Autor Wątek: Nemmarion, Kontr-Admirał Albionu  (Przeczytany 293 razy)

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Nemmarion, Kontr-Admirał Albionu
« dnia: Listopad 07, 2008, 09:40:47 pm »
Nemmarion, Kontr-admirał Albionu

Kontr-admirałowie to mianowani przez tanelfickich Cesarzy dowódcy flot formowanych do kontrowania, zwalczania sił morskich określonych krajów. Tradycje tej magii są starożytne; wywodzą się z czasów Azylu Balarskiego, kiedy grupa klanów morskich elfów otrzymała schronienie i bezpieczeństwo w Podzielonym Cesarstwie. Do walki z Gniewem Morza powołano wtedy wiele sił - wśród nich Kontr-admirałów. (Działania podwodnego ludu Głębin a akcje naziemnych państw nad Interiorem zdają się być czymś raczej niezwiązanym - jednak niekoniecznie w oczach Trzydziestu Sześciu, legendarnych strategów Zamieciowych Cesarstwa).
Nemmarion jest "Kontr-admirałem na Albion". Jego zadaniem jest kierowanie esencji mającej na celu niwelację "mocy morskiej" tego kraju. To fakt uderzający. Wystarczy spojrzeć na tanelfów tysiąc lat temu i tanelfów dzisiaj - niezmiennie przesiąknięci albiońską kulturą, zafascynowani Albionem, na Albion podróżujący... Krystobalitowi to dla tanelfickiej arystokracji równorzędne istoty (trzeba być czujnym obserwatorem żeby dostrzec tutaj przepaść między Pierworodnymi a śmiertelnikami). Z Albionu eksportuje się do Cesarstw najbardziej luksusowe towary, egzotyczne magie, stamtąd nieodmiennie napływają nowe, cudowne i świeże idee, z taką chęcią podchwytywane przez rzesze tanelfów. Historia nie zna poważniejszych konfliktów między tymi dwoma potęgami. Wrogość? Niechęć? To najwyżej cechy indywidualnych relacji, ale, na Bogów! nikt chyba nie wątpi w siłę więzów spajających te mocarstwa!
A jednak Nemmarion sprawuje swój urząd od ponad ośmiuset lat i prowadzi jego sprawy ze straszliwą, ezuriańską (jak powiadają tanelfowie) esencją. Interesy Cesarstwa są bowiem szersze niż jakiekolwiek sympatie czy okresowe mody i uwzględniają sprawy nie tylko czerwieni, ale również Błękitu.
Plotka głosi, że osiemset lat temu Nemmarion kochał się w krystobalitowej damie z rodu Rukeshcyt; jej imię jest nieznane, ale nie ulega wątpliwości, że wspaniałe rubiny błyszczące z jej gładkiego ciała były ostrobrzeżne, nie obłe (bardzo osobliwy szczegół). Zdradziła? Odeszła? Zawiodła? Nie wiadomo, ale młody Nemmarion od tego czasu zapałał straszliwą nienawiścią do jej ojczyzny i niemal od razu prosił Cesarza o Kontr-admiralstwo Albionu. A ten - się zgodził. W ten sposób nieopierzony, niedoświadczony i rozwścieczony młodzik, nie mający żadnego pojęcia o sprawach wojny i morza - stał się jednym z najpotężniejszych kapitanów Cesarstwa. Był jednak tanelfem i nie zawiódł swego władcy.
Oczywiście: ponosił porażki. Należy pamiętać, że na początku otaczała go powszechna niechęć, a nawet wrogość tanelfickiego świata. Trudno było znaleźć dobrych, wiernych podwładnych (1), wiele czasu minęło nim jego furia okrzepła, utrwaliła się, skrystalizowała i pozwoliła na konsekwentne działanie. Wydaje się, że ostatnie potknięcie Nemmariona miało miejsce w 648 roku (był to tak zwany "Incydent Błękitnych Bander" (2)) - od tego czasu jego autorytet i wpływy rosną nieprzerwanie.
