Autor Wątek: Sajanie!  (Przeczytany 456 razy)

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Sajanie!
« dnia: Grudzień 07, 2008, 05:15:08 pm »
Zhon Long Han, albo Smok: bezsprzecznie najsłynniejszy, najpotężniejszy ze wszystkich sajan, stał się niedoścignionym wzorem dla wszystkich członków tej rasy. Nieprzeliczone pokolenia sajan ruszały do niemożliwych walk, podejmowały szalone wyzwania, utrzymywały się na Drodze - z jego imieniem rozżarzonym w pamięci. Na jego legendę tysiące młodych wojowników stawało do morderczych treningów i wytrzymywało je, wierząc, że kiedyś mu dorównają, wierząc że nie istnieją granice możliwości...
Nie sposób opisać wszystkich walk i wyczynów Zhon Long Hana. Powiadają, że jego mistrzem nie był żaden śmiertelnik czy nawet Eon, ale żywy odłam Rigaz-Radinu, Ksenelitowa "kobieta" imieniem Niona. Kto nie słyszał o tym, jak kazała młodemu Smokowi przesunąć Górę Arun przy pomocy złotego łańcucha? Jeden koniec wbił Zhon Long Han u podnóża szczytu, drugi ujął w dłonie i - zaczął ciągnąć. Ogniwa prysły jak sen złoty na wszystkie strony; Aruna stała niewzruszona. Sajanin się jednak nie poddał; przygięty nisko, z nogami wbitymi w ziemię, ściskając w zapartych na barku dłoniach resztkę łańcucha: zrobił krok naprzód. I góra, pięć lig krzesanic i nagich grani zwieńczonych koroną śniegu, głęboko wrośnięta w skalną opokę, wolna przecież od łańcucha - przesunęła się. Wielu twierdzi, że właśnie wtedy Zhon Long Han wyszedł z Czasu po raz pierwszy.
Potem był Daar Hezellon, Bitwa Kresu Mocy. Kiedy już tarcza Kontynentu została rozerwana przez czystą Pustkę tam, gdzie teraz jest Avador, kiedy wszyscy nie-eonniczni żołnierze przepadli, Towarzysze zostali wymieceni, a pod niebem z którego niknęły ostatnie Gwiazdy unosiło się już coraz mniej Smoków - Zhon Long Han zapłonął Ogniem Astralnym i wszedł wprost w Nicość. Rozświetlił ją blask, a wkoło zatańczyły osobliwe cienie; światło łamało się na taflach czarnych jezior i ziemia uginała pod stopami sajanina, wyjąc w spiekocie Gwiezdnego Żaru. Pustka stała się i przestała być Pustką. Wtedy Smoka obstąpili Rycerze Czarnego Światła - gorsi niż pomiot, przeklęci kiari; za nimi nadchodzili pod ciężkimi sztandarami Chorąży Pustokrzewców, a jeszcze dalej, poza krawędzią krzepnącego horyzontu, majaczyły monstrualne kształty, uskrzydlone i zjeżone ligowymi kolcami łańcuchy górskie: forpoczty wielkiej armii Tych-co-Zdradzili. Zhon Long Han nie cofnął się nawet na krok; uderzenia jego pięści rozbijały gardy i kontrataki kiari w proch i wkrótce walka toczyła się w tumanach białego piasku, którego ziarna czerniały dotykając przywróconej ziemi, wracając do Istnienia. Pył Avadoru to właśnie skruszone ciała kiarich... Marsz Heroldów Pustki został wstrzymany. W ich oczach migotał Ogień Astralny, kiedy przeszywali Smoka lancami nienawistnych spojrzeń: z hukiem od którego zadrżały wszystkie nieba, wbili w umęczony grunt drzewca swych chorągwi. Wtedy jednak nadciągnęły od strony Słońca najmocarniejsze Smoki, te które hartowały skrzydła latając wśród Pustki, a razem z nimi nieprzeliczona rzesza sajan z Nodonu i wszyscy ci z istniejących wojowników, którzy dopiero teraz dotarli na Pole Bitwy. W cieniu tej odsieczy szło jeszcze pięć innych istot - czterech drużynników z Krwawej Kompanii otaczających piątego: człowieka który skruszył Równowagę. Nie odczynił tego, co zrobił dawno temu w przepadłym już Agmenie, lecz zdołał zasklepić ranę Istnienia w Avadorze, spoił Koronę za plecami Zhon Long Hana i za ogonami pięćdziesięciu Smoków. Tak osiągnięto Pierwszą Erę.
Powiada się, że już w pierwszym roku od Zwycięstwa Smok wrócił do Istnienia. Na Nodonie uleczono jego rany, a tamtejsi mistrzowie dali mu ciężkie i owocne nauki. Z najdalszej rubieży prawdziwej ziemi biegł przez Kontynenty i Oceany do Tradyru, ale droga zabrała mu więcej czasu niż początkowo zakładał. Spotkał bowiem gdzieś w tysiącligowym cieniu Inhay Kallagam - Niebiańskiego Łowcę. Był on wtedy bardzo młody i nie miał jeszcze swojego pasiastego, biegnącego przez Błękit i Czerwień rumaka; nie znano go też wcześniej w Istnieniu. Postanowił więc, że jego pojawieniu będzie towarzyszyć niezrównane wydarzenie: chciał na nowo zażegnąć płomienie Ciemnych Gwiazd zgaszonych przez Pustokrzewców. Wymyślił nawet jak to zrobi. Wędrował od jeziora do jeziora, nad wielkie rzeki i małe strumyczki, brzegami mórz - zbierając pełne garście zatopionego w nich Blasku Gwiazd które już zgasły; nie omijał nawet najmniejszej kałuży... Niestety bardzo szybko zrozumiał, że w ten sposób skończy swoje dzieło za kilka tysięcy lat (był tym czym był - wiedział więc, że w końcu mu się uda). Zhon Long Han widząc jego położenie nie namyślał się długo; wziął Łowcę na plecy i pomknął z nim przez Istnienie. Zebrany Blask ciskał z wielką siłą w górę, celując w ledwo widoczne Okna Gwiazd - miotane z prawdziwej ziemi komety uderzały w zewnętrzne Tarcze zgasłych Gwiazd i na oczach ówczesnych ludzi niebo zakwitało tysiącami Astralnych Płomieni... Ta wspólna praca Łowcy i Smoka trwała przez siedem czerwonych lat i podobno w większej części odbywała się Poza Czasem.
W ósmym roku od Bitwy Kresu Mocy, Zhon Long Han wrócił do Tradyru. 
Czy mam teraz opowiadać o Wyprawie Czterech Smoków? O tym jak wyruszono na Stary Albion w poszukiwaniu śmiertelnej rasy, której młoda krew i nietknięte przez Daar Hezellon siły miały odrodzić wyniszczonych wojną Tradyrów? O tym jak Zhon Long Han jednym skokiem pokonał Odległość między Kontynentami, wyprzedzając swoich Eonnicznych towarzyszy? Jak opisać liczbę straszliwych bitew jakie stoczył z kiari na Starym Albionie? Bowiem okazało się, że niemal cały Kontynent został już przez nich zniszczony, a teraz mrowili się na jego gruzach, tropiąc i niwecząc ostatnie istoty.

