https://www.youtube.com/watch?v=Uc0mEt1l6VYBardzo ciekawe i dość upiorne... Obczajcie ostatnich kilkadziesiąt sekund, dowódca poprawia ich pozycje, goście zamierają w tradycyjnych pozach.
Ciągle mam problem z tym, jak miałyby wyglądać praktyczne korzyści takich magii.
-wzrost siły/ zręczności/ inteligencji/ itp kiedy "jesteś w tradycji". Na razie tak to wygląda, ale wydaje mi się to trochę suche. Ciekawy aspekt jest taki, że zamiast konfrontować się z kimś takim bezpośrednio lepiej jest uderzyć w to, co go tworzy - uszkodzenie/ zniszczenie uniformu może wytrącić żołnierza z jego tradycji, sprawić że straci swoje "bonusy". Patent na rozwój: apekt trwałości, człowiek jest tak zjednoczony ze swoimi zasadami, że znaczenie rekwizytów schodzi na dalszy plan.
-niewidzialne siły/ bariery? Np. tak długo jak straż trwa na stanowisku, nie można przejść przez drzwi - podobny efekt można osiągnąć magiami dziczowymi które pozwalają na zatrzaskiwanie mythali.
-korzyści społeczne, wzrost harmonii, poczucie przynależności, wzmocnienie konwencji.
-obrona uderzająca nie w fizyczną stronę przeciwników, ale w ich przeszłość, im większa siła obronna, tym dalej może sięgnąć, oddziałać na człowieka. Np. złodziej który chce obrabować "niestrzeżony" grób dostaje się pod działanie magii która ukazuje mu odległą przeszłość, jego własnego przodka którego losy wyglądały podobnie jak losy umarłego, tworzy poczucie więzi. W RPGu ryzykowne, można to zrobić jako klątwę, jeśli mimo wszystko zdecydujesz się ukraść dostajesz minusy do określonych działań (tak jakbyś przegrał konfrontację społeczną). W książce spoko. Albo magia pokazująca ogrom tradycji, drobiazgowe przygotowania do pogrzebu, żal bliskich, pragnienie pamiętania - w ten sposób wróg może się stać obrońcą.
-niesamowite morale; konwencje zasad są daleko w tyle za konwencjami żywiołów jeśli chodzi o zdobycze magii, ale ludzie są nieporównanie bardziej spójni... A może nie? Brzmi jak propaganda. Oba rodzaje konwencji mogą osiągać podobne efekty, w sposób równie niemoralny. Np król ogłasza stan wojny, na poddanych spadają tradycje które zmuszają ich do wzięcia udziału w wojennym wysiłku (np na torsach tych którzy uchylają się przed służbą wojskową pojawia się "piórpusz tchórzy" - wygląda to jak wstęga białego dymu której nie sposób się pozbyć). Z kolej w konwencjach żywiołów: masowa kontrola telepatyczna, bombardowanie społeczeństwa magiami uczuć.
-tradycje bronią się same. Przykład z grobem: nagle przed złodziejem staje pochowany człowiek - nie żywy trup, nie widmo, ale tradycja tego, czym był... Strażnicy z góry w tym kontekście nie byliby strażą, ale czymś co dodaje miejscu mocy (podoba mi się!). Zaatakowani nie pokazaliby żadnej nadludzkiej mocy, prawdopodobnie przegraliby z kretesem z powodu swoich dzikich kapci

ale to, że dzień pod dniu, od dziesiątek, setek lat dochowywano tej samej tradycji, to sprawiło że esencja miejsca osiągnęła niezwykły poziom. Co ciekawe, takie "widmo tradycji" to nie będzie prawdziwy człowiek, ale wyobrażenie o nim, jego tradycyjny obraz - konwencje zasad na pewno mają cenzurę i listy ksiąg zakazanych, zmiana ludzkiej opinii mogłaby zachwiać gmachami tradycji wznoszonymi od pokoleń! Sposób walki z takim widmem - zamiast naparzania się po gębach z czymś, co jest naprawdę potężne, próba uczynienia widma prawdziwym - ktoś uważany za bohatera mógł być w rzeczywistości zdrajcą...