Górnicy, albo Nowi Górnicy: tak nazywa się powołana ponad rok temu ochotnicza straż sintryjska. Może do niej wstąpić każdy obywatel i każdy przybysz który uzyska zgodę odpowiedniego urzędu - oraz, oczywiście, czuje się na siłach. Zasady są względnie proste, w znacznej mierze wzorowane na aquilońskim modelu. Sintra zapewnia oficerów-weteranów, wprawnych w wojennym rzemiośle, sprawdzonych i zaufanych; są opłacani z miejskiej kasy. Pod ich komendę są oddawani Górnicy; przydział jest ustalany od razu po zaciągnięciu do służby i bynajmniej nie jest losowy. Chodzi o stworzenie jak najoptymalniejszych oddziałów (kohort), których członkowie będą się wzajemnie uzupełniać. Jeśli strażnik zdezerteruje, prawo traktuje go łagodnie - uważa się że miał dobre zamiary, lecz nie starczyło mu odwagi. Jest jednak pewien kruczek: jeżeli prawodyr udowodni, ze w wyniku takiej akcji zginął członek kohorty - dezerter może być pociągnięty do odpowiedzialności. Stwarza to znaczne pole manewru i w praktyce sprawia iż dołączeniu do Górników powinno towarzyszyć jakieś myślenie. Kohorta ma również prawo nie zgodzić się na wykonanie przedstawionego przez oficera zadania - pod warunkiem że niechętni uzyskają tzw. większość błękitną (czyli całkowitą zgodę bez jednego głosu - oficera się tutaj nie liczy. Np. jeśli kohorta dostaje rozkaz powstrzymania krenbrizkera i część nie chce takiej walki - decyzja będzie prawomocna dopiero gdy zgodzą się na to wszyscy, albo wszyscy bez jednej osoby. Sprzeciw dwóch członków neguje błękitną większość).
Służba w Górnikach oznacza szereg przywilejów, podkreślam - służba, nie zapisanie. Po pierwsze można ubiegać się o przyspieszone uzyskanie obywatelstwa sintryjskiego; po drugie otrzymuje się darmową kwaterę, wyposażenie, utrzymanie, a nawet szkolenia. Po trzecie można wywalczyć sobie różne odznaczenia: pomniki, medale, a nawet przywilej w myśl którego potomkowie bohatera będą cieszyć się w Sintrze takim samymi jak on przywilejami. Innym plusem jest przychylność biurokracji - według Kwarcowego Paragrafu zasłużeni Górnicy mają pierwszeństwo, albo wysokie miejsce w kolejce rozpatrywania spraw (takich jak np. przeniesienie do bezpieczniejszego rejonu miasta). Górnicy podlegają jurysdykcji prawodyrów, wyznaczonych przez Sintrę "sędziów terenowych", którzy mają obowiązek orientować się w aktualnej sytuacji i zwracać uwagę na wszelkie nadużycia (o zbrodniach nie wspomnę); na linii oficer - prawodyr często dochodzi więc do konfliktów, tym bardziej że oficer musi temu drugiemu składać raporty (biurokracja!). Prawodyr musi też służyć Górnikom jako doradca i pomoc w zawikłanych prawnie sytuacjach.
Przydzieleni Górnicy są wiązani z dźwiękiem specjalnego dzwonu (nie jest to żaden z dwudziestu głównych); kiedy go usłyszą, mają obowiązek jak najszybciej dotrzeć na wyznaczone miejsce zgrupowania, gdzie powinien już na nich czekać oficer. Dźwięk jest raczej niesłyszalny dla postronnych, a jego zasięg to co najmniej obręb murów miejskich - nie ważne czy jesteś w podziemiach, czy wysoko na wieży.
Zadania Górników nie polegają, wbrew pierwszym skojarzeniom, na walce. To głównie misje strażnicze, ratunkowe (na przykład w wypadku zawalenia budynków), czy porządkowe (tłumienie paniki). Sytuacje w których zagrożone jest życie członków kohorty są naprawdę rzadkie. Miedzy oficerem a kohortą powinien panować wyważony, ale partnerski stosunek - nie ma mowy o wojskowym drylu, ale polecenia dowódcy powinny być spełniane sprawnie dla dobra oddziału.