Zhon Long Kan: dziwną opowieść przekazuje się o jego narodzinach. Według tradycji z Rashid-Udar, Zhon Long Han nie zginął
« Ostatnia zmiana: Grudzień 06, 2009, 04:57:30 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Sajanie!
« Odpowiedź #1 dnia: Grudzień 07, 2008, 11:03:32 pm »
Shishiro (K), Taaz, Taizo Yasuda, Korumori, Kung, Hoshiro, Aisaro, Vuhida (K), Sogu Feng, Azuro, Seishiro Kres Cagatza, Sar-sarpali ("Goniący za swoim ogonem"; sajanin który zginął w III Wojnie Bolesnej z ręki Szarego Tradyra, sprzymierzeńca Krayha anArhaya), Dâr Pięciu Dróg (wiadomo o nim niewiele, bardzo niewiele - ale podobno był potężniejszy nawet od Smoka; śmiertelnik sprzężony z Demoniczną Formą), Tomoe, Rakari, Hangi ("Bez mistrza"; ten sajanin poszedł śladem Sen'Ai'Hunety - aż do swojej Gwiazdy),

El Lorror!

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 1680
  • You're so poke-poke!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Sajanie!
« Odpowiedź #2 dnia: Grudzień 09, 2008, 01:19:52 am »
Teoretycznie każdy wie czym jest sajanin (DBZ)... a może jednak nie? (this is SOAP!) Dlatego byłbym wdzięczny za przybliżenie na forum tych istot :D
Dotychczas z zapisek Elshara wiadomo niewiele, Sajanie:
-mają ogon gadzi
-odradzają się ze spadających z nieba jajek
-nie rozróżniają własnej płci
-są uparte jak muły ruankaryjskie
-mają specyficzne pojęcie dobra i zła (w owego Eshara jest ono płynne jak wody interioru)
-są przepakami
Hehehe ;) czasem dobrze jest poirytować  ;D
« Ostatnia zmiana: Grudzień 09, 2008, 01:25:55 am wysłana przez El Lorror! »
"To wspaniałe - grać kimś wspaniałym"

