`Trevor i Ariel śnią o fragmencie swojej podróży do doliny Gonatah. Wędrują przez niedostępne górskie szlaki, pchani zaskakującą determinacją. Szukają Ligayi, która jest matką Ariela, a miejsce w którym przebywa odkryli dzięki jego krwi. Podróż jest niezwykle mozolna, ale obaj, nawet słabszy fizycznie ojciec, trzymają się doskonale. W pewnym momencie docierają do wąskiego wąwozu, który przypomina drogę, którą powinni ruszyć według mapy. Przesmyk jest tak wąski, że rosły Ariel musi iść bokiem. Po upływie dwóch kwadransów, z małej szczeliny w ziemi bucha na nich lepka, cuchnąca sadza. Navroffowie odnoszą wrażenie, że pod ich stopami znajduje się ogromne palenisko, które trawi coś cuchnącego. Idą jednak dalej, mimo że przesmyk powinien się już rozgałęzić. Gdy po pewnym czasie decydują się jednak zawrócić i szukać kolejnej odnogi od głównego szlaku, słyszą nad głową szum wielkich skrzydeł, a potem, w wąskiej szczelinie nad sobą, widzą przelatujący, ciemny kształt. Ariel postanawia zobaczyć, co jest nad nimi i wspina się po stromej ścianie. Jego oczom ukazuje się strome zbocze owiewane gwałtownym wiatrem. Gdy słyszy znów szum skrzydeł, odruchowo chowa się, nad wąwozem ląduje jednak ogromny, cuchnący ptak przypominający sępa. Ewidentnie próbuje się on dostać do Navroffów, a gdy oni ruszają dalej w stronę wyjścia, podąża górą za nimi. Staje się jasne, że zamierza na nich zapolować. Gdy Ariel i Trevor widzą już ujście tunelu, gorączkowo myślą o sposobie uniknięcia śmierci. Ojciec postanawia skorzystać ze swojej drewnianej maczety. Nie mogą przecież czekać, aż bestia zrezygnuje. Nie widzą jej już, ale cichy odgłos chroboczących kamieni, mówi im, że prawdopodobnie czai się na nich przy wyjściu. Dla bezpieczeństwa, Ariel obwiązuje Trevora w pasie liną i zapiera się o kamienie, by móc w razie czego szybko pociągnąć rodzica w tył. Ten wykonuje krok na zewnątrz i nagle, jak spod ziemi, wyrasta przed nimi ptaszysko, przysłaniające swoją straszliwą postacią całą wysokość przejścia. Jego skrzydła opierają się o ściany, a rozdziawiony dziób pędzi w kierunku Trevora, którego pierwszym instynktem jest obrona. W tym samym momencie, gdy maczeta rozcina jego paszczę, Ariel pociąga ojca do siebie, tym samym chroniąc go przed opadającym cielskiem.
*
Obaj Navroffowie budzą się gwałtownie w dyliżansie, który dzielą z jeszcze jednym tanelfem. Okazuje się, że dojechali do zajazdu pod Ader- Taden, gdzie podróżni mogą się odświeżyć przed wjazdem do miasta, by prezentować się jak najgodniej. Ariel jest niezwykle podniecony sytuacją i ignoruje ojca, któremu zależy na jak najszybszym wjeździe do stolicy. Syn jednak bardziej jest zainteresowany własną prezencją i flirtami. Twierdzi, że obecnie nic się z nim nie dzieje, jakby był w stanie zupełnie zapomnieć o swojej ohydnej chorobie i wydaje się niezwykle beztroski. Chce się wydać bardziej światowy, więc zamawia specjalność zajazdu, jednak nawet tu, czuje, że odstaje wyglądem od najwspanialszych gości, np. arystokratki, której uwagę na siebie zwrócił. Napięcie między nim a ojcem jest w tym momencie na tyle widoczne, że jakaś para posyła im puchar tradycyjnie darowywany skłóconym kochankom. Chcąc zaznaczyć dystans, Trevor przelewa swoją część napoju do innego kielicha, Ariel natomiast zupełnie się nie przejmuje i pije prosto z darowanego naczynia.
