Człowiek, urodzony w 978 roku; mag strukturalny. Słynny, niezwykle kreatywny pisarz. Wciąż wymyśla i zapisuje nowe czary. Wydaje je w kolejnych książkach. Jeśli zobaczysz jakieś jego dzieła, możesz być pewien, że będą to czary oryginalne i nieznane ogółowi. Wymyśla dziwne przedmioty magiczne i puszcza je w obieg jako normalne, ponieważ bawią go reakcje ludzi odkrywających ich działanie. W swoim wędrującym sklepie (1) sprzedaje dziwaczne gadżety i wszelkie swoje 'produkty', podpisuje książki, manuskrypty i co jakiś czas rozdaje autografy. Sklep prowadzi dla przyjemności, bo właściwie byłoby go stać na nie prowadzenie go. Wbrew pozornej aparycji miłego pana po czterdziestce, jest bardzo ceniony w przez najwyższych magów. W wolnych chwilach, jako hobby, robi eliksiry, oraz pisze powieści w których dla zabawy zaszyfrowuje swoje czary. On sam jest znany, ale tylko 'szczęśliwcy' znajdują jego sklep przypadkiem (choć do końca trudno mówić o przypadku, gdyż to sam Morian Groom, ukazując swój sklep, w pewnym sensie zachęca do odwiedzenia go). Ma nieco chore poczucie humoru. Wymyślił na przykład wychodek, który spopielił się przy pierwszym użyciu. Nie nadużywa swojej ogromnej mocy i umiejętności, bawi się życiem.
Co wymyślił: wrotki z przyspieszeniem, w których każdy utrzymuje równowagę (oprócz otyłych pań po pięćdziesiątce, z trwałą lokowaną fryzurą – taka była jego była żona). Eliksir, który sprawia, że będziesz śnił o tym czego naprawdę pragniesz. Maść jednocześnie zimną i gorącą (purpurowego koloru i wodnistej konsystencji). Miecz Daedlit – mówiący głosem kapryśnej kokietki (trzeba go nacierać różanym perfumem). Czar przywołania chmary złotych ważek, które sypią złotym pyłkiem. Pianka klejąca, sprzedawana jako pianki do jedzenia (podrabia opakowania najlepszej firmy produkującej pianki i puszcza swoje w obieg z oryginałem).
przyp. 1: To wlaśnie nazwa na jeden z tych sklepów... Pojawiają się nagle w miejscach gdzie nigdy wcześniej nie widziałeś takiego sklepu (nawet jeśli teoretycznie mieszkasz piętro nad nim). Kupujesz tam coś, a gdy próbujesz tam wrócić już nigdy go nie odnajdujesz (forma unikania reklamacji). Sklep w magiczny sposób przemieszcza się do innego zakątka Kontynentu. W ten sposób nigdy nie wiesz jak i kiedy natkniesz się na sklep Moriana Grooma (zresztą, tak jak i nie wiesz kiedy natkniesz się na inny wędrujący sklep). Istnieje nawet gildia wędrujących sklepikarzy, dbająca o to, żeby za dużo sklepów nie pojawiło się nagle w jednym mieście.
Morian G. zdradza silne inspiracje Terrym P., ale według mnie to nic złego (w końcu to SOŁP, a potężni NPCe niekoniecznie muszą być poważni, ponurzy i gigamiczni). Jak wy to widzicie?