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Sajanie! Początki
« Odpowiedź #3 dnia: Marzec 30, 2009, 04:31:45 pm »
Początki sajan
Dawno, dawno temu toczyła się w Istnieniu wielka wojna. Była to krucjata Ludzi z kraju zwanego Bezbarwnym Światem. Ich wojskaurowie maszerowali po wrogich armiach, cęgary rwały Kontynenty, kuwallauce osuszały Oceany. Gargantułowce druzgotały Błękitowe światy tysiącami. Wśród wszystkich objętych ogniem zmagań ziem, tylko jedno miasto oparło się nawale: Acheron, starożytne miasto Acheron. Otoczony murem, murem otoczony, niezmożonym, bezśmiertelnym, niewzruszenie - trwał. Wojskaurowie wspinając się na mur marli ze starości, cęgary nawet muru nie zarysowały, kuwallauce nie wykruszyły z muru ani ziarnka piasku. Wreszcie z Błękitu wyszedł gargantułowiec. Światołamiąco w mur uderzył, ale rozpadł się tylko na sferzaki; jednego kamienia nie rozpęknął. Upadek tych sferzaków zabił tylu wojskaurów i zniszczył tyle cęgarów i kuwallauców, że nawet Ludzie z Bezbarwnego Świata się przestraszyli. Ale mieli jeszcze jedną broń, przeciężką, przegroźną, której dotąd Istnieniu nie pokazali. Pod mur Acheronu podeszli Pustokrzewcy.
Byli to ludzie nadzy i bez broni. Ciała całe mieli malowane w ostrokątne symbole, godła Gwiazd. Pięścią bijąc w dłoń skrzesali iskrę Czarnego Światła i Czarne Światło położyło się tłem za postaciami Pustokrzewców. A wtedy rozpruli palcami powłokę Istnienia, w okrutne dłonie ujęli bezkształtną Nicość, naparli na mur, na mur naparli - i mur zadrżał. Najwspanialsze, najdoskonalsze z tego co kiedykolwiek dokonali śmiertelnicy zachwiało się; pękła posada, zatrzęsło zwieńczenie, w Istnienie wpisana została tradycja Człowieka-Niszczyciela. I wtedy, zaraz po tym momencie, między jednym ziarnkiem piasku a drugim, z uderzeniem rozpychanych powietrz, brzękiem Gwiazd kruszonych promieni stanęli pod Acheronem oni: Eioni z Naigraddion, liczba Smoków zprzęgniętych w Kohortę millenium temu, pośród Fioletu bezruchu czekając tej właśnie chwili. Każdy z nich: Siła Nieba, Smok Niebiański z ostateczną władzą Niszczenia, od nieskończoności się ćwiczący w kunszcie wojny absolutnej, bezgranicznej; oto Walka wcielona i wieczna, obecni na Firmamencie, między armiami tysięcy, na pięści i w myśli człowieka.
Bezbarwni Ludzie - "panowie istnienia, życia i śmierci, trwania-rozpadu, arcyniszczyciele z prawem do wszystkiego" - zostają otoczeni-zaatakowani ze wszechstron. Nie zdołają zwyciężyć, ale za nic to mają; w pierwszym manewrze na czoło wojsk wystawili wszystkich Pustokrzewców i Pustokrzewcy rozdarli i rozpruli Nicością liczbę Smoków. Drugiego manewru nie było; z armii Bezbarwnych Ludzi, z ogromu kuwallauców i cęgarów, z grozy gargantułowców zostają tylko te słowa. Mur bezpieczny, Świat-bez-Barw porażony, ściąga w granice każdego wojskaura; Istnienie oddycha z ulgą jak po skonie Bestii, a Smoki - w Krąg zbierają się radzić.
Airo'aurat, Ojciec Zmierzchu, Skrzydła Starości: "Prawo pierwsze, najdawniejsze, najświętsze: za zgaszenie Gwiazdy, przyzwanie Pustki, sprawienie że Istnienie-przestaje-istnieć kara to Unicestwienie. Powiedzcie, a uśpię Bezbarw Ludzi w szumie ognia i wypalę ich dzieje do samego kresu. Zamknę płatki Bezbarw Świata - tak samo jak je niegdyś otwarto - i pociągnę go przez mrozy minionych Odległości w tą Dal gdzie jest oszronioną drobiną piasku, nasieniem możliwości; wtedy z nim skończę Słowem Żałobnym."
