Jak opisać obraz jaki ujrzałem po pokonaniu ostatniej sfery murów? Pierwsza myśl – to jest po prostu niemożliwe! Najbliższą przestrzeń wypełniały jakby kamienne platformy pływające we wszystkie strony po nieosiągalnych naturalnie orbitach. Były to wszelkiego rodzaju fermy, dostarczające miastu pożywienia z tego, co w swym szaleństwie lub geniuszu postanowiło w tej krainie rosnąć, utrzymywane magią grawitacji na pożądanych pozycjach. Stanowiły one zewnętrzną warstwę, której dalszą część wypełniały, pływające w trzęsącym się od żaru powietrzu, budowle Dzielnicy Trzeciego Pierścienia – czyli najuboższej. Cóż to jednak za widok! Budowle, choć rozmiarów niewielkich i w większości poddane podobnej, tak zwanej „urzędowej”, grawitacji, stanowiły dziwnie postrzępione i strzeliste twory, bez drzwi ani okien, których Ebigeonici nie potrzebują, ale o tym jeszcze wspomnę. Dalej widać było wyraźną różnicę pomiędzy kolejnymi kolejnymi dwoma pierścieniami dzielnic: w drastycznie rosnącym przepychu, monumentalizmie i niepojętymi rozkładami grawitacji. Podobno domy wielkich rodów w obrębie jednej budowli mogą mieć dowolnie kształtowaną grawitację dla każdego dosłownie miejsca. Widziałem jeden taki – wielki jak niejedno handlowe miasto, formy niczym ulepionej w dowolny dla architekta sposób z ciasta lub błota; strzelisty, pokryty inskrypcjami, diamentami i, zatopionymi w tytanowym szkle, klejnotami wielkości dwóch pięści dorosłego krasnoluda. Nie śmiem wyobrazić sobie jakie bogactwo i szaleństwo włada we wnętrzu takiego domostwa.
W końcu największe cudo, które nikogo, a zwłaszcza krasnoluda, nie pozostawi obojętnym i wyryje się cudownym blaskiem przeogromnej tęsknoty do końca dni tego, kto w swym szczęściu lub nieszczęściu kiedykolwiek je ujrzy lub wyśni. Diamentowa Sfera. Moje serce drży kiedy o niej myślę, łzy wzbierają kiedy opowiadam. Jest po prostu piękna. Ten, kto potrafi myślą swą wyobrazić najdoskonalsze piękno, nawet w połowie nie pojmie jak bardzo jego myśl jest uboga. Jej blask rozświetla i pali całe światło, a kolory, wiecznie ruchome i zmieniające się, onieśmielają podróżnika z zewnątrz. Na jej idealnie gładkiej powierzchni, niby ogromny pająk oplatający swymi odnóżami kulę, wznosi się Katedra. W niej, według podań, znajduje się jedyna brama do Kuźni Dusz, do której wnętrza nie może wstąpić nikt, jak zostało zaznaczone w przedwiecznej przysiędze danej tytanom.
Tak więc Ebigeon składa się z trzech sfer – dzielnic oraz pól, które otaczają Diamentową Sferę ze wszystkich stron. Podział taki wyraża w pewien sposób hierarchię tego królestwa. Dzielnicę Trzeciego Pierścienia zamieszkują najbiedniejsi wyrobnicy, drobni kupcy, niżsi stopniem żołnierze, kapłani i tak dalej. Środkowa, Dzielnica Drugiego Kręgu jest zajmowana przez wyższych hierarchów i bogatsze osoby prywatne (nie należące do żadnej instytucji). Dzielnica Pierwszego Pierścienia to swoiste państwo w państwie, gdzie mają swe siedziby wielkie rody. Ich głowy posiadają absolutną władzę w obrębie swej rodziny i swego terenu, a do ich spraw nie może wtrącać się nikt, nawet Rada Strażników Głębi. Dalej jest już tylko Kuźnia i przywarta do jej murów Katedra.
Pomiędzy poszczególnymi budynkami, które wszystkie (poza Katedrą) unoszą się w przestrzeni, utworzono grawitacyjne kanały komunikacyjne – stąd odnosi się wrażenie, że mieszkańcy Ebigeonu dosłownie pływają w powietrzu na różne strony, w zależności od tego gdzie chcą się dostać. Oddzielne i szersze są kanały dla bicath, które w obrębie grawitacji miasta nie muszą korzystać ze swego własnego napędu. Własną grawitację mają także miejsca publiczne, nie tylko domy bogaczy. Przykładem jest Plac Królewski, gdzie znajduje się skamieniały Hetara Kalima Eghitta Ap-Quenaca, oficjalnie wciąż władający Ebigeonem. Plac składa się z dwóch sfer, jedna w drugiej, gdzie można spacerować, widząc nad sobą idących do góry nogami innych spacerowiczów. Zresztą bardzo ładne miejsce, pełne pomników i ognistych roślin.
Wszelka myśl konstrukcyjna opiera się w Ebigeonie na ahtiggu (głównie przedmioty, lub jako osłona dla przedmiotów cennych, które normalnie by wyparowały w temperaturze miasta) i salamandrycie, jako materiale budowlanym dla domów i maszyn.
