Autor Wątek: Nazewnictwo i tytulatura: podstawowa idea  (Przeczytany 192 razy)

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Nazewnictwo i tytulatura: podstawowa idea
« dnia: Październik 05, 2008, 08:32:22 am »
Chyba już wiem, w czym leży problem w waszym rozumieniu rozróżnienia między magią, mocami lovok, Mocarstwem, Czarnoksięstwem i Enneją.

Kurpisz napisał:
Ludziki! Wracając do tytulatury, to moim zdaniem według mnie powinna ona mieć bardziej lokalny charakter. Czyli mag zajmujący się podobną dziedziną w Halrua powinien się inaczej nazywać niż jego odpowiednik np. w Detmarchii czy gdzieś w Almucie. Do tego każdy kraj ma przecież jakiś, specyficzny tylko dla siebie, magiczny folklor - stąd tytulatura też powinna być różna (nawet trochę niezrozumiała dla osób z zewnątrz). (...) Wiecie, można zostawić jakąś sztywną i uniwersalną dla całego świata tytulaturę żeby nam łatwiej było się w tym wszystkim poruszać ale jednak jestem za pozostawieniem lokalnego folkloru w tytulaturze.A te uniwersalne nazwy (co prawda nie wiem skąd się dokładnie wywodzą - Halrua? Acheron?) niech sobie nawet tam istnieją w miejscach skąd się wywodzą lub gdzie nie ma lepszych patentów na wymyślenie czegoś lokalnego.
Co wy na to ???

I tu chyba jest sedno nieporozumień. Wyżej wymienione terminy, oraz bardzo wiele innych - odnoszących się do magii oraz rzeczy wywodzących się i związanych z Mocami - i w końcu, pewna grupa pozostałych słów: one wszystkie zazwyczaj mają DWA znaczenia, czy raczej używam ich na DWÓCH "polach". Pierwsze to realia świata gry (teksty "wewnętrzne"), a drugie opis mechaniki (teksty "zewnętrzne").
W pierwszym użyciu owe terminy (min. tytuły) są w dużej mierze WZGLĘDNE. Rzeczywiście, Mistrz Żywiołów MOŻE się nazywać Mocarzem - ale to nie oznacza, że jest nim w sensie BEZWZGLĘDNYM (mechanicznym). W mechanice Mocarz jest istotą, która weszła na tak nową i odmienną drogę, że nie może być porównywana z jakimkolwiek magiem. W świecie gry istnieje również takie podejście, ale obok niego jest również inne - przecież magowie pokonywali Mocarzy, więc różnica nie może być aż tak wielka.
W kontekście tego, częściowo pomyliłem się pisząc, że nie ma "uniwersalnej tytulatury". Ona istnieje, jako hierarchia poziomów mocy, z których każdy kolejny jest (teoretycznie) potężniejszy i bardziej abstrakcyjny od poprzedniego. Jest to jednak bardziej hierarchia MECHANICZNA, dla naszej orientacji, niż coś, co obowiązuje w świecie gry. Dodam, że jej głównym zastosowaniem nie jest "rozliczanie obrażeń" - ma pomagać w rozstrzyganiu sytuacji w których zderzają się różne siły z różnych poziomów Istnienia. Nasz "mechaniczny" podział jest również znany i stosowany w świecie SOŁPa, ale bardziej jako konstrukt teoretyczny. Już teraz, przy obecnej złożności i ilości magii, rozróżnienie kto czego dokładnie używa jest poważnym problemem; dany efekt można wywołać na sto sposobów, liczą się jego MECHANIZMY. Mistrz Gry musi sobie z nich jak najlepiej zdawać sprawę, żeby odpowiednio porzedstawiać wyniki interakcji w grze. Dla gracza rozróżnienie czy ktoś jest potężnym magiem czy Mocarzem nie jest tak istotne - ważniejsze w jaki SPOSÓB oddziałują na tą istotę akcje/magie/możliwości owego Gracza i na odwrót (to na tej podstwie odbywa się ewentualne wnioskowanie).
Często zdarza się nawet, że sama istota nie zdaje sobie sprawy z mechanizmów i natury tego, co robi (w ten sposób można być nawet "nieuświadomionym" Czarnoksiężnikiem) - na przykład niedawno Górnicy dowiedzieli się, że ich Krąg, to moc z zestawu czerwonych badim (czyli takich, co używają swoich mocy na prawdziwej ziemi tak jakby to był Błękit). Nie oznacza to bynajmniej, że taka jest prawda. To, co dostrzegły Alantary, pasowało do ich wyobrażenia o czerwonych badim - ale czy mechanizmy tej magii są identyczne z mechanizmami czerwonego badimstwa - to już inna (po pierwsze MOJA i kazdego innego MG) sprawa. Wiedząc jaka jest natura tego co się dzieje, mogę zapewnić wam możliwość, w której zdecydujecie, że chcecie tą magię dogłębnie POZNAĆ. To jest materiał na całe lata gry (przy naszej frekwencji!)
Tak więc ostatecznie, te sprawy schodzą się właśnie do POZNANIA (nie Gniezna). To jest ich rdzeń; wiedza stanowi potężną siłę. Pełna wiedza o mechanizmach to wszechmoc i ci ktorzy ją posiadają trzęsą całym światem - pewni, że nikt nie trzęsie nimi. To, że magie Nuranów są nazywane Czarnoksięstwami to tylko próba opisu - bynajmniej nie ich mechaniczna natura, itp itd.
Z opisem MECHANICZNYM jest inny problem. Chociaż istnieją zasady działania Mocarstw i Enneji, ciągle nie ma ich mechaniki, nie wiadomo w jaki sposób te rzeczy przeliczają się (jeśli w ogóle) na sukcesy. W gruncie, nie ma jeszcze nawet mechaniki magii...
Z opisem NARRACYJNYM problem powoli się rozwiązuje. Mamy opisanych Demonologów, Heroldów, zakreślonych Demiurgosów i Mocarzy Gwiazdowych, Wladów, Erlów i kogoś tam jeszcze. Z Eonami sprawy mają się gorzej, ale myślę, że w końcu i na nich przyjdzie czas. W oparciu o te opisy, świat (i Gracze) będzie przyznawał (przyznaje) różnym istotom określenia z "zestawu podstawowego" - "wezwał Demona, jest więc Demonolgiem"; "jest arcymistrzem vortali - może być Deomnologiem", itp, itd. Zaczyna się chaos, nieogarnioność, po prostu głębia świata; niektóre opinie można przyjąć na wiarę, inne trzeba zbadać i potwierdzić ze względu na własne interesy. Do "mechanicznych" (czyli prawdziwych) Mocarzy i tym podobnych (Eoni, lovoki...) dochodzą jeszcze dziesiątki rodzajów magii, mocy, darów, przypadków - więc ogólny obraz naprawdę jest zawikłany - dla wszystkich.
Jeśli chcecie wymyślać tytuły, nie trzymajcie się kurczowo mechaniki, a nawet rzeczywistych możliwości pewnych istot. "Kierowca" to gość który zdał prawko, ale czy potrafi prowadzić, to już inna sprawa - tak może być i tutaj. Mogą być tytuły aspirujące do precyzji (np.: Mag-Centurion, który potrafi rzucać zaklęcia o mocy stu hajonów) albo bardziej poetyczne (halruański "Liberator" (mistrz magii wojennych?); "Invictus"), opisowe ("ten, który uśmierzył sztorm w zatoce Szmoks"). Mogą brzmieć dobrze lub źle (w sensie obiektywnym; w SOŁPie kisz i tandeciarstwo też istnieje!). Tak czy inaczej, zawsze odnoszą się do czegoś w istocie, którą opisują - jednak w większości przypadków nie jest to pełen zakres jej możliwości, mocy ale: aspiracje, największe osiągnięcia, uznane osiągnięcia (przez ogół/ samego siebie), "zasłona dymna"...
Tak jak pisał Bokko, nie ma sensu w wyraźny sposób oddzielać "magów od fizoli". Taki podział jest głupi i anachroniczny (tak uważam). Nie tylko Maegor jest tu przykładem; stereotyp maga, który przez dziesięć lat nie dojada i wdycha kurz unoszący się znad swej miotły - jest bez sensu. Są to istoty posiadające dużą kontrolę nad swymi Jednościami, zahartowane fizycznie i psychicznie (nauka "magii" w SOŁPie to nie tylko wkuwanie formułek); powiedzmy, że na razie można dać za przykład magów z Sapka (Vilgefortz który rozsmarowuje wiedźmina w WALCE BRONIĄ! Yennifer, itp.), Gandalfa z Tolkiena (częściej niż zaklęć używa miecza i to bardzo skutecznie...) i magów z Ziemiomorza (to chyba najlepsza, obok Gandalfa, analogia; oni są po prostu mędrcami i wielkimi ludźmi, wszechstronnie rozwiniętymi). W tym kontekście standardowy "wojo" nawet na tytuł nie zasługuje...