Maimed, Dama z Pierścienia Horyzontów: "Nie Ludzie ale Człowiek: człowiek-łamacz, człowiek-tyran, człowiek-niszczyciel. Więcej jest w Istnieniu ziarn jak to jedno Bezbarwne, każdy z uśpionych lub młodych światów człowieczych może się tak rozwinąć. Trwa Wojna, trwa Bitwa, Twierdza jest Oblężona, Korona Gwiazd pęka i kruszy się od Zdrajców i Nicości. Nie zezwólcie wrogom się budzić za murem na który napiera Pustka. Powiedzcie, a chwycę w zęby Bezbarw Ludzi i każdego innego człowieka - zrodzonych, niezrodzonych, powstałych i wyśnionych, Wszystkich. Wyrwę Człowieka z Istnienia i cisnę go tam gdzie przynależy, w to czego pragnie, poza szaleństwo świateł w Biel Białości Bieli."
Koihidna, Rzeka-w-Dolinie: "Zbyt wiele dumy, zbyt wiele pychy; kto z nas sięga Świtu, Zenitu, Zmierzchu i Nadiru? Kto przeszedł wszystkie ścieżki, pomierzył głębię geniuszu, ujrzał całe światło światów? Czekajmy, w pokorze lecz czujnie czekajmy i obserwujmy. Działajmy tylko, tylko i wyłącznie wtedy, gdy reszta Istnienia zawiedzie. W tych papierowych, ulotnych królestwach jesteśmy zbyt mocni, zbyt potężni; musimy mieć na względzie delikatność Nieba, łamliwość Miecza [rzeczywistości] i tajemnicę nieprzeniknioną Bestii. Powiedzcie, a uśniemy z Otwartymi Oczyma; zapamiętani i przestrzegający jako najwyższe góry, najrozleglejsze morza i równiny chmur na nieboskłonie - będziemy Czuwać."
Salamandra: "Czas na twoje Słowa, Naigraddion."
Cerulloh, Bębniarz z Kohorty Naigraddion: "Niech wypełni się wszystko coście Mówili. Powstaniecie kiedy nie będzie już można czekać i wypalicie dzieje Człowieka i wygnacie go w Biel. Ale stanie się to jeszcze: my, Naigraddion, wybierzemy sobie z ludzi Towarzyszy - będą pierwszymi z wielu - i nauczymy ich najlepszych, najdoskonalszych sztuk wojowania, toczenia, zwyciężania i przegrywania Bitew na ubitej ziemi, wśród Zamieci i w Bielach Nicości; tego jak się umiera i wraca do życia, ćwiczy ciało Twarde niczym Gwiazda, myśl ostrą jak Prawda, dłoń bardziej niszczycielską od Bestii. Jak człowiek może prześcignąć Światło. Zrobimy to ponieważ w ludziach siebie widzimy i ponieważ ichnasza śmiałość nie zna granic [- będą roztrząsać nawet to, co teraz zostało Powiedziane]."
Tak właśnie się stało: Smoki z Kohorty Saikration wybrały sobie śmiertelników na uczniów – i to byli pierwsi Sajanie. Następni i następni rodzili się w ten sam sposób; nie z kobiety ale z wyboru Smoka, wykluwali się jako nowe istoty, stworzone i powołane do spraw wojny. Ale Smoki, tak samo jak Ludzie z Bezbarwnego Świata i biorący się z nich Sajanie – Smoki zostały starte z Istnienia i teraz żywie tylko pamięć o nich. Nie ma bowiem siły nad siłę Czasu; Zieleń zalała Eonów Słowa razem z ich niespełnionymi zamiarami, przez co my śmiertelnicy możemy mieć pewność wiecznego trwania, tego że nasza historia nigdy się nie skończy. Dzięki niech będą Pantokratorom, Bogom co sprawili Czas, chwała Władcom chroniącym od Zamieci i Nicości!


