Autor Wątek: 10/01/2014 Wśród Shoiów  (Przeczytany 50 razy)

berniak

  • czytacze
  • Full Member
  • *
  • Wiadomości: 136
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
10/01/2014 Wśród Shoiów
« dnia: Styczeń 11, 2014, 08:10:00 am »
PROLOG ZWANY PROLOŻKIEM:
W słońcu, w błocie błocą Ben Barion i krasnoludczyca z niemowlęciem. Trzyma ona mamuna, która ich prowadzi. Kłócą się. Ben twierdzi, że rycerz Uzurpatora ich zdradził mimo znaków, które pozostawiali, ale ona mówi, że to on był idiotą, bo oczekiwał, że Rycerz Uzurpatora przyleci na wezwanie jak pies. Grozi, że gdy dotrą do Seraju, pójdzie do Króla Północy, powoła się na swoje pochodzenie (pochodzi z Linii Ślepców) i poprosi zarząda zwolnienia Bena ze stanowiska. On mówi, że nazywa się Topal i w myślach obiecuje jej śmierć.

***

Ażraza ma na sobie ubranie z dziwnej tkaniny, która według Luki składa się z wielu stworzeń, które są z nią w rodzaju symbiozy. Ażraza klęka przed Heleną. Mówi, że dawno nie widziała śmiertelnika z znamieniem przymierza. Sama ma na ramieniu tatuaż przedstawiający pacynkę. Ignoruje Xandera, a Luce mówi, że musi wybrać konwencję, na co ten odpowiada, że nie jest wrogiem pierworodnych. Ażraza mówi, że powinien iść do Ikarii, bo może więcej ze względu na to, czym jest. Nadmienia, że był już kiedyś ktoś jak on. Chce, by przyniósł Różę i daje nam wiersz, który ma nam pomóc.

Dowiadujemy się też, że lorika wytatuowana na ciele Xandera jest groźna dla pierworodnych i radzi, by odchodził w drugą stronę, gdy pierworodny pojawi się na horyzoncie. Przy okazji, Xander ma poglądową wizję gnijących pierworodnych gdy ci koło niego przechodzą. Ażraza mówi, że zapieczętuje lorikę, gdy wyjdziemy z Ikarii. Jednocześnie, Xander orientuje się, że Ażraza próbuje przekazać mu coś za pomocą morloczego języka zapachów. W końcu, rozumie tyle, że ma iść spotkać swoich pobratymców w Lesie Drugiego Księżyca, mimo że na głos mówi coś przeciwnego.

Gdy znika, zabieramy broń znieruchomiałej magicznie załodze, mimo chęci Luki by zrzucić ich ze statku. Grupa naradza się i w końcu proponują, że chcą tylko, byśmy odstawili ich w Krainie Dnia - po drodze do lasu. Luka odnajduje na statku jadeitową uprząż mającą dawać kontrolę nad osobą, która to nosi. Xander z kolei odnajduje miecz kamerionowy i go sobie zabiera. Obaj idą spać, podczas gdy Helena uczy się naprawiać zbroje od żołnierki z Juhtun Szar.

Godzinę przed dotarciem na miejsce, Ris oznajmia, że przygotował jedzenie. Podczas kolacji, wychodzi, że każdy naród uważa, że Shoidarshan był z ich rasy. Niestety, gdy Xander nadmienia, że znamy Zinglera, dobre stosunki się kończą. Na północy widzimy ruch wielkiej ilości ludzi zbliżającej się z północy do Krainy Dnia, Luce przypominają armię.

Osiadamy kilka godzin drogi od wielkiego miasta i wypuszczamy drugą drużynę. Luce wydaje się, że nad równiną unosi się zielonkawy blask. Przed snem, Xander szuka morloków, ale mimo ze znajduje tunele są one całkowicie opuszczone, czuje też zapasowy sygnał ostrzegawczy przed "złą ziemią".

Rano, postanawiamy, wlecieć do lasu, i widzimy masę ciemności przewalającą się przez las - to Harpia (istoty te żerują w tym lesie). Rozwala drzewa i przez lornetkę widać, że wypadają z nich sylwetki przypominające ludzi. Totalne przerażenie. Nagle, z innej części lasu wylatuje drzewo i wbija się w bok stwory, która wyjąc z bólu i krwawiąc ulatuje w góry. Mimo strachu, lecimy na miejsce pobojowiska. Gdy jesteśmy nad nim, orientujemy się, że "ludzie" to tak naprawdę shoi (wyglądają jak elfy księżycowe o czarnych włosach, oczach i brwiach - mają też czarne pręgi na futerku).

Luka wyczuwa, że ktoś przeżył, więc Xander spuszcza się po drabince i wykopuje Shoia spod powalonego drzewa, zabierając go na statek. Lecimy dalej na miejsce skąd wyleciało drzewo i odnajdujemy tam Gabora - Rycerza Nocy, który pomógł nam odejść ze statku, który zabrał naz z błękitowego polowania z piktami. Jest sparaliżowany przez zatrute strzałki, których używają prymitywni Shoi, ale i tak nadmienia, że Helena obiecała mu pojedynek.  I on, i ranny Shoi są opatrzeni.