W końcu, wracają do powozu i jadą do miasta. Gdy mijają przedbramie, ekscytacja Ariela wzrasta. Namawia ojca, by teraz, natychmiast odwiedzili siedziby skaryfikatorów, ten jednak pozostaje nieugięty i na odczepnego rzuca, że będzie mógł się skaryfikować, jak będzie mieć zdrowe ciało. W duchu uważa, że to zupełna ohyda i marnotrawienie pracy, którą i tak już włożył w swój wygląd. Mimo lekkiej irytacji, nie przejmuje się tym, że za wszystko płaci, jest do tego przyzwyczajony. Wjazd do miasta budzi w obu Navroffach niezwykłą ekscytację. Bramy pierwszego pierścienia strzeże otoczony dziećmi Karneolita, a piękno murów, budowli, miast, parków, pomników, a nawet samych mieszkańców miasta przytłacza obu mężczyzn. Żaden z nich nie był nigdy w tak światowym miejscu i mrowie ras, pierworodnych i śmiertelnych, cudna harmonia otoczenia i wreszcie widok samego pałacu jest zupełnie onieśmielające. W drodze, napotykają na orszak, w którym Ariel dostrzega przystojnego mężczyznę w prostym, ale i wykwintnym stroju, co bardzo go inspiruje. Zwraca uwagę na fakt, że nawet jego najlepsze ubrania wydają się ubogie i proste. Od razu dzieli się tym z ojcem i planuje duże zakupy, bo nie mógłby przecież zjawić się w pałacu wyglądając jak ubogi krewny (z Cantabary)! Z tego już wynika krótka kłótnia. Trevor nie może uwierzyć, że w tak poważnej sytuacji, jego syn skupia się na zakupach i wyglądzie. Najwyraźniej w ogóle ojca nie słucha. Zbywa te plany z irytacją, uważając zresztą szczerze, że Arielowi niczzego nie brakuje, na co dowiaduje się, że wygląda niedzisiejszo i w ogóle nie rozumie potrzeb syna. Dyskusja zostaje przerwana dotarciem do domu gościnnego Andamaton, gdzie, pod budynkiem, czeka na nich reporter Gwiazdownika. Zna on nazwiska przybyszy i oznajmia im, że chciałby przeprowadzić z nimi krótki wywiad, gdyż goście z Cantabary są rzadkością. Trevor uznaje, że może im to pomóc w zdobyciu kontaktów, więc umawia się z dziennikarzem w restauracji. W pokoju, Ariel już szykuje się na wieczorny podbój Ader. Ubiera się naśladując najlepiej jak umie strój rycerza, którego widział w orszaku, ozdabia się zegarkami ojca, długo wciera w ciało upiększające kosmetyki. Oznajmia ojcu, co zamierza. Ten jest oburzony i przerażony, bo wie, co się stanie, jeśli coś draśnie Ariela. Zamierza iść z nim, a syn nie jest zachwycony. Zachowuje się, jakby wstydził się Trevora, krytykuje jego budowę ciała i starświecki strój.Mówi, by nie brał WŁASNYCH zegarków, by go nie przyćmić. Trevor nie wytrzymuje i przykłada mu dłuto do skóry, by uświadomić mu grozę sytuacji. Ariel nieco spuszcza z tonu, mimo, że twoerdzi, że ojciec by mu tego nie zrobił. W końcu jednak, schodzą do restauracji, nieco oszołomieni bogactwem zapachów, kolorów i istot. Już w knajpce, reporter stawia im drinki i obiad. Obaj Navroffowie przedstawiają się, Ariel stara się podkreślać, że ojciec jest słynnym zegarmistrzem i dodatkowo łagodzi tym jego wcześniejszą złość.Trevor wypytuje dziennikarza o pałac i zabytki, przez godzinę reporter opowiadał o okrętach, co tak znudziło Ariela, że zapomniał o dobrych manierach. Próbuje poderwać piękną Shanelfkę. Gdy nie odnosi sukcesu, decyduje się wrócić do stolika. Z rozmowy którą prowadzą wynika pewne podobieństwo między grupą osób, które ujrzały księżniczkę Zielonej Fali i pewną tanelfką, której udało się dotknąć Selidoru. Zarówno ona jak i tanelfka z grupy która zobaczyła księżniczkę, ukryły się w podziemiach Ader oraz wywołały zniknięcie kilku ścigających je