Sajanie, Smoki i Księżyc
Powiada się, że pierwsi Sajanie pochodzili od Ludzi z Bezbarwnego Świata, czerwonych rzeźników dawnej ery. Była to rasa tak zażarta i okrutna, że sama ziemia nie chciała jej nosić – otwierała tysięczne paszcze, połykała ilu mogła. Tak samo czyniła z Sajanami, młodymi, dopiero uczącymi się swych mocy śmiertelnikami, którzy chociaż przeobrażeni w Smoczych Przysięgach (wyglądających jak wielkie jajka) ciągle zachowywali stary, wojenny stygmat. Dlatego Smok Anruaran, znużony przedłużającym się zamętem wydarł kawał rozwścieczonej ziemi i umieścił go w połowie drogi do Nieba. Pierwsze zadanie sajańskich adeptów w owych mitycznych czasach to było – ni mniej, ni więcej – dostanie się na ową skałę, a nasz Księżyc – przykładowo skokiem.
Dlatego też Księżyc jest tak złowrogi, morderczy nawet, pełen palącej, nienawistnej siły. Z drugiej jednakowoż strony, planeta z czasem oswoiła się z sajańskimi harcami, a erupcje świętej mocy jaka towarzyszyła wykonywaniu Technik, choć początkowo zryły ją mnóstwem kraterów – zaczęły Księżyc niepostrzeżenie wzmacniać, przenikać i utwierdzać w odmienionej naturze, aż stał się Sajanom przychylny, wręcz przyjazny. Ten sam blask co w wielu istotach wywołuje grozę, w sajanach budzi utajone siły, drganie odrętwiałych Słów Przysięgi. Ta Przysięga (mająca, jak już wspominaliśmy postać jajka) jest dla wszystkich Sajan jednaka – obietnica, że śmiertelnik dorówna i przewyższy w sztuce wojny Smoka. Stąd właśnie wystarczająco mocne natężenie Księżycowej jasności przemienia Sajanina w istotę wyższego rzędu, półczłowieka-Półeona, zdolnego do nieprawdopodobnych wyczynów. Ale Czas, płynący szczególnie przeciw Smokom, zawsze sprawia że Sajanin nic z tego nie pamięta, czy wręcz – rzeczy jakich dokonał, omywane Zielenią, szybciej niż cokolwiek innego  p r z e s t a j ą  i s t n i e ć.
Wracając zaś do ziemi – przewrotnie się tutaj ujawnia, że Czas nawet Sajanom może się dobrze przysłużyć. Bo ziemia, wolna od szaleństw które przeniosły się na Księżyc, o pochodzeniu Sajan  z a p o m n i a ł a, a po zwycięzkich bojach jakie toczyli z Pustokrzewcami i wszystkimi innymi wrogami Istnienia – wręcz ich pokochała. I ponoć kocha nadal, ciągle, chociaż ostatni Sajanin zginął i nie wrócił dawniej niż najstarsze ludzie pamiętają.
« Ostatnia zmiana: Sierpień 21, 2012, 03:00:00 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Sajanie! Eureka
« Odpowiedź #4 dnia: Maj 26, 2009, 11:39:59 am »
Wreszcie to mam! Mechanika Powrotu sajanina!!!

kasiotfur

  • Jego Cesarska Mość
  • Administrator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 1366
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Sajanie!
« Odpowiedź #5 dnia: Maj 26, 2009, 06:19:52 pm »
Noooo... czekamy ;) Gdzie?

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Sajanie!
« Odpowiedź #6 dnia: Maj 26, 2009, 06:27:16 pm »
Na razie tylko u mnie na kompie. Tak napisałem, bo się ucieszyłem.

El Lorror!

