Dobre! A niżej coś ode mnie:

Najbardziej odczapiasta okładka jaką kiedykolwiek widziałem (no może zanim nie obejrzałem galerii powyżej). Biedny stwór wygląda na wręcz oburzonego agresją czegoś co kiedyś, może, przed tysiącem lat i przed zabiegami balsamistów było... Conanem z Cymmerii.
I do tego tłumaczenie paskudnie archaizowane. Ble!
A propos niedźwiedzi ciągnących sanie - kojarzę tą okładkę z polskiego wydania "Planety wygnania" U. Le Guin... W czasach PRLu wydawaca zakosił to chyba ze zgniłego zachodu.