"Jaskier, wpatrzony w dogasające ognisko, siedział jeszcze długo, sam, cicho pobrzękując na lutni.
Zaczęło się od kilku taktów, z których złożyła się zgrabna, spokojna melodia. Wiersz, pasujący do melodii, powstawał jednocześnie z nią, słowa wtapiały się w muzykę, pozostawały w niej niby owady w złotoprzezroczystych bryłkach bursztynu.
Nad ranem, jeszcze w ciemnościach, do biwaku podkradł się głodny i wściekły wilkołak, ale zobaczył, że to Jaskier, więc posłuchał chwilę i poszedł sobie."
Trochę poświęcenia, Sapkowski