Nie wspomniałem jeszcze o wielkości Ebigeonu. Jest on wręcz przeogromny i potężny. Gdyby ścisnąć w garści jedno wielkie lub kilka pomniejszych królestw i kazać im wirować w powietrzu wokół Słońca, wówczas możesz sobie drogi czytelniku wyobrazić Ebigeon. Niewielu kręci się tu cudzoziemców, jednak istnieje możliwość wykupienia sobie pobytu na stałe (pod ciągłą zapewne obserwacją, jak zaznacza Igdhon). Wówczas cudzoziemiec taki otacza swoje domostwo warstwami tytanowego szkła i żyje w jego wnętrzu w dowolnie zamówionym w Głębinie Magii klimacie, na zewnątrz jednak koniecznie przywdziewając ahtiggową opończę.
Ebigeon jest oficjalnie królestwem. Hetara jednak skamieniał, lecz nie zwolnił tronu, stąd od wieków jest jego królem. Miał jedenastu synów, jednak żaden nie mógł przejąć władzy samodzielnej. Stąd, gdyż potrzebowano prawomocnego ciała, do prowadzenia rządów powołano Radę Strażników w skład której wchodzili wszyscy książęta, sobie równi. Z czasem, po utworzeniu i okrzepnięciu w siłę najpotężniejszych instytucji – Głębiny Gildii, Głębiny Magii, Głębiny Zastępów, Głębiny Łowców Dusz oraz Głębiny Katedry – ich członkowie zażądali udziału w sprawowaniu władzy. W ten sposób książęta utracili swe monarsze tytuły. Aby nikt w radzie nie wywyższał się ponad innych, przyjęli tytuły Głębi danego wielkiego rodu. Powstała szesnastoosobowa Rada Strażników Głębi. Po dziś dzień w jej skład wchodzi jedenaście Głębi wielkich rodów oraz Głębia Gildii, Głębia Magii, Głębia Zastępów, Głębia Łowców Dusz, oraz Głębia Katedry. Zwykle Rada zbiera się na początku każdego segonu, chyba że sytuacja jest nadzwyczajna.
Wyjaśnię teraz istotę ebigeońskiej hierarchii. Głębiną zwykło się nazywać instytucję, Głębią natomiast osobę stojącą na jej czele. Tak jak wielkie rody stanowią państwa w państwie, tak do poszczególnych Głębin nie mają prawa wstępu ni decyzji. Członkiem takiej Głębiny może zostać jedynie osoba spoza wielkiego rodu, niezależnie od majątku i pozycji (jednocześnie nie można być członkiem więcej niż jednej Głębiny). Każdy nowy adept zaczyna od rangi najniższej – iskry. W zależności od zasług i zdolności (a nie pozycji i majątku, co jest ściśle przestrzegane), pnie się coraz wyżej po niezliczonych szczeblach kariery, przez bycie promieniem, płomieniem, żarem, magmą, pożogą, otchłanią, aż ku jej szczytowi i nieosiągalnemu dla większości marzeniu zostania – Głębią. Każda poszczególna jest osobą znaną w mieście i poważaną. Należy zaznaczyć, iż poszczególne Głębiny mają identyczną hierarchię i tytulaturę wywodzącą się z wielkich rodów.
Czym zajmują się konkretne Głębiny? Otóż Głębina Gildii odpowiada za handel i zaopatrzenie miasta we wszelkie dobra, również na wypadek niespodziewanego oblężenia. Nieoficjalnie powiada się, że trzyma w garści niezwykle sprawną i rozległą siatkę wywiadowczą, która ma celu tropić istoty będące hipotetycznym zagrożeniem dla Diamentowej Sfery. W skład Głębiny Gildii wchodzą kupcy, rzemieślnicy, architekci, a także dyplomaci i prawdopodobnie szpiedzy.
Głębina Magii zajmuje się przechowywaniem i ochroną magicznych tajemnic Ebigeonu, szczególnie arkanów magii opartej na kształtowaniu grawitacji. To ona tworzy całkowity rozkład grawitacyjny miasta i zaopatruje je we wszelkie magiczne przedmioty. Podobno ebigeońscy czarownicy posiadają głęboką wiedzę o wszelkich iluzjach. Głębia Magii posiada również zwierzchnictwo nad bibliotekami Ebigeonu.
Głębina Zastępów to po prostu armia Ebigeonu. Ten kto nie chce być członkiem jakiejkolwiek Głębiny, gdyż nie podoła lub nie chce wykonywać obowiązków w jej imieniu, a chce korzystać z przywilejów członkostwa w Głębinie, zwykle idzie do Zastępów. Taka osoba zwykle może prowadzić własne życie bez dużego ciężaru służby jak w innych Głębinach, lecz musi regularnie stawiać się na ćwiczeniach. Ebigeon przypomina wiecznie oblężoną twierdzę, stąd armia jest zawsze trzymana w skrajnej gotowości.
