. Yksi próbuje się zorientować w przestrzeni na bazie kariosfery, odszukać imię najbliższego miasta z prowincji Skrzydeł. Kiedy udaje jej się wysupłać jakiś mglisty zarys kierunku odczuwa, że coś się zbliża. Wir mocy, magii słowa zawiązuje się nad nimi odcinając kontakt z zewnątrz.
Rak przywołuje półludzi z ogrodu, ale nikt się nie zjawia. Kelvin szpanuje i też woła, ale udaje mu się przywołać jedynie dwóch. Ze złości rozwala czaszkę jednemu.
Stwierdzamy, że nie ma co czekać, aż nas ogród zje i po tym jak Yksi i Vuko przygotowują pochodnie cała grupa rusza wyrąbywać sobie drogą przez ogród. Rak rąbie pierwszy i nawet żwawym tempem poruszamy się z dala od miejsca lądowania. Yksi próbuje ukryć siostrę (motyle), huragan mocy dookoła rośnie w siłę.
Nor grzebie w cieniu i z przerażeniem odkrywa, że pod nami, w tym cieniu, przelewa się jakieś morze nieumarłych. Z czasem jego makabryczna wizja nabiera rzeczywistości, kiedy podczas przedzierania się przez chaszcze orientujemy się, że stąpamy po kościach.
Po akcji z motylami wszyscy oprócz Yksi słyszą dziwne szepty. "Norze, widzę ciebie, niedługo się spotkamy, nie uciekniecie mi. Idę po nią nie stawajcie mi na drodze." Kelvin próbuje zagadywać Vuko o łupy z Katlinga, przy czym przepycha się w kolejce z Norem, który zdecydował, że to on będzie szedł koło Vuka. Z jakiegoś powodu Kelvinowi bardzo zależy na kuszy co ją Vuko znalazł.
Ogród w końcu się przerzedza i wychodzimy na skraj kotliny pokrytej mgłą. Po chwili rozmowy udaje nam się dzięki wiedzy Vuka ustalić gdzie mniej więcej jesteśmy. Jedyny ostały półludź odradza nam jednak drogę na skróty przez kotlinę pełną trupów. Ledwo się zbieramy, żeby faktycznie obejść miejsce brzegiem to rozbrzmiewa głos Zary, która domaga się oddania Kaksi.
Yksi próbuje z nią rozmawiać, ale wredne babsko na pytanie o zamiary, materializuje wielkiego, czarnego smoka w kotlinie. Znaczy się domyślamy się, że to smok, bo widać tylko wielki ogon. Wszelkie wątpliwości zostają bardzo szybko rozwiane kiedy zdecydowanie smok, pluje w nas kulą ognia. Smok jest podobny do tego z tarasu, jednak mniejszy i
w ogóle nie przegniły,
jest nabity "krystobalitami", ale tym razem są niemal śnieżnobiałe.Rsak i Rokalia są zdecydowanie za tym by uciekać. Niestety Vuko ma inne plany i już szarżuje na smoka. Nor chyba by się udał z Rakiem, ale kiedy jego podopieczny rzuca się na śmierć, nie ma wyboru tylko gnać za nim. Kelvin jak zawsze zniknął. Widząc co się szykuje Yksi okrywa siostrę błękitową zbroją i chowa ją w zagajniku za plecami.
Zanim nawet Vuko jest w połowie drogi smok mu z lekka włosy osmalił kiedy dwie kolejne kule ognia suną w nasza stronę. Wyraźnie jest nakierowany na Yksi lub Kaksi. Yksi jest sfrustrowana brakiem rozmowności Zary. Podbiega do skraju kotliny i wbija złoty miecz w ziemię. Zbiera w sobie całą smoczą energię i w Draki zaczyna wzywać smoka do posłuszeństwa. Niestety mimo napływu mocy jakaś bariera oddziela ją od istoty od której wszystkie jej słowa się odbijają. W akcie desperacji Yksi przekierowuje swoje słowa na pobojowisko pod stopami smoka. Zwłoki powstają do walki w naszym imieniu.
Kiedy napędzane złotym światłem truposze obłażą smoka, Vuko i Nor mocują się. Vuko zdecydowanie z zazdrości o Trąbka koniecznie chce ujeżdżać czarne smoczysko. Nor na samą sugestie dostaje spazmów, biorąc pod uwagę, że odpowiada za praktycznie każdy włos na upartej głowie Vuka. Ku zdumieniu wszystkich którzy mieli szanse ten zaciekły pojedynek oglądać Nor tak się wił, tak wykręcał i okręcał dookoła Vuka, że aż krasnoludowi szczęka opadła. Wszystko to dzieje się na grzbiecie kota, który w końcu rozstrzyga trochę sprawę i zrzuca obu z siebie.