Xanderowi udaje się słabo porozumieć z Shoiem w języku morloków. Ten jest przerażony i prosi, by go odstawić do lasu. Umawiamy się z Rissem, że puścimy flarę, gdy będziemy chcieli być zabrani z lasu. Zostawia nas on tam, skąd wzięliśmy Gabora. Gabor też jest tu ze względu na Shoidarshana (nazywanego przez Shoiów Kaiem), który był zawsze dla niego wzorem.

Orientujemy się, że Shoiowie nie tylko wciąż śpią, ale i płaczą przez sen. Poza tym, na rękach noszą liście, gdyż naga ręka oznacza atak, chyba że jest się wśród przyjaciół. Jesteśmy zaprowadzeni do starej shoiki o imieniu Aruka, która mówi we wspólnym. Po drodze, mijamy jeziora antratowe i dowiadujemy się, że Shoidarshan urodził się tu.

Aruka opowiada nam, że Shoidarschan zmienił się po wyjściu spod ziemi. Prowadzi nad do gigantycznego zapadliska wyglądającego jak to, z którego wyszedł księżyc w Sol-Bayrun. Jest zasypane kamieniami. Od Aruki dowiadujemy się, że w środku jest strażnik pozostawiony przez Shoidarshana, którego wszyscy poza nią się boją (ma czerwone oczy i róg na głowie). Nazywa się Bezimiennym i strzeże warunków próby, którą może przejść tylko ktoś krwi elfów księżycowych. Gabor z pomocą Xandera i Heleny odgruzowuje wejście i Xander zstępuje do pieczary, gdzie faktycznie spotyka Bezimiennego, który nie chce odpowiadać na żadne pytania.

Wiecheć brzydzi się tego wejścia. Helena chce wspomóc Xandera śpiewem, ale Gabor i Luka odwodzą ją od tego pomysłu. Xander ma dotykać dziwnej ściany tak długo, aż ona się ugnie i go wpuści. Gdy Xander to robi, ma okropne wizje w których jego bliscy giną i winią go za to - okazuje się, że gdy tylko wbił włócznię w pomiot, inny pomiot ruszył wbrost na jego wioskę. Potem, widzi Zinglera i ze względu na bliznę na umyśle, odpada od ściany. Wytacza się na zewnątrz, ale Helena go dopinguje i wpycha z powrotem do pieczary. Po drugiej próbie jest wyczerpany, ale wyczuwa pod sobą tunel, więc zapada się pod ziemię, chcąc się podkopać i trzymać ścianę od dołu. Bezimienny jest tak zaskoczony, że ledwo go powstrzymuje, ale jest tak wściekły, że łamie Xanderowi wszystkie kości i wywala go na zewnątrz. Xander, co zaskakujące, nie czuje bólu, ale jest wściekły, bo czuje, że należy mu się to, co znajduje się za ścianą.

Gabor schodzi pod ziemię. Sądząc po odgłosach, próbuje przebić się przez ścianę siłą. Helena otwiera Avalon i wpuszcza do środka wszystkich, czekając na Gabora, który wytacza się, ranny, z jaskini. W Avalonie jest rycerka i 2 klęczących rycerzy (jedni z tych, którzy okazali Helenie pogardę). Rycerka to Riliana Amelung (z rodziny giermka Draliota Ary). Oznajmia, że nikt nie ma prawa w Avalonie okazywać pogardy komuś z rodu Ara i że pokonała tych mężczyzn w pojedynkach. Rycerze przepraszają Helenę i odchodzą. Wszyscy dochodzimy do siebie, a Gabor prosi, byśmy pozwolili mu podążać za sobą, aż odnajdziemy smoka, bo chce go ujrzeć. Jesteśmy trochę nieufni, ale Helena twierdzi, że on nie kłamie, więc się zgadzamy. Helena prosi Rilianę, by przekazała królowi, że wszystko idzie dobrze i opuszczamy Avalon.

Jest już ciemno. Rozmawiamy z Aruką, która opowiada o tym, że lata temu, ludzie z pochodniami światła dnia najechali Las Drugiego Księżyca i zabrali zbroję Shoidarshana, zrobioną ze spiżowych piór harpii.  Luka puszcza racę, i niestety, zamiast Rissa, na horyzoncie pojawia się wielka harpia. Uciekamy do jaskini Bezimiennego, który nie wie, co z tym zrobić. Jest wściekły, ale gdy słyszy o harpii, zaprasza nas do środka. Helena bardzo chce odrąbać harpii pazur, ale w końcu dołącza do reszty w jaskini.

Xander orientuje się, że Bezimienny wydaje się przestraszony i słaby, więc decyduje się na kolejną próbę zaatakowania ściany. Znów nic z tego. Wtedy Luka rzuca, że możemy zrobić to razem i realizujemy ten plan, chronieni hartem Heleny, cała piątka przełamuje się przez dramatyczne wizje. Ściana pęka i pokrywa się rdzą, ukazując zupełną ciemność.

