Antropia? Uczłowieczanie?
Bardzo stara, wręcz prymitywna, magia konwencjonalna pozwalająca uczłowieczać najróżniejsze części istnienia - drzewa, kamienie, zwierzęta, a nawet ogień, wiatr czy wodę, albo... obcych ludzi.
W przypadku żywiołów najczęściej polegało to na rzeźbieniu twarzy (Martinowskie drzewa-serca w Eonice?) które ożywały i zaczynały mówić "językami żywiołów", ale był to zaledwie w początek. Dotknięte przez Formę Człowieka żywioły zaczynały czuć pragnienie pełniejszego jej doświadczenia i dlatego dawni ludzie budowali paleniska w kształcie dłoni, studnie wyglądające jak usta, wycinali na pniach drzew kształty ludzkich nóg. Najstarsze legendy mówią o siłach świata które weszły w puste Formy (ciała umarłych? jakiegoś rodzaju kukły?) i w tej postaci żyły między ludźmi, a nawet płodziły z nimi potomstwo.
W przypadku hajotów niektóre kultury miały w zwyczaju ciąć i kaleczyć żywe ciała, ale większość stosowała specjalne maski. Do teraz w niektórych miastach i osadach Krain Południa zachował się zwyczaj, że obcy o "niepewnym człowieczeństwie" muszą nosić "znajome twarze" (maski wykonywano czasem z twarzy umarłych członków społeczności).
Szczególnym przypadkiem takich masek były twarze chorób, budowane w natchnieniu na twarzach chorych - jeśli maska była dobrze wykonana, choroba zaczynała przez nią mówić i uzdrowiciel mógł ją przekonywać do odejścia. Wiele nowoczesnych Konwencji przez długi czas traktowało owe maski jak śmieci albo ciekawostki (gdzieniegdzie palono nimi w piecach!), ale według najnowszych odkryć drzemie w nich niesamowite bogactwo wiedzy. Są to jednak dość niebezpieczne przedmioty - wydaje się że starożytni znachorzy opanowali sztukę tworzenia masek-pułapek, tak atrakcyjnych że choroba opuszczała nosiciela, wchodziła w martwy przedmiot żeby poniewczasie zrozumieć że została oszukana.
Pewne prymitywne, staczające się w Zamieć Konwencje próbowały jeszcze bardziej szalonych rzeczy - twarze rzeźbione na stokach gór, na murach miast i wielkich tamach, tysiące słomianych masek rzucanych w paszcze wulkanów, miasta budowane pod kopułami twarzy zwróconych do Słońca i Księżyców. Bardzo możliwe że właśnie to okazało się zgubą tych cywilizacji. Forma Człowieka, kształt nadany mu przez Stwórcę na jego obraz i podobieństwo, jest szczytem piękna i harmonii i kiedy dawni ludzie spróbowali się nią podzielić z nieokiełznanymi siłami świata - zostali zdeptani przez gigantów.
Antropia śmierci, bogów, pór roku, burzy, narzędzi, broni (strzały z grotami w kształcie dłoni, palców)
ED: zakończone dłońmi laski inkubów z Inka!