Oto jak wygląda: wysoki, o urodzie czystego albinosa; włosy i cerę ma białe, oczy przenikliwie czerwone. Rysy twarzy posępne, lekkie zmarszki w kącikach ust i koło oczu. Smukły, o długich i delikatnych palcach. Włosy ma długie, związane luźno na karku i opadające do samej ziemi - tak jak noszą je Ludovanie. Najczęściej widzi się go w strojach o barwie zielonej, ze szkarłatnymi i złotymi akcentami. Nie są to bynajmniej "wymarłe okazy"; rękodzielnicy zaopatrują Nemmariona w ubiory zgodne z wymogami najświeższych mód (wbrew pozorom nie tylko rdzennie tanelfickich). Jest znany z dobrego smaku, wdzięku i elegancji (taka opinia wystudiowanego Dworu znaczy naprawdę wiele).
Włości Nemmariona, Dolinę Ulianvarr, pół tysiąca lat temu pochłonęło nienawistne Morze; Kontr-admirałowi pozostała więc tylko jego urzędowa siedziba - wyspa, którą nazwał Rave Sayal (3). Nie jest to słowo z żadnego znanego języka (4). Jej położenie jest znane, ale dostępu strzeże Gwardia Admiralska oraz autorytet samego Cesarza. Jak na miejsce zbrojeń, opracowywania sekretnych magii, stacjonowania Eskadr Kontr-Albiońskich - Rave Sayal jest jednak odwiedzane często i przez licznych gości. Większą część wyspy zajmuje piękna cytadela, zbudowana z kilkudziesięciu rodzajów czarnego kamienia; resztę powierzchni zajmuje ciemny, iglasy las. Doki, porty, stocznie i warsztaty muszą się znajdować pod ziemią i pod skałą. Nocą pałac Nemmariona przedstawia fascynujący widok - dziesiątki okien rozświetlone chybotliwym, zagadkowym blaskiem świec. Kontr-Admirał nie lubi bowiem jasnego czy słonecznego światła (dlatego też rzadko widuje się go za dnia).
Od kilkuset lat Nemmarion urządza ni to bale, ni to spotkania towarzyskie. Nie więcej niż raz na rok ogłasza, że przyjmie na jedną noc pewną, niewielką liczbę tanelfów. Goście przybywają w tajemnicy, a występują w maskach i pod osłoną najbardziej subtelnych magii maskujących - tak, że nawet Nemmarion nie wie z kim ma do czynienia. Pomysł okazał się genialny. Na te kameralne spotkania przybywają bowiem nie tylko zwolennicy Kontr-Admirała, nie tylko tanelfowie zaciekawieni - ale również przeciwnicy. Dla nich właśnie te spotkania stanowią nieodpartą pokusę - możliwość prowadzenia wyszukanych rozmów, próby wybadania tajemnic oraz - czysta gra, zabawa sekretem. Między innymi dzięki tym "nocom" Nemmarion zdołał sprawić, że ogół tanelfów, wcześniej uważający go za wrogiego dziwaka - teraz złagodził ostrze krytyki. Kontr-Admirał jest postrzegany jako interesujący tanelf, ciekawy rozmówca i wierny wykonawca woli Cesarza, a nimb tajemnic dodaje mu tylko uroku...
Jest ich bowiem wiele. Wiadomo, że Nemmarion "pływa po Błękicie", znane są jego znaczne zamówienia w Różnanym Ogrodzie w Ader-Thaden. Niektórzy twierdzą, że jest prawdziwym badim i że w Innym znajduje zarysy i kształty kolejnych projektów, broni i statków. Są w jego pałacu miejsca absolutnie zamknięte dla obcych - rzecz, zdawałoby się oczywista... Dlaczego jednak znajdują się one raczej na wyższych piętrach? Dlaczego, obok podziemi to kilka nadmorskich wież i tarasów? Czy należy wiązać ten fakt z kobietą widzianą podobno przez niektórych gości - a z której ciała błyszczały ostre krawędzie rubinów? Czy należy wierzyć tym nielicznym, którzy twierdzą, że zamiast oczu ma ona dwa kręgi srebra - dwa księżyce martwe twarzą oprawione? 