Oficerowie kohort Górniczych:
Evard Svaliden, zwany też "Obrońcą", słynny na cały Halad wojownik i kapitan, weteran Wiecznej Wojny, jej czciciel i herold - nieśmiertelny człowiek z Zaginionego Ceseranu. Uważa się go za najlepszego ze wszystkich zbrojnych w Sintrze, a może nawet w całym regionie aż po ziemie Thyr-Ksarin i Nemsai Rim. Powszechnie wielbiony i wysławiany, żywa legenda; honorowy, prawy, nieugięty. Dwa lata temu, straszliwie wyniszczony został zwieziony z pola bitwy do Sintry - przez trzynaście miesięcy odzyskiwał siły i ślubował że będzie osłaniać Sintrę dopóki pomiot nie zostanie wyparty z Nemsai Rim. Podobno żyje już trzy stulecia, uważany za jednego z najsprawniejszych wojowników obecnego czasu, mistrz dziesiątek broni. Powiada się, że w walce jeden na jeden ściął Czarnego Człowieka. Niewielu jednak naprawdę słucha jego słów, niewielu wie że z trudnością przeżył walkę z threnenem, że jest żywym człowiekiem a nie złotym pomnikiem. Jego kohorta jest osobliwa; niektórzy Górnicy czczą go jak boga, inni nie przykładają się do swoich zadań - przecież Obrońca zawsze zdoła wszystko naprawić. Jeszcze inni go... nienawidzą - widząc jak marni są w porównaniu z Nim.
Morrigan albo Alarra ("Czerwona Kocica"): wulkan energii, młoda dziewczyna spoza Sintry która "żyje po to żeby walczyć". Z zapałem rzuca się w niebezpieczeństwo, nie cofa się przed żadnym wyzwaniem, a jej szaleństwo (inaczej tego nie sposób nazwać) udziela się wszystkim wkoło. Brak umiejętności nadrabia bezwarunkową agresją, determinacją i szałem (chociaż wiadomo, że niemal każdą wolną chwilę wykorzystuje na trening). Jej charyzma jest niezwykła; w spokojnych ludziach którzy mają z nią do czynienia, budzi się demon ambicji - są gotowi na każde ryzyko byle tylko udowodnić jej, że są najlepsi, najodważniejsi, najsilniejsi. Nie bez powodu twierdzi się że Alarra nie ma serca, ale Czerwonego Kota (
http://soap.kasiotfur.com/index.php?topic=141.msg3189#msg3189)... Wstęp do jej kohorty jest tylko "na życzenie" zainteresowanego; nie można zostać do niej przypisanym. Ze względów oczywistych.
Mudilfare Liczmistrz: Aquilon-krasnolud, prawdziwy, doświadczony Oficer, który zbierał i prowadził oddziały po całej Konstelacji. Gdy Bestia zniszczyła Nemsai-Rim, wyruszył do Haladu i brał udział w mnóstwie walk - dopóki nie stracił obu nóg w "bitwie pięciodniowej" (zwanej też "nawałą"). Uratowała go i obdarzyła możliwością ruchu słynna, martwa już, Żorna od kamieni, kobieta z Północy która potrafiła budować żywe protezy z martwej skały. Mudilfare nie zamierzał wrócić kraju; zatrzymał się w Sintrze i, jako mistrz organizacji, oddał miastu nieocenione usługi. Uważany za "najbezpieczniejszego" z oficerów.
Zachęcam do wymyślania kolejnych; sądzę że ekipa (jeśli w ogóle) będzie należeć do kohorty innego oficera. Na razie akces zgłosili Landon i Dżailah. Dobrzy wojownicy tacy jak Bleivyn czy Alex też będą mile widziani. O uzdrowicielu Klausie nawet nie piszę. (Walka nie jest podstawowym przeznaczeniem kohort, ale dobrze jest mieć ludzi którzy potrafią działać w niebezpiecznych sytuacjach).Nazwa Górnicy wzięła się ze starej legendy sintryjskiej (która powstała w gdy miasta jeszcze nie było!). Podczas drążenia podziemi pod Khelzarram, doszło do straszliwego zawału. Wydawało się ze dziesiątki krasnoludów zginęły lub zginą wkrótce; sytuacja była tak beznadziejna, że prace ratunkowe prowadzono bez energii i z poczuciem klęski. Jednak na wieść o tragedii, na plac budowy przybył nieznany z imienia krasnolud który dołączył do robót i natchnął wszystkich nowym duchem. Krasnoludowie, gdy raz podjęli decyzję działali bez wahania. Po wielu dniach straszliwego wysiłku zdołali wydobyć z ziemi cztery żywe osoby i ponad setkę trupów. O tym bezimiennym krasnoludzie mówi się że był przodkiem Twagelima, a jego nieugiętych towarzyszy nazwano Górnikami (działo się to w czasach kiedy krasnoludowie dopiero odkrywali podziemie; ich wyczyn był aktem niezwykłej odwagi i determinacji). Teraz Sintra przywraca stare słowo pod blask Słońca - ma w sobie nieść wolę pomocy, honor i nieugiętość.