żołnierzy. Po odejściu dziennikarza, oznajmia, że idzie się bawić. Ojciec porusza się kilka kroków za nim, na prośbę Ariela. Po drodze napotykają rycerzy nocy, których obecność jednak nikogo nie przeraża. W końcu, młodzieniec wchodzi zachwycony do XXX , tętniącego rytmiczną muzyką i pełnego tańczących zmysłowo tanelfów. Wchodzi do środka, od razu wmieszając się w tłum. Trevor staje pod ścianą, obserwując nerwowo jak jego syn bawi się w objęciach dwóch tanelfek. Wciąż czai się w nim obawa, że ktoś go niechcący zrani. Nagle, wśród wielu istot, dostrzega przedziwną twarz osoby, której płci nie da się na pierwszy rzut oka rozpoznać. Trevor jest przekonany, że gdzieś już ją widział. Postać wyraźnie obserwuje Ariela. Nie czekając, ruszył przez tłum w kierunku osobnika. Jest zdenerwowany i nawet nie zwraca uwagi na fakt, że rozbawiony tłum rozstępuje się, jakby chcąc mu pokazać, że nie pasuje do tego miejsca. Ojca dostrzega też Ariel, który bardzo denerwuje się, gdy jedna z jego towarzyszek sugeruje, że "obcy" jest pewnie ojcem kogoś, kto przyszedł się tu bawić i szuka wzrokiem podobieństwa. Ariel cieszy się, że bardziej przypomina matkę. Nagle, dziwna twarz znika sprzed oczu Trevora i orientuje on się, że tłum okazuje mu wzgardę. Oburzony, rusza z powrotem do ściany. Nie czuje się gorszy i, mimo że wie, że tu nie pasuje, nie chwieje to jego stalowym przekonaniem o własnej wartości.Ariel tymczasem, podąża z jedną z pań do pokoi, najwyraźniej dostępnych dla gości potrzebujących trochę prywatności. W drodze do wolnego, spotykają dwóch mężczyzn wlokących między sobą piękną, nieprzytomną tanelfkę. Budzi to w Arielu niepewność, zaczyna czuć, że może nie do końca tu pasuje. Nie śmie jednak zaczepić tanelfów i spytać, co się dzieje z ich towarzyszką. Wreszcie, znajduje się w pokoju z poznaną w klubie dziewczyną. Przypadają do siebie, zaczynając się rozbierać i całować. Nagle, dziewczyna przytula się do niego mocno, zaczynając płakać. Mówi, że Ariel przypomina jej brata, którego kochała, ale nie zdążyła mu tego powiedzieć.To bardzo go deprymuje. Myśl, że dziewczyna chce być z nim blisko z takiego powodu nie podoba mu się na tyle, że się odsuwa. Tanelfka jest wściekła i zbliża się do niego z rozczapierzoną dłonią o długich paznokciach. Ariel momentalnie unosi ręce w defensywie, bojąc się, że powtórzy się okropna sytuacja, która zdarzyła się w drodze do Ader. Każe jej się nie zbliżać. Gdy kobieta skarży się, że on nie chce się z nią mieć nic wspólnego, bo jej brata zabrała klątwa, jest jeszcze bardziej przerażony. Tanelfka opada z płaczem na łóżko i Ariel proponuje jej zioła "na uspokojenie nerwów". Dziewczyna z wdzięcznością wypija je razem z wodą i już po chwili sytuacja wraca do normy.
Pod pokojem stoi Trevor, całe zdenerwowany, co będzie, jeśli partnerka Ariela go jakoś zrani. Obserwuje tłum. Nagle, dochodzi do niego jakiś tanelf, który gratuluje mu przystojnego syna i mówi, by nie przejmował się, że tu nie pasuje, bo zawsze może się zmienić. Trevor tłumi irytację i zaczyna z nim rozmawiać. Z czasem przenoszą się do stolika, gdzie zbiera sioę wokół nich tłum tanelfów, oczarowanych opowieściami Trevora. Gdy wreszcie, Ariel wychodzi zachwycony sobą z pokoju, jest zszokowany nową sytuacją. Gdy jednak orientuje się, że jego ojciec stał się autentycznie centrum zainteresowania, przysiada się do nich, nie ukrywając, że są rodziną. W czasie rozmowy, okazuje się, że Adertadeńczycy uważają Cantabarę za niewartą zainteresowania prowincję.