przyp 1: Kilku oficerów Nemmariona okazało się tanelfami chcącymi podkopać jego pozycję/ sabotować działania. Nie koniecznie jako agenci Albionu - ale raczej z czystej i oburzonej sympatii do tego kraju.
przyp. 2: Incydent Błękitnych Bander nie został do teraz wyjaśniony - chociaż (lub ponieważ) powstały liczne monografie, komentarze i analizy. W ogólnym zarysie rzecz miała się następująco. W 648 roku tanelficka arystokratka (nierozpoznana) płynęła ku Albionowi na niewielkim statku pod banderami Pierworodnych. Jakieś 1,5 ligi na północ od Cravny, w pobliżu Kartal-ning, jednostka została "napadnięta" przez piracką fregatę. Była to Azra dowodzona przez Evre Wielkiego (przypomnę, że osławiona Bitwa w Cieśninie Shumar to 645 rok). Kilka chwil/ godzin/ dni później oba statki zostały zaszachowane przez trzy albiońskie krążowniki pod znakiem Szachownicy (w rzeczywistości jednak - należące do floty kravneńskiej). Kapitan eskadry zarządał wydania Evrego i uwolnienia pojmanych tanelfów (podobno piraci i pierworodni bratali się wtedy w najlepsze, szczególnie Evre z ową tajemniczą arystokratką). Kompromitacja bezradnego/ nieudolnego albiońskiego kapitana wisiała już w powietrzu kiedy niespodziewanie pojawiły się... cztery galeriony z Eskadry Nunnur, dowodzone przez samego Nemmariona. W jego mniemaniu, Albiończycy zagrozili tanelfom i albo natychmiast się wycofają - albo dojdzie do bitwy. Kapitan albioński - kandydat na męczennika - wybrał możliwość drugą. Kiedy wydawało się, że rozlew krwi jest kwestią kilku epziodów... zaczął się chaos. Jeden ze kravneńskich krążowników wywiesił proporce pierworodnych - oficerowie Nemmariona uznali to za kapitulację - potem drugi. Nagle na Azrze załopotała Szachownica, a jeden z galerionów Nemmariona zwinął proporzec Cesarski - znak żałoby po jego śmierci (?!). Rewię flag, manewrów i kontr-manewrów przerwała noc. Zginęły "tylko" trzy osoby: tanelfowie Kontr-Admirała, którzy wpadli do morza w zderzeniu galerionów wykonujących zawiły manewr - zbiegające się burty statków nie dały im nawet szansy przeżycia.
Nemmarion najadł się wstydu za wszystkich - albioński dowódca w jakiś sposób pozostał anonimowy, podobnie tanelficka arystokratka. Evre "dodał jeszcze kilka promieni do swojego słońca". Niektórzy twierdzą, że za chaosem stał jakiś czerwony badim z jego załogi - inni wietrzą spisek i prowokację Albionu...
przyp. 3: Tak jak każdy inny posiadacz ziemski, Nemmarion miał prawo otrzymać od Cesarza inną włość jako rekompensatę. Zrzekając się tego prawa zdobył sobie sporo sympatii - takie sytuacje dla innych ziemian w zatłoczonym Cesarstwie zawsze oznaczają ubytki terytorialne.
przyp. 4: Nemmariona wiąże się z Ezurianami nie tylko ze względu na jego esencję; niektórzy twierdzą, że posiadł on Moce Heroldii. Nowe imię siedziby Kontr-Admirałów miałoby służyć zerwaniu z "zatęchłą esencją" jego poprzedników; imiona jakie nadaje swoim Eskadrom mają wzmagać ich siły i cel.
« Ostatnia zmiana: Sierpień 13, 2009, 12:33:58 am wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Nemmarion, Kontr-Admirał Albionu
« Odpowiedź #1 dnia: Listopad 08, 2008, 01:19:52 am »
(znane) Eskadry Kontr-Albiońskie

Nunnur: według legendy tak brzmi nazwa koloru, który zobaczył Nemmarion na strzaskanych murach swojej cytadeli, koloru malowanego przez zachodzące Słońce - w Błękicie. Nunnur jest szybka jak zmierzch i składa się w przeważającej mierze z galerionów, czyli galer podniebnych. Ich osiągi są bez porównania lepsze, niż to co prezentują twory halruańskie - podobno tajemnica tkwi we wiosłach, których szerokie pióra tkane są  ze specjalnej siatki eternitowej. Wydaje się, że pod względem szybkości niemal dorównują statkom albiońskim - gorzej jest z wytrzymałością, udźwigiem i zwrotnością.

