PROLOG:
Vifryd syn kowala wAleii Chwaly. Nizadowolony z pracy ktora mu ojciec zlecil, niedbale poleruje noze. Dwiedza go chudy wysoki osobnik owiany aura niebezpieczenstwa. Odebral dziecikowi noz z rak i zaczal go sam ostrzyc - z precyzja i delikatnoscia. Kiedy skonczyl oddal bez slowa noz w rece Vifryda i zniknal. Od tej pory Vifryd poczul ze znalazl sens zycia - kiedy w Aleii Chwaly zaczeto przesladowac noze pochowal on wszystkie jakie znalazl, nawet zabil karacza probujacego odebrac noze od kowala. Razem z ojcem udali sie do Jazni, po drodze jednak wpadli na Lotnikow. Kiedy Vifryd uslyszal ze pracuja dla Kongama wiedzial ze zrobi wszystko zeby im pomoc i przysluzyc sie wladcy nozy.
PRZYGODA:
Jedziemy do Jazni przez Splendor. Patataj… Ledwo skrecilismy w odnoge traktu prowadzaca do miasta udezyla nas fala smierci. Okazalo sie ze Mistrz Znakow nie zyje, wnioskujemy ze go bractwo Nadiru musialo rozwalic skoro wlasnie do bitwy z nimi sie szykowal. Jedziemy jednak dalej. Splendor stoi w ruinie a na jego granicy w kamieniu wypalono wielkie V - znak bractwa Nadiru. Wiele domów bylo opisanych gestym pismem, ale teraz sie ono rozpada. Po drodze mijamy pusty oboz i z daleka widzimy jakis ruch w miescie, ale olewamy to i przemy dalej do celu (czyli obozu irganii). Co ciekawe nawet na granicy ogrodu nic zywego nie widac (nawet polludzi).
Eren goraczkuje - krew wypala go od srodka. W obozie irganii za sama rozmowe z ichnim medykiem musimy zaplacic 350. Mistrz Szaktaszi po dlugich negocjacjach z Vuko wydusza z nas 770 co daje Erenowi dodatkowe 3 dni zycia.
Kiedy karacze slysza ze przechodzilismy przez Splendor chca sie dowiedziec wiecej. Rak kaze im placic jesli chca posluchac plotek. Pojawia sie irgania i kaze im zaplacic za wiesci. Nie ma niestety okazji na wbicie igly, za to oferuje nas poscic dalej bez zadnych problemow.
W kitajskiej karczmie probuja z nas zdzierac znowu, ale sie nie dajemy. W obozie oprocz nas, karaczy i przygodnych podroznych jest tez dwoch Tiagow w klatkach - Stan Wyrwidąb i Gałązka. Nor kupuje Rakowi napoj wspierajacy pamiec za ostatnie grosze. Xaion rozmawia z nami w sprawie grafow/tiagow - oferuje ich “wdziecznosc” za pomoc w ucieczce. Yksi spedza czas leczac raka, zeby nie wygladalo jakby ekipa czekala na cos.
Pod pretekstem waznych wiesci spotykamy sie z irgania. Niestety pretekst (informacja o tym że Bractwo Nadiru jest w Splendorze i że Mistrz Znaków nie żyje) okazuje sie bardziej interesujacy od rozmowy o mieczu Yksi do ktorej tak naprawde chcielismy doprowadzic. W desperackim akcie tuz przed zalozeniem rekawiczek Yksi rzuca miecz irganii do reki z niewinnym usmiechem na ustach. irgania go lapie i igla przypieta do rekojesci gladko wchodzi w jej cialo. Cud nad wisla, udalo sie wbic wszystkie cztery i jeszcze zyjemy…
Kombinujemy jak przejac grafow i Kongam oferuje przez irganie ze to moze byc przysluga o ktorej mowil. Korzystamy z tej opcji. Wyjezdzamy ze Stanem i Galazka w klatkach na wozie. Po jakims czasie dolaczaja sie do nas jego ludzie (razem ze Stanem i Gałązką jest ich 12) i wypuszczamy ich na zewnetrz. Opowiadaja o problemach z wjazdem i wyjazdem do Jazni oraz oferuja wyciagnac nas z tamtad jesli zajdzie taka potrzeba - Yksi bierze galazke-sygnal. Rozdzielamy sie od nich, zeby dotrzec do jazni wczesniej.
Uciekajacy w naszą stronę polludzie jakos nie robia na nas wrazenia. Ani nawet fakt, ze chyba sie “uczlowieczaja”…. Przemy naprzod stawic czola niebezpieczenstwu. Z ogrodu wylania sie polczlowiek > dziecko > potwor o czarnych oczach, szponem zamiast jednej reki i jakas traba w drugiej. Niestety czesc druzyny preferuje walke od ucieczki.
Yksi unika pierwszego ataku. Orli strzela lepidłem w trabe w ktora stworzenie dmie. Vuko i Rak nacieraja na niego. Rak zostaje rozpruty prawie na pol i ma “wizje” Jailah (dla potomności zapiszmy, że atakując Raczysko ciągle miało na sobie dość ran żeby powalić zdrowego człowieka - spadek po walkach z Nyktemitami i Azulem). Vuko prowadzi troche bardziej wyrownaną walkę. Orli niestety nie dala rade zakleic traby i oberwala pierwsza fala nie-dzwieku. Nor probowal jakiegos stwora wyslac na potwora, ale wiele z tego nie wyszlo. Yksi rzuca w ciecia fala ognia, ale nic go nie rusza. Szarkon odciaga Erena ktory lezy nieprzytomny w srodku placu boju. Vuko probuje wykorzystac to ze potwor jest zajety Yksi, ale ciec ma oczy wokol glowy najwyrazniej. Widzac brak efektu Yksi wzywa Seraj i Ogrody do pomocy - Seraj twierdzi ze jest martwy, za to ogrody sie budza z jakims odzewem “jak zwierze doprowadzone kopniakiem do porzadku”. Rak prowadzony przez Jailah cos tam do siebie mamrocze. Yksi biegnie do Erena i w ostatnim ataku przed ucieczka zasypuje stwora wscieklymi motylami. Stwor atakuje w odwecie swoja traba. Yksi odskakuje, ale kiedy orientuje sie ze atak od poczatku byl mierzony w Erena rzuca sie zeby go oslonic. Tarcza zbudowana w ostatniej minucie nie wytrzymuje ataku i Yksi obrywa krytyczne obrazenia. Ogrod w koncu dociera i jedno pacniecie liano-macka dobija dziada…
Na placu boju rozniosl by sie okrzyk triumfu gdyby nie fakt, ze wiekszosc ekipy jest w stanie gorszym niz krytyczny a do Jazni jeszcze daleko…