Jedno zastrzeżenie: według mnie zbytnia precyzja efektów jest niepotrzebna. To już nie magie śmiertelników, z trudem wyszarpywane sekrety żywiołów - to starożytne, hartowane w Tzelkrafcie i przedwiecznej wiedzy "drogi czynienia". Niech promień Pentagramu na pierwszym poziomie to będzie kilka kroków, potem kilkanaście, kilkadziesiąt, zasięg zmysłów. Niech wysokość sfery nie gra znaczenia; nawet na pierwszym poziomie Umiejętności będzie to słup, Gwiazdowy filar sięgający od powierzchni ziemi pod samo niebo.
Na wyższych poziomach Pierworodny może w obrębie jednego kręgu stworzyć więcej niż jeden Pentagram; dwa, trzy, pięć, za Legendarnych czasów nawet pięćdziesiąt Pentagramów wpisanych w koło - kilkanaście, kilkadziesiąt, kilkaset Esencyjnych refleksów, wiernych kopii Pierworodnego (zwanych Sprzymierzeńcami). Bez rozróżnienia iluzja-byt - to jest zawsze wierne odbicie Esencji która stała za wytyczeniem Pentamakionu! Jeśli to walka - Sprzymierzeniec będzie dysponował wszystkimi umiejętnościami bitewnymi, jeśli stworzenie dzieła sztuki - "przejdą" talenty artystyczne; perswazja, miłosna gra (motyf jak z Watchmenów), naprawa... Pentamakion to nie tylko sztuka wojenna - opracowali go Vidowie po pierwszych kontaktach z Rafaitami dla osiągania pewnych efektów właściwych Hieratom. Tanelficcy rzeźbiarze z Imperium Valonar (Valencios) właśnie dzięki Pentamakionowi w ciągu kilku dni byli zdolni rewoltować krajobrazy. Niewykluczone że "oswoili" go również Herdainowie. Pierwszym znanym wojennym użyciem był manewr Agnissy Peiren w walce z Szatanem.
Podstawą Pentamakionu jest bardzo jasno i precyzyjnie określona Esencja, pozbawiona elastyczności: uśmiercenie wroga, obezwładnienie, stworzenie arcydzieła, przekonanie, zaspokojenie. Właściwie wojenne zastosowania należą do najtrudniejszych; wystarczy że wróg wypadnie poza krąg magii i jest od niej bezpieczny (rzecz oczywiście trudniejsza przy wielkim zasięgu na wysokich poziomach Umiejętności). Z drugiej strony potężny Pentamakion przenika Istnienie będzie obecny nawet w morzu cienia pod taflą prawdziwego świata lub może - w niektórych snach.
Bardzo dobry pomysł z mechaniką, ale ja bym założył że wydatek Esencji nie jest czasowy - traktowałoby się go jako jej spalenie (nie zużycie!). Załóżmy że koszt aktywacji każdego Pentagramu to byłoby 10 PE, wydawanych na stałe. Umiejętność działałaby do kolejnego zachodu Słońca, albo innego cyklicznego i klimatycznego wydarzenia. Alternatywami są złamanie, unicestwienie, rewersja bądź zmiecenie Esencji.
Złamanie: myślę że traktujesz zbyt gigamicznie rozbijanie, pokonywanie takiej Esencji. Powiedziałbym wręcz ze Esencja Pierworodnego w większości magii tego rodzaju jest osłabiona, wyeksponowana, wydobyta z istoty - odsłania się jej najgłębsza twarz. Sprzymierzeniec znikałby, przepadał zaraz po tym jak jego Esencja byłaby łamana - sparowanie ciosu, zadanie rany prawdziwemu Pierworodnemu, zachowanie zimnej krwi - wszystko zależy od tego jak została określona, jaka dokładnie Esencja leży u podstawy Pentamakionu. Jest to potężne ograniczenie, dzięki temu jednak powinna powstać umiejętność fajna i przydatna, ale nie ultymatyczna. Ta magia, wszystkie magie esencyjne, mogą zostać tez złamane przez przeważającą brutalną siłę, czyli na sposób Demoniczny.
Unicestwienie: znacznie grubszy wariant, coś co można osiągnąć poprzez Czarnoksięstwo Umbry, Chronologię, specjalnie złożone Modlitwy i kilka innych równie niemiłych sztuk.
Rewersja: efekt jeszcze bardziej gigamiczny, szalone odwrócenie magii Pentamakionu, tak że zaczyna działać przeciw swemu stwórcy. Taki efekt prawdopodobnie potrafią osiągać Czarnoksiężnicy Barw, ale szerzej jest znany za sprawą człowieka. Pierwszej Rewersji Pentamakionu dokonał Vardaran Kassan, Ekskanonik, gdy walczył z potężnym Horrorem - odwrócony Pentamakion zabił wroga, a Erdańczyk skonał z tryumfalnym okrzykiem (
http://soap.kasiotfur.com/index.php?topic=89.msg254#msg254).
Zmiecenie: jest to gigamiczna wersja Złamania, coś co może wydarzyć się (teoretycznie!) w każdej chwili; gwałtowne i nieoczekiwane zniesienie części lub całej Esencji czaru. Przyczyną mogą być "złe żywioły" (takie jak grawitacja), nienawistne spojrzenie Boga albo nagła intensyfikacja Czasu.
Te cztery opcje byłyby możliwe dla każdej (większości) magii esencyjnych.
Inna uwaga ogólne: za czasów Legendy, kiedy w Twierdzy płonęła Gwiazda koszt wszystkich magii esencyjnych był 10x mniejszy; aktywacja jednego Pentagramu kosztowała wtedy jednego peeka. Taki motyw historyczno-machaniczny.
Dlaczego tak:
-magie Pierworodnych, takie których tylko (tak to jest SOŁP) oni mogą używać to powinno być Coś. Żaden śmiertelnik (taa, SOŁP) nigdy się tego nie nauczy, nie rozwinie tych możliwości jakie drzemią nawet w najgorszym Żyjącym z Venthii;
-permanentny wydatek PEeków to potężne ograniczenie, coś co na pewno zmusza do chwili namysłu przed użyciem. Trzeba też podkreślić że paliwem tej magii ma być czysta Esencja - czyli musimy działać ostrożnie żeby nie zgubić różnicy między magiem a Czarnoksiężnikiem (Czarnoksiężnikiem Esencji). To właśnie ten drugi może wyczyniać wygibasy w rodzaju wysyłania albo ściągania "wyrzuconej" Esencji, czy też jej samoistnego zwiększania. Właśnie dlatego wydawanie PE mechanika traktowałaby jak ich spalanie - inaczej możnaby stworzyć rodzaj Czarnoksięskiego perpetuum mobile: pokonuję wroga Pentamakionem - zgarniam PE za dopięcie celu - odpalam Pentamakion - spełniam inny cel, itd.