Końcowe uwagi:
- nacisk na aspekt bojowy jest w większości wypadków nieuzasadniony. Jak słusznie zauważył Pinek to nie DD; nie rozwijasz się dziesiątki lat po to żeby polec w pojedynku ze świrem, który przez całe życie szlifował jedno zaklęcie.
- znowu, jak zauważył Pinek przy zagadnieniu języków. To jak mówisz określasz się (jakim językiem mówisz. Akcent!) przekazuje o tobie naprawdę znaczną wiedzę. Obnoszenie się z tytułem Mocarza (nawet jeśli się nim jest, narracyjnie i w mechanice) może być dość... krótkowzorczne. O niektórych rzeczach lepiej nie mówić; Zamieć jest jak burza piaskowa w całym Istnieniu - niech dmie w oczy twoich wrogów (to oczywiście już kwestie osobistych zapatrywań).
- magię najlepiej tu pojmować jako metodę działania, działanie (definicja Kurpisza: "magia to chcieć i móc"). Magia (działanie) Eonów to Enneja; Mocarzy - Mocarstwo, itp.

I jeszcze ode mnie: postaram się zaznaczać w jakim sensie o kim piszę (choć mam nadzieję, że po tym txt tonie będzie juz potrzebne). Na razie robiłem to przez zachowywanie ustalonych form; tzn. jeśli ktoś jest Mocarzem, lub za takiego jest powszechnie uważany - pisałem "Mocarz" (nie "mocarz"). Tak samo w wypadku Eonów i całej reszty badziewia.
« Ostatnia zmiana: Listopad 15, 2008, 10:13:14 pm wysłana przez Bollomaster »