Mentalność ossentharska: posłuszeństwoJest to sprawa budząca sporo kontrowersji i wątpliwości; jak dotąd grałem jedną-dwie sesje w Ossentharze i jedną prowadziłem. W obu wypadkach uważam, że brakowało "ducha", świadomości, że ten kraj jest solidny, że jest prawdziwym mocarstwem. Że fundament na którym się opiera nie jest "zgniły", bezskuteczny.
Ossenthar to państwo totalne, ingerujące w życie swoich obywateli w Potwornym stopniu. Kryd, czyli podział na rangi, jest czymś wrodzonym, absolutnie naturalnym. Mentalność "stopni zależności", ściśle określonej drabiny decyzyjnej, została wbita w istoty tych ludzi przez potężną ideę, która legła u początków kraju, oraz esencję kumulowaną tysiącleciami. Następstwem jest niemal całkowite posłuszeństwo (słowa "niemal" używam w Błękitowym sensie - zawsze istnieje możliwość, która jednak w Ossentharze rzadko czerwienieje) i praktycznie absolutny brak własnej inicjatywy. Jeśli zabraknie zwierzchników, cały system się zapada. Jeśli zwierzchnicy są niekompetentni, niezdolni do podejmowania właściwych decyzji, zaczyna się kryzys. Co więcej, nawet najlepsze rozkazy są wypełniane mechanicznie, bez udziału własnej woli (przecież pojedyncza jednostka jest zupełnie nieistotna; nie może mieć złudzeń, że sama w sobie coś znaczy), bez zapału, motywacji charakteryzującej działania ludzi samodzielnie podejmujących wybory.
Mam nadzieję, że dobrze podsumowałem ogólny obraz - bo teraz zinterpretuję go trochę inaczej.
Z tego, co mnie otacza, wynika że cechy takie jak energiczność, zapał, pomysłowość - są rzadkie. Ludzie czasami zrobią coś lepiej, przyłożą się bardziej, z własnej inicjatywy podejmą większy wysiłek - ale zazwyczaj chcą żeby praca się już skończyła, najlepiej bez dodatkowych obowiązków. Rutyna jest czymś fundamentalnym, powtarzalność działań sprawia, że czas płynie szybciej. W sytuacjach nieprzewidzianych, niespodziewanych pojawia się jakaś reakcja, ale bardzo rzadko problem zostaje rozwiązany na tym poziomie. Istnieje przecież hierarchia zwierzchności, a słowem-kluczem jest tu Odpowiedzialność. Zadziałasz z własnej woli, wykarzesz inicjatywę - jeśli źle ocenisz sytuację możesz się znaleźć w poważnych taraptach. Najlepiej jeśli ktoś z góry powie co, gdzie i jak masz zrobić.
Dlatego, uważam, że na stopniu najniższych wykonawców (najniższe rangi) ossentharskie działania są nieporównanie skuteczniejsze, niż działania ludzi którzy nazywają się wolnymi. Szeregowiec dostaje rozkaz i nie myśli nad tym czy jest on słuszny/ właściwy - po prostu go wykonuje. Robotnik ma polecenie wykonać określoną pracę - i na tym tylko się skupia; jeśli brygadzie obok potrzeba pomocy, on się tym nie przejmuje. Tamtym pomogą ci, którzy mają rozkaz pomagać. Oznacza to również, że nisko-rangowi obywatele żyją paradoksalnie w znacznie mniejszym stresie niż np. ich aldorscy sąsiedzi. Mają dokładnie wytyczone granice swojej aktywności, jeśli będą się wywiązywać ze swoich obowiązków - wszystko powinno być dobrze. Oczywiście, ich życie może się w każdej chwili rozpaść w następstwie decyzji z góry - ale tak samo, jak my zazwyczaj nie myślimy o możliwościach gwałtownej śmierci, tak i oni się nad tym nie zastanawiają. W Ossentharze nie ma gazet, "wiadomości" ani opinii publicznej. Jeśli ktoś zostanie aresztowany, to kilkadziesiąt/ kilkaset osób, które o tym usłyszy, uzna, że było to konieczne i uzasadnione. Nie ma czegoś takiego jak sprawiedliwość, jest tylko wyższa wola.
To oczywiście dopiero początek. System w którym żyję, ogranicza moją wolność z własnej natury - ale umożliwia awans, wspięcie się wyżej. Czy zależy to od moich zdolności, układów, szczęścia - nie ważne. Wiadomo, że jest taka możliwość i wiadomo o ludziach, którzy dzięki własnej determinacji osiągnęli szczyty. Oznacza, to że, człowiek który najlepiej nadaje się na jakieś stanowisko - ma szansę je zdobyć. Obok miernot pojawiają się giganci, istnieje ciągły dopływ świeżej krwi. Powiedzmy, że tak to wygląda.
W Ossentharze człowiek rodzi się ze swoją rangą i z nią umiera. Co najwyżej, może wspiąć się w jej obrębie o kilka szczebli wyżej - ale to wszystko. Najwyższe funkcje są przypisane posiadaczom siódmej rangi i nawet najlepszy generał szóstej rangi nigdy nie zostanie Wielmożą.