bambosh

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 747
  • Niech bestia zdycha!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Nemmarion, Kontr-Admirał Albionu
« Odpowiedź #2 dnia: Listopad 24, 2008, 10:12:25 pm »
Patent jest świetny -ale ciągle musi eszcze zostać wyjaśnione do czego może posunąc się taki kontr-admirał w kontrowaniu floty albiońskiej. Przecież na pewno musi liczyc się z ogólną dyplomacją, nie prowadzi przecież wojny z Albionem, więc siły rzeczy jego dzialania będą bardzo ograniczone, o zabijaniu, abordażach, czy poważniejszych zniszczeniach raczej chyba nie ma mowy?
Niech Gwiazdy błogosławią zastępy Akaruny i niech świecą jasno nad ścieżkami jej wybawcy!

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Nemmarion, Kontr-Admirał Albionu
« Odpowiedź #3 dnia: Kwiecień 21, 2010, 05:25:07 pm »
To pytanie prowokuje do spojrzenia na bardzo ciekawe obszary.
Wiemy, że Kontr-Admirał Nemmarion dowodził zamiast wielkiego Sesbahara legionami orków w Bitwie Wstydu - nie pozwolił Albiończykom na ucieczkę, lecz wykorzystując morze zwane "Stopniami Fal" dopadł i rozgromił większą część ich floty. Potem popłynął dalej, by po raz pierwszy wtargnąć z białym ogniem i czarną stalą do albiońskich portów.
W kluczowym momencie walki wziął władzę nad tradyrskim Prawym Ramieniem i odmienił losy Bitwy Legionów, ścigając i okrutnie niszcząc armady Albionu aż do granicy Otwartych Oceanów.
Był w największym z żywych portów Srebrnego Tatharanu, Tyrmukatnie, tamtej nocy kiedy albiońskie rajdy unicestwiły marzenie Maddox o imperium nad Interiorem. Dobrze ocenił moc natarcia, rzucił w odpowiedzi wszystkie rezerwy, obrócił klęskę w drogo opłacone zwycięztwo, odbudował wszystkie flotylle i na przybrzeżnych, lśniących od krystobalitów wodach Albionu odniósł kolejny tryumf, a nawet zdołał przejściowo opanować samą Wyspę Łabędzi.
Ktoś (znający system) powie: bla bla bla, co z tego wynika? Przecież mówimy o Błękicie, pierwszy lepszy wyrzutek może co noc śnić o tym jak podbija Kontynent, Kontynenty! jak spełniają się wszystkie jego marzenia, jak każda chwila utrwala się w złocie, cenniejsza, piękniejsza od Słońca. To jest prawda, ale Błękit oprócz sumy marzeń jest też odbiciem prawdziwego świata. Jeśli wiesz gdzie i jak szukać, jeśli nie przeraża cię mrok Horyzontu ani brak Nieba możesz dotrzeć do refleksów tajemnic z czerwieni wręcz nieosiągalnych. Albiońska fregata, niedościgniony ciągle wzór kunsztu szkutniczego w Błękicie to nie tylko spełniony sen o jej prześcignięciu, pokonaniu - to również cała jej potęga, wszystkie tajniki sztuki i hermetyczna arkitektura które składają się na jej istnienie. Gdzieś w przepaściach Innego trwa wiecznie lot tych łabędzi, które tysiąclecia temu zainspirowały pierwszych Sthalnungów, albiońskich konstruktorów. Myślę, że podziwiał je również Nemmarion, a wierzcie mi, potrzebował czegoś więcej niż szczęścia by dostąpić tego widoku. Groza Klątwy, bezkresność Błękitu, maestria vortyfikacji Albionu - na takich przeszkodach połamaliby karki najlepsi badim.