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 1680
  • You're so poke-poke!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Sajanie!
« Odpowiedź #7 dnia: Czerwiec 15, 2009, 02:28:37 am »
Cytuj
Mechanika/ możliwości Smoków wynikają w prostej linii z ich... wagi. Jednym słowem, im cięższy Smok, tym więcej sukcesów zbiera.
Ha teraz już wiem dlaczego tyle jedzą, (Sajanie)
Zdaje się ze moce Sajan wynikają ze Smoczych darów przedstawionych w temacie obok, to już coś wyjaśnia :P
"To wspaniałe - grać kimś wspaniałym"

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Sajanie!
« Odpowiedź #8 dnia: Styczeń 25, 2010, 11:52:52 pm »
Aktualizacja (nie, nie chcem rozpoczynać nowego wątku): http://soap.kasiotfur.com/index.php?topic=387.msg3137#msg3137

bambosh

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 747
  • Niech bestia zdycha!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Sajanie!
« Odpowiedź #9 dnia: Styczeń 26, 2010, 01:19:15 am »
Świetne!

Smocze Przysięgi - niektórzy mówią wręcz że to dzieci jeszcze nienarodzone, których przeznaczeniem jest dopiero się narodzić, kaprysem Ennei Eonów Słowa są wyrywane z tego Gwiazdowego splotu wydarzeń i powstają w Smoczych Przysięgach w takim miejscu Istnienia, które wyznaczył ich przyszły mistrz. Przeznaczenie trudno jednak oszukać: sajanom było pisane inaczej przyjść na świat, tak jak przeciętnym śmiertelnikom. Być może stąd bierze się dziwaczny mit, który żyje już chyba tylko wśród ludów Co Pamiętają o Smokach - że matka takiego sajanina, która nigdy go nie urodziła, zawsze będzie odczuwać jego brak, rażące uczucie straty, które nie pozwoli jej żyć w spokoju. Stare baśnie opisują poszukiwanie takiego 'smoczego dziecka' i niechybnie kończą się tragicznie - choć matka jest zawsze w stanie rozpoznać swojego syna(/córkę), sajanie walczą w światach odległej abstrakcji, i, zgodnie z ich własną wolą, bliżej im do Eonów niż śmiertelnych; choć zyskują wielką siłę i wiedzę, tracą zdolność normalnej percepcji. Z drugiej strony - jak to w baśniach. Nawet Smoczy wojownik może kiedyś, na obcej, wrogiej ziemi, po niebosiężnych trudach i niszczycielskiej porażce, zawołać wreszcie o pomoc - kto wie czy, niespodziewanie nie przyjdzie ze śmiertelnej ręki?
« Ostatnia zmiana: Styczeń 26, 2010, 11:52:23 am wysłana przez Bollomaster »
Niech Gwiazdy błogosławią zastępy Akaruny i niech świecą jasno nad ścieżkami jej wybawcy!

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Sajanie!
« Odpowiedź #10 dnia: Maj 10, 2010, 09:48:55 pm »
Matka sajanina: motyw trochę jak z "Księgi Dżungli" - Mowgli i jego matka.