Całej grupie ukazuje się to, jak widzi to Xander. Na środku pokoju jest wielka dziura, która musi sięgać aż do środka ziemi. Za nią znajduje się kamienny stół na którym jest 7 miseczek. Na jednej z nich jest mała grudka - źródło czarnego światła. Za stołem, na tablicy znajduje się napisany w mowie morloków i alfabecie list:

"Jesteś ostatni, powiedziała mi na pożegnanie.

Ale ja nie chcę w to wierzyć. Przejdę cały świat jeśli będzie trzeba. Na początku było pięć bestii, ale tylko dwie widnieją na niebie. Znajdę inne plemiona i nauczę się od nich wszystkiego, czego my zapomnieliśmy. Nie będzie już więcej strachu, to dzień i noc będą się bać nas kiedy powstaniemy.

Ale jeśli naprawdę jestem ostatni... Jeśli nikogo nie znajdę... Jeśli świat mnie pochłonie i jeśli nie wrócę... Zabierz ostatnią łzę i zabierz zbroję z piór, po tej zbroi zawsze się rozpoznam. Znajdź mnie.

Kocham Cię. Ale nie mogę zostać."

Xander wie, że to jego chwila. Dochodzi do stołu i przykrywa grudkę. Czarne światło znika. Nie zastanawiając się wiele, Xander połyka grudkę, a jego ciało zaczyna płonąć. Jego towarzysze widzą, że jego oczy spływają czernią, poci się czernią i jest nieruchomy. Helena zachęca Gabora, by dotknął tej cieczy, ale ten tego nie robi. Luka czuje, że coś w Xanderze się przebudowuje i odnawia.

Xander powoli odzyskuje świadomość. rozumie, że jest w nim ogromna moc, że antrat, a raczej żywa ciemność, w jego ciele jest niemal nieograniczony, że mógłby przepalać skały.

Dowiadujemy się, że żywa ciemność uroniła 7 łez. 5 wzięły morloki, które zapoczątkowały 5 plemion elfów księżycowych (Shoi, Dars, Han, Sidardowi i ktoś jeszcze> bo morloki są osobno z tego, co rozumiem - tak, morloki są rzeczywiście przodkami elfów księżycowych), szóstą Shoidarshan, a siódmą zostawił w tej komnacie.

Bezimienny zaczyna wzbierać cieniem. Zaczyna przemawiać przez niego jego pan, który jest generałem Ver'Kar. Chce on, byśmy zostawili Wiechcia, albo chociaż wymazali mu pamięć. W trakcie konwersacji i szantażu, dowiadujemy się, że Shoidarshan tak naprawdę zostawił to miejsce otwarte - to Ver'kar postawili w wejściu komorę tretazenową (pamiętacie jak "bezimienny" rzucił się na Xandera? Komorę było jak najbardziej można obejść z innych stron) z zamiarem nie wpuszczania nikogo. Poza tym, okazuje się, że Ver Khar uprawiają Elfów Księżycowych, pobierając z nich antrat - nie ominęło to też elfów z Sol-Bayrun. Ich antrat opłaca ochronę podróżujących tanelfów przez Ver'kar.

Wiecheć szepcze do Luki, że przyrzeka, że nic nie przekazał Królowej Wiosny i że może Lukę poprowadzić drogą pomiędzy Sidardem a Pierworodnymi. Gdy Xander pyta go co jest w głębi ziemi, po naciskach opowiada, że jest jeszcze jeden podziemny lud - przerażający (pierworodny?) tak bardzo, że Wiecheć nie chce o tym mówić - ostatnia rasa elfów księżycowych, pożarta przez "swój" Księżyc.

Po wyjściu z podziemi, Xander prezentuje nową moc Shoiom, którzy wciąż tam są, mówi Aruce, że chce ocalić ich rasę. Po odpaleniu nowej racy zjawia się Riss. Wchodzimy na pokład i obserwujemy z wysokości jeziora, które są teraz zupełnie czarne. Xander dochodzi do wniosku, że antrat z elfów księżycowych z Sol-Bayrun jest zbierany podczas rytualnych kąpieli co miesiąc.
« Ostatnia zmiana: Styczeń 25, 2014, 11:29:08 am wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
« Ostatnia zmiana: Styczeń 12, 2014, 12:07:59 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: 10/01/2014 Wśród Shoiów
« Odpowiedź #2 dnia: Styczeń 12, 2014, 12:10:21 pm »
Póki pamiętam: Hella i Luka po 2 zmęczenia umysłowego, Xandi 3.

Dzięki za kolejny opis! (symetrycznie, +3 PD dla Xandiego)

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: 10/01/2014 Wśród Shoiów
« Odpowiedź #3 dnia: Styczeń 13, 2014, 07:53:18 pm »
Aktualizacja: moje poprawki i dodatki.