Głębina Łowców Dusz jest najmniej liczna ze wszystkich, nie umniejsza to jednak jej znaczenia i doniosłości służby. Łowcy Dusz mają za zadanie likwidować wrogów Ebigeonu przez porywanie i zamykanie ich dusz w magicznych kryształach (Ebigeonici twierdzą, że dusza jest niezniszczalna). Plotki głoszą, iż przechowywanie uwięzionych dusz w samym Ebigeonie byłoby przejawem szaleństwa, są więc one albo oddawane pod opiekę jakimś potężnym sprzymierzeńcom (osobom lub instytucjom, nazywanymi „wiedzącymi”), lub ukrywane na najbardziej przemyślne sposoby z dala od Kuźni Dusz. Inna plotka głosi, iż Łowcy Dusz są zamieszani w porwania wybitnych w różnych dziedzinach osób spoza Ebigeonu, aby ten, przez swoje odcięcie od reszty świata, nie został zaskoczony jakimś rozwiązaniem wroga, którego nie przewidział ze względu na swoje zacofanie w jakiejś dziedzinie.
Głębina Katedry strzeże bram Diamentowej Sfery. Jest ostatnim szańcem obrony. Głębia Katedry ma prawo i obowiązek, kiedy ostatnia sfera murów zostanie strzaskana, pogrążyć całe miasto i wroga w przepotężnym grawitacyjnym chaosie, który pochłonie ogromne obszary i pokona nawet najstraszniejszego przeciwnika. Rozkaz ten ma zostać wykonany bezzwłocznie, a Rada nie ma na to żadnego wpływu. Ostać by się miała jedynie Diamentowa Sfera i być może Katedra. Podobno na powierzchni Diamentowej Sfery wyryte, niby przez tytanów, prawdziwe imiona wszystkich dusz. Poznanie takiego imienia ma potężną, magiczną moc.
Funkcjonowanie poszczególnych Głębin jest w pewien sposób uzależnione od siebie, a najbardziej niezależna i samowystarczalna pod tym względem jest Głębina Gildii.
Ebigeonici, „Strażnicy” jak sami siebie nazywają, są ludem raczej spokojnym, o ile nie kwestionuje się powagi ich życiowej i rasowej misji. Wówczas są gotowi na wszystko, jeśli ktoś jest na tyle głupi aby się z nich naśmiewać. Uważają swoje miasto za sam środek światów i innej możliwości nie przyjmują do siebie wcale. Wierzą w różnych bogów, często lustrzanych odpowiedników bóstw sąsiadów i naziemców. Świątynie bogów i ich kapłani nie mają jednak żadnego znaczenia politycznego i, o ile ich wyznawcy nie powodują niepokojów w mieście, mają pełną swobodę działań. Panuje tu również pełne równouprawnienie płci we wszelkich aspektach. Kobieta czy mężczyzna może być wojownikiem, magiem czy kupcem na takich samych zasadach i jest traktowane w identyczny sposób, jako członek Głębiny, jak inni jemu równi. Ebigeon jest królestwem dostatnim, gdzie każdy ma prawo do szacunku z samego faktu istnienia, a skrajne ubóstwo jest czymś wręcz nieznanym. Podobnie jak rzeczywista prawda o Ebigeonie dla jego mieszkańców. Tak właśnie! To miasto opiera się na opowieściach i legendach, gdzie ziarno prawdy niemal zawsze miesza się z jakimiś absurdalnymi i nierealnymi wymysłami. Ebigeonitom najwyraźniej to nie przeszkadza, bo ich królestwo trwa od niezliczonych wieków i wciąż się rozrasta (magowie nieustannie rozpychają od środka mury, aby tworzyć nowe przestrzenie wewnątrz). Jak powiadają, same Głębie nawet nie śnią o tym czym tak naprawdę zajmują się pozostałe.
Ja jednak pokochałem tą krainę niedopowiedzeń...
NOTATKI- istnieje koncepcja że Ebigeon jest odbiciem Akaruny, albo Akaruna – Ebigeonu.
- około 30 milionów mieszkańców
- spora śmiertelność wśród przybyszów (morderczy żar który bywa zbyt łatwo lekceważony [łatwość zakładania opończ ahtiggowych])
- ważna cecha Ebigeonu: statyczność układów (wyjątek Głębina Gildii która ma szerokie spojrzenie z samej swej natury).
- pytanie czy w Kuźni są jedynie tytani? Jest przecież olbrzymia, może być tam więcej różnych istot, cóś może wyłazić...
- przy wejściu przez kolejne mury, Ebigeonici prześwietlają każdego, jego siły, pragnienia, nawet przeszłość; np.: cudzoziemiec przy

bramie usłyszy, że jego przodek 2500 lat temu był w armii szturmującej Ebigeon pod wodzą Wielkiego Złego i zginął przy LII machikule tegoż muru... Efekt psychologiczny daje się opisać jednym słowem: obezwładnienie. Głębina Zastępów wyszukuje szczególnie utalentowanych opowiadaczy do tej roli...
- „pracować jak tytan” (niestrudzenie)