W sprawie eudajmona:Eudajmon jest rzeczywiście istotą, która mieści się między szarakiem (hajot, III), a bytem który przekroczył Poziom Energetyczny (śmiertelnik)/ rozwinął się poza wszelkie granice (Pierworodny) - myślę o odmieńcu (V). Dlaczego uważam, że elegancko wpasowuje się w realia? Po prostu dlatego, że w obrębie niewielkiej ilości poziomów, różnica przeskoku hajot-odmieniec byłaby zbyt duża. Wiemy że odmieńcy to już totalnie inna mentalność, światopogląd, to są jednostki wręcz aspołeczne, niejasnomagiczne; ich okiełznanie, zaprzęgniecie w tryby Ładu wymaga wielkich wysiłków i jest czymś naprawdę unikatowym (Ekskanonicy erdańscy, Ciężcy Żołnierze z Juhtun-Szaar, Jeźdźcy Burzy z Maddox).
Zwyczajnie więc, potrzeba (według mnie) jakiejś bardziej oswojonej, cywilizowanej formy przejściowej, czegoś znacznie silniejszego od człowieka, ale wyraźnie słabszego od odmieńca. Eudajmoni, doskonali ludzie, wyraźnie różnią się od hajotów, mogą powodować różne Zamieciowe, złe efekty w jasnomagii, ale generalnie rzecz biorąc można się na nich opierać i - mogą wnosić wiele ciekawych motywów do świata gry. Eudajmoni, znani właśnie pod tym imieniem, to wielotysięczna kasta "doskonałych obywateli" w Kelanei, to marzenie halruańskich hajotów, poziom samorozwoju który można osiągnąć po latach wyrzeczeń i za odpowiednią kwotę w złocie. W mnóstwie krajów to ideał arystokracji, pięknej i perfekcyjnej - szczególnie w Cesarstwach tanelfów, albo przykład człowieka dotkniętego, błogosławionego przez Boga - w 'vadorskiej Deokracji z kobiety-hajota dzięki łasce Boga rodzi się byt doskonalszy, dziecko-eudajmon... Proste: w większości jasnomagii eudajmon może funkcjonować względnie normalnie, odmieniec - nie.
Ciągle nie rozumiem, dlaczego tak kurczowo chwytasz się liczb. Powiedz mi, jaka była realna, odczuwalna różnica między 13 a 14 Światła. Była jakaś? Kurwix, ja jej nie zauważyłem! Forsuję te cholerne Rangi między innymi dlatego, że stanowią podstawę czegoś co można ogarnąć. Nie przy pomocy ekierki i wagi, pieprzyć teksty: odmieniec dźwiga od 200 do 400 kilo - zamiast tego: może z miejsca przeskoczyć szeroką rzekę, wyrwać potężne drzewo z korzeniami, może zrobić więcej niż eudajmon, mniej niż legion. (Tak, trochę mnie poniosło. Święty cyfrom trzeba oddać hołd i hołd im oddamy - ale te wszystkie metry i tony pojawią się tylko jako punkty odniesienia, nie kategoryczne "od-do")
W sprawie barier między Rangami PodstawowymiJak najbardziej, między każdymi dwoma RP będzie jakaś bariera którą trzeba będzie złamać, przekroczyć. Co się zmienia? Pozornie (jak widzę z twojej wypowiedzi) dużo, w rzeczywistości - niemal nic. Po prostu dodaję szerszą perspektywę, chcę ustalić jakie przeszkody musi zwalczyć istota która RP odmieńca zostawiła już dawno za plecami. Tak jest, z perspektywy świata gry, szarych istot PE jest "nieprzekraczalną, świętą barierą której nie sposób przełamać" - ale to samo można powiedzieć o każdym innymi limicie, a - jeszcze poprawniej - stwierdzić że im dalej w las, tym trudniej. W porównaniu z Ceylalem (limit między IX a X), pokonanie PE to fraszka.
