Wyciskanie: jeszcze kropelka, jeszcze okruszek, jestem pewien że w sakwie/ bukłaku/ sakiewce/ kieszeni coś jeszcze musi być. Chyba każdy tego kiedyś doświadczył, tej brutalnej rzeczywistości kiedy jakaś rzecz kończy się definitywnie i ostatecznie, mimo najusilniejszych wysiłków nie znajdziesz/ wygrzebiesz już nic więcej. Ten Kaprys omija i opływa tą zasadę: można w nieskończoność - tak długo jak starczy rudzalaionu - wytrząsać z chlebaka ostatnią okruszynę, ostatnią kroplę wody z bukłaka; rzecz zawsze pojawia się powoli, z oporami, ale jest. I po niej kolejna, kolejna i kolejna: w ten sposób z kieszeni można wygrzebać więcej drobnych monet niż zmieści się na wozie poborcy. To, jaką rzecz się wyciśnie zależy głównie od miejsca z którego się ją wydusza. Z sakwy z wodą poleci kropla wody, nie wina; z kieszeni żebraka miedź zamiast złota i tak dalej. Co oznacza że z sita poszukiwacza złota, który przed chwilą rzucił je na ziemię pokazując światu znaleziony samorodek - można wycisnąć złote okruchy. Możliwe jest też wyciskanie rzeczy bardziej abstrakcyjnych: iskier z popiołu albo emocji z istot (pod warunkiem że mają chociaż ich cień) - upór, odwaga, miłość. Nie starczy tego na długo, ale i tak bywa użyteczne.