Krasnoludka mniej więcej dwustuletnia; w 934 roku przybyła na Kartaldor razem z czterema niewolnicami i dwoma niewolnikami. O tym co działo się z nią przed tą datą – prawie nic nie wiadomo. Madame, mimo subtelnego miana (“madame”, “dama” - tytuł vekrirski – przez Farley używany jak imię) jest twarda jak bryła imperytu. Nieustępliwa i konsekwentna (a więc także uważana przez badim za chciwą i mściwą) z wyglądu przypomina bardziej wojowniczkę: potężnie zbudowana, o wielkich dłoniach, wąskich oczach; podobno zabiła kiedyś jakiegoś ruda jednym uderzeniem pięści. Zaczęła od Domu Rozkoszy, niewielkiego burdelu w Sizandrze (Brazica); swojego towaru strzegła jak oka w głowie i nie sprzedawała byle komu – co w połączeniu z niezwykłą jakością usług (patrz niżej) sprawiło, że błyskawicznie zaczęła się bogacić. W rokach 70' postanowiła przenieść działalność z lądu na morze – w jednej ze stoczni kelanejskich zamówiła specjalny statek (który musiał kosztować małą fortunę) i w 978 roku “Nathicana” wpłynęła do największego portu Braziki. Niestety, jej żywot był bardzo krótki. Trzy roki później Madame przyjęła do pracy nad wyraz urodziwą elfkę imieniem Raskaili, która niemal z dnia na dzień zdobyła sławę “pierwszej dziwki Kartaldoru”. Jeszcze w tym samym, tragicznym 981 roku, elfka zmieniła jedną z masowych orgii w “widowisko szaleństwa i grozy”. Niektórzy z uczestników stracili życie; niektórzy postapiali się ze sobą, stając się chimerami; jedni utracili na zawsze własne “ja” - inni zyskali kilka dodatkowych. Następnie Raskaili, która okazała się być Białą Damą, przejęła Nathicanę na własność a dotychCzasową załogę, za wyjątkiem kilku osób, wystawiła na skalistej wysepce zwanej Twardym Kamieniem. Gdyby nie Madame zapewne nikt nie doczekałby pomocy; osiwiała w trakcie tej krwawej nocy, z błyskiem obłędu który na zawsze pozostał w jej oczach, opanowała sytuację ratując znaczną część swego towaru. Nie złamana, działała dalej. W 992 roku zamówiła jeszcze wspanialszą Nathicanę II, która pomimo wielu zagrożeń pływa aż do teraz. Madame była zbyt mądra aby próbować wywrzeć jakąkolwiek zemstę na Białej Damie; starcie z lugalem, nawet jeśli zwycięskie, kosztowałoby ją zapewne wszystko o co tak długo walczyła. Ostatnio całą złość obróciła na Melissę Cornack, dzielną thartan z którą toczy wojnę od Czasu gdy ta przybyła na Krzyż, czyli od 1021 roku. Zamtuz Madame Farley jest czymś niezwykłym – i to nie tylko na miarę Kartaldoru; poziomem dorównuje ponoć najlepszym halruańskim domom rozkoszy. Kobiety i mężczyźni są poddanymi właścicielki, jej niewolnikami, ukształtowanymi ossentharską magią (stąd plotki, że Madame jest zbiegłą mistrzynią Gildii Formy). W tym zamtuzie nie znajdziesz dodatków w rodzaju inteligentnych rozmów; złudzenia “szlacheckiej”, bogatej rzeczywistości – czy nawet tańców, gier i zabaw... Tutaj serwuje się czystą rozkosz, tak jakby to był alkohol; to już nawet nie jakaś “sztuka miłości” - obsługa potrafi sięgnąć bezpośrednio do wszystkich zmysłów, do Umysłu, Ciała, podobno nawet do Duszy, dotykając i spełniając najpierwotniejsze, najgłębsze pragnienia. Dla zwykłego śmiertelnika takie wrażenie, taka ekstaza jest po prostu niszcząca – zostaje tylko wrak człowieka, świadomość ulatuje i rzadko wraca – ale już sama możliwość doznania czegoś takiego działa jak magnes. (Oczywiście tego typu usługa jest świadczona tylko na specjalne, słono opłacone, życzenie). Tak samo jak na początku, trap Nathicany jest opuszczony jedynie dla odpowiednich klientów. Pieniądze mają tu znaczenie drugorzędne – tak naprawdę trzeba być “kimś”, mieć władzę, znaczenie, siłę. Zamtuz jest terenem neutralnym, na jego pokładzie wszelkie spory zostają zawieszone, a dodatkowym gwarantem bezpieczeństwa jest ochrona zatrudniana przez właścicielkę. Nathicanę odwiedzają alkaldowie, możni kupcy i bogacze, Figury Gubernatora, podobno sam Lord Szachownicy – ale również artanowie, thartanowie-piraci – a nawet ci, których zalicza się do lugali. Wiele z tych osób, na przykład Evre, jest wręcz protektorami Nathicany (złośliwi badim twierdzą, że właśnie tam słynny lugal zdobył swój przydomek) i każdy kto zadziera z panią Madame musi się z nimi liczyć. Ta “burdelmama” stała się obecnie jedną z kartaldorskich sił; jej wpływy są niezwykle szerokie i potężne – wydaje się, że wielu stałych klientów jest wręcz uzależnionych od jej towaru (w tej liczbie znów Evre); ejren gadają, że poprzez swoje dziwki (słowo obejmuje zarówno mężczyzn jak i kobiety) Farley wręcz ich niewoli. Faktem jest, że czysta władza, decydowanie o cudzej woli, esencji – to chyba jedyna rzecz która ją upaja. Jednym z nielicznych jawnych wrogów Madame, obok Melissy, jest Yonas Sharnin, alkald Sizandry (ludzie mówią, że to przez niego Farley postanowiła przenieść się, czy raczej uciec, na Nathicanę).