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Sajanie!
« Odpowiedź #11 dnia: Grudzień 11, 2010, 11:42:42 pm »
Stary sajański rygor: żadnych przyrządów treningowych na pierwszym etapie rozwoju. Ćwiczenia wykonywane w opozycji do innej osoby, samego siebie i przyrody, właśnie w takiej kolejności. Początkujący trenują tylko z innymi sajanami, żadnych pompek, przysiadów, podnoszenia ciężarów, każde ćwiczenie na tym etapie musi być jednocześnie konfrontacją, niemal walką. Bieg - ale bieg po innych sajanach, którzy muszą podkładać się pod nogi biegacza, uniemożliwiając mu dotknięcie ziemi; trening formy, czyli zadanie polegające na zachowaniu wyznaczonej przez mistrza pozycji, którą inni sajanie mają złamać; słynne kiedyś fusha-ryuko, "dziewica i Smok" - dwóch sajan, każdy ze swoją "jaskinią" do której musi zaciągnąć drugiego, który wówczas okaże się "dziewicą". Ćwiczenie tym trudniejsze, że "dziewica" nie może zostać nawet draśnięta: aby zwyciężyć, trzeba zrównać moc ataku z jego delikatnością.
Nowicjusze zaczynają od ćwiczeń wykonywanych z mistrzem, który "ustawia ich na Drodze", budując w uczniach odpowiednie nastawienie umysłu, ducha i ciała. Ten okres trwa zazwyczaj dwanaście miesięcy, po upływie których sajanin zaczyna trenować z innymi studentami. Kolejnego zaszczytu bezpośredniej nauki u mistrza doświadczy dopiero poznając Shuhou-no-fuujin, Techniki Zakazane - czyli pod koniec szkolenia, po wielu wielu latach ćwiczeń. Albo nigdy.
Na drugim etapie treningu, sajanin ćwiczy z innymi sajanami, pod nadzorem mistrza który na bieżąco koryguje wszelkie błędy.
Na trzecim etapie, sajanin potrafi praktykować w samotności, natężając przeciw sobie własne ciało (coś w rodzaju ćwiczeń izometrycznych), ciągle pod czujnym okiem mistrza.
Czwarty etap to już właściwie koniec formalnej nauki. Sajanin rusza w świat, zdolny w każdej chwili wyzwać do walki wysokość gór, twardość skał albo wieczny napór morza.
« Ostatnia zmiana: Grudzień 12, 2010, 12:26:08 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Sajanie!
« Odpowiedź #12 dnia: Grudzień 12, 2010, 12:19:55 pm »
Powiada się, że od Smoków pochodzi wszelka mowa, że jest krwią która płynie w kario-żyłach; werwa i wigor języków to w rzeczywistości pulsowanie sferycznych serc Eonów Słowa. Jednak upór ludzki ma niezwykłą siłę i może odkształcać nawet prawa spoza Istnienia, nienaruszalne - zdawałoby się - zasady Prawdziwej Mowy. Dawno temu, pierwsi Smoczy Mistrzowie przekazali swoim sajańskim uczniom hermetyczną wiedzę o najdoskonalszych tajnikach sztuki wojennej, technikach które mogą rzucić na kolana najpotężniejszych przeciwników, odwrócić losy przegranych bitew - za cenę zdrowia, życia a nawet istnienia wojownika. Nazywały się one Shuhou-no-fuujin, "zapieczętowany szczyt góry", ponieważ Eoni obłożyli ich stosowanie szeregiem restrykcji. Były to prawdziwe Techniki Zakazane, niemożliwe do użycia, jeśli nie zaistniały określone warunki. Ale sajanie odkryli, że w chwilach wyjątkowego natężenia woli, wojownik może przełamać ograniczenia i walczyć z pełną mocą. Ostatecznie, wysiłek pokoleń sajan dokonał czegoś, zdawałoby się, niemożliwego - obecnie Shuhou-no-fuujin są zakazane tylko z nazwy, a ich stosowanie określają jedynie wymogi pola bitewnego.
W tradyrskich traktatach o sajańskiej sztuce wojennej, Shuhou-no-fuujin ustępują zazwyczaj miejsca tylko Shindai, czyli Technikom Ostatecznym.
« Ostatnia zmiana: Grudzień 12, 2010, 12:56:19 pm wysłana przez Bollomaster »

bambosh

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 747
  • Niech bestia zdycha!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Sajanie!
« Odpowiedź #13 dnia: Grudzień 18, 2010, 09:09:16 am »
Ha, dobre! Taka kolejność treningu zarysowuje jednak pewną trudność w dzisiejszych zdegenerowanych czasach - bo nawet jeśli młody sajanin rozwija się pod opieką mistrza, gdzie towarzysze treningu którzy pomogą mu wznieść się na wyższy poziom? W erze w której sajanie są tak nieliczni że niemal nieistniejący dojo jest czymś więcej niż tylko szkołą - jest jedynym wyjściem dla sajanina który chce podążać za mocarną tradycją treningu. Wyjątkowe jest też nastawienie mistrza który wybiera samodoskonalenie poprzez trening młodych adeptów: nie czeka pasywnie aż, po wielu trudach i próbach, trafią do niego młodzi zapaleńcy, ale zmuszony jest wędrować świat w poszukiwaniu uczniów, w rytualnym tanka-yo-sachi - 'poszukiwaniu zagubionych dzieci'.
Niech Gwiazdy błogosławią zastępy Akaruny i niech świecą jasno nad ścieżkami jej wybawcy!

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Sajanie!
« Odpowiedź #14 dnia: Styczeń 13, 2011, 03:10:20 pm »
"Przez paszczę do serca", stare powiedzenie sajańskie, bynajmniej nie związane z gastronomią. Tak samo jak kot, Smok nie widzi tego co znajduje się bezpośrednio przed jego nosem. Dodatkowo, otwarta paszcza jest jedną z nielicznych szczelin w niezniszczalnym pancerzu - co sprawia że wbrew pozorom frontalny atak może się powieść.