Drużyna po walce z potworem jest dość mocno zmasakrowana. Jailah obrzuca wszystkich (Yksi, do której nie wiadomo czemu mówi w liczbie mnogiej) obraźliwymi słowami domagając się pomocy dla Raka. Orli leczy kogo się da. Vuko podnosi swoją odciętą dłoń. Kiedy zdejmuje z niej pierścień, ten rozpada się w proch. Vuko zabiera rękę ze sobą. Yksi odziera martwego jaszczura ze skóry i wykorzystuje ją, żeby zawinąć broń i rękawicę potwora. Jailah się starzeje na naszych oczach, ale zanim znika oferuje Rakowi część swojej potwornej mocy (Rak godzi się ją przyjąć).
Ogród oferuje nam pakt - Orli tłumaczy słowa/woń złocistych kwiatów. Jest to potwór Birlodd - sen o złocie Imilahala - Sen o Słońcu (moja pomyłka). Krążą legendy o pseudosmoku Wyrmie Złotym, który właśnie w podobny sposób się sprzysiężył z ogrodem. Kiedy się zgadzamy z ogrodu wyłaniają się tłumy półludzi i formują ze swoich ciał tron na którym zasiadamy. Pozwalamy im na to i niedługo nie tylko formują wielką platformę pod nami, ale też zaczynają leczyć nasze zmęczenie i dogadzać w (prawie) każdy możliwy sposób.
Jak gapy siedzimy sobie na tym tronie czekając, aż ruszy. Dopiero kiedy przypadkiem Vuko rzuca “Do Jaźni” półludzie zaczynają się toczyć. Najpierw leniwie, ale po chwili z całkiem pokaźną prędkością.
W pewnym momencie podróży dostrzegamy jakąś falę idącą przez “tron”. Tak jakby coś się przedzierało przez jego konstrukcję. Ostatecznie wyłania się tuż pod Yksi jako całkiem biały nie-półczłowiek i dziabie ją w plecy wielkim cierniem. Na szczęście szybko został zdekapitowany przez Raka. Robimy sobie drzemkę na tronie. Kiedy docieramy do Jaźni decydujemy się przespać na tronie dodatkowe 4h gdzieś na uboczu zanim udamy się do maista.
Na drodze do Jaźni (już po opuszczeniu tronu) spotykamy grupę uchodźców w dość nieciekawym stanie. Okazuje się, że zostali wyrzuceni z miasta za swoje poglądy (uważają, że Jaźń jest skazana na upadek). Rozpoznają Yksi i proszą, żeby podniosła miasto jak 5 lat wcześniej (Yksi przestaje się już dziwić, temu, że ją ciągle mylą z tymi innymi sprzed 5 lat - bierze to po prostu na klatę).
Strażnicy najpierw nas olewają, potem jeden chyba rozpoznaje Yksi, ale ostatecznie dołącza się inny który rozpoznaje w jakiś sposób Vuka i szybko nas wpuszcza do miasta (strażnicy przy bramie oddają wam hołd jako wysłannikom grafa). Dostajemy też instrukcję, że w ciągu 24h ktoś się z nami skontaktuje a Vuko ma otwarty kredyt w tawernie “Ostatni Dzień, Ostatnia Noc”. Damkiana to tytuł kobiety zajmującej się organizacją całego zlotu grafów.
Yksi próbuje wejść w Purpurę, ale wydaje się to niemożliwe w tym miejscu. Jaźń jakoś zakłóca przepływ czasu/zmianę dnia w noc.
Docieramy do centrum miasta. Stoi tam 12 ściętych posągów - każdy przedstawia (a właściwie przedstawiał…) jednego Katlinga-Potwora (Plac Tyranów). Z Rubinowego posągu została tylko ręka-pochwa na miecza. Posągi stoją w wielkim kręgu, w jego środku leży wielkie kamienne koło zwane Pieczęcią Xaidy.
Podchodzi do nas strażnik i patrzy podejrzliwie na Raka, Yksi przekonuje go żeby pozwolił nam dotknąć posągu. Strażnik opowiada o tym jak miasto pęka - trochę chyba jednak przesadza. Rak organizuje w międzyczasie sesję zdjęciową, przygodnie spotkany Niziołek moltograf kasuje sporo za odbitkę.
Vuko zabiera gdzieś Erena. Idzie drogą wyznaczoną przez znaki i odstawia Erena pod odpowiedni adres. Kasy nie dostaje. Przy okazji dostrzega znaki różnych grafów i cechów (kitajczycy, rudowie, dom toivoiański, Viviana). Morten spotyka się z Vukiem i wyznacza mu czas spotkania z Egzekutorem z Bractwa Nadiru.