Po wyjściu z klubu, Trevor decyduje, że powinni obejrzeć sztukę o Końcu Legendy. Ariel, który wciąż jest wstrząśnięty zachowaniem swojej partnerki i nie chce oglądać czegoś tak poważnego. Nie zdradza jednak powodu swojej decyzji i po krótkiej kłótni, Ariel wraca do hotelu a ojciec udaje się do teatru. Gdy wraca do domu, okazuje się, że syn wrócił z gościem, z którym śpi w łóżku. Sytuacja jest swobodna i sielankowa do czasu aż Ariel wyraźnie mówi tanelfce, że nie zamierza spędzać z nią dnia. Ta jest tak urażona, że zbiera ubrania z ziemi i wychodzi nago z pokoju. Ariel nie przejmuje się tym zbytnio i ponownie męczy ojca o zakupy. Twierdzi, że naprawdę nie może wejść do pałacu "w takim stanie". Trevor uznaje, że może to sprawi, że przestanie marudzić i jadą na wielkie zakupy. Ariel nabywa nową garderobę, w tym robione na zamówienie smocze klamry.Po przebraniu się, ruszają do pięknego pałacu. Im bliżej są, tym bardziej Trevor się stresuje. Jego syn jest zachwycony zakupami i perspektywą obejrzenia centrum świata tanelfów. Pałac rzeczywiście jest zachwycający, ale już gdy zbliżają się do murów, nastrój upada. Gdy wychodzą z dorożki, zaczynają powoli czuć się coraz bardziej nieswojo. Wzrok posągów stojących wokół pałacu wydaje im się być na nich skupiony. Im bliżej znajdują się pierścienia ochronnego, tym ciężej im iść. Czują się jak pod obserwacją, jakby przejście przez pierścień mogłoby ich zdradzić! Trevor jednak twardo powtarza sobie w głowie, że nie mają złych zamiarów. Ariel czuje coraz większy niepokój i aż zatrzymuje się przed przejściem przez linię. Ich zachowanie zwraca uwagę niektórych tanelfów, więc w końcu robią krok przez okrąg.
Obaj mają tę samą wizję, która wydaje się całkowicie realna. Z nerwów obaj okropnie się spocili. Ariel jest do tego potwornie blady. Czuje nieprzyjemnie łaskotanie, jakby przepływające krople potu na skórze i we włosach. Nagle, spod jego włosów wydostają się pająki. Chłopak wpada w panikę, a ojciec prędko okrywa go płaszczem. Ariel okrywa się jak umie, ale mrowie pająków sypie się spod kaptura na marmurowe podłoże...
Obaj budzą się tuż za linią. Ariel, nerwowo, targa dłońmi włosy; wciąż jest pod wrażeniem wizji i odnosi wrażenie, że czuje pod włosami dotyk maleńkich nóżek. 'ojciec próbuje ich uspokoić, ale podchodzi do nich urzędnik. Pyta, czy wszystko w porządku. Dowiaduje się, że są z Cantabarry i przepych pałacu uderzył w nich z wielką mocą. Mężczyzna odnosi się do tego ze zrozumieniem i prowadzi ich do miejsca, gdzie mogą odpocząć i napić się świeżej wody. Gdy siedzą tam, zjawia się nagle surowa tanelfka (Gamboa), która oznajmia zarówno Navroffom, jak i swojemu towarzyszowi ze straży pałacowej, że Ariel i Trevor budzą jej podejrzenia. Ostatecznie, kobieta oddala się, a pracownik pałacu tłumaczy im przepraszająco, że ma ona przerost ambicji i dręczy wielu gości. Jest też dopiero aspirantem, więc w zasadzie mogliby ją ignorować.
By nie rzucać się aż tak w oczy, obaj panowie, już w miarę uspokojeni, ruszają do cesarskich łaźni. Mimo przepychu, nie budzą one szczególnego wrażenia. Wreszcie, ruszają białymi schodami do sali, w której według planu powinien znajdować się Nirin i Ves Adar. Nie czują jednak z niej żadnej potęgi. Czyżby Ves Adar została przeniesiona? W końcu istnieją obawy, że zamek zostanie częściowo zamknięty z powodu ciąży księżniczki Zielonej Fali.