(Pomijam tu nierozkminioną jeszcze dokładnie kwestię "siedmiu krzeseł"). Mimo to, twierdzę, że również na tym poziomie Ossenthar jest skuteczniejszy od reszty "wolnego" świata.
Po pierwsze istnieje magia niewolnicza. Im wyższa ranga, tym więcej niewolników można Spętać. Władze ich umysłu, intelekt, wiedza, doświadczenie - nie wspominając o "prostackich" siłach fizycznych mogą zostać w każdej chwili udostępnione, oddane właścicielowi. Ci niewolnicy są hodowani w Gildii Pyłu; ich wola zostaje zgaszona, a wszelkie właściwości umysłu i pamięci mogą być projektowane w dowolny sposób. Z takimi środkami, nawet debil najczystszej wody, może stać się militarnym geniuszem. Na marginesie można tu wspomnieć o jedynym, gorzkim rodzaju awansu, jaki istnieje w tym kraju. Jeśli jakiś obywatel urodzi się z niezwykłym, rzadkim talentem i jeśli zostanie to wykryte, taki obywatel - Zgaszony, staje się niewolnikiem i przyczynkiem jeszcze większej chwały i mocy najwyższych rang.
Po drugie istnieje Monarchia. Władcy Ossentharu kiedyś byli ludźmi, ale korzystając z najwyższych magii niewolniczych oszukali starość, śmierć i wszelką słabość, opuścili światy znane śmiertelnikom. Większość z nich panowała przez stulecia, snując i realizując plany ktore pod względem rozmachu i rozległych skutków można porównywać z najsubtelniejszymi intrygami Horrorów. Rzecz jasna, Monarcha - emanacja Ossentharu - stanowi najsłabszy punkt tego kraju. Nie mówię o zabójstwie - z wielu względów takie zadanie wydaje się po prostu niewykonalne - lecz o przemijaniu, któremu ulegają nawet Pierworodni. Czas oblewa wszystko, i nawet dla Monarchów przychodzi chwila Sukcesji. Proces przejmowania, przekazywania władzy jest rzeczą delikatną, a w kraju takim jak Ossenthar stanowiłby wieczną groźbę chaosu i zarzewie konfliktów. Najwyżsi Wielmoża, Alvowie Monarchii, Pętający dziesiątki potężnych istnień mogliby podnieść głowy, rozpocząć walkę o władzę, wojnę domową która rozdarłaby jasnomagię Ossentharu.
To się jednak nigdy nie wydarzyło - gdyż po trzecie, Ossenthar to nie tylko rasa ludzka, ale również dardowie, krasnoludowie szlachetni, dziedzice Uporu Herdainów. To oni, tysiąclecia temu, sformowali ten kraj, ustanowili kryd, najważniejsze urzędy. Są mistrzami Trzech Gildii, mają dostęp do ich największych tajników - nie znanych nawet Monarchom. Poprzez finezyjne machinacje i brutalny terror zwalczają wszelkie zagrożenia raz założonego ładu, działając wręcz spoza systemu. To dzięki nim, zmiany Monarchów przebiegają niemal bezkonfliktowo.
W większości wypadków, gdy mówi się o mentalności Ossentharczyków - myśli się o ludziach. Każdy kto spojrzy na ulice Dagamerny, Tabardeny, Hredenu zobaczy jednak tłumy krasnoludów - należących do wszystkich rang. Dardowie są nie tylko najwyższymi zarządcami - z biegiem lat stopili się z całym społeczeństwem, a ich upór i konserwatyzm z niezrównaną siłą konstytuuje jasnomagię Ossentharu.
Tak więc osoby kierujące sprawami Ossentharu mają absolutne posłuszeństwo swoich podwładnych i nadzwyczajne możliwości magii niewolniczej do sprawowania rządów. Nad nimi jest Monarcha ze specjalnymi niewolnikami-urzędnikami, potężnym aparatem kontroli, przez który może sprawować i egzekwować swoją władzę absolutną. I zawsze, pozostają jeszcze mistrzowie dardów, w każdej chwili gotowi do ingerencji.
Oprócz tego jasnomagię Ossentharu wzmacniają jej własne twory - takie jak armia, oraz siły spoza niej - czyli Gwardia. Odchodzę jednak od tematu!
Mechaniczne posłuszeństwo nie jest cnotą, ale podstawowym imperatywem. Ambicje istnieją, ale głównie u przedstawicieli wyższych rang i wyrażają się w bardzo ukradkowych i ostrożnych akcjach. Świat większości obywateli jest bardzo wąski.
(Używam tutaj brudnej trochę sztuczki: porównuję ideę Ossentharu do naszego świata. Wydaje mi się to konieczne dla lepszego zrozumienia tego świata przez nas - ale to porównanie wyglądałoby siłą rzeczy inaczej gdyby drugą stroną był jakiś SOŁPowy kraj. Na przykład tak powszechna organizacja cechowa też jest swego rodzaju systemem totalnym.)