W przestrzeniach Błękitu zawiera się jeszcze nawet więcej - niesławne, odległe i tak bliskie złoziemie, światy osobistych klęsk, porażek wszystkich ambicji i dążeń, prawdziwsze od czerwieni dla istot z których się biorą. Gliniany wędrowca po drugiej stronie Nieba może pragnieniami zapalać gwiazdy, a pogardą niszczyć uniwersa - pusta rozrywka w nieograniczonej przestrzeni - ale jeśli jest wystarczająco odważny i śmiały, może dotrzeć do swej złoziemi, do krainy pod rządami Desperacji i Lamentu, gdzie Esencja płynie Umbrą a na każdym kroku czyha możliwość Prawdziwej Śmierci. Powiada się (słusznie według mnie), że największe bitwy Nemmarion toczy właśnie na "złych polach", w warunkach skrajnie wrogich, gdzie i siła Albionu i słabość Kontr-Admirała są makabrycznie przerysowane1.
Wojny Nemmariona to coś więcej niż osobista krucjata, działania w Błękicie mogą odkształcać ostrą rzeczywistość. Myślę o czymś więcej niż o okresach kiedy setki tysięcy Albiończyków śniły o ogniu trawiącym ich zieloną wyspę, o Tanelfach-najeźdźcach, Tanelfach-niszczycielach. Taki majak mający, kiedy trwa, wszelkie pozory prawdy może zmienić nastawienie człowieka - w pierwszych godzinach nowego dnia, na miesiąc, na całe życie. Tym bardziej że nawet argilowie wiedzą czyja Esencja stoi za tymi snami; Albiończycy w ogóle żyją blisko Błękitu, świadomość że ktoś niszczy cień ich kraju, nawet jeśli to mythal spośród tysięcy mythali, jest drażniąca, niemiła. Ta jasnomagia osiągnęła już poziom na którym wrogie marzenia są traktowane zupełnie poważnie. Jest jeszcze kwestia "Okaleczonych". Są to ludzie którzy nie zdołali obudzić się ze snów o zagładzie; żyją w błękitowym obłędzie który w miejsce zielonych łąk karze widzieć pogorzeliska, miasta są pełne trupów i żałoby, a Tanelfowie budzą strach i nienawiść. Jest ich zaledwie kilkudziesięciu i niemal wszyscy urodzili się około 1000 roku, roku w którym biuro Kontr-Admirała ogłosiło kolejny tryumf (wspomniana wyżej wojna siłami Tatharanu i Maddox w Drugiej Erze). Początkowo sprawa była bardzo głośna, ponoć Dwór rozważał nawet zdjęcie Nemmariona z urzędu, a stosunki tanelficko-albiońskie nie pamiętały podobnego ochłodzenia. W końcu jednak rzecz przycichła, głównie pod wpływem poszlak że tragedię spowodowało jakieś stronnictwo na Albionie, lub może siła wroga zarówno Cesarstwom jak i Wyspie Łabędzi...
Podsumowując, Admirał musi liczyć się z dyplomacją, nie ma mowy o regularnych, realnych starciach z kontrowaną flotą. W Błękicie jednak sprawy wyglądają, cóż - inaczej - chociaż nawet tam manewry Nemmariona nie zagrażają albiońskim wędrowcom.


1) Jest to starożytna metoda ćwiczenia "strategów doskonałych", którą po raz pierwszy zastosowali Czarnoksiężnicy Acheronu. "Polikrates", Wszech-dowódcy tworzeni przez Mistrzów Błękitu byli zdolni wygrywać walki przeciw armiom dowolnej mocy i wielkości (pod warunkiem, że składały się z istot). W zniekształconych, mistycznych formach jest stosowana do dzisiaj jako "techniki poszerzania horyzontów", między innymi w Juhtun-Szaar.
Za Legendy mnóstwo Pierworodnych hartowało się na złoziemiach, ale po Upadku Gwiazdy (1486 IE) tradycja bardzo osłabła. Przyczyną jest tryumf Klątwy - pierwszą rzeczą jaką spotyka niemal każdy Pierworodny wędrowca na osobistej złoziemi jest niezwyciężona siła Sidardu. Trzeba wielkiej samo-woli, dogłębnej, twardej świadomości własnych marzeń by zmierzyć się z własną Esencją, a nie Umbrą wszystkich skazanych ras.
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 25, 2010, 09:47:21 pm wysłana przez Bollomaster »