Kiedy smok zbiera się do lotu, Nor puszcza krasnoluda, albo godzi się, żeby ten przestał go dusić? Ciężko zgadnąć. Vuko w podskokach rusza za stworzeniem, a Nor próbuje chwycić cień smoka i zaszczepić mu strach. Yksi widząc co się szykuje biegnie do siostry. Smok przelatuje nad Norem i Vuko i lotem pikująco nurkującym wali na Yksi i Kaksi w zagajniku. W ostatniej chwili Yksi osłania je obie barierą z mrozu. Z modlitwą do matki na ustach zamyka oczy kiedy wielkie cielsko smoka już ma walnąć w kruchą osłonę. O dziwo jednak, rozpada się w jakąś dziwną mgłę.
W międzyczasie przybiega Rak i wrzeszczy, że powinni się stąd wynosić i, żeby zostawić nieprzytomną Kaksi. Kłóci się z Yksi, która nie zamierza zostawić siostry na pastwę cholera wie czego. Kiedy Yksi wyrzuca mu, że by rozważyła tę opcję gdyby znała zamiary drugiej strony i wiedziała, że nie zamierzają Kaksi zabić, to odzywa się Zara ponownie. (Gdyby tylko babsko miało rozum rozmawiać, zanim zacznie w ludzi rzucać kulami ognia...).
Yksi chce się przyłączyć do Złotej Armii. Ostatecznie, po zapewnieniach Zary, że nie zabije Kaksi i pod warunkiem, że utrzyma ją przy życiu do czasu kiedy Yksi po nią wróci po wyjściu z Umbrydy, Yksi zostawia siostrę w rękach Zary. Kiedy odchodzimy mgła otacza ciało Kaksi w oddali, po czym gęstnieje i znika razem z Toivoanką. Idziemy do drogi.
Kiedy niebezpieczeństwo znika nie wiadomo skąd pojawia się Kelvin z powrotem. Po krótkim sporze i obustronnych wyrzutach odchodzi z drużyny. Coś tam jeszcze marudzi o kuszy do Vuka, ale większość ma już go raczej dosyć. Oburzony obiecuje spłacić długi w imię swojego honoru, rzuca paroma groszami co miał w kieszeni i swoim latającym dyskiem w Raka i znika. Orli też stwierdza, że ma nas dość i, że po głosowaniu wszystkie cienie zdecydowały się na własną rękę pójść uwolnić ta która została w Cieniu Strachu. Nuar rzuca Norowi ultimatum, że więcej nie będzie żadnych lejców nosił. Vuko testuje dysk Kelvina, ale nie udaje mu się na nim latać.
Będąc na liście gończej prawie całej dzielnicy udajemy się do jedynego w miarę bezpiecznego miejsca w prowincji - Doli Krawędziarza (nie Wieniec…). Tuż przed miastem spotykamy "Dziadka Seraja", który sprzedaje mechate "kamienie pogardy". Okazuje się lokalnym przewodnikiem i dostawcą wszelkiego rodzaju ciekawych usług. Kiedy Rak mu w podziękowaniu za informacje daje jedną z pornograficznych rycin, oczy się dziadkowi świecą z radości i spija atrament
(to są zdjęcia, moltunki, on pije krew smoka).
Dowiadujemy się nieco o historii miasta oraz o niezbyt przychylnym nastawieniu wobec Lei Asper, która o mało co rozwaliła Czarną Wieżę w centrum miasta, która jest pieczęcią według legendy trzymającą nie do końca umarłą armię bractwa Nadiru (tych co ich wcześniej deptaliśmy) pod ziemią. Najwyraźniej demolka, to jakaś cecha wspólna wszystkich aspirujących smoków. Większość mieszkańców jest do nas przyjaźnie nastawiona
(na razie
).
Idziemy do lokalnej filii Sklepiku na Krawędzi. Sprzedawca zatrzaskuje za nami drzwi na trzy spusty i okazuje się, że właściciel zostawił list do Vuko i miejsce stoi dla nas otworem wraz z wszystkimi jego wygodami i zabezpieczeniami. Niestety fasolek i wijców nie ma na stanie. Kromken prowadzi nas do naszych pokoi. Yksi nie chce spać sama więc się bunkruje razem z Vuko i Norem. Rak i Rokalia zapewne są szczęśliwi z odrobiny prywatności
Niedługo później (w okolicach późnego popołudnia, dzień się jeszcze nie skończył) coś szepcze do Nora i wyciąga go z pokoju. To chyba znów jego Mroczny brat go pod szafy i w cień wabi. Nor idzie za nim do drzwi jakiegoś innego pomieszaczenia, w środku jest ciemno. Kiedy decyduje się wejść coś go łapie i słyszy głos z cienia: "Na razie paluszek…" (ale chodziło o dłoń...)