Dowogin i Kardana (szefowie Ostatniej Nocy) - wysyłamy za ich pośrednictwem wiadomość do Zorwana (gość od lalki, z kohorty która też szuka Karadasa). Grimlord (mieszka w wieży Selenitów, 5 piętro) odwiedza nas w tawernie jako przedstawiciel Towarzysza Salamandry, który chce się upewnić że Yksi jest bezpieczna (ma w końcu ważną rzecz do zrobienia!)
Odwiedzamy Lamię (dostaliśmy zaproszenie więcej niż raz…), która pastwi się podczas treningu nad swoimi podwładnymi. W jej garnizonie przebywa też Purgo - Dobry Człowiek.
Lamia opowiada nam o wydarzeniach sprzed 5 lat. Skaza, jedna z grafów którzy powrócili na zlot, chciała rozbić niebo nad Serajem - co spowodowało kruszenie Jaźni. Lamia byla świadkiem przybycia “połamanej Yksi” i tego jak na ulicach miasta masowo zaczęły przybywać białe tygrysy i półludzie (jak ten biały czerw którego spotkaliśmy wcześniej) aby zabić smoka. Nie pamięta dokładnie co się stało po tym jak powalił ją jeden z tygrysów. Opowiada też o tym, że wszyscy którym opowiada prawdę, bardzo szybko o niej zapominają i historia nie jest przekazywana dalej. Prosi abyśmy wsparli ją w wyplenieniu grafów z miasta - pozostajemy w tej kwestii neutralni, ani nie zgadzając się ani nie przecząc - zostawiamy tą decyzję na ostatnią chwilę zależnie od sytuacji.
Po wyjściu od Lamii spotykamy Baldugę - żółtooka kobieta wysłana przez drugą drużynę, z którą mieliśmy się spotkać. Daje nam lalkę-wilka do komunikacji zamiast lalki która zostawiliśmy w Aleii Chwały. Wypytujemy o informacje:
- Karadas został porwany przez krew smoka płynącą w wyschniętej żyle, zabrany prawdopodobnie do Azylu pod Marwtym Morzem.
- Widowie - tchórze
- Zlot grafów to bardziej pojedyńcze spotkania i test lojalności wobec powstałych z grobu grafów niż prawdziwy wiec
- jeden z grafów, elf Gryffensztajn handluje półludzmi
- Jeden z grafów, kitajczyk, prowadzi w Jaźni herbaciarnię. Jego specjalizacją są zabójcy w porcelanowych maskach (jak ci co nas napadli, czy raczej chcieli napaść, jakiś czas temu).
- ich zleceniodawczyni - Leia z Avadoru, uważa się za smoka gwiezdnego, więc Balduga ostrzega Yksi przed poruszaniem tego tematu
Udajemy się do filii sklepiku na krawędzi. Okazuje się, że trzeba było zebrać skorupy po potworze ze szponem zamiast ręki, bo były (prawdopodobnie) najcenniejszą cześcią stworzenia. Krasnolud zgadza się wycenić Trąbę (karyzma) i szpon.
Nadchodzi czas Vuka spotkania. Vuko próbuje się nas pozbyć, ale odmawiamy i udajemy się razem z nim jako wsparcie moralne. Vuko tłumaczy się przed Egzekutorem - przytacza przykłady innych osób które nie dostarczyły przesyłki w oryginalnym stanie, ale honorowo broniły chociaż części towaru - 40 dni na pustyni z winem, tygodnie jako rozbitek, ocalała skrzyneczka. Ostatecznie żądają jego lewej dłoni i chcą wykluczyć go z kręgu przemytników. Kiedy jednak podchodzi osoba z ostrzem i dostrzega lewą rękę (która mu w nocy odrosła wraz z pierścieniem, który się wcześniej rozpadł) z cienką jak nitka blizną dookoła nadgarstka Egzekutor zmienia zdanie. Ostatecznie Vuko dostaje zapłatę w zimnym złocie i noktenicie - wszystko jest warte ok 12 tys denarów.
EPiLOG:
Skalk nie przyjechał do Aleii Chwały, ale bitwa odbędzie się tak czy inaczej. Stos noży uzbieranych z Alei i okolic piętrzy się otoczony zbrojnymi. Oprócz 100 karaczy jest też 100 Nyktemitów i 100 Widów, siły Ossentarczyków, kilkunastu Dobrych Ludzi i masa półludzi. W ostatniej chwili nadchodzą gigantyncze posiłki - setki karaczy z innych prowincji. Nie licząc półludzi armia liczby ponad tysiąc osób! Zaczynają jednocześnie łamać noże. Zostali przed tym ostrzeżeni, ale i tak wielu jest zupełnie zaskoczonych - noże zamieniają się w ludzi o połamanych ciałach, którzy krzyczą o pomoc. I Kongam przybywa jej udzielić!