Treikraft, wspaniały Tzelkraft i czarnoksięski Krafting to trzy tak zwane "wielkie magie esencyjne", osławione w dziejach moce właściwe tylko Pierworodnym*.
Treikraft albo Ryglowanie polega na wydzieleniu części esencji Pierworodnego i przywiązaniu jej do miejsca, istoty lub grupy istot w określonym celu. Tylko tyle i aż tyle; Trei-kraft znaczy "Wykuwanie Tryumfu" i nie bez powodu jest uważany za magię gwarantującą Pierworodnym niezniszczalność, nawet w obecnych, sidardyjskich czasach.
Tylko od umiejętności maga oraz zasobów Esencji zależy wartość kanalizowanej Treikraftem mocy.
Już niewielka ilość Esencji wpojona w narzędzie, w harfę, młot, cokolwiek w celu "usprawnienia" w widoczny sposób zmieni jego skuteczność, stworzy rodzaj błogosławieństwa, aurę szczęścia wokół przedmiotu. Setki spalonych w ten sposób Punktów Esencji z rzeźbionego w drewnie konika, z martwego wizerunku mogą uczynić królewskiego rumaka (jakkolwiek będzie to zwierzę dość dziwne, na swój sposób ciągle drewniane).
Takie efekty są spektakularne, ale rzadko stosowane. Tysiąc razy bowiem skuteczniejszy jest Treikrafting istot. Miecz można wykuć i doskonalić, konia wyhodować i ćwiczyć - a magii zdolnych tak skutecznie osłaniać bliskich na odległych szlakach jest doprawdy niewiele. Treikraft Pierworodnych chronił posłów Przymierza na ich Wielkim Poszukiwaniu, w razie konieczności był deszczem na pustyni, wizją bliskiego już celu, siłą łagodzącą okrucieństwo wrogów, a nawet - zbrojnym Legionem. Błogosławieństwa jakich rodzice udzielają dzieciom ruszającym we własne życie to coś innego niż Słowa, to może być i często jest, wymierna siła Ryglująca losy potomka na przyszłych drogach. Wielu mistrzów wiedzy przekonanych jest, że to właśnie Cesarski Treikraft na Zamieciowym poziomie osłania Tanelfów przed Klątwą.
Legion, tysiąc żołnierzy pod wodzą Absolutnego Wodza, jest według starych opowieści świadectwem największego stężenia siły Treikraftu, fizyczną manifestacją która może stawać do walki w obronie wytyczonego Celu. Legendarna Esencja Nadziei mówi że w jego skład wchodzą wszyscy polegli wojownicy, Pierworodni wszelkich ras którzy w chwili śmierci nie poddali się rozpaczy - obraz tego czym byli i będą na zawsze... Czyli tak długo, jak żyją istoty zdolne używać Treikraftu.
Oczywiście, jest też druga strona tej magii, ciemniejsza. Klątwa treikraftowa to jedna z gorszych rzeczy jaka może się przydarzyć. Nie bez powodu w minionych tysiącleciach, kiedy Pierworodni wojowali między sobą te konflikty były albo masowymi, błyskawicznymi maskarami albo przedłużającymi się łagodnymi wojenkami. Dość woli, pragnienia maga żeby Esencja zaczęła płynąć - wobec czego alternatywą dla względnego pokoju było tylko jak najszybsze zmiecenie wroga, razem z jego nienawiścią i żądzą zemsty. Właśnie tak wyglądała pierwsza faza wojny Ver'kar z Herdainami, zakończona zagładą Pierworodnych w Erengu. "Horrory" zabijały wtedy bez żadnych względów - bo nawet młody, względnie słaby Herdain mógł w ostatnim tchnieniu zniszczyć (a na pewno osłabić) swojego mordercę. Kiedy cała rasa została zredukowana do Gladmy, niedobitki musiały skupić Esencję na kwestii przetrwania. Z tych też powodów, Erdańczycy walcząc z Pierworodnymi nie biorą jeńców. Te pokazowe egzekucje "horrorskich pułkowników" (ewentualnie oficerów) to przedstawienia na użytek mas; śmiertelni skazańcy są upodabniani do Ver'kar.
Jasnomagie Pierworodnych są bardzo wyczulone na stosowanie Treikraftu i magii esencyjnych w ogóle. Wiele praw stoi na straży dobra istot o słabszej esencji - istot, czyli również śmiertelników. Przykładowo, w Scorcese obowiązywała zasada że jeśli śmiertelnik zostanie Zaryglowany na "szkodzenie Pierworodnym" - mag który to uczynił jest traktowany jak bezpośredni sprawca wszystkich zbrodni przeklętego Treikraftem.