Mechanicznie zmiana RP polega na wydaniu określonej liczby PP. Proste i przejrzyste założenie, do którego dokładamy motyw "Opcji rozwojowych", w rodzaju "wezwania rycerza cieni". Chodzi o to żeby gracz nie wydawał Punktów bezpośrednio na wyższą Rangę - ale na DZIAŁANIA które oznaczają jej podniesienie. W ten sposób powinnismy uniknąć głupiej sytuacji "wydałem 1000 PP, jestem czymśtam". Zamiast tego mamy "dwa razy stanąłem twarzą w twarz z najlepszym z najlepszych, z rycerzem cieni i w tych walkach się rozwinąłem, zahartowałem, stałem się tym-a-tym".
I tutaj docieramy do tego o co mi chodzi z limitami dzielącymi RP. Są one jakby pryzmatem, przez który mistrz gry przepuszcza opis osiągania danego poziomu i trudności jakie się z tym wiążą. Na przykład, zmiana PE jest fizyczną niemożliwością, wymaga treningu poza wszelkie granice ciała, duszy i umysłu, i tak może być opisywane. Odrywanie i przyrastanie kończyn, rzeki potu, trening na jawie i we śnie, wszechogarniające znużenie i tak dalej. Z kolei inne limity dotyczą... innych obszarów; to mogą być ograniczenia własnej wyobraźni, minionych klęsk albo limity narzucane przez społeczeństwo. MG filtruje kolejne opisy, sposób narracji, tak że rozwój przestaje polegać na "jeszcze dłuższym nawalaniu w drzewa/ czytaniu książek" i zyskuje chociaż pozorne różnice. Na przykład, wszystko rozgrywa się między tobą a drugą osobą, albo tylko w twojej głowie. Uff.
Tutaj masz początek rozkmin w tym temacie (ten i kilka kolejnych postów):
http://soap.kasiotfur.com/index.php?topic=768.msg6215#msg6215.
na marginesie: co jeszcze o limitach?Takie potraktowanie limitów ma tą wielką zaletę że można nimi żonglować, albo tworzyć wiele alternatyw dla jednego poziomu. Na tym etapie, wiadomo z pewnością że między eudajmonem a odmieńcem MUSZĄ być dwa limity - Poziom Energetyczny dla śmiertelników i konieczność Oświecenia dla Pierworodnych. Ciekawostka: pokonanie i jednego i drugiego wymaga wydania tylu samo PP! Tak jest moi mili, w tym miejscu mechanika nie wprowadza żadnego rozróżnienia między śmiertelnikami a Pierworodnymi (i nie jest to żaden nowy wymysł; wyglądało to tak samo już wcześniej). Cała, gigantyczna, różnica istnieje w narracji; to co dla ludzi zdaje się być niewykonalne, Pierworodni osiągają po długim, cierpliwym i upartym działaniu.
Nie chcę za bardzo w to wnikać szczególnie na forum gdzie takie spory to tylko strata czasu, nie rozumiem jednak dlaczego przy tworzeniu systemu musimy godzić się na "kwaśne konsekwencje". To my tworzymy NM. Nie może być tu miejsca na działanie typu "bo tak nam wyszło", "trudno, tamta część funkcjonuje dobrze więc te kiepskawe konsekwencje trzeba zaakceptować" jesteśmy teraz architektami praw fizyki SOAP nie musimy przyjmować czegokolwiek jako prawdy objawionej, kulić się z pokorą przed pomysłem którego jeszcze nie było dwa miesiące temu, którego nawet nie sprawdziliśmy ani razu w grze. Całkiem możliwe że jeszcze minie bardzo wiele czasu zanim stworzymy zadowalającą nas formę końcową systemu (!).
That's the spiryt! Też tak to widzę. Krytykuj więc i rozjeżdżaj, kiedy się zobaczymy, porównamy nasze wizje i wnioski.